To nie jest TEŻ kraj dla ludzi młodych.
To nie jest kraj dla Kobiet.
To nie jest kraj dla ludzi inteligentnych, pracowitych i uczciwych.
To nie jest kraj dla nauczycieli, sędziów, prokuratorów czy przedsiębiorców.
To nie jest kraj dla niepełnosprawnych, chorych i biednych.
Więc dla kogo ten kraj?
Z pewnością to KRAJ DLA CYNIKÓW.
A szerzej - dla:
- cwaniaków,
- prostaków,
- głupków,
- hipokrytów,
- załatwiaczy posad,
- załatwiaczy kasy,
- narodowców,
- antysemitów,
- religijnych talibów,
- tępych biskupów i ich jeszcze głupszych pomagierów w koloratkach,
- oraz, last but not least, - TO JEST KRAJ DLA POLITYKÓW.
Polityków, którzy z bycia w polityce uczynili sens życia, bo NIC INNEGO NIE POTRAFIĄ ROBIĆ. Nic innego nie potrafią, oprócz bicia piany, knucia, kłótni o stołki, pieniądze i wpływy.Gdyby większość z nich odciąć od kroplówki z publiczną kasą i kazać im NORMALNIE PRACOWAĆ - skończyliby na zasiłkach w domach opieki po trzech miesiącach pracy na umowie próbnej, bo żaden pracodawca nie chciałby u siebie pracowników - nieudaczników. Większość polityków (choć nie wiemy w jakim procencie, ale z pewnością w ogromnym) jest w polityce wyłącznie dla ŁATWYCH pieniędzy, nie wymagających ani wysiłku, ani wytężonej pracy. Tu nie chodzi o żadną ideę lepszego i uczciwego państwa. Niczym się w tej kwestii politycy nie różnią od kleru, dla którego ogłupianie ludzi ciemnotą jest ich sensem życia, z którego czerpią pokaźne zyski. Bo oprócz wciskania kitu i ciemnoty - NICZEGO INNEGO NIE POTRAFIĄ.
Niestety - skok na publiczną kasę nie dotyczy tylko tych wymienionych wyżej rodzajów wolaków. W coraz większym stopniu dotyczy to również samorządów i samorządowców, z KAŻDEJ OPCJI POLITYCZNEJ, lub nawet teoretycznie bezpartyjnej. Wszędzie układy, powiązania, etaty dla swoich. Rzeczpospolita - to postaw czerwonego sukna, które wszyscy ciągną do siebie, zupełnie tak samo jak w XVIII wieku, tuż przed rozbiorami.
To od dawna NIE JEST MÓJ KRAJ.
ŁUDZIŁEM SIĘ, że jesteśmy dumnym narodem, który potrafił, jak baron Muenchhausen - wyciągnąć się z peerelowskiego, zbankrutowanego bagna za własne włosy. Łudziłem się w latach 1990 - 2015, że już nic złego nie może się Polsce przydarzyć. Łudziłem się, że może być tylko lepiej. Łudziłem się, ciężko i uczciwie pracując, że tak robi większość społeczeństwa polskiego, ciągnąc ten wózek zwany Polską w dobrą przyszłość.
Kiedy piss dochodził do władzy w 2015 - wiedziałem, że będzie źle. Wiedziałem, że czeka nas trudny czas. Wiedziałem, że pissowscy hunowie - troglodyci wiele popsują i wiele zdemontują. Ale tego, że rozkradną kraj do gołej kości - nie spodziewałem się.
Tego, że naplują na Unię, Niemców i wszystkich polskich demokratów i inteligentów - nie brałem pod uwagę. Tego, że pissowscy HUNOWIE obudzą w moim narodzie najgorsze instynkty kołtuństwa, hipokryzji, układania się posłusznego z przestępczą władzą dla własnych korzyści materialnych, nienawiści i złodziejstwa w biały dzień - nie przewidziałem. Nawet w pięćdziesięciu procentach nie spodziewałem się, że będą rządzić osiem lat z szansami na dwanaście. Po prostu, nie spodziewałem się, że jesteśmy aż tak BEZNADZIEJNYM, w większości, narodem.
Narodem, który można kupić za jego własne pieniądze, w dodatku wzięte z długu, który obciąży nasze dzieci i wnuki. Nie spodziewałem się, że aż w tak ogromnej masie jesteśmy głupimi, prymitywnymi nacjonalistami przekonanymi o własnej wielkości i lepszości.
Wstyd mi dziś, że jestem Polakiem.
Wstydzę się i żałuję, że byłem idealistą (wciąż niestety nim jestem, bo to choroba przenoszona drogą płciową i wyssana z mlekiem Matki i krwi Ojca) wierzącym, że w Polsce można fajnie żyć i pracować dla Niej, a przy tym i dla siebie.
Żałuję ogromnie, że w roku 1990 nie zdecydowałem się na emigrację, choć byłem tego bardzo bliski, bo prawie już spakowany.
Po prostu rzygam tym rodzajem „polskości”, która objawiła się w roku 2015, a dziś wyziera z każdej dziury, z programów telewizyjnych, z mediów cyfrowych i gazetowych, na zielonych targowiskach, piłkarskich stadionach, czy demonstracjach 11 listopada.
I gniecie na starość gdzieś pod sercem...
Puszczam pawia na to wszystko.
A teraz możecie mnie zaorać.
***** ***
CETERUM CENSEO pissem ESSE DELENDAM
POZA TYM UWAŻAM ŻE piss NALEŻY ZNISZCZYĆ
Oraz wszystkich cwaniaczków, hochsztaplerów, złodziei i narodowych buraków, na czele z kościołem. Całą tę zasraną, sarmacką wolskość. Tylko nie wiem, kto ma to uczynić i w jaki sposób, kiedy nasi z koziej doopy opozycjoniści nie potrafią dogadać się w sprawach NAJPROSTSZYCH, a prawie połowa narodu ma wysrane na to, czy mieszka w orwellowskim chlewie, oborze, czy w wolnym, demokratycznym kraju. Bo dla nich to wszystko jest obojętne. Ale za to ich marne życie w swojej chacie z kraja - najważniejsze.
Byle cyferki się zgadzały na pasku wypłaty.
Postscriptum
Jak podaje Wyborcza:
„Po roku żmudnych negocjacji sześć tureckich partii opozycyjnych doszło do porozumienia i wyznaczyło jednego kandydata w rozpisanych na maj prezydenckich wyborach, licząc na to, że zakończą one dwie dekady coraz bardziej autokratycznych i represyjnych rządów Recepa Tayyipa Erdogana. Tak zwany Stół Sześciu uzgodnił kandydaturę Kemala Kilicdaroglu, przywódcy socjaldemokratycznej, świeckiej Republikańskiej Partii Ludowej (CHP), odsuwając młodszych, bardziej charyzmatycznych pretendentów, m.in. burmistrza Stambułu z CHP, który w 2019r. odebrał największe tureckie miasto Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) Erdogana.”
Do sztambucha polskim politycznym „jelitom”.
[CC] Maciej Stawiarski
To nie jest TEŻ kraj dla ludzi młodych.
To nie jest kraj dla Kobiet.
To nie jest kraj dla ludzi inteligentnych, pracowitych i uczciwych.
To nie jest kraj dla nauczycieli, sędziów, prokuratorów czy przedsiębiorców.
To nie jest kraj dla niepełnosprawnych, chorych i biednych.
Więc dla kogo ten kraj?
Z pewnością to KRAJ DLA CYNIKÓW.
A szerzej - dla:
- cwaniaków,
- prostaków,
- głupków,
- hipokrytów,
- załatwiaczy posad,
- załatwiaczy kasy,
- narodowców,
- antysemitów,
- religijnych talibów,
- tępych biskupów i ich jeszcze głupszych pomagierów w koloratkach,
- oraz, last but not least, - TO JEST KRAJ DLA POLITYKÓW.
Polityków, którzy z bycia w polityce uczynili sens życia, bo NIC INNEGO NIE POTRAFIĄ ROBIĆ. Nic innego nie potrafią, oprócz bicia piany, knucia, kłótni o stołki, pieniądze i wpływy.Gdyby większość z nich odciąć od kroplówki z publiczną kasą i kazać im NORMALNIE PRACOWAĆ - skończyliby na zasiłkach w domach opieki po trzech miesiącach pracy na umowie próbnej, bo żaden pracodawca nie chciałby u siebie pracowników - nieudaczników. Większość polityków (choć nie wiemy w jakim procencie, ale z pewnością w ogromnym) jest w polityce wyłącznie dla ŁATWYCH pieniędzy, nie wymagających ani wysiłku, ani wytężonej pracy. Tu nie chodzi o żadną ideę lepszego i uczciwego państwa. Niczym się w tej kwestii politycy nie różnią od kleru, dla którego ogłupianie ludzi ciemnotą jest ich sensem życia, z którego czerpią pokaźne zyski. Bo oprócz wciskania kitu i ciemnoty - NICZEGO INNEGO NIE POTRAFIĄ.
Niestety - skok na publiczną kasę nie dotyczy tylko tych wymienionych wyżej rodzajów wolaków. W coraz większym stopniu dotyczy to również samorządów i samorządowców, z KAŻDEJ OPCJI POLITYCZNEJ, lub nawet teoretycznie bezpartyjnej. Wszędzie układy, powiązania, etaty dla swoich. Rzeczpospolita - to postaw czerwonego sukna, które wszyscy ciągną do siebie, zupełnie tak samo jak w XVIII wieku, tuż przed rozbiorami.
To od dawna NIE JEST MÓJ KRAJ.
ŁUDZIŁEM SIĘ, że jesteśmy dumnym narodem, który potrafił, jak baron Muenchhausen - wyciągnąć się z peerelowskiego, zbankrutowanego bagna za własne włosy. Łudziłem się w latach 1990 - 2015, że już nic złego nie może się Polsce przydarzyć. Łudziłem się, że może być tylko lepiej. Łudziłem się, ciężko i uczciwie pracując, że tak robi większość społeczeństwa polskiego, ciągnąc ten wózek zwany Polską w dobrą przyszłość.
Kiedy piss dochodził do władzy w 2015 - wiedziałem, że będzie źle. Wiedziałem, że czeka nas trudny czas. Wiedziałem, że pissowscy hunowie - troglodyci wiele popsują i wiele zdemontują. Ale tego, że rozkradną kraj do gołej kości - nie spodziewałem się.
Tego, że naplują na Unię, Niemców i wszystkich polskich demokratów i inteligentów - nie brałem pod uwagę. Tego, że pissowscy HUNOWIE obudzą w moim narodzie najgorsze instynkty kołtuństwa, hipokryzji, układania się posłusznego z przestępczą władzą dla własnych korzyści materialnych, nienawiści i złodziejstwa w biały dzień - nie przewidziałem. Nawet w pięćdziesięciu procentach nie spodziewałem się, że będą rządzić osiem lat z szansami na dwanaście. Po prostu, nie spodziewałem się, że jesteśmy aż tak BEZNADZIEJNYM, w większości, narodem.
Narodem, który można kupić za jego własne pieniądze, w dodatku wzięte z długu, który obciąży nasze dzieci i wnuki. Nie spodziewałem się, że aż w tak ogromnej masie jesteśmy głupimi, prymitywnymi nacjonalistami przekonanymi o własnej wielkości i lepszości.
Wstyd mi dziś, że jestem Polakiem.
Wstydzę się i żałuję, że byłem idealistą (wciąż niestety nim jestem, bo to choroba przenoszona drogą płciową i wyssana z mlekiem Matki i krwi Ojca) wierzącym, że w Polsce można fajnie żyć i pracować dla Niej, a przy tym i dla siebie.
Żałuję ogromnie, że w roku 1990 nie zdecydowałem się na emigrację, choć byłem tego bardzo bliski, bo prawie już spakowany.
Po prostu rzygam tym rodzajem „polskości”, która objawiła się w roku 2015, a dziś wyziera z każdej dziury, z programów telewizyjnych, z mediów cyfrowych i gazetowych, na zielonych targowiskach, piłkarskich stadionach, czy demonstracjach 11 listopada.
I gniecie na starość gdzieś pod sercem...
Puszczam pawia na to wszystko.
A teraz możecie mnie zaorać.
***** ***
CETERUM CENSEO pissem ESSE DELENDAM
POZA TYM UWAŻAM ŻE piss NALEŻY ZNISZCZYĆ
Oraz wszystkich cwaniaczków, hochsztaplerów, złodziei i narodowych buraków, na czele z kościołem. Całą tę zasraną, sarmacką wolskość. Tylko nie wiem, kto ma to uczynić i w jaki sposób, kiedy nasi z koziej doopy opozycjoniści nie potrafią dogadać się w sprawach NAJPROSTSZYCH, a prawie połowa narodu ma wysrane na to, czy mieszka w orwellowskim chlewie, oborze, czy w wolnym, demokratycznym kraju. Bo dla nich to wszystko jest obojętne. Ale za to ich marne życie w swojej chacie z kraja - najważniejsze.
Byle cyferki się zgadzały na pasku wypłaty.
Postscriptum
Jak podaje Wyborcza:
„Po roku żmudnych negocjacji sześć tureckich partii opozycyjnych doszło do porozumienia i wyznaczyło jednego kandydata w rozpisanych na maj prezydenckich wyborach, licząc na to, że zakończą one dwie dekady coraz bardziej autokratycznych i represyjnych rządów Recepa Tayyipa Erdogana. Tak zwany Stół Sześciu uzgodnił kandydaturę Kemala Kilicdaroglu, przywódcy socjaldemokratycznej, świeckiej Republikańskiej Partii Ludowej (CHP), odsuwając młodszych, bardziej charyzmatycznych pretendentów, m.in. burmistrza Stambułu z CHP, który w 2019r. odebrał największe tureckie miasto Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) Erdogana.”
Do sztambucha polskim politycznym „jelitom”.
[CC] Maciej Stawiarski