Polska jest dziś jak łąka po wypasie dużego stada krów.

Trudno chodzić i buta w pisowskim g…. nie ubabrać. Tusk stąpnął na tyle mocno, że obryzgał Kaczyńskiego, brudząc sobie tylko podeszwę. Oto szambo w jakie PiS zmieniło politykę.

Tumultu w sieci:
„Z pomocą biernej opozycji PiS przepchnęło ustawę o SN, która ma otworzyć drogę do pieniędzy z krajowego planu odbudowy (KPO)”.

Żaden kompetentny prawnik nie wątpi, że uchwalone przepisy naruszają konstytucję. Dlatego wielu oburza, że KO, PSL i duża część Lewicy wstrzymując się od głosu przyłożyły rękę do jej łamania. „Jestem zawiedziony”, „PO straciła mój głos” czytam na FB, Obywatele RP z właściwa sobie dezynwolturą publikują protest, opozycję krytykuje w OKOpress prof. Ewa Łętowska.

Nie śmiałbym dyskutować z prof. Łętowską na temat niekonstytucyjności ustawy i nie muszę. Mam podobne zdanie. Ale już co do jej wyczucia politycznego jestem krytyczny i odważę się polemizować z nią i innymi oburzonymi. Mój wpis nie jest obroną PO, w której są posłowie budzący moje rozdrażnienie i niechęć, jak np. Kidawa-Błońską, Halicki czy Kierwiński. Uważam też, że nie wolno iść z PiS-em na układ bo oszwabią, a poza tym z bandytami się nie współpracuje. Sądzę również, że Tusk (on decydował o takim głosowaniu) nie przewidział skali oburzenia szerokorozumianego elektoratu opozycji, oburzenia wzmocnionego przez brak jedności w szeregach posłów. Dlatego, jak to mu się już zdarzało w przeszłości (np. ustawa emerytalna), nie poświecił uwagi przygotowaniu medialnemu. Ani nie było prostego komunikatu, ani spotkania z kluczowymi liderami opinii. Generalnie PO od lat nie znalazła (albo nie chciała znaleźć) klucza do tzw. opozycji ulicznej. Znam część powodów. Niektóre rozumiem (rozmowa z mocno podzielonymi, mało skutecznymi i nadwrażliwymi bojownikami zabiera masę czasu i daje skromne efekty), innych nie akceptuje (filozofia muru miedzy tymi formami protestu: "wy róbcie swoje, my też", ochrona stołków, lęk przed wyjściem ze strefy parlamentarnego komfortu, zmęczenie sporami). Ale generalnie taką leniwą i tchórzliwą postawę PO uważam za ogromny błąd.

Mimo tego co napisałem wyżej, nie dołączę do chóru oburzonych. Zacznę od taktyki politycznej. Moim zdaniem PiS chciał wyjść z suplesa, założonego przez Solidarną Polskę, wykazując, że to opozycja blokując KPO winna jest biedzie, załamaniu budżetu, bankructwom samorządów itp. wydarzeniom, które nas niestety czekają. Propagandyści TVP już szykowali programy, które miały dzień w dzień wbijać ten przekaz ludziom do głowy. To typowy PiS-owski chwyt. Wynieść z mieszkania wszystkie gaśnice, odciąć hydrant przed domem, odkręcić gaz, podpalić chałupę, a potem krzyczeć: „zobaczcie, oni nie chcą gasić pożaru”. Oczywiście żaden rozsądny i zorientowany w pisowskiej perfidii obywatel nie nabierze się na to. Mam jednak smutną informację. Takich jest zdecydowana mniejszość. Niski poziom edukacji obywatelskiej i narastający kryzys sprawiają, że wielu zobaczy winnych tam, gdzie im wskaże propaganda PiS (uchodźcy, LGBT, Rosja i wojna, Unia Europejska, PO).

Teraz Kaczyński ma kłopot, zapewne zastąpi to innym, skleconym naprędce, kłamstwem ale ono zawsze będzie miało mniejszą siłę rażenia.

Jeszcze ciut o taktyce. Przeciw ustawie o SN była cała Solidarna Polska, tak więc ruch opozycji dolewa oliwy do ognia wojny domowej w szeregach Zjednoczonej Prawicy. To krok do rozpadu albo kamyczek do stosu kompromitacji tej szkodliwej partii, która kłamie, że wyjdzie z koalicji, jeśli ustawa o SN wejdzie w życie.

Ja w tym głosowaniu widzę jeszcze jedną mikroskopijna korzyść, gdy patrzę na listę posłów opozycji, którzy się wyłamali z ustaleń, to mam kolejny dowód, że trzeba zrobić wiele, by kilka osób z opozycji nie weszło do kolejnego Sejmu: Paweł Zalewski (2050), Anna Maria Żukowska, Krzysztof Śmiszek, Wanda Nowicka (wszyscy Lewica), Joanna Senyszyn (PPS). A Szymon Hołownia, najprawdopodobniej sterroryzowany przez swój klub, potwierdził, że naukę gry politycznej musi zacząć od początku. Jest też kilka posłanek i posłów, którzy zawiedli ale nie będę ich wymieniał z nazwiska, bo może ich głos to wynik błędu, chwilowej niedyspozycji.

Z braku miejsca nie będę też dywagował o istniejącym porozumieniu, a przynajmniej kontakcie Tuska z szefostwem UE, które pozwala mu widzieć kwestie KPO dwa kroki dalej niż Kaczyński. Nie napisze też o możliwych parlamentarnych szacha, bo za kilka dni wszyscy się przekonamy, czy jest coś na rzeczy. Sejm, Senat, poprawki i większości do ich przyjmowania, jeśli Tusk ma dobrych konstytucyjnych doradców, to ma szansę zapędzić PiS w kozi róg.

Teraz sprawa trudniejsza. Czy dla politycznych celów, dla taktycznej gry, warto poświęcać wartości jakimi są rządy prawa, szacunek dla konstytucji. Gotowość do ich przestrzegania odróżnia nas od PiS, stwarza fundament w chyboczącym się świecie. Poza tym komfortowa moralnie jest obrona pryncypiów, gdy nie patrzy się na konsekwencje. Często jednak jest to kontr skuteczne i bardzo trudne do utrzymania. Jeśli nie chodzi nam o komfort, a o zwycięstwo, trzeba się zastanowić, czy nie warto się czasem ubrudzić. To jest aksjologiczny dylemat, który za każdym razem trzeba rozstrzygać na nowo. Jako naród próbowaliśmy robić to wielokrotnie, najczęściej stawiając wartości nad pragmatyzm, co kończyło się tragedią, a czasem jeszcze większym upodleniem.

Mam już wystarczająco dużo lat, by doceniając pryncypialność tęsknić za skutecznością, rozwojem, spokojem, które powodują, że po bohaterstwo nie trzeba sięgać za często. Też mam wątpliwości. Opuszczając zatokę prawa tracę grunt pod nogami. Ale od siedmiu lat kamaryla ludzi miałkich etycznie i obdarzonych zasadami jeszcze skromniej niż rozumem, łamie konstytucję, psuje prawo, kradnie i oszukuje. My w odpowiedzi odwołujemy się do wartości, co daje nam moralny komfort i nikłą skuteczność. Taka postawa ma jeszcze jeden defekt, jest jakkolwiek efektywna tylko przy niezłomności i krystaliczności etycznej. A to jak wiemy trudne jest do utrzymania non stop. Wszak wystarczy kropla czerwonego wina i biała koszula jest brudna. Po siedmiu latach wybieram skuteczność. Gdy warunki znów pozwolą zmienić wojnę z bandytami, w spór z politycznymi przeciwnikami wrócę do twardego przestrzegania zasad. Bo tylko tak można coś budować. Wiem, że nie będzie łatwo, bo jak się człowiek raz skur…, to zawsze już będzie żył jak „niepijący alkoholiki” ale alternatywą jest szybka śmierć w trzeźwości.

PIS gmera przy wyborach, zamierza zmienić prawo tak by móc nas podglądać. W ubiegłym roku inwigilowali, bez zgody sądu 2 mln ludzi. Co 15. dorosły Polak stracił prywatność. Kamiński może nam zajrzeć do telefonu, komputera, bankowego konta. Ziobro wykorzystuje aparat państwa, by zniszczyć lekarzy, którzy jego zdaniem przyczynili się do śmierci ojca. Przypomnę, że ten sam człowiek dramatycznie osłabił transplantologię. Stara kobieta, o wątpliwych kompetencjach, zostaje wysłana przez starca, by pilnować wielkiej polskiej spółki, na czele której on sam postawił cwanego karierowicza. Padają firmy o 200 letniej tradycji. TVP szczując na prezydenta Gdańska doprowadziła do jego śmierci, dziś powtarza ten eksperyment na Tusku. U granic Polski trwa wojna, a my dzięki Macierewiczowi mamy armię słaba jak nigdy, wywiad i kontrwywiad to atrapy.

To tylko kilka przykładów z listy tysięcy afer, błędów, podłości i nieudolności PiS.

Czy naprawdę najważniejsze jest teraz nie ubrudzić się? Jaką alternatywę, poza honorową śmiercią przedstawiają ci, którzy nie godzą się łamać sto razy już złamanej konstytucji. Jaki mają pomysł poza, tym by w imię zasad wysadzić się na ich gruzach?

Czy to się nam podoba, czy nie, klucze do pokonania PiS ma dziś człowiek stojący na czele największej opozycyjnej partii. Jeśli komuś z przeciwników PiS-u Tusk nie odpowiada, mam dla niego złą wiadomość. Musi uzbroić się w cierpliwość, bo walkę o zmianę tej sytuacji będzie mógł rozpocząć dopiero po odsunięciu PiS od władzy i ustabilizowaniu rzeczywistości politycznej. Winnym tej niekomfortowej sytuacji nie jest Tusk, a przynajmniej nie tylko on.

Gdyby chodziło o zwykły spór polityczny, uzasadniona byłaby dyskusja, czy nie lepszym jest poświecić 4 lat w opozycji dla pokazania, że najważniejsze są wartości, ale moim zdaniem kolejne cztery lata PiS to ostateczny koniec Polski jaką znamy. Znikną lasy i nowoczesny przemysł, przybędzie Suskich, Brudzyńskich, Jakich. Tłuste koty zamienia się w oligarchów, młodzi ambitni wyjadą, tacy jak ja popadną w depresję, umrą z rozpaczy lub udadzą się na trwałą wewnętrzna emigrację. Mimikra, służalczość, egoizm opanują naród. Realne stanie się nie tylko wyjście z UE ale też dołączenie do bloku wschodnich satrapii. Polska kultura znów będzie musiała zejść do podziemia i znów będziemy czekali dziesiątki lat, by mieć kolejna szanse na sukces, szanse którą zmarnujemy tak jak poprzednie kilka w naszej krótkiej historii, w której wychodziły nam tylko wojny, najczęściej przegrane.

Ten tekst i tak jest już za długi, nie poruszyłem w nim kwestii czy i kiedy realnie kasa z KPO spłynie, ale to osobny problem.

[CC] Wojtek Fusek

Polska jest dziś jak łąka po wypasie
dużego stada krów.

Trudno chodzić i buta w pisowskim g…. nie ubabrać. Tusk stąpnął na tyle mocno, że obryzgał Kaczyńskiego, brudząc sobie tylko podeszwę. Oto szambo w jakie PiS zmieniło politykę.

Tumultu w sieci:
„Z pomocą biernej opozycji PiS przepchnęło ustawę o SN, która ma otworzyć drogę do pieniędzy z krajowego planu odbudowy (KPO)”.

Żaden kompetentny prawnik nie wątpi, że uchwalone przepisy naruszają konstytucję. Dlatego wielu oburza, że KO, PSL i duża część Lewicy wstrzymując się od głosu przyłożyły rękę do jej łamania. „Jestem zawiedziony”, „PO straciła mój głos” czytam na FB, Obywatele RP z właściwa sobie dezynwolturą publikują protest, opozycję krytykuje w OKOpress prof. Ewa Łętowska.

Nie śmiałbym dyskutować z prof. Łętowską na temat niekonstytucyjności ustawy i nie muszę. Mam podobne zdanie. Ale już co do jej wyczucia politycznego jestem krytyczny i odważę się polemizować z nią i innymi oburzonymi. Mój wpis nie jest obroną PO, w której są posłowie budzący moje rozdrażnienie i niechęć, jak np. Kidawa-Błońską, Halicki czy Kierwiński. Uważam też, że nie wolno iść z PiS-em na układ bo oszwabią, a poza tym z bandytami się nie współpracuje. Sądzę również, że Tusk (on decydował o takim głosowaniu) nie przewidział skali oburzenia szerokorozumianego elektoratu opozycji, oburzenia wzmocnionego przez brak jedności w szeregach posłów. Dlatego, jak to mu się już zdarzało w przeszłości (np. ustawa emerytalna), nie poświecił uwagi przygotowaniu medialnemu. Ani nie było prostego komunikatu, ani spotkania z kluczowymi liderami opinii. Generalnie PO od lat nie znalazła (albo nie chciała znaleźć) klucza do tzw. opozycji ulicznej. Znam część powodów. Niektóre rozumiem (rozmowa z mocno podzielonymi, mało skutecznymi i nadwrażliwymi bojownikami zabiera masę czasu i daje skromne efekty), innych nie akceptuje (filozofia muru miedzy tymi formami protestu: "wy róbcie swoje, my też", ochrona stołków, lęk przed wyjściem ze strefy parlamentarnego komfortu, zmęczenie sporami). Ale generalnie taką leniwą i tchórzliwą postawę PO uważam za ogromny błąd.

Mimo tego co napisałem wyżej, nie dołączę do chóru oburzonych. Zacznę od taktyki politycznej. Moim zdaniem PiS chciał wyjść z suplesa, założonego przez Solidarną Polskę, wykazując, że to opozycja blokując KPO winna jest biedzie, załamaniu budżetu, bankructwom samorządów itp. wydarzeniom, które nas niestety czekają. Propagandyści TVP już szykowali programy, które miały dzień w dzień wbijać ten przekaz ludziom do głowy. To typowy PiS-owski chwyt. Wynieść z mieszkania wszystkie gaśnice, odciąć hydrant przed domem, odkręcić gaz, podpalić chałupę, a potem krzyczeć: „zobaczcie, oni nie chcą gasić pożaru”. Oczywiście żaden rozsądny i zorientowany w pisowskiej perfidii obywatel nie nabierze się na to. Mam jednak smutną informację. Takich jest zdecydowana mniejszość. Niski poziom edukacji obywatelskiej i narastający kryzys sprawiają, że wielu zobaczy winnych tam, gdzie im wskaże propaganda PiS (uchodźcy, LGBT, Rosja i wojna, Unia Europejska, PO).

Teraz Kaczyński ma kłopot, zapewne zastąpi to innym, skleconym naprędce, kłamstwem ale ono zawsze będzie miało mniejszą siłę rażenia.

Jeszcze ciut o taktyce. Przeciw ustawie o SN była cała Solidarna Polska, tak więc ruch opozycji dolewa oliwy do ognia wojny domowej w szeregach Zjednoczonej Prawicy. To krok do rozpadu albo kamyczek do stosu kompromitacji tej szkodliwej partii, która kłamie, że wyjdzie z koalicji, jeśli ustawa o SN wejdzie w życie.

Ja w tym głosowaniu widzę jeszcze jedną mikroskopijna korzyść, gdy patrzę na listę posłów opozycji, którzy się wyłamali z ustaleń, to mam kolejny dowód, że trzeba zrobić wiele, by kilka osób z opozycji nie weszło do kolejnego Sejmu: Paweł Zalewski (2050), Anna Maria Żukowska, Krzysztof Śmiszek, Wanda Nowicka (wszyscy Lewica), Joanna Senyszyn (PPS). A Szymon Hołownia, najprawdopodobniej sterroryzowany przez swój klub, potwierdził, że naukę gry politycznej musi zacząć od początku. Jest też kilka posłanek i posłów, którzy zawiedli ale nie będę ich wymieniał z nazwiska, bo może ich głos to wynik błędu, chwilowej niedyspozycji.

Z braku miejsca nie będę też dywagował o istniejącym porozumieniu, a przynajmniej kontakcie Tuska z szefostwem UE, które pozwala mu widzieć kwestie KPO dwa kroki dalej niż Kaczyński. Nie napisze też o możliwych parlamentarnych szacha, bo za kilka dni wszyscy się przekonamy, czy jest coś na rzeczy. Sejm, Senat, poprawki i większości do ich przyjmowania, jeśli Tusk ma dobrych konstytucyjnych doradców, to ma szansę zapędzić PiS w kozi róg.

Teraz sprawa trudniejsza. Czy dla politycznych celów, dla taktycznej gry, warto poświęcać wartości jakimi są rządy prawa, szacunek dla konstytucji. Gotowość do ich przestrzegania odróżnia nas od PiS, stwarza fundament w chyboczącym się świecie. Poza tym komfortowa moralnie jest obrona pryncypiów, gdy nie patrzy się na konsekwencje. Często jednak jest to kontr skuteczne i bardzo trudne do utrzymania. Jeśli nie chodzi nam o komfort, a o zwycięstwo, trzeba się zastanowić, czy nie warto się czasem ubrudzić. To jest aksjologiczny dylemat, który za każdym razem trzeba rozstrzygać na nowo. Jako naród próbowaliśmy robić to wielokrotnie, najczęściej stawiając wartości nad pragmatyzm, co kończyło się tragedią, a czasem jeszcze większym upodleniem.

Mam już wystarczająco dużo lat, by doceniając pryncypialność tęsknić za skutecznością, rozwojem, spokojem, które powodują, że po bohaterstwo nie trzeba sięgać za często. Też mam wątpliwości. Opuszczając zatokę prawa tracę grunt pod nogami. Ale od siedmiu lat kamaryla ludzi miałkich etycznie i obdarzonych zasadami jeszcze skromniej niż rozumem, łamie konstytucję, psuje prawo, kradnie i oszukuje. My w odpowiedzi odwołujemy się do wartości, co daje nam moralny komfort i nikłą skuteczność. Taka postawa ma jeszcze jeden defekt, jest jakkolwiek efektywna tylko przy niezłomności i krystaliczności etycznej. A to jak wiemy trudne jest do utrzymania non stop. Wszak wystarczy kropla czerwonego wina i biała koszula jest brudna. Po siedmiu latach wybieram skuteczność. Gdy warunki znów pozwolą zmienić wojnę z bandytami, w spór z politycznymi przeciwnikami wrócę do twardego przestrzegania zasad. Bo tylko tak można coś budować. Wiem, że nie będzie łatwo, bo jak się człowiek raz skur…, to zawsze już będzie żył jak „niepijący alkoholiki” ale alternatywą jest szybka śmierć w trzeźwości.

PIS gmera przy wyborach, zamierza zmienić prawo tak by móc nas podglądać. W ubiegłym roku inwigilowali, bez zgody sądu 2 mln ludzi. Co 15. dorosły Polak stracił prywatność. Kamiński może nam zajrzeć do telefonu, komputera, bankowego konta. Ziobro wykorzystuje aparat państwa, by zniszczyć lekarzy, którzy jego zdaniem przyczynili się do śmierci ojca. Przypomnę, że ten sam człowiek dramatycznie osłabił transplantologię. Stara kobieta, o wątpliwych kompetencjach, zostaje wysłana przez starca, by pilnować wielkiej polskiej spółki, na czele której on sam postawił cwanego karierowicza. Padają firmy o 200 letniej tradycji. TVP szczując na prezydenta Gdańska doprowadziła do jego śmierci, dziś powtarza ten eksperyment na Tusku. U granic Polski trwa wojna, a my dzięki Macierewiczowi mamy armię słaba jak nigdy, wywiad i kontrwywiad to atrapy.

To tylko kilka przykładów z listy tysięcy afer, błędów, podłości i nieudolności PiS.

Czy naprawdę najważniejsze jest teraz nie ubrudzić się? Jaką alternatywę, poza honorową śmiercią przedstawiają ci, którzy nie godzą się łamać sto razy już złamanej konstytucji. Jaki mają pomysł poza, tym by w imię zasad wysadzić się na ich gruzach?

Czy to się nam podoba, czy nie, klucze do pokonania PiS ma dziś człowiek stojący na czele największej opozycyjnej partii. Jeśli komuś z przeciwników PiS-u Tusk nie odpowiada, mam dla niego złą wiadomość. Musi uzbroić się w cierpliwość, bo walkę o zmianę tej sytuacji będzie mógł rozpocząć dopiero po odsunięciu PiS od władzy i ustabilizowaniu rzeczywistości politycznej. Winnym tej niekomfortowej sytuacji nie jest Tusk, a przynajmniej nie tylko on.

Gdyby chodziło o zwykły spór polityczny, uzasadniona byłaby dyskusja, czy nie lepszym jest poświecić 4 lat w opozycji dla pokazania, że najważniejsze są wartości, ale moim zdaniem kolejne cztery lata PiS to ostateczny koniec Polski jaką znamy. Znikną lasy i nowoczesny przemysł, przybędzie Suskich, Brudzyńskich, Jakich. Tłuste koty zamienia się w oligarchów, młodzi ambitni wyjadą, tacy jak ja popadną w depresję, umrą z rozpaczy lub udadzą się na trwałą wewnętrzna emigrację. Mimikra, służalczość, egoizm opanują naród. Realne stanie się nie tylko wyjście z UE ale też dołączenie do bloku wschodnich satrapii. Polska kultura znów będzie musiała zejść do podziemia i znów będziemy czekali dziesiątki lat, by mieć kolejna szanse na sukces, szanse którą zmarnujemy tak jak poprzednie kilka w naszej krótkiej historii, w której wychodziły nam tylko wojny, najczęściej przegrane.

Ten tekst i tak jest już za długi, nie poruszyłem w nim kwestii czy i kiedy realnie kasa z KPO spłynie, ale to osobny problem.

[CC] Wojtek Fusek
(17-01-2023 / 646)

Pobierz PDF Wydrukuj