Wiewiórki zbliżone do Tygryska gadajo, że Szymek H. przejechał po bandzie w negocjacjach na temat wspólnej listy wyborczej PSL - Wolska 2050. Banda polega na tym, że katecheta ZAŻĄDAŁ JEDYNEK dla swoich ludzi we WSZYSTKICH (sic!) okręgach wyborczych, hue, hue. Negocjacje zostały więc odłożone ad calendas graecas, czyli ponoć do maja.
Jedynki są ponoć Szymkowi absolutnie potrzebne, ponieważ biedak nie posiada rozpoznawalnych twarzy (oprócz kilkoro uciekinierów z PO oczywiście), które mogłyby zdobyć mandaty z dalszych niż pierwsze miejsce pozycji na liście.
Panie szanowny Hołownio - apeluję:
niech pan dalej podąża za własnym EGO, a wkrótce poparcie spadnie do podobnych promili, na jakie może liczyć solidarna wolska tumana Janusza Rocha Robaka Kowalskiego. Przypominasz coraz bardziej Kukiza i jego marne jestestwo. Kończ waść, wstydu oszczędź sobie i Polakom.
Teraz a propos Kowalskiego.
To, że ten gliniany dzban z oberwanym uchem rozumowi się nie kłania, wiemy od czasów prehistorycznych. Niemniej jednak co kilka dni potrafi zaskoczyć nas bardzo „pozytywnie” poziomem swojego kretynizmu, który powoli przebija dno Rowu Mariańskiego. Kowalski otóż wymyślił był nowom ustawem antyrobakową i dziś na konferencji strzelił tak ze swojej neandertalskiej gęby:
„Unia Europejska, eurokraci i Rafał Trzaskowski nazywają to nową żywnością. Nie zaglądamy nikomu do talerza, jak Donald Tusk czy Rafał Trzaskowski chcą jeść larwy, proszę bardzo. Polacy mają prawo do tego, aby każdy produkt spożywczy, w którym zawarte są te tak zwane dodatki robaczane, był jasno i czytelnie oznaczony. Dlatego inicjujemy przygotowanie przepisów prawnych, na wzór Węgier. To po prostu ustawa antyrobakowa. My, jako konserwatyści, wolimy polskie mięsko".
Aktywność Kowalskiego w przebijaniu poziomów własnej głupoty jest nad wyraz godna podziwu, chociaż smutno nam coraz bardziej z powodu tego, że Polacy muszą znosić tego typu kretynów u władzy, a tych kretynów są obecnie całe legiony.
Odezwała się swoją przedwojenną szczęką przestępczyni konstytucyjna Witek. W obronie swojego męża leżącego na OIOMie w szpitalu w Legnicy OD DWÓCH LAT (sic!), typiara zaszlochała i zaraz pogroziła Radiu Zet, które ujawniło tę bulwersującą sprawę:
„Lekarze od dwóch lat starają się o uratowanie jego życia. Nigdy nie zabiegałam o żadne specjalne traktowanie męża ani o przeniesienie ze szpitala rejonowego, ani o inne ekstraordynaryjne środki przysługujące mnie oraz mojej rodzinie z mocy ustawy w związku z pełnionym urzędem. Wszelkie kwestie medyczne zostawiam lekarzom ze szpitala w Legnicy, do których mam pełne zaufanie i szacunek za ich pracę.
Decyzje dotyczące przebiegu leczenia i procedur są wyłączną prerogatywą zespołu medycznego szpitala. W tym kontekście jestem zszokowana działaniem Radia ZET, które, tylko dlatego, że jestem osobą publiczną, w oburzający sposób używa zdrowia mojego męża do działań politycznych. To działanie niegodziwe. Na pewno wystąpię w tej sprawie na drogę prawną."
Tja...
A sprawa wygląda tak, cytujemy ze strony internetowej Radia Zet:
„Jak ustalili dziennikarze śledczy Radia ZET i RadioZET.pl Mariusz Gierszewski i Radosław Gruca, na początku marca do Prokuratury Rejonowej w Legnicy wpłynęło zawiadomienie dotyczące ŚMIERCI pacjentki Jaworskiego Centrum Medycznego w Jaworze. Chodzi o podejrzenie popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień i wykorzystania zależności służbowej i osobowej przez szpital w Legnicy."
Jak napisała córka zmarłej pacjentki:
"Na oddziale intensywnej terapii w Legnicy od ponad roku przebywa Stanisław Witek, mąż Marszałek Elżbiety Witek. [...] Dowiedziałam się, że Stanisław Witek w stanie wegetatywnym przebywa kilkanaście miesięcy na oddziale intensywnej terapii, choć powinien być już od dawna objęty leczeniem paliatywnym. [...] Celem oddziałów intensywnej terapii jest ratowanie życia, a nie podtrzymywanie funkcji życiowych przez lata, a niestety z takim działaniem mamy do czynienia w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym. Uprzywilejowanie i dyskryminacja pacjentów, poprzez wykorzystywanie jakichkolwiek zależności służbowych lub osobowych, odbywa się kosztem życia i zdrowia zwykłych ludzi. Moja mama czekała na miejsce na oddziale intensywnej terapii w Legnicy osiem dni, jak zresztą wiele innych osób z oddziału wewnętrznego szpitala w Legnicy" - czytamy w zawiadomieniu.
Dziennikarze Radia ZET dotarli do córki zmarłej pacjentki:
- Moja mama mogła żyć, nie dostała tej szansy mimo tego, że czekała 8 dni. Za każdy razem, kiedy szpital dzwonił, a dzwonił codziennie, lekarze informowali, że dzwonili do szpitala w Legnicy, ale tam nie było miejsca na OIOM-ie. O tym, że w szpitalu w Legnicy przebywa mąż pani Elżbiety Witek, wie społeczeństwo jaworskie i legnickie od bardzo dawna i każdy jest zbulwersowany. Ta sytuacja trwa od ponad roku. Na tym łóżku można było uratować mnóstwo ludzi. Ten OIOM ma tylko 10 miejsc. Według wytycznych na takich oddziałach nie znajdują się osoby w stanie wegetatywnym, których życie jest podtrzymywane przez rok czy więcej - mówi Radiu ZET córka zmarłej pacjentki, tłumacząc, dlaczego złożyła zawiadomienie do prokuratury.
A TERAZ WISIENKA NA TORCIE:
W wytycznych Polskiego Towarzystwa Anestezjologii i Intensywnej Terapii, określających zasady kwalifikacji oraz kryteria przyjęcia pacjentów do Oddziałów Anestezjologii i Intensywnej Terapii, można przeczytać:
"Należy odpowiedzialnie planować politykę dostępności stanowisk intensywnej terapii dla zabezpieczenia bieżących potrzeb szpitala i wypracować metody przekazywania pacjentów między jednostkami. W przypadku niedoboru zasobów konieczne staje się ich racjonowanie zwyczajne (w przypadku względnego niedoboru zasobów) lub nadzwyczajne (w przypadku bezwzględnego niedostatku zasobów). W tym kontekście, kontynuowanie leczenia, które NIE PRZYNIESIE już pacjentowi korzyści medycznej (nie poprawi rokowania), jest niezasadne, a dla tych pacjentów, którzy znajdują się w realnym stanie zagrożenia życia lub zdrowia, ODBIERA SZANSĘ na szybkie wdrożenie skutecznej intensywnej terapii."
KONIEC TEMATU, czyli PODSUMUJMY:
- mąż Witek leży w stanie wegetatywnym na OIOMie w szpitalu w Legnicy od 2 lat,
- żadne zalecenia lekarskie nie zezwalają na taką sytuację,
- sprawa była i jest tajemnicą poliszynela w Legnicy od dawna,
- Witek grozi sądem Radiu Zet za ujawnienie stanu zdrowia męża,
- kobieta z Jawora zmarła, bo nie było dla niej miejsca na OIOMie w Legnicy,
- koszty podtrzymywania życia męża Witek na OIOMie idą już w miliony, doba kosztuje bowiem ponad 4 tysiące złotych,
- w Polsce politycy pissowskiej władzy cofnęli nas do czasów komuny, kiedy byli równi i równiejsi w dostępie do luksusowych i bardzo drogich usług medycznych.
Poza tym uważam że piss należy zniszczyć.
CETERUM CENSEO pissem ESSE DELENDAM
Wiewiórki zbliżone do Tygryska gadajo, że Szymek H. przejechał po bandzie w negocjacjach na temat wspólnej listy wyborczej PSL - Wolska 2050. Banda polega na tym, że katecheta ZAŻĄDAŁ JEDYNEK dla swoich ludzi we WSZYSTKICH (sic!) okręgach wyborczych, hue, hue. Negocjacje zostały więc odłożone ad calendas graecas, czyli ponoć do maja.
Jedynki są ponoć Szymkowi absolutnie potrzebne, ponieważ biedak nie posiada rozpoznawalnych twarzy (oprócz kilkoro uciekinierów z PO oczywiście), które mogłyby zdobyć mandaty z dalszych niż pierwsze miejsce pozycji na liście.
Panie szanowny Hołownio - apeluję:
niech pan dalej podąża za własnym EGO, a wkrótce poparcie spadnie do podobnych promili, na jakie może liczyć solidarna wolska tumana Janusza Rocha Robaka Kowalskiego. Przypominasz coraz bardziej Kukiza i jego marne jestestwo. Kończ waść, wstydu oszczędź sobie i Polakom.
Teraz a propos Kowalskiego.
To, że ten gliniany dzban z oberwanym uchem rozumowi się nie kłania, wiemy od czasów prehistorycznych. Niemniej jednak co kilka dni potrafi zaskoczyć nas bardzo „pozytywnie” poziomem swojego kretynizmu, który powoli przebija dno Rowu Mariańskiego. Kowalski otóż wymyślił był nowom ustawem antyrobakową i dziś na konferencji strzelił tak ze swojej neandertalskiej gęby:
„Unia Europejska, eurokraci i Rafał Trzaskowski nazywają to nową żywnością. Nie zaglądamy nikomu do talerza, jak Donald Tusk czy Rafał Trzaskowski chcą jeść larwy, proszę bardzo. Polacy mają prawo do tego, aby każdy produkt spożywczy, w którym zawarte są te tak zwane dodatki robaczane, był jasno i czytelnie oznaczony. Dlatego inicjujemy przygotowanie przepisów prawnych, na wzór Węgier. To po prostu ustawa antyrobakowa. My, jako konserwatyści, wolimy polskie mięsko".
Aktywność Kowalskiego w przebijaniu poziomów własnej głupoty jest nad wyraz godna podziwu, chociaż smutno nam coraz bardziej z powodu tego, że Polacy muszą znosić tego typu kretynów u władzy, a tych kretynów są obecnie całe legiony.
Odezwała się swoją przedwojenną szczęką przestępczyni konstytucyjna Witek. W obronie swojego męża leżącego na OIOMie w szpitalu w Legnicy OD DWÓCH LAT (sic!), typiara zaszlochała i zaraz pogroziła Radiu Zet, które ujawniło tę bulwersującą sprawę:
„Lekarze od dwóch lat starają się o uratowanie jego życia. Nigdy nie zabiegałam o żadne specjalne traktowanie męża ani o przeniesienie ze szpitala rejonowego, ani o inne ekstraordynaryjne środki przysługujące mnie oraz mojej rodzinie z mocy ustawy w związku z pełnionym urzędem. Wszelkie kwestie medyczne zostawiam lekarzom ze szpitala w Legnicy, do których mam pełne zaufanie i szacunek za ich pracę.
Decyzje dotyczące przebiegu leczenia i procedur są wyłączną prerogatywą zespołu medycznego szpitala. W tym kontekście jestem zszokowana działaniem Radia ZET, które, tylko dlatego, że jestem osobą publiczną, w oburzający sposób używa zdrowia mojego męża do działań politycznych. To działanie niegodziwe. Na pewno wystąpię w tej sprawie na drogę prawną."
Tja...
A sprawa wygląda tak, cytujemy ze strony internetowej Radia Zet:
„Jak ustalili dziennikarze śledczy Radia ZET i RadioZET.pl Mariusz Gierszewski i Radosław Gruca, na początku marca do Prokuratury Rejonowej w Legnicy wpłynęło zawiadomienie dotyczące ŚMIERCI pacjentki Jaworskiego Centrum Medycznego w Jaworze. Chodzi o podejrzenie popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień i wykorzystania zależności służbowej i osobowej przez szpital w Legnicy."
Jak napisała córka zmarłej pacjentki:
"Na oddziale intensywnej terapii w Legnicy od ponad roku przebywa Stanisław Witek, mąż Marszałek Elżbiety Witek. [...] Dowiedziałam się, że Stanisław Witek w stanie wegetatywnym przebywa kilkanaście miesięcy na oddziale intensywnej terapii, choć powinien być już od dawna objęty leczeniem paliatywnym. [...] Celem oddziałów intensywnej terapii jest ratowanie życia, a nie podtrzymywanie funkcji życiowych przez lata, a niestety z takim działaniem mamy do czynienia w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym. Uprzywilejowanie i dyskryminacja pacjentów, poprzez wykorzystywanie jakichkolwiek zależności służbowych lub osobowych, odbywa się kosztem życia i zdrowia zwykłych ludzi. Moja mama czekała na miejsce na oddziale intensywnej terapii w Legnicy osiem dni, jak zresztą wiele innych osób z oddziału wewnętrznego szpitala w Legnicy" - czytamy w zawiadomieniu.
Dziennikarze Radia ZET dotarli do córki zmarłej pacjentki:
- Moja mama mogła żyć, nie dostała tej szansy mimo tego, że czekała 8 dni. Za każdy razem, kiedy szpital dzwonił, a dzwonił codziennie, lekarze informowali, że dzwonili do szpitala w Legnicy, ale tam nie było miejsca na OIOM-ie. O tym, że w szpitalu w Legnicy przebywa mąż pani Elżbiety Witek, wie społeczeństwo jaworskie i legnickie od bardzo dawna i każdy jest zbulwersowany. Ta sytuacja trwa od ponad roku. Na tym łóżku można było uratować mnóstwo ludzi. Ten OIOM ma tylko 10 miejsc. Według wytycznych na takich oddziałach nie znajdują się osoby w stanie wegetatywnym, których życie jest podtrzymywane przez rok czy więcej - mówi Radiu ZET córka zmarłej pacjentki, tłumacząc, dlaczego złożyła zawiadomienie do prokuratury.
A TERAZ WISIENKA NA TORCIE:
W wytycznych Polskiego Towarzystwa Anestezjologii i Intensywnej Terapii, określających zasady kwalifikacji oraz kryteria przyjęcia pacjentów do Oddziałów Anestezjologii i Intensywnej Terapii, można przeczytać:
"Należy odpowiedzialnie planować politykę dostępności stanowisk intensywnej terapii dla zabezpieczenia bieżących potrzeb szpitala i wypracować metody przekazywania pacjentów między jednostkami. W przypadku niedoboru zasobów konieczne staje się ich racjonowanie zwyczajne (w przypadku względnego niedoboru zasobów) lub nadzwyczajne (w przypadku bezwzględnego niedostatku zasobów). W tym kontekście, kontynuowanie leczenia, które NIE PRZYNIESIE już pacjentowi korzyści medycznej (nie poprawi rokowania), jest niezasadne, a dla tych pacjentów, którzy znajdują się w realnym stanie zagrożenia życia lub zdrowia, ODBIERA SZANSĘ na szybkie wdrożenie skutecznej intensywnej terapii."
KONIEC TEMATU, czyli PODSUMUJMY:
- mąż Witek leży w stanie wegetatywnym na OIOMie w szpitalu w Legnicy od 2 lat,
- żadne zalecenia lekarskie nie zezwalają na taką sytuację,
- sprawa była i jest tajemnicą poliszynela w Legnicy od dawna,
- Witek grozi sądem Radiu Zet za ujawnienie stanu zdrowia męża,
- kobieta z Jawora zmarła, bo nie było dla niej miejsca na OIOMie w Legnicy,
- koszty podtrzymywania życia męża Witek na OIOMie idą już w miliony, doba kosztuje bowiem ponad 4 tysiące złotych,
- w Polsce politycy pissowskiej władzy cofnęli nas do czasów komuny, kiedy byli równi i równiejsi w dostępie do luksusowych i bardzo drogich usług medycznych.
Poza tym uważam że piss należy zniszczyć.
CETERUM CENSEO pissem ESSE DELENDAM