👉 Kilka miesięcy temu pojawiła się informacja, że koncern Discovery rozważa sprzedaż TVN. Już wtedy wśród potencjalnych nabywców wskazywany węgierską TV2 Media. W następnych miesiącach plotkę tę powielano w pisowskiej infosferze, a także w Onecie i Newsweeku, głównie piórem Andrzeja Stankiewicza i Dominiki Długosz. W międzyczasie lista potencjalnych kupców skurczyła się jakoby do dwóch: czeskiej grupy PPF i węgierskiej TV2 Media. Powołując się na swoje źródła, dziennikarze twierdzili, że kandydatem na nowego szefa TVN miałby być Daniel Obajtek. Wreszcie, kilka dni temu, dzienniakarze Onetu powiedzieli, że “losy TVN-u są już przesądzone”. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem miała być opcja łączona, przez co rozumiem jakieś konsorcjum czy spółkę celową, zawiązane przez PPF i TV2 Media. W tym momencie na znaczną część opinii publicznej padł strach.
👉 Strach cokolwiek uzasadniony. TV2 zostało w czasach Orbana przejęte przez zaprzyjaźnionych z nim “biznesmenów”. W 2015 roku Andy Vajna kupił TV2 za kredyt od państwowego banku, za co rząd szybko wynagrodził go państwowymi reklamami (brzmi znajomo?). A w 2019, po jego śmierci, stację przejął niejaki József Vida, jeden z najbogatszych Węgrów, bliski współpracownik orbanowego fixera Lorinca Meszarosa. Informację o tym, że TV2 jest stacją pro-Orbanowską znajdziemy zarówno u Dominika Hejja, w Klubie Jagiellońskim, portalu The Balkan Insight czy węgierskim portalu 444 kropka hu. A krótką historię orbanowskiego przejmowania mediów na Węgrzech znajdziecie dosłownie wszędzie, na przykład u Reporterów Bez Granic czy w Associated Press. To tak żeby nikt nie mówił, że to histeria platformerskich trolli, silnych razem i innych majonezów.
👉 Zatem na stole jest opcja odkupienia TVN przez orbanowską propagandę z ewentualnym udziałem czeskiego kapitału. Abstrahując od tego, że możliwe, iż dziennikarze Onetu nieco się pospieszyli z tym zapewnianiem, że to już dograne - nie widzę nic kontrowersyjnego w stwierdzeniu, że w polskim interesie nie jest, aby jedną z największych telewizji kontrolowały ziomeczki gulaszowego dyktatora. Orban i jego media są znani ze swojego ciepłego stosunku do Rosji, antyzachodniego kursu i rozpowszechniania antyukraińskiej propagandy. Obsadzenie w roli szefa Obajtka lub kogoś jemu podobnego byłoby równoznaczne z transformacją TVN w drugą Republikę czy TVP Kurskiego z dodatkowym komponentem skarpetosceptycznym. Naprawdę, nie potrzeba nam tego nad Wisłą. Szczególnie w wykonaniu dużej telewizji z milionami widzów.
👉 Tusk postanowił więc wpisać TVN i Polsat na listę spółek o strategicznym znaczeniu, spółek chronionych. To znaczy, że polski rząd uznaje ich działalność za na tyle istotną dla funkcjonowania państwa, że daje sobie prawo do zablokowania zmian właścicielskich. Wbrew temu co mówi Obajtek, wygląda na to, że decyzja taka jest legalna, a przynajmniej tak twierdzi konstytucjonalista dr Kamil Stępniak czy cytowani przez Business Insidera prawnicy. Oczywiście możliwe, że rząd będzie za to pozywany, czas pokaże.
👉 Natomiast tak, mamy teraz kuriozalną sytuację. Oto bowiem PiS ledwie trzy lata temu perorował jak to media muszą być “prawdziwie polskie” i stworzył całą ustawę, która miała TVN de facto Amerykanom zabrać. Teraz ten sam PiS peroruje, że to autorytarna cenzura, ingerencja w prywatny biznes i tak dalej. Z drugiej strony, ówczesna opozycja podnosiła wtedy, że to autorytarna cenzura i ingerencja w prywatny biznes, a teraz, już jako rząd, podejmuje działania dość podobne do tzw. lex TVN.
👉 Wydaje mi się jednak, że zrównywanie tych sytuacji jest błędem. Są one podobne, ale nie tożsame. Wtedy PiS chciał przejąć niezależne medium i wciągnąć je pod swoją kontrolę, by siać w nim ordynarną propagandę (bo przepraszam, ale tak by właśnie było, gdyby to dowieźli). Dziś rząd chce zapobiec przejęciu niezależnego medium przez podmiot, o którym wiadomo, że siałby w nim ordynarną propagandę, dodatkowo nasączoną kremlowskimi spinami. Obecny rząd nie próbuje TVN przejąć, tylko uniemożliwić jego przejęcie przez ten konkretny podmiot. Wątpię, by Tusk robił problemy, gdyby TVN chciała odkupić jakakolwiek grupa medialna niezwiązana z reżimem Orbana, Putina lub kogoś podobnego.
👉 Choć TVN cierpi na skrzywienie platformerskie, to co do zasady jest to “reality based medium”, w którym daje się głos pisowcom, konfederatom, lewicowcom i tak dalej. W TVN raczej nie zmyśla się zdarzeń nieistniejących, nie podaje fejków, nie pełni się roli sztabu wyborczego KO. Choć TVN nie jest w pełni obiektywny, jest niezależny do państwa, co jest bardzo ważne. Nie należy do żadnego polityka KO (jak media Karnowskich do senatora PiS Grzegorza Biereckiego), ani nie jest strukturalnie związany z aparatem tej partii (jak media Sakiewicza z PiS). Żaden polityk KO nie może zwolnić dyrektora TVN, ani nakazać mu puszczenia lub niepuszczenia jakiegoś materiału. Można dywagować ile jest takich nieformalnych zakulisowych nacisków, ale żaden zakulisowy nacisk nie równa się podległości finansowej i właścicielskiej. Zmiana tego stanu rzeczy na taki, w którym właścicielem byłby albo orbanowski oligarcha-propagandysta (teraz), albo zależna od rządu spółka (w 2021), byłaby obiektywną zmianą na gorsze. Obiektywizm w TVN jest jaki jest, ale jest. Natomiast w obu tych wypadkach zostałby zaorany i zastąpiony partyjną szczekaczką. W tym sensie Tusk dziś i Tusk trzy lata temu mówią to samo.
👉 No dobrze, ktoś powie, ale to JEST ingerencja w wolny rynek. W końcu jak prywatna firma chce sobie sprzedać swoje aktywa innej prywatnej firmie, to państwu nic do tego, to jest naruszanie nienaruszalnej wolności gospodarczej. Otóż nie. Przecież od dawna mamy UOKiK, który pilnuje między innymi tego, by żadna branża nie była monopolizowana przez jednego gracza. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że UOKiK zablokowałby przejęcie TVN przez taki Polsat. Mamy też unijne przepisy antymonopolowe, które służą temu samemu (to ze względu na nie Orlen nie mógł kupić całego Lotosu). W najnowszej historii Polski blokowano podobne wykupienia, patrz: rosyjskie próby przejęcia Azotów w 2016 roku.
👉 Prawo własności czy rozporządzaniem własnym majątkiem nie jest nieograniczone. W pewnym warunkach, gdy firma jest zbyt duża albo gdy działa w branży związanej z bezpieczeństwem (także informacyjnym), zderza się z interesem państwa. Nie widzę nic zdrożnego w tym, by państwo miało możliwość ingerencji tam, gdzie spółka ma istotny wpływ na tegoż państwa, czyli nas wszystkich, dobrostan. Właśnie to się dzieje teraz. W 2021 roku państwo próbowało zrobić coś wręcz przeciwnego: ograniczyć pluralizm medialny pod interes Partii.
👉 Jest koniec roku 2024. Rosja prowadzi z nami wojnę informacyjną już od ponad dekady. Wiemy bardzo dużo o rosyjskiej propagandzie i technikach wpływu na zachodnie społeczeństwa. Wiemy, że na Węgrzech nie ma prawie żadnych wolnych mediów. Wiemy, że Orban to ziomek Putina. Serio, nie udawajmy, że rozpowszechniająca ruską propagandę telewizja to medium jak każde inne. Pora dorosnąć. Są instrumenty prawne, opracowane dokładnie na takie sytuacje. Można i trzeba ich używać.
👉 To powiedziawszy, oczywiście, że istnieje ryzyko, że rządowi spodoba się to narzędzie i będzie go nadużywał. I po zablokowaniu wykupu przez orbanoida, będzie blokował kolejne, aż trafi się właściwy, w domyśle: prorządowy, kupiec. A kto wie, czy nie na przykład państwowa spółka. Wtedy będziemy mogli z czystym sercem powiedzieć, że to powtórka z lex TVN, tyle że odwrotnie. Tak może się stać, bo każda władza deprawuje i kusi perspektywą poszerzania wpływów. Dlatego trzeba rządowi patrzeć na ręce i pilnować, czy aby nie zamarzy mu się zabawa w cenzora. Nie chodzi bowiem o to, by TVN był proplatformerski. Chodzi o to, by nie był proputinowski.
[CC] Doniesienia z putinowskiej Polski👉 Kilka miesięcy temu pojawiła się informacja, że koncern Discovery rozważa sprzedaż TVN. Już wtedy wśród potencjalnych nabywców wskazywany węgierską TV2 Media. W następnych miesiącach plotkę tę powielano w pisowskiej infosferze, a także w Onecie i Newsweeku, głównie piórem Andrzeja Stankiewicza i Dominiki Długosz. W międzyczasie lista potencjalnych kupców skurczyła się jakoby do dwóch: czeskiej grupy PPF i węgierskiej TV2 Media. Powołując się na swoje źródła, dziennikarze twierdzili, że kandydatem na nowego szefa TVN miałby być Daniel Obajtek. Wreszcie, kilka dni temu, dzienniakarze Onetu powiedzieli, że “losy TVN-u są już przesądzone”. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem miała być opcja łączona, przez co rozumiem jakieś konsorcjum czy spółkę celową, zawiązane przez PPF i TV2 Media. W tym momencie na znaczną część opinii publicznej padł strach.
👉 Strach cokolwiek uzasadniony. TV2 zostało w czasach Orbana przejęte przez zaprzyjaźnionych z nim “biznesmenów”. W 2015 roku Andy Vajna kupił TV2 za kredyt od państwowego banku, za co rząd szybko wynagrodził go państwowymi reklamami (brzmi znajomo?). A w 2019, po jego śmierci, stację przejął niejaki József Vida, jeden z najbogatszych Węgrów, bliski współpracownik orbanowego fixera Lorinca Meszarosa. Informację o tym, że TV2 jest stacją pro-Orbanowską znajdziemy zarówno u Dominika Hejja, w Klubie Jagiellońskim, portalu The Balkan Insight czy węgierskim portalu 444 kropka hu. A krótką historię orbanowskiego przejmowania mediów na Węgrzech znajdziecie dosłownie wszędzie, na przykład u Reporterów Bez Granic czy w Associated Press. To tak żeby nikt nie mówił, że to histeria platformerskich trolli, silnych razem i innych majonezów.
👉 Zatem na stole jest opcja odkupienia TVN przez orbanowską propagandę z ewentualnym udziałem czeskiego kapitału. Abstrahując od tego, że możliwe, iż dziennikarze Onetu nieco się pospieszyli z tym zapewnianiem, że to już dograne - nie widzę nic kontrowersyjnego w stwierdzeniu, że w polskim interesie nie jest, aby jedną z największych telewizji kontrolowały ziomeczki gulaszowego dyktatora. Orban i jego media są znani ze swojego ciepłego stosunku do Rosji, antyzachodniego kursu i rozpowszechniania antyukraińskiej propagandy. Obsadzenie w roli szefa Obajtka lub kogoś jemu podobnego byłoby równoznaczne z transformacją TVN w drugą Republikę czy TVP Kurskiego z dodatkowym komponentem skarpetosceptycznym. Naprawdę, nie potrzeba nam tego nad Wisłą. Szczególnie w wykonaniu dużej telewizji z milionami widzów.
👉 Tusk postanowił więc wpisać TVN i Polsat na listę spółek o strategicznym znaczeniu, spółek chronionych. To znaczy, że polski rząd uznaje ich działalność za na tyle istotną dla funkcjonowania państwa, że daje sobie prawo do zablokowania zmian właścicielskich. Wbrew temu co mówi Obajtek, wygląda na to, że decyzja taka jest legalna, a przynajmniej tak twierdzi konstytucjonalista dr Kamil Stępniak czy cytowani przez Business Insidera prawnicy. Oczywiście możliwe, że rząd będzie za to pozywany, czas pokaże.
👉 Natomiast tak, mamy teraz kuriozalną sytuację. Oto bowiem PiS ledwie trzy lata temu perorował jak to media muszą być “prawdziwie polskie” i stworzył całą ustawę, która miała TVN de facto Amerykanom zabrać. Teraz ten sam PiS peroruje, że to autorytarna cenzura, ingerencja w prywatny biznes i tak dalej. Z drugiej strony, ówczesna opozycja podnosiła wtedy, że to autorytarna cenzura i ingerencja w prywatny biznes, a teraz, już jako rząd, podejmuje działania dość podobne do tzw. lex TVN.
👉 Wydaje mi się jednak, że zrównywanie tych sytuacji jest błędem. Są one podobne, ale nie tożsame. Wtedy PiS chciał przejąć niezależne medium i wciągnąć je pod swoją kontrolę, by siać w nim ordynarną propagandę (bo przepraszam, ale tak by właśnie było, gdyby to dowieźli). Dziś rząd chce zapobiec przejęciu niezależnego medium przez podmiot, o którym wiadomo, że siałby w nim ordynarną propagandę, dodatkowo nasączoną kremlowskimi spinami. Obecny rząd nie próbuje TVN przejąć, tylko uniemożliwić jego przejęcie przez ten konkretny podmiot. Wątpię, by Tusk robił problemy, gdyby TVN chciała odkupić jakakolwiek grupa medialna niezwiązana z reżimem Orbana, Putina lub kogoś podobnego.
👉 Choć TVN cierpi na skrzywienie platformerskie, to co do zasady jest to “reality based medium”, w którym daje się głos pisowcom, konfederatom, lewicowcom i tak dalej. W TVN raczej nie zmyśla się zdarzeń nieistniejących, nie podaje fejków, nie pełni się roli sztabu wyborczego KO. Choć TVN nie jest w pełni obiektywny, jest niezależny do państwa, co jest bardzo ważne. Nie należy do żadnego polityka KO (jak media Karnowskich do senatora PiS Grzegorza Biereckiego), ani nie jest strukturalnie związany z aparatem tej partii (jak media Sakiewicza z PiS). Żaden polityk KO nie może zwolnić dyrektora TVN, ani nakazać mu puszczenia lub niepuszczenia jakiegoś materiału. Można dywagować ile jest takich nieformalnych zakulisowych nacisków, ale żaden zakulisowy nacisk nie równa się podległości finansowej i właścicielskiej. Zmiana tego stanu rzeczy na taki, w którym właścicielem byłby albo orbanowski oligarcha-propagandysta (teraz), albo zależna od rządu spółka (w 2021), byłaby obiektywną zmianą na gorsze. Obiektywizm w TVN jest jaki jest, ale jest. Natomiast w obu tych wypadkach zostałby zaorany i zastąpiony partyjną szczekaczką. W tym sensie Tusk dziś i Tusk trzy lata temu mówią to samo.
👉 No dobrze, ktoś powie, ale to JEST ingerencja w wolny rynek. W końcu jak prywatna firma chce sobie sprzedać swoje aktywa innej prywatnej firmie, to państwu nic do tego, to jest naruszanie nienaruszalnej wolności gospodarczej. Otóż nie. Przecież od dawna mamy UOKiK, który pilnuje między innymi tego, by żadna branża nie była monopolizowana przez jednego gracza. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że UOKiK zablokowałby przejęcie TVN przez taki Polsat. Mamy też unijne przepisy antymonopolowe, które służą temu samemu (to ze względu na nie Orlen nie mógł kupić całego Lotosu). W najnowszej historii Polski blokowano podobne wykupienia, patrz: rosyjskie próby przejęcia Azotów w 2016 roku.
👉 Prawo własności czy rozporządzaniem własnym majątkiem nie jest nieograniczone. W pewnym warunkach, gdy firma jest zbyt duża albo gdy działa w branży związanej z bezpieczeństwem (także informacyjnym), zderza się z interesem państwa. Nie widzę nic zdrożnego w tym, by państwo miało możliwość ingerencji tam, gdzie spółka ma istotny wpływ na tegoż państwa, czyli nas wszystkich, dobrostan. Właśnie to się dzieje teraz. W 2021 roku państwo próbowało zrobić coś wręcz przeciwnego: ograniczyć pluralizm medialny pod interes Partii.
👉 Jest koniec roku 2024. Rosja prowadzi z nami wojnę informacyjną już od ponad dekady. Wiemy bardzo dużo o rosyjskiej propagandzie i technikach wpływu na zachodnie społeczeństwa. Wiemy, że na Węgrzech nie ma prawie żadnych wolnych mediów. Wiemy, że Orban to ziomek Putina. Serio, nie udawajmy, że rozpowszechniająca ruską propagandę telewizja to medium jak każde inne. Pora dorosnąć. Są instrumenty prawne, opracowane dokładnie na takie sytuacje. Można i trzeba ich używać.
👉 To powiedziawszy, oczywiście, że istnieje ryzyko, że rządowi spodoba się to narzędzie i będzie go nadużywał. I po zablokowaniu wykupu przez orbanoida, będzie blokował kolejne, aż trafi się właściwy, w domyśle: prorządowy, kupiec. A kto wie, czy nie na przykład państwowa spółka. Wtedy będziemy mogli z czystym sercem powiedzieć, że to powtórka z lex TVN, tyle że odwrotnie. Tak może się stać, bo każda władza deprawuje i kusi perspektywą poszerzania wpływów. Dlatego trzeba rządowi patrzeć na ręce i pilnować, czy aby nie zamarzy mu się zabawa w cenzora. Nie chodzi bowiem o to, by TVN był proplatformerski. Chodzi o to, by nie był proputinowski.
[CC] Doniesienia z putinowskiej Polski