Już zapomnieli, jak ochoczo tańczyli na trumnach.

Wiem, że Was tym porządnie wku*wię, ale zacznę od zacytowania fragmentów wczorajszego komentarza Błaszczaka do expose Donalda Tuska. Błaszczakowi wyjątkowo nie spodobało się m.in. odczytanie listu Piotrka Szczęsnego i właśnie w nawiązaniu do niego powiedział do Tuska:

„Wykorzystywanie listu samobójcy, by uzasadnić swoją politykę to najpodlejsze co można zrobić. Wynoszenie samobójstwa popełnionego w takich okolicznościach do czynu bohaterskiego to najniższe zagranie, jakie można sobie wyobrazić. Pan nie ma skrupułów!”.

A chwilę później dodał:

„Wpięliście sobie w klapy marynarek serca i udajecie piewców pokoju. Doprowadziliście do niespotykanej nigdy wcześniej w naszych dziejach wulgaryzacji polityki!”.

Błaszczak nie omieszkał także wspomnieć (w formie oczywiście oskarżenia) o zakłócaniu miesięcznic smoleńskich przez zwolenników KO:

„Ku uciesze waszych psychofanów robiliście konkursy, kto posunie się dalej, kto przesunie granicę. Przyjdzie wam za to zapłacić…”.

Tak więc ta wyjątkowa gnida uznała za niedopuszczalne wykorzystywanie śmierci Piotrka do celów politycznych. Tymczasem Piotrkowi, gdy pisał swój manifest „Szarego Człowieka” i podpalał się potem na placu, przyświecały właśnie cele polityczne, wolnościowe, społeczne i humanitarne! Przecież Jego list jest niemal w całości poświęcony polityce zbrodniczej partii, jaką jest Prawo i Sprawiedliwość! I Piotrek pisał go do całego społeczeństwa! Zależało mu na tym, by jego słowa protestu dotarły do jak największej liczby obywateli, by obudziły ich z letargu i by sprowokowały do działania. Zatem Donald Tusk, odczytując treść manifestu z mównicy sejmowej, w niczym nie sprofanował pamięci o zmarłym. Przeciwnie, stał się niejako wykonawcą Jego testamentu! Spełnił cel i jednocześnie życzenie Piotrka… I tak ocenili to wczoraj także bliscy Piotrka, jego żona oraz dzieci. A tylko ich opinia ma znaczenie!

Często tak się zdarza, że to największe skurw*syny chcą być bardziej święte od papieża… I tak jest także w tym przypadku. O Błaszczaku i innych PIS-dzielcach, którzy teraz bezczelnie przedstawiają się jako wielcy obrońcy pamięci o Piotrku i wrzaskami protestują przeciwko wykorzystywaniu Jego manifestu do celów politycznych, za chwilę jeszcze wspomnę. Ale mnie do furii doprowadziły także komentarze dziennikarzy, którzy uważają się i przedstawiają się jako niezależni do władzy PIS, a także kilku znanych blogerów (a właściwie blogerek) tworzących wokół siebie aureole wojowników o demokrację i wielkich wrogów reżimu Kaczyńskiego. Im też bardzo nie spodobało się to, że Tusk w swoim expose wykorzystał pożegnalny list zmarłego. Powiem im więc krótko: Pieprzcie się wszyscy! Zasrani „strażnicy naszych sumień” i pamięci o zmarłych się znaleźli… Przez 6 lat trzymaliście gęby na kłódkę i nawet się nie zająknęliście o tragicznej śmierci Piotrka i jej powodach, tak jakby ten dramat w ogóle się nie wydarzył! A teraz sobie o niej przypomnieliście?! Piotrek wam tego powiedzieć nie może, a Donaldowi Tuskowi powiedzieć tego nie wypada. Natomiast ja wami gardzę, mogę to zrobić i niniejszym powtarzam: Pieprzę was wszystkich! Waszą obłudę, hipokryzję i wasze tchórzostwo!

Powracam do tej mendy Błaszczka. Wszyscy o tym pamiętamy, ale jednak przypomnę. Ta zakłamana kanalia, dziś tak oburzająca się z powodu wykorzystywania listu zmarłego do celów politycznych, przez wiele lat uprawiała „taniec” na trumnach smoleńskich! Gdyby nie 96 trupów naszych rodaków i haniebna „religia smoleńska”, Błaszczaka pewnie w ogóle nie byłoby dziś w ławach sejmowych. A już na pewno nie byłoby w nich Macierewicza, który w 2010r. był już na wylocie z partii. Dziś powszechnie uważa się, że inicjatorami i głównymi organizatorami tego „tańca” na trumnach smoleńskich byli Kaczyński i Macierewicz. Ale to nieprawda… Byli nimi Macierewicz i właśnie Błaszczak, a potem dołączył do nich Ziobro. Kaczyński stał się gorącym orędownikiem „religii smoleńskiej” wtedy, gdy ona była już niemal oficjalnie doktryną polityczną jego partii! Przez pierwszy rok po katastrofie Kaczyński jechał na takich prochach i był w takim szoku, że nie był nawet w stanie samodzielnie zaparzyć sobie herbaty…

Przypomnę również, że w trakcie jednego z najbardziej haniebnych wydarzeń w całej naszej historii – ekshumacji ciał ofiar katastrofy – to Błaszczak był szefem MSWiA. Jestem niemal pewien, że ten makabryczny pomysł zrodził się właśnie w głowach duetu Macierewicz-Błaszczak (może jeszcze Ziobry i Kamińskiego), bo z pewnością nie zrodził się w pustym łbie Szydłowej-„Oborowej”. A nawet jeśli Błaszczak nie należał do wąskiego grona osób decydujących o wszczęciu ekshumacji, to bez jego pełnej aprobaty i udziału jego podwładnych te ekshumacje nie byłyby możliwe. To ludzie Błaszczaka, na jego polecenie, zabezpieczali teren cmentarzy podczas wywlekanie ciał z grobów. I to ludzie Błaszczaka, dziś oburzającego się z powodu odczytania jednego listu zmarłego, siłą usuwali z tych cmentarzy członków rodzin ofiar katastrofy protestujących przeciwko bezczeszczeniu zwłok ich bliskich.

Tu nawet nie ma nad czym się zastanawiać i nie ma sensu nikogo przekonywać, że gdyby nie „religia smoleńska”, trwający całe lata „taniec” na trumnach, ekshumacje, oskarżenia, bezczelne łgarstwa, chore teorie spiskowe, kuriozalne eksperymenty i zatajanie ekspertyz demaskujących „kłamstwa smoleńskie”, to nasze państwo, nasza demokracja i pozycja Polski na arenie międzynarodowej byłyby w zupełnie innym miejscu. Jesteśmy tu, gdzie jesteśmy, dzięki m.in. właśnie Błaszczakowi! Więc niech ten skurw*syn stuli ryj i nie udaje, że pamięć o Piotrku Szczęsnym jest dla niego jakąkolwiek świętością… Piotrek targnął się na swoje życie właśnie wtedy, gdy ówczesny szef MSWiA Błaszczak bezprawnie wprowadzał u nas zasady działania państwa policyjnego, autokratycznego. To właśnie przeciwko działaniom tych kanalii Błaszczaka, Ziobry i Kamińskiego protestował Piotrek pisząc o...

„wykorzystaniu służb specjalnych, policji i prokuratury do realizacji swoich własnych, partyjnych lub prywatnych celów”.

Błaszczak jest zapewne ostatnią osobą, którą Piotrek chciałby widzieć jako obrońcę pamięci o sobie…

CHAMSTWO. Dziś słowa „chamstwo” i „nienawiść” są przez wielu polityków odmieniane przez wszystkie możliwe przypadki. Co ciekawe, przodują w tym chamy nad chamami, czyli politycy PIS. Nazywają „chamstwem” i „podłością” odczytanie listu Piotrka. Nazywają je także „nieuczciwym działaniem” (Bochenek). Fogiel-Mogiel podsumował je zaś tak:

„A teraz mamy cyniczne żerowanie na tragedii człowieka. Nikt nie powinien gloryfikować samobójstwa. Obrzydliwe!”.

Oskarżają Tuska o… mowę nienawiści(?!), zawartą rzekomo w expose. Ten przygłup Kowalczyk komentując wystąpienie Tuska powiedział:

„Jestem ogromnie zawiedziony. Przede wszystkim rozpoczął niemal od zachęcania do nienawiści. Oceniam to jako mowę nienawiści”.

Zarzucają Tuskowi sprowokowanie Kaczyńskiego do jego poniedziałkowej haniebnej „wypowiedzi” (Telus). Tak, tak! To prowokator Tusk jest winny, a nie biedna ofiara jego prowokacji, czyli Kaczyński! A Lichocka to w ogóle nie widzi nic niewłaściwego w nazwaniu Tuska „niemieckim agentem” itd., itp. Mógłbym tak wymieniać godzinami. Tylko po co?

Zamiast dalej cytować wypowiedzi PIS-dzielców przypomnę, że rekord chamstwa i tak należeć będzie zapewne po wsze czasy do… Jarosława Kaczyńskiego, którego politycy i wyborcy PIS zgodnie uważają za wzór cnót wszelakich: przyzwoitości, rycerskości, szlachetności, kultury osobistej i dobrego wychowania. Nie sądzę, by jeszcze kiedykolwiek zdarzyło się coś bardziej haniebnego od tego, co zrobił właśnie Kaczyński w listopadzie 2016r. W chwili, gdy Sejm specjalną uchwałą oraz minutą ciszy czcił pamięć i oddawał hołd zmarłemu Andrzejowi Wajdzie ten żałosny i zakompleksiony żoliborski sku*wiel ostentacyjnie wstał i wyszedł z sali… Jebaany katolik tak obnoszący się ze swoją miłością bliźniego i szlachetnością! I nikt, dosłownie nikt z polityków PIS, nie uznał wtedy zachowania swojego Prezesa za niewłaściwe! Nikt z nich takiego zachowania nie potępił! Oni nie obrazili wtedy wielkiego reżysera. Oni wszyscy, na czele z Kaczyńskim, wystawili wtedy świadectwo samym sobie. I swoim wyborcom także… Bo jeśli ktoś po „czymś” takim nadal popierał PIS, to znaczyło, że identyfikował się z podobnym haniebnym zachowaniem w stosunku do zmarłych.

Nie był to zresztą ani pierwszy, ani ostatni pokaz całkowitego braku kultury i empatii oraz zwykłego chamstwa w wykonaniu Kaczyńskiego. Równo rok później (listopad 2017) postąpił niemal identycznie. Tym razem Sejm minutą ciszy czcił pamięć… Piotrka Szczęsnego! Za „akt desperacji motywowany miłością ojczyzny”… Prawie wszyscy posłowie oddawali ten hołd na stojąco i w milczeniu. Ale tej psychopatce Pawłowicz nie chciało się podnieść tłustego dupska z fotela. Z kolei inna wywłoka Kempa musiała akurat w tym momencie gadać przez telefon. Zaś Kaczyńskiego w ogóle nie było wtedy na sali… Pojawił się kilkanaście minut później. Nie przypominam sobie, by Błaszczak (lub jakiś inny PIS-dzielec) nazwał wtedy takie zachowanie swojego Prezesa haniebnym, obrzydliwym, nikczemnym lub podłym. Podobnie jak żaden PIS-dzielec nie skrytykował Kaczyńskiego za „spóźnienie”, gdy Sejm w styczniu 2019r. czcił pamięć o Prezydencie Adamowiczu…

Ale może to i dobrze, że tej żoliborskiej kanalii nie było ani podczas oddawania hołdu Piotrkowi, ani Prezydentowi Gdańska. Jakby to wyglądało, gdyby jeden z głównych winowajców ich śmierci czcił pamięć o ofiarach swojego reżimu? To tak, jakby Stalin z Berią pojechali do Katynia, by złożyć kwiaty na grobach naszych oficerów, których sami kazali zamordować…

[CC] Jacek Nikodem

Już zapomnieli, jak ochoczo tańczyli na trumnach.

Wiem, że Was tym porządnie wku*wię, ale zacznę od zacytowania fragmentów wczorajszego komentarza Błaszczaka do expose Donalda Tuska. Błaszczakowi wyjątkowo nie spodobało się m.in. odczytanie listu Piotrka Szczęsnego i właśnie w nawiązaniu do niego powiedział do Tuska:

„Wykorzystywanie listu samobójcy, by uzasadnić swoją politykę to najpodlejsze co można zrobić. Wynoszenie samobójstwa popełnionego w takich okolicznościach do czynu bohaterskiego to najniższe zagranie, jakie można sobie wyobrazić. Pan nie ma skrupułów!”.

A chwilę później dodał:

„Wpięliście sobie w klapy marynarek serca i udajecie piewców pokoju. Doprowadziliście do niespotykanej nigdy wcześniej w naszych dziejach wulgaryzacji polityki!”.

Błaszczak nie omieszkał także wspomnieć (w formie oczywiście oskarżenia) o zakłócaniu miesięcznic smoleńskich przez zwolenników KO:

„Ku uciesze waszych psychofanów robiliście konkursy, kto posunie się dalej, kto przesunie granicę. Przyjdzie wam za to zapłacić…”.

Tak więc ta wyjątkowa gnida uznała za niedopuszczalne wykorzystywanie śmierci Piotrka do celów politycznych. Tymczasem Piotrkowi, gdy pisał swój manifest „Szarego Człowieka” i podpalał się potem na placu, przyświecały właśnie cele polityczne, wolnościowe, społeczne i humanitarne! Przecież Jego list jest niemal w całości poświęcony polityce zbrodniczej partii, jaką jest Prawo i Sprawiedliwość! I Piotrek pisał go do całego społeczeństwa! Zależało mu na tym, by jego słowa protestu dotarły do jak największej liczby obywateli, by obudziły ich z letargu i by sprowokowały do działania. Zatem Donald Tusk, odczytując treść manifestu z mównicy sejmowej, w niczym nie sprofanował pamięci o zmarłym. Przeciwnie, stał się niejako wykonawcą Jego testamentu! Spełnił cel i jednocześnie życzenie Piotrka… I tak ocenili to wczoraj także bliscy Piotrka, jego żona oraz dzieci. A tylko ich opinia ma znaczenie!

Często tak się zdarza, że to największe skurw*syny chcą być bardziej święte od papieża… I tak jest także w tym przypadku. O Błaszczaku i innych PIS-dzielcach, którzy teraz bezczelnie przedstawiają się jako wielcy obrońcy pamięci o Piotrku i wrzaskami protestują przeciwko wykorzystywaniu Jego manifestu do celów politycznych, za chwilę jeszcze wspomnę. Ale mnie do furii doprowadziły także komentarze dziennikarzy, którzy uważają się i przedstawiają się jako niezależni do władzy PIS, a także kilku znanych blogerów (a właściwie blogerek) tworzących wokół siebie aureole wojowników o demokrację i wielkich wrogów reżimu Kaczyńskiego. Im też bardzo nie spodobało się to, że Tusk w swoim expose wykorzystał pożegnalny list zmarłego. Powiem im więc krótko: Pieprzcie się wszyscy! Zasrani „strażnicy naszych sumień” i pamięci o zmarłych się znaleźli… Przez 6 lat trzymaliście gęby na kłódkę i nawet się nie zająknęliście o tragicznej śmierci Piotrka i jej powodach, tak jakby ten dramat w ogóle się nie wydarzył! A teraz sobie o niej przypomnieliście?! Piotrek wam tego powiedzieć nie może, a Donaldowi Tuskowi powiedzieć tego nie wypada. Natomiast ja wami gardzę, mogę to zrobić i niniejszym powtarzam: Pieprzę was wszystkich! Waszą obłudę, hipokryzję i wasze tchórzostwo!

Powracam do tej mendy Błaszczka. Wszyscy o tym pamiętamy, ale jednak przypomnę. Ta zakłamana kanalia, dziś tak oburzająca się z powodu wykorzystywania listu zmarłego do celów politycznych, przez wiele lat uprawiała „taniec” na trumnach smoleńskich! Gdyby nie 96 trupów naszych rodaków i haniebna „religia smoleńska”, Błaszczaka pewnie w ogóle nie byłoby dziś w ławach sejmowych. A już na pewno nie byłoby w nich Macierewicza, który w 2010r. był już na wylocie z partii. Dziś powszechnie uważa się, że inicjatorami i głównymi organizatorami tego „tańca” na trumnach smoleńskich byli Kaczyński i Macierewicz. Ale to nieprawda… Byli nimi Macierewicz i właśnie Błaszczak, a potem dołączył do nich Ziobro. Kaczyński stał się gorącym orędownikiem „religii smoleńskiej” wtedy, gdy ona była już niemal oficjalnie doktryną polityczną jego partii! Przez pierwszy rok po katastrofie Kaczyński jechał na takich prochach i był w takim szoku, że nie był nawet w stanie samodzielnie zaparzyć sobie herbaty…

Przypomnę również, że w trakcie jednego z najbardziej haniebnych wydarzeń w całej naszej historii – ekshumacji ciał ofiar katastrofy – to Błaszczak był szefem MSWiA. Jestem niemal pewien, że ten makabryczny pomysł zrodził się właśnie w głowach duetu Macierewicz-Błaszczak (może jeszcze Ziobry i Kamińskiego), bo z pewnością nie zrodził się w pustym łbie Szydłowej-„Oborowej”. A nawet jeśli Błaszczak nie należał do wąskiego grona osób decydujących o wszczęciu ekshumacji, to bez jego pełnej aprobaty i udziału jego podwładnych te ekshumacje nie byłyby możliwe. To ludzie Błaszczaka, na jego polecenie, zabezpieczali teren cmentarzy podczas wywlekanie ciał z grobów. I to ludzie Błaszczaka, dziś oburzającego się z powodu odczytania jednego listu zmarłego, siłą usuwali z tych cmentarzy członków rodzin ofiar katastrofy protestujących przeciwko bezczeszczeniu zwłok ich bliskich.

Tu nawet nie ma nad czym się zastanawiać i nie ma sensu nikogo przekonywać, że gdyby nie „religia smoleńska”, trwający całe lata „taniec” na trumnach, ekshumacje, oskarżenia, bezczelne łgarstwa, chore teorie spiskowe, kuriozalne eksperymenty i zatajanie ekspertyz demaskujących „kłamstwa smoleńskie”, to nasze państwo, nasza demokracja i pozycja Polski na arenie międzynarodowej byłyby w zupełnie innym miejscu. Jesteśmy tu, gdzie jesteśmy, dzięki m.in. właśnie Błaszczakowi! Więc niech ten skurw*syn stuli ryj i nie udaje, że pamięć o Piotrku Szczęsnym jest dla niego jakąkolwiek świętością… Piotrek targnął się na swoje życie właśnie wtedy, gdy ówczesny szef MSWiA Błaszczak bezprawnie wprowadzał u nas zasady działania państwa policyjnego, autokratycznego. To właśnie przeciwko działaniom tych kanalii Błaszczaka, Ziobry i Kamińskiego protestował Piotrek pisząc o...

„wykorzystaniu służb specjalnych, policji i prokuratury do realizacji swoich własnych, partyjnych lub prywatnych celów”.

Błaszczak jest zapewne ostatnią osobą, którą Piotrek chciałby widzieć jako obrońcę pamięci o sobie…

CHAMSTWO. Dziś słowa „chamstwo” i „nienawiść” są przez wielu polityków odmieniane przez wszystkie możliwe przypadki. Co ciekawe, przodują w tym chamy nad chamami, czyli politycy PIS. Nazywają „chamstwem” i „podłością” odczytanie listu Piotrka. Nazywają je także „nieuczciwym działaniem” (Bochenek). Fogiel-Mogiel podsumował je zaś tak:

„A teraz mamy cyniczne żerowanie na tragedii człowieka. Nikt nie powinien gloryfikować samobójstwa. Obrzydliwe!”.

Oskarżają Tuska o… mowę nienawiści(?!), zawartą rzekomo w expose. Ten przygłup Kowalczyk komentując wystąpienie Tuska powiedział:

„Jestem ogromnie zawiedziony. Przede wszystkim rozpoczął niemal od zachęcania do nienawiści. Oceniam to jako mowę nienawiści”.

Zarzucają Tuskowi sprowokowanie Kaczyńskiego do jego poniedziałkowej haniebnej „wypowiedzi” (Telus). Tak, tak! To prowokator Tusk jest winny, a nie biedna ofiara jego prowokacji, czyli Kaczyński! A Lichocka to w ogóle nie widzi nic niewłaściwego w nazwaniu Tuska „niemieckim agentem” itd., itp. Mógłbym tak wymieniać godzinami. Tylko po co?

Zamiast dalej cytować wypowiedzi PIS-dzielców przypomnę, że rekord chamstwa i tak należeć będzie zapewne po wsze czasy do… Jarosława Kaczyńskiego, którego politycy i wyborcy PIS zgodnie uważają za wzór cnót wszelakich: przyzwoitości, rycerskości, szlachetności, kultury osobistej i dobrego wychowania. Nie sądzę, by jeszcze kiedykolwiek zdarzyło się coś bardziej haniebnego od tego, co zrobił właśnie Kaczyński w listopadzie 2016r. W chwili, gdy Sejm specjalną uchwałą oraz minutą ciszy czcił pamięć i oddawał hołd zmarłemu Andrzejowi Wajdzie ten żałosny i zakompleksiony żoliborski sku*wiel ostentacyjnie wstał i wyszedł z sali… Jebaany katolik tak obnoszący się ze swoją miłością bliźniego i szlachetnością! I nikt, dosłownie nikt z polityków PIS, nie uznał wtedy zachowania swojego Prezesa za niewłaściwe! Nikt z nich takiego zachowania nie potępił! Oni nie obrazili wtedy wielkiego reżysera. Oni wszyscy, na czele z Kaczyńskim, wystawili wtedy świadectwo samym sobie. I swoim wyborcom także… Bo jeśli ktoś po „czymś” takim nadal popierał PIS, to znaczyło, że identyfikował się z podobnym haniebnym zachowaniem w stosunku do zmarłych.

Nie był to zresztą ani pierwszy, ani ostatni pokaz całkowitego braku kultury i empatii oraz zwykłego chamstwa w wykonaniu Kaczyńskiego. Równo rok później (listopad 2017) postąpił niemal identycznie. Tym razem Sejm minutą ciszy czcił pamięć… Piotrka Szczęsnego! Za „akt desperacji motywowany miłością ojczyzny”… Prawie wszyscy posłowie oddawali ten hołd na stojąco i w milczeniu. Ale tej psychopatce Pawłowicz nie chciało się podnieść tłustego dupska z fotela. Z kolei inna wywłoka Kempa musiała akurat w tym momencie gadać przez telefon. Zaś Kaczyńskiego w ogóle nie było wtedy na sali… Pojawił się kilkanaście minut później. Nie przypominam sobie, by Błaszczak (lub jakiś inny PIS-dzielec) nazwał wtedy takie zachowanie swojego Prezesa haniebnym, obrzydliwym, nikczemnym lub podłym. Podobnie jak żaden PIS-dzielec nie skrytykował Kaczyńskiego za „spóźnienie”, gdy Sejm w styczniu 2019r. czcił pamięć o Prezydencie Adamowiczu…

Ale może to i dobrze, że tej żoliborskiej kanalii nie było ani podczas oddawania hołdu Piotrkowi, ani Prezydentowi Gdańska. Jakby to wyglądało, gdyby jeden z głównych winowajców ich śmierci czcił pamięć o ofiarach swojego reżimu? To tak, jakby Stalin z Berią pojechali do Katynia, by złożyć kwiaty na grobach naszych oficerów, których sami kazali zamordować…

[CC] Jacek Nikodem
(692)

Pobierz PDF Wydrukuj