"Działania osłonowe" czyli kolejny skok na kasę

ZNÓW GÓRNICY. Wspomniałem w zakończeniu ostatniego postu o zarobkach górników i od razu zareagowali na niego właśnie ludzie pracujący w kopalniach. Jeden z nich stwierdził w swoim komentarzu, że zastanawia się, który z górników zarabia 17 tys. zł miesięcznie, skoro on wyciąga miesięcznie zaledwie 8 tys. zł brutto. Otóż odpowiadam: nie wiem, w której kopalni górnicy zarabiają po 8 tys. zł, a w której po 17 tys. zł. Podałem prawdziwe dane dotyczące zarobków w branży górniczej. Rok temu było to średnio niecałe 10 tys. zł, a obecnie jest 17 tys. zł. Nastąpił więc skokowy wzrost wynagrodzenia o ok. 70%. To nie jest jakieś liczby wzięte z sufitu, tylko oficjalne dane portali branżowych i GUS… Z którymi ja nie zamierzam dyskutować, tym bardziej, że poprzedni post wcale nie był poświęcony zarobkom górników. Ale skoro znów poruszyłem temat górników, to jeszcze wspomnę o kilku sprawach…

Nie o to mam do nich pretensje, że ze dużo zarabiają. Bo im akurat wysokie płace się należą, jak chyba żadnej innej grupie zawodowej. Do górników mam wielki żal o coś zupełnie innego. O to, że zachowują się tak, jakby byli jakąś autonomiczną, etniczną i zawodową enklawą w naszym państwie, zapatrzoną i skupioną wyłącznie na własnych korzyściach oraz problemach dotyczących górnictwa i swojego regionu. Rządzącą się innymi zasadami społecznymi, po swojemu pojmującą kwestie dobra wspólnego i przyszłości państwa, solidarności, praworządności, sprawiedliwości, demokracji lub praw obywatelskich.

Gdy górnicy grożą strajkiem lub wyjściem na ulice, wiadomo na pewno jedno – chodzi im o forsę dla siebie, ewentualnie o odstąpienie od planów zamykania kopalń. Co na jedno wychodzi. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić górniczego protestu w obronie represjonowanych sędziów lub wolnych mediów, protestu przeciw indoktrynacji szkolnictwa, pedofilii kleru lub zaostrzenia prawa kobiet do aborcji. I tak jest od wielu dekad. Nic zatem dziwnego, że przez resztę społeczeństwa to właśnie górnicy uważani są za grupę zawodową najbardziej egoistyczną, "sprzedajną", dbająca wyłącznie o własne korzyści. Jest to tym bardziej przykre, że po tym, jak skundliła się (czytaj - zeszmaciła) "Solidarność" i stoczniowcy, którzy stali się de facto PIS-owskimi bojówkami i agitatorami, to właśnie górnicy są ostatnią potężną grupą zawodową, przed którą PIS czuje wielki respekt i której się boi. Kaczyński nienawidzi i lekceważy nauczycieli, podobnie lekarzy i pielęgniarki, w ogóle całą „budżetówkę”, rolnikami zaś gardzi i zupełnie rolnictwa nie rozumie. Ale Kaczyńskie doskonale wie, że gdyby górnicy tylko zechcieli, to zmiotą władzę PIS w ciągu tygodnia. Było wiele momentów w ostatnich latach, kiedy bardzo potrzebowaliśmy wsparcia właśnie górników, z ich liderami, mocnymi związkami zawodowymi, organizacją, determinacją i siłą fizyczną.

2 tysiące wściekłych górników idących w proteście ulicami Warszawy na Sejm, z kilofami, łomami i łańcuchami, wywarłby znacznie większe wrażenie na bandytach z PIS, niż nawet 30-tysięczna antyrządowa demonstracja pielęgniarek lub nauczycieli. Gdyby górnicy dostrzegali i rozumieli, że żyją w tej samej Polsce, a której my żyjemy, pomogliby nam może skończyć z dewastacją państwa i demokracji. Staliby się "pięścią" opozycji, której właśnie siły fizycznej i organizacji brakuje najbardziej. Górnicy zyskaliby w ten sposób na wiele lat szacunek całego społeczeństwa. Tak jak kiedyś zyskali go stoczniowcy, gdy stanęli w obronie wartości, praw i wolności nas wszystkich. Górnikom nie podskoczyłby ani Ziobro z Kamińskim i Pegasusem, ani bandyci Bąkiewicza. Bo choć górników jest dziś w Polsce mniej, niż 80 tysięcy (przy np. 600 tysiącach nauczycieli), to stanowią realną, zorganizowaną i groźną siłę na co dzień, a nie tylko od święta. Ale przez ostatnie 7 lat nie udało nam się pozyskać ich poparcia i pewnie nieprędko to się zmieni. Wina za taki stan rzeczy leży po obu stronach. I górników, i ogólnie rozumianej opozycji.

PERFIDIA. W ostatnim poście pisałem, że złupienie dużej części społeczeństwa, scentralizowanie, ręczne sterowanie budżetowymi wydatkami oraz rozdzielanie ich wg polityczno-wyborczego klucza to idealny scenariusz dla Kaczyńskiego. Przy okazji rozdziału środków dla samorządów w ramach Funduszu Inwestycji Lokalnych widzieliśmy (i nadal widzimy), jak w praktyce wygląda w "państwie PIS" sprawiedliwy podział tych środków. Gminy i powiaty rządzone przez PIS-owców dostają kilkunastokrotnie wyższe fundusze (choćby słynne "czeki" uroczyście wręczane przez prominentnych polityków PIS), niż te rządzone przez "obcych". Kaczyński chce mieć pełną władzę nie tylko nad państwem, ale również samorządami, demokracją, wolnością, prawami obywatelskimi, no i oczywiście także nad naszymi pieniędzmi. Bo Kaczyński jak chyba nikt w Polsce jest przekonany, że ten, kto ma pieniądze, ten ma władzę. I w pewnym sensie ma rację... I ostatni krach całej polityki gospodarczej i finansowej rządu, gwałtowne ubożenie społeczeństwa i rodzące się nastroje gniewu, strachu oraz buntu tego chorego stosunku Kaczyńskiego do naszej własności nie zmieniły.

Perfidię Nowogrodzkiej, jej zaborczy i jednocześnie łupieżczy charakter widać ostatnio doskonale w działaniach rządu, które mają rzekomo ulżyć milionom Polaków udźwignąć zupełnie horrendalne i absurdalne wzrosty cen prądu i gazu. Do tej pory słyszeliśmy, że ceny te wkroczyły na orbitę z winy Putina i Brukseli. Dziś okazuje się, że to nie żaden Putin i Unia, tylko zarządzane przez PIS-owców spółki energetyczne golą Polaków z pieniędzy, aż miło. I działo się to przy pełnej wiedzy i aprobacie Nowogrodzkiej. Teraz Kaczyński, Cep i Sasin raptem ze zdumieniem (i udawanym oburzeniem!) zauważyli, że to ich partyjni podwładni zasiadający we władzach spółek sektora energetycznego i paliwowego zafundowali Polakom taki horror cenowy. PGE notuje dziś zyski o 300% wyższe, niż przed wybuchem wojny w Ukrainie, PGNiG - 200%  wyższe, a kolejne spółki z tego sektora (w tym Orlen) o ok 100% wyższe! Wszystkie te ich wyższe zyski pochodzą z kieszeni gwałtownie ubożejących Polaków. Jak może być w Polsce tańsza energia i paliwa, skoro nasze własne, państwowe spółki rujnują nasze domowe budżety nawet się z tym nie kryjąc? Putin nie ma nic wspólnego z 4-krotnym wzrostem marżowego haraczu, jaki część z tych spółek na nas nałożyła. Wszystkimi tymi firmami zarządzają PIS-owcy lub nominaci PIS, trudno więc kogoś innego niż Kaczyńskiego i Nowogrodzką winić za tę grabież w biały dzień.

I co w tej sytuacji robi rząd PIS? Robi to, co zwykle. Czyli rżnie głupa, udaje, że podejmuje jakieś działania, ale w rzeczywistości puszcza oko do władz spółek energetycznych i mówi im po cichu: "róbcie tak dalej, ważne, żebyście się z nami dzielili zyskami"... A przed durnym suwerenem odgrywają szopkę i zapowiadają obłożenie wysokim podatkiem ponadnormatywnych zysków krezusów z PGG, PGNiG lub Orlenu. I tu właśnie jest widoczna perfidia i zachłanność PIS-dzielów... Koncerny energetyczne i paliwowe biją rekordy zysków nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Ale rządy państw zachodnich przeciwdziałają temu ich absurdalnemu windowaniu cen poprzez ustalanie górnego pułapu marż, jakimi dany koncern może swoje produkty (czy to prąd, czy gaz lub benzynę) obłożyć. I jest to rozwiązanie nie tylko najprostsze, ale także przejrzyste i sprawiedliwe, bo na obniżce marż korzystają wszyscy klienci producentów energii, zarówno indywidualni, jak i szpitale, urzędy, szkoły oraz gospodarka.

Ale PIS postanowił na tym szumnie zapowiadanym "pomaganiu milionom Polaków" ubić swój mały partyjny interesik. A właściwie to interesik całkiem spory. Nie zamierzają odgórnie nakazać koncernom obniżenia marż. Niech dalej łupią ile wlezie durnych Polaków. Ale muszą rządowi PIS odpalić jakąś działkę. I PIS wymyśliło, że obłoży ponadnormatywne zyski koncernów wysokim podatkiem. Czyli spółki energetyczne (których teoretycznie to my wszyscy jesteśmy właścicielami!) będą dalej wyciągać od nas pieniądze, które im się nie należą, ale część z tych pieniędzy oddadzą w formie zwiększonych podatków. Tyle tylko, że oddadzą je nie Polakom... Ale "państwu PIS"! I to dopiero "państwo PIS" odda podobno te pieniądze Polakom w formie rekompensat za wzrost cen energii.

Jest to plan iście makiaweliczny... Pomijam już fakt, że PIS chce "przy okazji" obłożyć wyższym podatkiem także inne duże firmy (także prywatne), nie mające z energetyką lub sektorem paliwowym nic wspólnego. Ale PIS właśnie nakłada na 38 milionów Polaków następny, cholernie wysoki podatek, choć oni za cholerę nie nazwą tego "podatkiem". I obiecują, że ten podatek nam zwrócą. Ale nie wspominają ani słowem, że zwrócą go tylko część i tylko niektórym! Tylko tym, którym będą chcieli zwrócić. Bo o wysokości zwrotu będą decydować politycy PIS, a nie to, kto i ile zapłacił nowego podatku. PIS planuje uzyskać dzięki wyższemu podatkowi ok. 13 mld zł. Z tego 5 mld zł ma być przeznaczone na pokrycie kosztów zamrożenia cen energii (można więc domniemywać, że na rekompensaty dla wszystkich jej odbiorców), natomiast pozostałe 8 mld zł ma pójść na "inne działania osłonowe". I tu jest pies pogrzebany...

Po fatalnych doświadczeniach ze wspomnianym wcześniej dotowaniem samorządów w ramach FIL oraz "PIS Burdelu" nietrudno się domyślić, że te "inne działania osłonowe" nie obejmą wszystkich, a tylko wybranych. Szpital powiatowy na Podkarpaciu albo biblioteka na Lubelszczyźnie dostaną 80-90% zwrotu kosztów wzrostu cen energii, ale już szpital, szkoła albo dom dziecka w Poznaniu, Wrocławiu, Gdańsku lub Warszawie tylko po ok. 20-30% zwrotu kosztów. I niech się rządzone przez opozycję samorządy tych miast martwią, co z tym fantem zrobić. Kurie i kościoły będą mogły liczyć na 100% zwrotu, ale już fundacje pozarządowe na maksymalnie 10-20%. Rozdzielane przez PIS "inne środki osłonowe" staną się nie tylko formą nagradzania "swoich", ale także narzędziem szantażu lub nacisku na tych "nie swoich". W okresie przedwyborczym to będzie potężna broń w rękach bandytów z PIS. Pozornie w całkowitej zgodzie z przepisami będą pieniądze zabrane wszystkim Polakom dzielić głównie pomiędzy instytucje i obywateli sympatyzujących z ich partią. Od decyzji PIS-owskich urzędników o takim albo innym podziale środków nie będzie przysługiwać żadne odwołanie. No bo niby do kogo można by się odwoływać? Do innego PIS-owskiego urzędnika? Do sądu? A jak np. dyrektor teatru, który jakąś "obsceniczną sztuką godzącą w wartości chrześcijańskie" naraził się PIS-owcom i hierarchom kościelnym, udowodni w tym sądzie, że akurat jego teatr powinien dostać dofinansowanie, skoro setki innych instytucji kultury w Polsce takiego dofinansowania też nie dostały?

W tym planowanym przez PIS wielkim, przedwyborczym skoku na kasę (nieprzypadkowo organizowanym przez specjalistę od SKOK-ów Sasina) pełno jest zresztą niejasności, furtek i domysłów... Dobra polityka finansowa państwa i dobry system podatkowy opierają się stabilności, prostocie, przejrzystości oraz na maksymalnym ograniczeniu wszelkich ulg, rekompensat, odpisów, taryf i różnych „wyjątków”... Chodzi o to, by pole do nadużyć i tendencyjnej interpretacji przepisów przez urzędnika (czyli aparat państwa) było jak najmniejsze. A w "państwie PIS" jest na odwrót. Im mętniejsza woda, tym lepiej. "Państwo Kaczyńskiego" stoi ulgami, dopłatami, rekompensatami, „działaniami osłonowymi”, a także całą pajęczyną funduszy celowych, podejrzanych transferów pieniędzy oraz wielomilionowych państwowych dotacji…

I jeszcze jedna sprawa, której z braku miejsca nie dam już rady dokładnie opisać. Chodzi o te „nadmiarowe zyski największych spółek”. Całe sztaby księgowych w tych giełdowych gigantach to są świetni fachowcy, a nie takie przygłupy i dyletanci, jak PIS-owscy „spece od finansów”, którzy opracowali założenia „PIS Burdelu”. Ci księgowi bez większego trudu mogą tak pokombinować, że duża część tych „nadmiarowych zysków” po prostu się… rozpłynie. Jak trucizna w nurtach Odry… I nie trzeba będzie od nich płacić żadnego podatku. Zresztą, jeśli jutro jakiś bank, producent żywności lub firma chemiczna zostaną obłożone wyższym podatkiem w związku ze zbyt dużymi zyskami, to jak myślicie - na kogo one przerzucą koszty tego wyższego podatku? Przecież nie na pana Sasina...

[CC] Jacek Nikodem

"Działania osłonowe" czyli kolejny skok na kasę

ZNÓW GÓRNICY. Wspomniałem w zakończeniu ostatniego postu o zarobkach górników i od razu zareagowali na niego właśnie ludzie pracujący w kopalniach. Jeden z nich stwierdził w swoim komentarzu, że zastanawia się, który z górników zarabia 17 tys. zł miesięcznie, skoro on wyciąga miesięcznie zaledwie 8 tys. zł brutto. Otóż odpowiadam: nie wiem, w której kopalni górnicy zarabiają po 8 tys. zł, a w której po 17 tys. zł. Podałem prawdziwe dane dotyczące zarobków w branży górniczej. Rok temu było to średnio niecałe 10 tys. zł, a obecnie jest 17 tys. zł. Nastąpił więc skokowy wzrost wynagrodzenia o ok. 70%. To nie jest jakieś liczby wzięte z sufitu, tylko oficjalne dane portali branżowych i GUS… Z którymi ja nie zamierzam dyskutować, tym bardziej, że poprzedni post wcale nie był poświęcony zarobkom górników. Ale skoro znów poruszyłem temat górników, to jeszcze wspomnę o kilku sprawach…

Nie o to mam do nich pretensje, że ze dużo zarabiają. Bo im akurat wysokie płace się należą, jak chyba żadnej innej grupie zawodowej. Do górników mam wielki żal o coś zupełnie innego. O to, że zachowują się tak, jakby byli jakąś autonomiczną, etniczną i zawodową enklawą w naszym państwie, zapatrzoną i skupioną wyłącznie na własnych korzyściach oraz problemach dotyczących górnictwa i swojego regionu. Rządzącą się innymi zasadami społecznymi, po swojemu pojmującą kwestie dobra wspólnego i przyszłości państwa, solidarności, praworządności, sprawiedliwości, demokracji lub praw obywatelskich.

Gdy górnicy grożą strajkiem lub wyjściem na ulice, wiadomo na pewno jedno – chodzi im o forsę dla siebie, ewentualnie o odstąpienie od planów zamykania kopalń. Co na jedno wychodzi. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić górniczego protestu w obronie represjonowanych sędziów lub wolnych mediów, protestu przeciw indoktrynacji szkolnictwa, pedofilii kleru lub zaostrzenia prawa kobiet do aborcji. I tak jest od wielu dekad. Nic zatem dziwnego, że przez resztę społeczeństwa to właśnie górnicy uważani są za grupę zawodową najbardziej egoistyczną, "sprzedajną", dbająca wyłącznie o własne korzyści. Jest to tym bardziej przykre, że po tym, jak skundliła się (czytaj - zeszmaciła) "Solidarność" i stoczniowcy, którzy stali się de facto PIS-owskimi bojówkami i agitatorami, to właśnie górnicy są ostatnią potężną grupą zawodową, przed którą PIS czuje wielki respekt i której się boi. Kaczyński nienawidzi i lekceważy nauczycieli, podobnie lekarzy i pielęgniarki, w ogóle całą „budżetówkę”, rolnikami zaś gardzi i zupełnie rolnictwa nie rozumie. Ale Kaczyńskie doskonale wie, że gdyby górnicy tylko zechcieli, to zmiotą władzę PIS w ciągu tygodnia. Było wiele momentów w ostatnich latach, kiedy bardzo potrzebowaliśmy wsparcia właśnie górników, z ich liderami, mocnymi związkami zawodowymi, organizacją, determinacją i siłą fizyczną.

2 tysiące wściekłych górników idących w proteście ulicami Warszawy na Sejm, z kilofami, łomami i łańcuchami, wywarłby znacznie większe wrażenie na bandytach z PIS, niż nawet 30-tysięczna antyrządowa demonstracja pielęgniarek lub nauczycieli. Gdyby górnicy dostrzegali i rozumieli, że żyją w tej samej Polsce, a której my żyjemy, pomogliby nam może skończyć z dewastacją państwa i demokracji. Staliby się "pięścią" opozycji, której właśnie siły fizycznej i organizacji brakuje najbardziej. Górnicy zyskaliby w ten sposób na wiele lat szacunek całego społeczeństwa. Tak jak kiedyś zyskali go stoczniowcy, gdy stanęli w obronie wartości, praw i wolności nas wszystkich. Górnikom nie podskoczyłby ani Ziobro z Kamińskim i Pegasusem, ani bandyci Bąkiewicza. Bo choć górników jest dziś w Polsce mniej, niż 80 tysięcy (przy np. 600 tysiącach nauczycieli), to stanowią realną, zorganizowaną i groźną siłę na co dzień, a nie tylko od święta. Ale przez ostatnie 7 lat nie udało nam się pozyskać ich poparcia i pewnie nieprędko to się zmieni. Wina za taki stan rzeczy leży po obu stronach. I górników, i ogólnie rozumianej opozycji.

PERFIDIA. W ostatnim poście pisałem, że złupienie dużej części społeczeństwa, scentralizowanie, ręczne sterowanie budżetowymi wydatkami oraz rozdzielanie ich wg polityczno-wyborczego klucza to idealny scenariusz dla Kaczyńskiego. Przy okazji rozdziału środków dla samorządów w ramach Funduszu Inwestycji Lokalnych widzieliśmy (i nadal widzimy), jak w praktyce wygląda w "państwie PIS" sprawiedliwy podział tych środków. Gminy i powiaty rządzone przez PIS-owców dostają kilkunastokrotnie wyższe fundusze (choćby słynne "czeki" uroczyście wręczane przez prominentnych polityków PIS), niż te rządzone przez "obcych". Kaczyński chce mieć pełną władzę nie tylko nad państwem, ale również samorządami, demokracją, wolnością, prawami obywatelskimi, no i oczywiście także nad naszymi pieniędzmi. Bo Kaczyński jak chyba nikt w Polsce jest przekonany, że ten, kto ma pieniądze, ten ma władzę. I w pewnym sensie ma rację... I ostatni krach całej polityki gospodarczej i finansowej rządu, gwałtowne ubożenie społeczeństwa i rodzące się nastroje gniewu, strachu oraz buntu tego chorego stosunku Kaczyńskiego do naszej własności nie zmieniły.

Perfidię Nowogrodzkiej, jej zaborczy i jednocześnie łupieżczy charakter widać ostatnio doskonale w działaniach rządu, które mają rzekomo ulżyć milionom Polaków udźwignąć zupełnie horrendalne i absurdalne wzrosty cen prądu i gazu. Do tej pory słyszeliśmy, że ceny te wkroczyły na orbitę z winy Putina i Brukseli. Dziś okazuje się, że to nie żaden Putin i Unia, tylko zarządzane przez PIS-owców spółki energetyczne golą Polaków z pieniędzy, aż miło. I działo się to przy pełnej wiedzy i aprobacie Nowogrodzkiej. Teraz Kaczyński, Cep i Sasin raptem ze zdumieniem (i udawanym oburzeniem!) zauważyli, że to ich partyjni podwładni zasiadający we władzach spółek sektora energetycznego i paliwowego zafundowali Polakom taki horror cenowy. PGE notuje dziś zyski o 300% wyższe, niż przed wybuchem wojny w Ukrainie, PGNiG - 200%  wyższe, a kolejne spółki z tego sektora (w tym Orlen) o ok 100% wyższe! Wszystkie te ich wyższe zyski pochodzą z kieszeni gwałtownie ubożejących Polaków. Jak może być w Polsce tańsza energia i paliwa, skoro nasze własne, państwowe spółki rujnują nasze domowe budżety nawet się z tym nie kryjąc? Putin nie ma nic wspólnego z 4-krotnym wzrostem marżowego haraczu, jaki część z tych spółek na nas nałożyła. Wszystkimi tymi firmami zarządzają PIS-owcy lub nominaci PIS, trudno więc kogoś innego niż Kaczyńskiego i Nowogrodzką winić za tę grabież w biały dzień.

I co w tej sytuacji robi rząd PIS? Robi to, co zwykle. Czyli rżnie głupa, udaje, że podejmuje jakieś działania, ale w rzeczywistości puszcza oko do władz spółek energetycznych i mówi im po cichu: "róbcie tak dalej, ważne, żebyście się z nami dzielili zyskami"... A przed durnym suwerenem odgrywają szopkę i zapowiadają obłożenie wysokim podatkiem ponadnormatywnych zysków krezusów z PGG, PGNiG lub Orlenu. I tu właśnie jest widoczna perfidia i zachłanność PIS-dzielów... Koncerny energetyczne i paliwowe biją rekordy zysków nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Ale rządy państw zachodnich przeciwdziałają temu ich absurdalnemu windowaniu cen poprzez ustalanie górnego pułapu marż, jakimi dany koncern może swoje produkty (czy to prąd, czy gaz lub benzynę) obłożyć. I jest to rozwiązanie nie tylko najprostsze, ale także przejrzyste i sprawiedliwe, bo na obniżce marż korzystają wszyscy klienci producentów energii, zarówno indywidualni, jak i szpitale, urzędy, szkoły oraz gospodarka.

Ale PIS postanowił na tym szumnie zapowiadanym "pomaganiu milionom Polaków" ubić swój mały partyjny interesik. A właściwie to interesik całkiem spory. Nie zamierzają odgórnie nakazać koncernom obniżenia marż. Niech dalej łupią ile wlezie durnych Polaków. Ale muszą rządowi PIS odpalić jakąś działkę. I PIS wymyśliło, że obłoży ponadnormatywne zyski koncernów wysokim podatkiem. Czyli spółki energetyczne (których teoretycznie to my wszyscy jesteśmy właścicielami!) będą dalej wyciągać od nas pieniądze, które im się nie należą, ale część z tych pieniędzy oddadzą w formie zwiększonych podatków. Tyle tylko, że oddadzą je nie Polakom... Ale "państwu PIS"! I to dopiero "państwo PIS" odda podobno te pieniądze Polakom w formie rekompensat za wzrost cen energii.

Jest to plan iście makiaweliczny... Pomijam już fakt, że PIS chce "przy okazji" obłożyć wyższym podatkiem także inne duże firmy (także prywatne), nie mające z energetyką lub sektorem paliwowym nic wspólnego. Ale PIS właśnie nakłada na 38 milionów Polaków następny, cholernie wysoki podatek, choć oni za cholerę nie nazwą tego "podatkiem". I obiecują, że ten podatek nam zwrócą. Ale nie wspominają ani słowem, że zwrócą go tylko część i tylko niektórym! Tylko tym, którym będą chcieli zwrócić. Bo o wysokości zwrotu będą decydować politycy PIS, a nie to, kto i ile zapłacił nowego podatku. PIS planuje uzyskać dzięki wyższemu podatkowi ok. 13 mld zł. Z tego 5 mld zł ma być przeznaczone na pokrycie kosztów zamrożenia cen energii (można więc domniemywać, że na rekompensaty dla wszystkich jej odbiorców), natomiast pozostałe 8 mld zł ma pójść na "inne działania osłonowe". I tu jest pies pogrzebany...

Po fatalnych doświadczeniach ze wspomnianym wcześniej dotowaniem samorządów w ramach FIL oraz "PIS Burdelu" nietrudno się domyślić, że te "inne działania osłonowe" nie obejmą wszystkich, a tylko wybranych. Szpital powiatowy na Podkarpaciu albo biblioteka na Lubelszczyźnie dostaną 80-90% zwrotu kosztów wzrostu cen energii, ale już szpital, szkoła albo dom dziecka w Poznaniu, Wrocławiu, Gdańsku lub Warszawie tylko po ok. 20-30% zwrotu kosztów. I niech się rządzone przez opozycję samorządy tych miast martwią, co z tym fantem zrobić. Kurie i kościoły będą mogły liczyć na 100% zwrotu, ale już fundacje pozarządowe na maksymalnie 10-20%. Rozdzielane przez PIS "inne środki osłonowe" staną się nie tylko formą nagradzania "swoich", ale także narzędziem szantażu lub nacisku na tych "nie swoich". W okresie przedwyborczym to będzie potężna broń w rękach bandytów z PIS. Pozornie w całkowitej zgodzie z przepisami będą pieniądze zabrane wszystkim Polakom dzielić głównie pomiędzy instytucje i obywateli sympatyzujących z ich partią. Od decyzji PIS-owskich urzędników o takim albo innym podziale środków nie będzie przysługiwać żadne odwołanie. No bo niby do kogo można by się odwoływać? Do innego PIS-owskiego urzędnika? Do sądu? A jak np. dyrektor teatru, który jakąś "obsceniczną sztuką godzącą w wartości chrześcijańskie" naraził się PIS-owcom i hierarchom kościelnym, udowodni w tym sądzie, że akurat jego teatr powinien dostać dofinansowanie, skoro setki innych instytucji kultury w Polsce takiego dofinansowania też nie dostały?

W tym planowanym przez PIS wielkim, przedwyborczym skoku na kasę (nieprzypadkowo organizowanym przez specjalistę od SKOK-ów Sasina) pełno jest zresztą niejasności, furtek i domysłów... Dobra polityka finansowa państwa i dobry system podatkowy opierają się stabilności, prostocie, przejrzystości oraz na maksymalnym ograniczeniu wszelkich ulg, rekompensat, odpisów, taryf i różnych „wyjątków”... Chodzi o to, by pole do nadużyć i tendencyjnej interpretacji przepisów przez urzędnika (czyli aparat państwa) było jak najmniejsze. A w "państwie PIS" jest na odwrót. Im mętniejsza woda, tym lepiej. "Państwo Kaczyńskiego" stoi ulgami, dopłatami, rekompensatami, „działaniami osłonowymi”, a także całą pajęczyną funduszy celowych, podejrzanych transferów pieniędzy oraz wielomilionowych państwowych dotacji…

I jeszcze jedna sprawa, której z braku miejsca nie dam już rady dokładnie opisać. Chodzi o te „nadmiarowe zyski największych spółek”. Całe sztaby księgowych w tych giełdowych gigantach to są świetni fachowcy, a nie takie przygłupy i dyletanci, jak PIS-owscy „spece od finansów”, którzy opracowali założenia „PIS Burdelu”. Ci księgowi bez większego trudu mogą tak pokombinować, że duża część tych „nadmiarowych zysków” po prostu się… rozpłynie. Jak trucizna w nurtach Odry… I nie trzeba będzie od nich płacić żadnego podatku. Zresztą, jeśli jutro jakiś bank, producent żywności lub firma chemiczna zostaną obłożone wyższym podatkiem w związku ze zbyt dużymi zyskami, to jak myślicie - na kogo one przerzucą koszty tego wyższego podatku? Przecież nie na pana Sasina...

[CC] Jacek Nikodem
(619/28-09-2022)

Pobierz PDF Wydrukuj