Wojna z przedszkolami...

Ciągle myślę o tej nowej polskiej wojnie z przedszkolami, o płaczących matkach Marszałek Witek i dzwoniących do Małopolskiej Kurator Oświaty, że - Dla Boga, panie Wołodyjowski! Larum grają! wojna! nieprzyjaciel w granicach! a ty się nie zrywasz? szabli nie chwytasz? na koń nie siadasz? Co się stało z tobą, żołnierzu? Zaliś swej dawnej przepomniał cnoty, że nas samych w żalu jeno i trwodze zostawiasz? Seksualizacja u bram najmniejszych naszych polskich pociech! Ja już nawet rozumiem, że dla potrzeb politycznych można opowiadać różne głupoty, ale że aż takie?

Wiedziałem, że mam gdzieś zdjęcie, które wyraźnie podkreśli, że kiedyś to były czasy, a teraz nie ma czasów. Kiedyś każdy mały chłopiec od razu miał w rękach karabin, fryzurę na jeża, brzydził się koronkami, absolutnie nie miał loczków, ani unisex sweterka z niebieskiej wełny i różowych spodni. Każdy ubrany był od razu w szyty na miarę garnitur, który wystarczył mu na pierwszą komunię świętą, bierzmowanie, maturę, pierwszą pracę, ślub i trumnę w czasie pochówku. Wszystkie dziewczynki z kolei miały tylko i wyłącznie sukienki dla Maryi nie tylko w maju, ubrane w spodnie nie uganiały się razem z chłopcami po podwórku, żaden chłopiec nie bawił się szminką swojej matki, nie umalował sobie ust, żeby sprawdzić, jak to jest, z takiej zwyczajnej dziecięcej ciekawości. Ja umalowałem akurat szminką mojej zmarłej babci, bo moja zmarła matka nie używała szminek.

Co więcej, koniecznie należy przypomnieć, że kiedyś dzieci nie bawiły się w lekarza, bo dzieci kiedyś wąchały tylko biało-czerwone kwiaty i śpiewały pieśni patriotyczne. Mógłbym tak wymieniać bez końca, tłumaczyć, podkreślać, że dziecko jest istotą seksualną, ma różne etapy rozwoju, które miliard razy opisała nauka, mógłbym wskazywać, że jedną z największych seksualizacji dzieci przeprowadza Kościół katolicki, który ma obsesję na punkcie seksu, mógłbym opowiadać o spowiedzi, gdy byłem dzieckiem, a ksiądz, ubrany w coś w rodzaju sukienki, wyraźnie podkreślał, gdy spowiadałem się w tej budce na lody z masturbacji, że należy mówić samogwałt i pytał, jak często to robię, mógłbym opowiadać o innym księdzu, który wkładał mi rękę do tylnej kieszeni spodni w czasie kolędy, a później został zesłany na inną parafię z powodu pedofilii, ale przecież to nie ma sensu, bo kto podnosi rękę na Kościół, ten podnosi rękę na Polskę.

Oczywiście, że wyjątkowo zła seksualizacja dzieci ma miejsce i od mądrych dorosłych zależy, czy da się z nią walczyć. Internet, pornografia, pedofilia, ale to wszystko działo się o wiele wcześniej, niż czasy tak zwanej ideologii lewackiej, zwłaszcza w polskim urojonym wydaniu. Wojna z przedszkolami, miejskimi bibliotekami jest absurdem, jakąś totalną aberracją rzeczywistości. Nie mogę zrozumieć, dlaczego to wszystko się dzieje w obliczu realnych problemów związanych z dziećmi: przemocą domową, przemocą rówieśniczą, brakiem poczucia własnej wartości, chęcią znikania, brakiem zaufania, rozpadem edukacji.

Na zdjęciu to oczywiście ja. I widać przecież, że już tęskniłem za chwilą, kiedy będę mógł przebrać się w męski garnitur, który tylko czekał, żeby uczynić mnie bardziej męskim.

[CC] Paweł Lęcki

Wojna z przedszkolami...

Ciągle myślę o tej nowej polskiej wojnie z przedszkolami, o płaczących matkach Marszałek Witek i dzwoniących do Małopolskiej Kurator Oświaty, że - Dla Boga, panie Wołodyjowski! Larum grają! wojna! nieprzyjaciel w granicach! a ty się nie zrywasz? szabli nie chwytasz? na koń nie siadasz? Co się stało z tobą, żołnierzu? Zaliś swej dawnej przepomniał cnoty, że nas samych w żalu jeno i trwodze zostawiasz? Seksualizacja u bram najmniejszych naszych polskich pociech! Ja już nawet rozumiem, że dla potrzeb politycznych można opowiadać różne głupoty, ale że aż takie?

Wiedziałem, że mam gdzieś zdjęcie, które wyraźnie podkreśli, że kiedyś to były czasy, a teraz nie ma czasów. Kiedyś każdy mały chłopiec od razu miał w rękach karabin, fryzurę na jeża, brzydził się koronkami, absolutnie nie miał loczków, ani unisex sweterka z niebieskiej wełny i różowych spodni. Każdy ubrany był od razu w szyty na miarę garnitur, który wystarczył mu na pierwszą komunię świętą, bierzmowanie, maturę, pierwszą pracę, ślub i trumnę w czasie pochówku. Wszystkie dziewczynki z kolei miały tylko i wyłącznie sukienki dla Maryi nie tylko w maju, ubrane w spodnie nie uganiały się razem z chłopcami po podwórku, żaden chłopiec nie bawił się szminką swojej matki, nie umalował sobie ust, żeby sprawdzić, jak to jest, z takiej zwyczajnej dziecięcej ciekawości. Ja umalowałem akurat szminką mojej zmarłej babci, bo moja zmarła matka nie używała szminek.

Co więcej, koniecznie należy przypomnieć, że kiedyś dzieci nie bawiły się w lekarza, bo dzieci kiedyś wąchały tylko biało-czerwone kwiaty i śpiewały pieśni patriotyczne. Mógłbym tak wymieniać bez końca, tłumaczyć, podkreślać, że dziecko jest istotą seksualną, ma różne etapy rozwoju, które miliard razy opisała nauka, mógłbym wskazywać, że jedną z największych seksualizacji dzieci przeprowadza Kościół katolicki, który ma obsesję na punkcie seksu, mógłbym opowiadać o spowiedzi, gdy byłem dzieckiem, a ksiądz, ubrany w coś w rodzaju sukienki, wyraźnie podkreślał, gdy spowiadałem się w tej budce na lody z masturbacji, że należy mówić samogwałt i pytał, jak często to robię, mógłbym opowiadać o innym księdzu, który wkładał mi rękę do tylnej kieszeni spodni w czasie kolędy, a później został zesłany na inną parafię z powodu pedofilii, ale przecież to nie ma sensu, bo kto podnosi rękę na Kościół, ten podnosi rękę na Polskę.

Oczywiście, że wyjątkowo zła seksualizacja dzieci ma miejsce i od mądrych dorosłych zależy, czy da się z nią walczyć. Internet, pornografia, pedofilia, ale to wszystko działo się o wiele wcześniej, niż czasy tak zwanej ideologii lewackiej, zwłaszcza w polskim urojonym wydaniu. Wojna z przedszkolami, miejskimi bibliotekami jest absurdem, jakąś totalną aberracją rzeczywistości. Nie mogę zrozumieć, dlaczego to wszystko się dzieje w obliczu realnych problemów związanych z dziećmi: przemocą domową, przemocą rówieśniczą, brakiem poczucia własnej wartości, chęcią znikania, brakiem zaufania, rozpadem edukacji.

Na zdjęciu to oczywiście ja. I widać przecież, że już tęskniłem za chwilą, kiedy będę mógł przebrać się w męski garnitur, który tylko czekał, żeby uczynić mnie bardziej męskim.

[CC] Paweł Lęcki
(668/06-05-2023)

Pobierz PDF Wydrukuj