Świat zaniemówił ze zdumienia. Stary żoliborski cap u schyłku swojego zasr…. życia zaczął w końcu mówić prawdę! Choć, niestety, jest to prawda obrócona o 180º i w tej obecnie głoszonej "prawdzie Kaczyńskiego ci "źli" są bardzo dobrzy, a ci "dobrzy" są bardzo źli, ale jednak postęp jest widoczny. Nie trzeba już zatykać uszu, gdy z ekranu TV sączy się nienawistny bełkot Prezesa. Przeciwnie, należy słuchać go bardzo uważnie i zapamiętywać każde wypowiedziane słowo, oskarżenie, pochwałę... Tylko nie można zapominać, że to, co Kaczyński mówi o opozycji, w rzeczywistości jest opisem właśnie Prezesa i całej tej PIS-owskiej swołoczy. A to, co Prezes mówi o sobie i swojej partii, należy odnosić do opozycji, Tuska, Trzaskowskiego, Hołowni...
Ci z Was, którzy choćby pobieżnie przeczytali ostatni wywiad Kaczyńskiego (z M. Karnowskim w "Sieci") i szlag ich podczas tej lektury nie trafił, wiedzą dobrze, co mam na myśli sugerując to swoiste odwrócenie ról. Prezes, którego władza chyli się ku upadkowi identycznie, jak władza komuchów w 1989r., dziś porównuje siebie i swoją partię do ówczesnej... opozycji! A Tuska i dzisiejszą opozycję stawia na równi z Jaruzelskim, Kiszczakiem, PZPR i SB z końca lat 80. XXw. "W kampanii 1989r. też wysyłano przeciw nam esbecję, zdarzały się różne prowokacje, jakieś bójki, zaczepki. Chociaż skala tego była jednak mniejsza, spotkania ogólnie przechodziły spokojnie. Teraz próbuje się wprowadzić agresję na jeszcze wyższy poziom. (Druga strona - red.) wysyła bojówki, urządza prowokacje, organizuje wielkie kampanie kłamstwa przez swoje media. Coraz bardziej to wszystko przypomina mi 1989r." Zdaniem Kaczyńskiego w Polsce "są siły, które chcą Polski słabej, uległej ościennym mocarstwom"…
Prezes nie byłby sobą, gdyby nie powiedział kilku ciepłych słów o Tusku. To jego właśnie obwinił za taki stan rzeczy, który Tusk "buduje na obce zamówienie". Dopytywany przez Karnowskiego stwierdził, że jednej strony "mamy obóz propolski, niepodległościowy, patriotyczny i demokratyczny". Czyli jego partię. "Naprzeciw są siły odrzucające demokrację, korzystające bezwzględnie ze zgromadzonych zasobów, przewag instytucjonalnych (...) Teraz zdecydował (Tusk - aut.) się na skrajną już brutalizację, wręcz animalizację życia publicznego. Wpisuję to w pewną tradycję: nasi wrogowie zawsze chcieli Polski prymitywnej, wulgarnej, odrzucającej kulturę. To właśnie buduje Tusk na obce zamówienie". Dobrze przeczytaliście... To Tuska, opozycję i jej elektorat Kaczyński oskarżył o to, że chcą Polski prymitywnej, wulgarnej, odrzucającej kulturę. A tacy ludzie jak Kaczyński, Pawłowicz, "Kurwski", Mejza, Holecka i Sakiewicz tym barbarzyńcom się przeciwstawiają i bronią Polaków przed zalewem dziczy, bezprawia i chamstwa.
W tyle za Prezesem w oskarżaniu opozycji nie chciał pozostać prowadzący wywiad Karnowski, który zarzucił Tuskowi "turbopopulistyczny język". Stwierdził również, że (uwaga!) "nie ma żadnych dowodów na obsadzanie przez PiS spółek skarbu państwa swoimi ludźmi"! To, że we władzach tych spółek zasiada ok. 1.700 członków PIS lub PIS-owskich nominatów żadnym dowodem nie jest! Obaj panowie wspólnie uznali również, że Tusk działa w interesie Niemiec i jego celem jest narzucenie Polsce waluty Euro, a także że "ubiera się w szaty socjalne i obiecuje złote góry", gdy tymczasem "jeśli chodzi o rabunek, złodziejstwo, nieudolność, to oni (rząd PO-PSL - aut.) byli mistrzami. To było złodziejstwo w skali, która nawet nieudacznikom nie mogła umknąć".
Kaczyński w swojej wypowiedzi nie oszczędził oczywiście naszych sędziów, a przy okazji już całkiem otwarcie wypowiedział wojnę totalną UE. Czyli jeszcze większe zaostrzenie konfliktu, bo przecież taką "konwencjonalną wojnę" PIS toczy z Brukselą już od co najmniej 3-4 lat. "To jest ciężka choroba polskiego państwa (sądownictwo — red.). Tej chorobie trzeba zaradzić. Coraz bardziej jest oczywiste, że tu nie ma sensu zważać na Unię Europejską, bo ona i tak ma inny plan". Zdaniem Kaczyńskiego "Unia nie wykonuje swoich obowiązków wobec Polski", wobec czego rządzący w Warszawie "nie mają powodów brać pod uwagę jej zastrzeżeń". Jeśli chodzi o relacje z Brukselą, to "dalej nie możemy się już cofnąć". Praworządność w Polsce łamana jest "przez rozgrzanych politycznie sędziów", którzy "łamią polskie ustawy i polską konstytucję". Prezes ocenił, że "sędziom trzeba przypomnieć", iż "mają obowiązek przestrzegania polskich ustaw. A jedynym miejscem do oceny ich zgodności z konstytucją jest Trybunał Konstytucyjny".
I takich to mniej więcej „rewelacji” dowiedzieliśmy się z wywiadu starego stetryczałego socjopaty, któremu w oczy zaczęło zaglądać widmo klęski i odpowiedzialności karnej za zniszczenie państwa, z pewną męską ku*wą o nazwisku Karnowski. Treść i atmosfera tego wywiadu jest w pewnym sensie odpowiedzią na pytanie, dlaczego Kaczyński od wielu lat tak panicznie boi się występować w mediach od niego niezależnych. Przecież już nie tylko każdy dziennikarz stacji zagranicznej lub kojarzonej z opozycją, ale w ogóle każdy szanujący się, przyzwoity i odważny dziennikarz zabiłby Prezesa śmiechem, gdyby usłyszał te farmazony wygłaszane przez chorego z nienawiści socjopatę, dyktatorka i neokomunistę. Jest to również odpowiedź na pytanie, dlaczego Prezes tak panicznie boi się spotykać z wyborcami, którzy mogą mieć poglądy inne, niż on. Wystarczyłoby, by podczas jego ostatniego "tournee" po Polsce na sali znalazł się choć jeden człowiek, który by nie wytrzymał i wygarnął Kaczyńskiemu, co sądzi o tych kłamstwach i bredniach. I szlag by trafił cały misternie ułożony scenariusz spotkania Prezesa z "wyborcami".
Główne tezy wywiadu Kaczyńskiego tak skomentował Przemysław Szubartowicz: "Kaczyński jak Popiełuszko, opozycja jak esbecja, PiS jak „Solidarność” przed 1989 rokiem - tak władza i jej tuby piorą mózgi Polakom, żeby nie zajmować się drożyzną. Co tam porównywanie opozycji do SB! Nic tak przecież nie obraża estetyki symetrystów jak „dupiarz” albo Neo-Nówka".
W sumie, jak się tak nad tym dobrze zastanowić, to słowa Kaczyńskiego nie powinny być dla nas żadnym zaskoczeniem. To, że PIS w końcu zaostrzy swoje stanowisko i to we wszystkich dosłownie kwestiach, było od dawna dość oczywiste. Rytm i natężenie tej wojennej retoryki, kampanii oskarżeń, pomówień, jadu i gróźb, dyktuje Kaczyńskiemu jego własny koalicjant Ziobro, szalejąca drożyzna oraz zbliżający się sezon grzewczy. Prezes z nikim nie potrafi żyć w zgodzie, więc nie dziwota, że w tym pełnym napięć i frustracji okresie również prze do „wielkiej wojny”. I próbuje o słuszności tej wojny przekonać 4-5 milionów swoich najtwardszych wyborców. Na pozostałych Polaków przestał już raczej liczyć, może poza emerytami, których aż do wyborów będzie dopieszczać na każdym kroku i płakać nad ich niedolą. W ostatnim swoim poście pisałem, że Kaczyński wywiadem dla "Sieci" dał niejako przyzwolenie na znaczne zwiększenie agresji ze strony swojej propagandy i polityków PIS. Z powodu oczywistych kłamstw i bezczelnych porównań intencji i działań PIS-u oraz opozycji z czasami PRL-u krew się w nas oczywiście burzy, szczególnie gdy żoliborska TW SB "Balbina" porównuje nas do "esbecji". A już szczególnie dotyczy to czołowych działaczy dawnej opozycji, z których zaledwie kilku popiera dziś Kaczyńskiego, a pozostali są jego zagorzałymi wrogami. Szlag nas więc trafia, gdy czytamy te kłamstwa i brednie, ale dziwić się nie mamy czemu… Choć w PIS aż roi się od dawnych komuchów i SB-eków, to elektoratowi PIS niezmiennie wydaje się, że jest antykomunistyczny. No więc Kaczyński tymi „odwróconymi” porównaniami do czasów PRL-u próbował zagrać na nastrojach swoich najwierniejszych i najbardziej otumanionych wyborców. Tylko do nich ten wywiad w "Sieci" był adresowany.
Partyjni podwładni Kaczyńskiego jakby tylko czekali na sygnał do ataku na wrogów zagrażających twierdzy „PIS”. Czyli na wszystko i wszystkich dookoła. Prezes zdjął im kagańce, więc różne Fogle-Mogle, Karskie, Kuchcińskie i Sobolewskie natychmiast rozpoczęły swój koncert ujadania. A prym w tym głośnym ujadaniu wiedzie Ziobro oraz jego kundle, już zresztą tradycyjnie. Padają więc pod adresem Unii buńczuczne groźby i ostrzeżenia, że PIS będzie teraz stosować zasadę "ząb za ząb", że jak Unia "próbowałaby docisnąć nas do ściany, to nie pozostaje nam nic innego wtedy jak wyciągnąć wszystkie armaty, które są w naszym arsenale i odpowiedzieć ogniem zaporowym". Nie ma sensu, bym przytaczał więcej tych kretyńskich wypowiedzi, tym bardziej, że one również nie były adresowane do Polaków. Taki „Australopitek” Sobolewski swoje pogróżki również kierował wyłącznie do tępych wyborców PIS, ale mając nadzieję, że Prezes je usłyszy i doceni jego zaangażowanie, hart ducha oraz niesamowitą wolę walki z wrogami partii.
To zapewne nie przypadek, że wojownicza wypowiedź Kaczyńskiego nastąpiła tuż po klęsce jego „tournée” po Polsce. W Prezesie jeszcze buzuje krew, wściekłość, chęć zemsty i frustracja. To również nie przypadek, że wypowiedź ta nastąpiła po serii równie wojowniczych, głównie antyunjnych i antyniemieckich wypowiedzi Ziobry oraz jego kundli. Wyścig na radykalizm, nacjonalizm, ataki na Unię oraz opozycję trwa w najlepsze. Gdy jeden koalicjant powie lub zrobi coś szokującego, drugi musi natychmiast przebić go swoim radykalizmem…
Jeśli dziś, na ponad rok przed wyborami, dla oceny poziomu tej agresji, chamstwa i bezczelności PIS-u oraz Ziobry zaczyna już brakować skali, to aż trudno sobie wyobrazić, co będzie się dziać na miesiąc przed wyborami... Nie było jeszcze takiej kampanii nienawiści w powojennej historii naszego państwa, jak nas czeka za rok, może z wyjątkiem tej poprzedzającej „wybory” w 1947r. Wtedy stalinowcy mordowali, wsadzali do więzień lub zmuszali do emigracji działaczy opozycji.
Kaczyński tak daleko się raczej nie posunie, głównie dlatego, że (na jego nieszczęście) czasy się zmieniły i mamy jeszcze m.in. wolne media i Internet. Ale już np. PIS-owskie metody wykorzystywania aparatu bezpieczeństwa i propagandy, zastraszania opozycji, oskarżania jej o zaprzedawanie się „obcym” i nazywania „zdrajcami” zaczynają do złudzenia przypominać te stosowane 75 lat temu przez komunistów. Wtedy stalinowcy swoich przeciwników politycznych nazywali „zaplutymi karłami reakcji” na usługach USA i niemieckich rewizjonistów. Teraz zaś czego politycy opozycji nie zrobią lub czego nie powiedzą, od razu z ust PIS-owców słyszymy, że albo są sługusami Brukseli lub Berlina, albo działają ramię w ramię z… Putinem.
PIS i stworzone przez nich „państwo”, z wszechmocną „bezpieką” oraz tępą propagandą, stało się kopią PZPR i PRL-u w ostatnich latach jego istnienia. Nie tylko pod względem politycznym, ale także ekonomicznym i społecznym. W latach 80. Polacy mieli pieniądze, ale nie mieli czego za nie kupić. Dziś można w Polsce w sklepach kupić teoretycznie wszystko, tylko coraz częściej nie ma za co. Skala ubóstwa polskich rodzin niebezpiecznie przekroczyła wskaźnik 40% (to oficjalne, rządowe dane!), a Kaczyński, Cep oraz pozostali PIS-owcy rżną głupa i twierdzą, że ograniczyli ubóstwo... PIS-owskie służby, wzorem dawnej SB, inwigilują za pomocą Pegasusa opozycję, ale już nieporównanie większą i bardziej wszechstronną skalę, niż robiła to dawna SB. A żoliborska kanalia, która przecież musiała wyrazić zgodę na inwigilację polityków, prokuratorów, adwokatów i samorządowców, dziś ubiera się w szaty poszkodowanego i… represjonowanego przez opozycję! Na czym te represje polegają? Na rzuceniu w jego jeb*ną limuzynę jajkiem!
To dzięki „represjonowanym” przez tę wredną, zdradziecką opozycję Kaczyńskiemu i Ziobrze mamy obecnie jeszcze większą bezkarność funkcjonariuszy partii rządzącej, niż np. w czasach Gomułki i Cyrankiewicza. A najlepszym na to dowodem jest aż 14 doniesień do prokuratury o podejrzeniu popełnienia ciężkich przestępstw przez ministrów i innych PIS-owskich wysokich urzędników, jakie PIS-owski przecież NIK w ciągu zaledwie kilkunastu miesięcy złożył do prokuratury! Podwładni Ziobry w żadnej z tych spraw nie wszczęli śledztwa, choć okoliczności oraz winni kradzieży lub zmarnotrawienia miliardów zł są powszechnie znani! Od wybuchu afery hejterskiej minęły właśnie 3 lata. A Piebiak, główny podejrzany, nie tylko nadal nie ma statusu podejrzanego, ale do dziś nie został nawet przesłuchany w charakterze świadka! Ziobro, któremu przecież najbardziej powinno zależeć na wyjaśnieniu afery w jego resorcie i surowym ukaraniu winnych, tę parodię śledztwa przeniósł do prokuratury w… Świdnicy. Zaś żadnemu z hejterów, których personalia i czyny są przecież doskonale znane, nie tylko nie spadł włos z głowy, ale niemal wszyscy są wciąż przez Ziobrę awansowani wyżej i wyżej…
W tym miejscu robię cięcie, choć to, co przeczytaliście, to zaledwie połowa mojego tekstu o wojnie totalnej. Nie o wojnie totalnej Kaczyńskiego, tylko o konieczności naszej wojny totalnej z Kaczyńskim. Cdn. Nikodem i Awarski mają bany, więc nie mam jak udostępniać tekstów w grupach ani komentować lub oceniać Waszych wpisów.
[CC] Jacek NikodemŚwiat zaniemówił ze zdumienia. Stary żoliborski cap u schyłku swojego zasr…. życia zaczął w końcu mówić prawdę! Choć, niestety, jest to prawda obrócona o 180º i w tej obecnie głoszonej "prawdzie Kaczyńskiego ci "źli" są bardzo dobrzy, a ci "dobrzy" są bardzo źli, ale jednak postęp jest widoczny. Nie trzeba już zatykać uszu, gdy z ekranu TV sączy się nienawistny bełkot Prezesa. Przeciwnie, należy słuchać go bardzo uważnie i zapamiętywać każde wypowiedziane słowo, oskarżenie, pochwałę... Tylko nie można zapominać, że to, co Kaczyński mówi o opozycji, w rzeczywistości jest opisem właśnie Prezesa i całej tej PIS-owskiej swołoczy. A to, co Prezes mówi o sobie i swojej partii, należy odnosić do opozycji, Tuska, Trzaskowskiego, Hołowni...
Ci z Was, którzy choćby pobieżnie przeczytali ostatni wywiad Kaczyńskiego (z M. Karnowskim w "Sieci") i szlag ich podczas tej lektury nie trafił, wiedzą dobrze, co mam na myśli sugerując to swoiste odwrócenie ról. Prezes, którego władza chyli się ku upadkowi identycznie, jak władza komuchów w 1989r., dziś porównuje siebie i swoją partię do ówczesnej... opozycji! A Tuska i dzisiejszą opozycję stawia na równi z Jaruzelskim, Kiszczakiem, PZPR i SB z końca lat 80. XXw. "W kampanii 1989r. też wysyłano przeciw nam esbecję, zdarzały się różne prowokacje, jakieś bójki, zaczepki. Chociaż skala tego była jednak mniejsza, spotkania ogólnie przechodziły spokojnie. Teraz próbuje się wprowadzić agresję na jeszcze wyższy poziom. (Druga strona - red.) wysyła bojówki, urządza prowokacje, organizuje wielkie kampanie kłamstwa przez swoje media. Coraz bardziej to wszystko przypomina mi 1989r." Zdaniem Kaczyńskiego w Polsce "są siły, które chcą Polski słabej, uległej ościennym mocarstwom"…
Prezes nie byłby sobą, gdyby nie powiedział kilku ciepłych słów o Tusku. To jego właśnie obwinił za taki stan rzeczy, który Tusk "buduje na obce zamówienie". Dopytywany przez Karnowskiego stwierdził, że jednej strony "mamy obóz propolski, niepodległościowy, patriotyczny i demokratyczny". Czyli jego partię. "Naprzeciw są siły odrzucające demokrację, korzystające bezwzględnie ze zgromadzonych zasobów, przewag instytucjonalnych (...) Teraz zdecydował (Tusk - aut.) się na skrajną już brutalizację, wręcz animalizację życia publicznego. Wpisuję to w pewną tradycję: nasi wrogowie zawsze chcieli Polski prymitywnej, wulgarnej, odrzucającej kulturę. To właśnie buduje Tusk na obce zamówienie". Dobrze przeczytaliście... To Tuska, opozycję i jej elektorat Kaczyński oskarżył o to, że chcą Polski prymitywnej, wulgarnej, odrzucającej kulturę. A tacy ludzie jak Kaczyński, Pawłowicz, "Kurwski", Mejza, Holecka i Sakiewicz tym barbarzyńcom się przeciwstawiają i bronią Polaków przed zalewem dziczy, bezprawia i chamstwa.
W tyle za Prezesem w oskarżaniu opozycji nie chciał pozostać prowadzący wywiad Karnowski, który zarzucił Tuskowi "turbopopulistyczny język". Stwierdził również, że (uwaga!) "nie ma żadnych dowodów na obsadzanie przez PiS spółek skarbu państwa swoimi ludźmi"! To, że we władzach tych spółek zasiada ok. 1.700 członków PIS lub PIS-owskich nominatów żadnym dowodem nie jest! Obaj panowie wspólnie uznali również, że Tusk działa w interesie Niemiec i jego celem jest narzucenie Polsce waluty Euro, a także że "ubiera się w szaty socjalne i obiecuje złote góry", gdy tymczasem "jeśli chodzi o rabunek, złodziejstwo, nieudolność, to oni (rząd PO-PSL - aut.) byli mistrzami. To było złodziejstwo w skali, która nawet nieudacznikom nie mogła umknąć".
Kaczyński w swojej wypowiedzi nie oszczędził oczywiście naszych sędziów, a przy okazji już całkiem otwarcie wypowiedział wojnę totalną UE. Czyli jeszcze większe zaostrzenie konfliktu, bo przecież taką "konwencjonalną wojnę" PIS toczy z Brukselą już od co najmniej 3-4 lat. "To jest ciężka choroba polskiego państwa (sądownictwo — red.). Tej chorobie trzeba zaradzić. Coraz bardziej jest oczywiste, że tu nie ma sensu zważać na Unię Europejską, bo ona i tak ma inny plan". Zdaniem Kaczyńskiego "Unia nie wykonuje swoich obowiązków wobec Polski", wobec czego rządzący w Warszawie "nie mają powodów brać pod uwagę jej zastrzeżeń". Jeśli chodzi o relacje z Brukselą, to "dalej nie możemy się już cofnąć". Praworządność w Polsce łamana jest "przez rozgrzanych politycznie sędziów", którzy "łamią polskie ustawy i polską konstytucję". Prezes ocenił, że "sędziom trzeba przypomnieć", iż "mają obowiązek przestrzegania polskich ustaw. A jedynym miejscem do oceny ich zgodności z konstytucją jest Trybunał Konstytucyjny".
I takich to mniej więcej „rewelacji” dowiedzieliśmy się z wywiadu starego stetryczałego socjopaty, któremu w oczy zaczęło zaglądać widmo klęski i odpowiedzialności karnej za zniszczenie państwa, z pewną męską ku*wą o nazwisku Karnowski. Treść i atmosfera tego wywiadu jest w pewnym sensie odpowiedzią na pytanie, dlaczego Kaczyński od wielu lat tak panicznie boi się występować w mediach od niego niezależnych. Przecież już nie tylko każdy dziennikarz stacji zagranicznej lub kojarzonej z opozycją, ale w ogóle każdy szanujący się, przyzwoity i odważny dziennikarz zabiłby Prezesa śmiechem, gdyby usłyszał te farmazony wygłaszane przez chorego z nienawiści socjopatę, dyktatorka i neokomunistę. Jest to również odpowiedź na pytanie, dlaczego Prezes tak panicznie boi się spotykać z wyborcami, którzy mogą mieć poglądy inne, niż on. Wystarczyłoby, by podczas jego ostatniego "tournee" po Polsce na sali znalazł się choć jeden człowiek, który by nie wytrzymał i wygarnął Kaczyńskiemu, co sądzi o tych kłamstwach i bredniach. I szlag by trafił cały misternie ułożony scenariusz spotkania Prezesa z "wyborcami".
Główne tezy wywiadu Kaczyńskiego tak skomentował Przemysław Szubartowicz: "Kaczyński jak Popiełuszko, opozycja jak esbecja, PiS jak „Solidarność” przed 1989 rokiem - tak władza i jej tuby piorą mózgi Polakom, żeby nie zajmować się drożyzną. Co tam porównywanie opozycji do SB! Nic tak przecież nie obraża estetyki symetrystów jak „dupiarz” albo Neo-Nówka".
W sumie, jak się tak nad tym dobrze zastanowić, to słowa Kaczyńskiego nie powinny być dla nas żadnym zaskoczeniem. To, że PIS w końcu zaostrzy swoje stanowisko i to we wszystkich dosłownie kwestiach, było od dawna dość oczywiste. Rytm i natężenie tej wojennej retoryki, kampanii oskarżeń, pomówień, jadu i gróźb, dyktuje Kaczyńskiemu jego własny koalicjant Ziobro, szalejąca drożyzna oraz zbliżający się sezon grzewczy. Prezes z nikim nie potrafi żyć w zgodzie, więc nie dziwota, że w tym pełnym napięć i frustracji okresie również prze do „wielkiej wojny”. I próbuje o słuszności tej wojny przekonać 4-5 milionów swoich najtwardszych wyborców. Na pozostałych Polaków przestał już raczej liczyć, może poza emerytami, których aż do wyborów będzie dopieszczać na każdym kroku i płakać nad ich niedolą. W ostatnim swoim poście pisałem, że Kaczyński wywiadem dla "Sieci" dał niejako przyzwolenie na znaczne zwiększenie agresji ze strony swojej propagandy i polityków PIS. Z powodu oczywistych kłamstw i bezczelnych porównań intencji i działań PIS-u oraz opozycji z czasami PRL-u krew się w nas oczywiście burzy, szczególnie gdy żoliborska TW SB "Balbina" porównuje nas do "esbecji". A już szczególnie dotyczy to czołowych działaczy dawnej opozycji, z których zaledwie kilku popiera dziś Kaczyńskiego, a pozostali są jego zagorzałymi wrogami. Szlag nas więc trafia, gdy czytamy te kłamstwa i brednie, ale dziwić się nie mamy czemu… Choć w PIS aż roi się od dawnych komuchów i SB-eków, to elektoratowi PIS niezmiennie wydaje się, że jest antykomunistyczny. No więc Kaczyński tymi „odwróconymi” porównaniami do czasów PRL-u próbował zagrać na nastrojach swoich najwierniejszych i najbardziej otumanionych wyborców. Tylko do nich ten wywiad w "Sieci" był adresowany.
Partyjni podwładni Kaczyńskiego jakby tylko czekali na sygnał do ataku na wrogów zagrażających twierdzy „PIS”. Czyli na wszystko i wszystkich dookoła. Prezes zdjął im kagańce, więc różne Fogle-Mogle, Karskie, Kuchcińskie i Sobolewskie natychmiast rozpoczęły swój koncert ujadania. A prym w tym głośnym ujadaniu wiedzie Ziobro oraz jego kundle, już zresztą tradycyjnie. Padają więc pod adresem Unii buńczuczne groźby i ostrzeżenia, że PIS będzie teraz stosować zasadę "ząb za ząb", że jak Unia "próbowałaby docisnąć nas do ściany, to nie pozostaje nam nic innego wtedy jak wyciągnąć wszystkie armaty, które są w naszym arsenale i odpowiedzieć ogniem zaporowym". Nie ma sensu, bym przytaczał więcej tych kretyńskich wypowiedzi, tym bardziej, że one również nie były adresowane do Polaków. Taki „Australopitek” Sobolewski swoje pogróżki również kierował wyłącznie do tępych wyborców PIS, ale mając nadzieję, że Prezes je usłyszy i doceni jego zaangażowanie, hart ducha oraz niesamowitą wolę walki z wrogami partii.
To zapewne nie przypadek, że wojownicza wypowiedź Kaczyńskiego nastąpiła tuż po klęsce jego „tournée” po Polsce. W Prezesie jeszcze buzuje krew, wściekłość, chęć zemsty i frustracja. To również nie przypadek, że wypowiedź ta nastąpiła po serii równie wojowniczych, głównie antyunjnych i antyniemieckich wypowiedzi Ziobry oraz jego kundli. Wyścig na radykalizm, nacjonalizm, ataki na Unię oraz opozycję trwa w najlepsze. Gdy jeden koalicjant powie lub zrobi coś szokującego, drugi musi natychmiast przebić go swoim radykalizmem…
Jeśli dziś, na ponad rok przed wyborami, dla oceny poziomu tej agresji, chamstwa i bezczelności PIS-u oraz Ziobry zaczyna już brakować skali, to aż trudno sobie wyobrazić, co będzie się dziać na miesiąc przed wyborami... Nie było jeszcze takiej kampanii nienawiści w powojennej historii naszego państwa, jak nas czeka za rok, może z wyjątkiem tej poprzedzającej „wybory” w 1947r. Wtedy stalinowcy mordowali, wsadzali do więzień lub zmuszali do emigracji działaczy opozycji.
Kaczyński tak daleko się raczej nie posunie, głównie dlatego, że (na jego nieszczęście) czasy się zmieniły i mamy jeszcze m.in. wolne media i Internet. Ale już np. PIS-owskie metody wykorzystywania aparatu bezpieczeństwa i propagandy, zastraszania opozycji, oskarżania jej o zaprzedawanie się „obcym” i nazywania „zdrajcami” zaczynają do złudzenia przypominać te stosowane 75 lat temu przez komunistów. Wtedy stalinowcy swoich przeciwników politycznych nazywali „zaplutymi karłami reakcji” na usługach USA i niemieckich rewizjonistów. Teraz zaś czego politycy opozycji nie zrobią lub czego nie powiedzą, od razu z ust PIS-owców słyszymy, że albo są sługusami Brukseli lub Berlina, albo działają ramię w ramię z… Putinem.
PIS i stworzone przez nich „państwo”, z wszechmocną „bezpieką” oraz tępą propagandą, stało się kopią PZPR i PRL-u w ostatnich latach jego istnienia. Nie tylko pod względem politycznym, ale także ekonomicznym i społecznym. W latach 80. Polacy mieli pieniądze, ale nie mieli czego za nie kupić. Dziś można w Polsce w sklepach kupić teoretycznie wszystko, tylko coraz częściej nie ma za co. Skala ubóstwa polskich rodzin niebezpiecznie przekroczyła wskaźnik 40% (to oficjalne, rządowe dane!), a Kaczyński, Cep oraz pozostali PIS-owcy rżną głupa i twierdzą, że ograniczyli ubóstwo... PIS-owskie służby, wzorem dawnej SB, inwigilują za pomocą Pegasusa opozycję, ale już nieporównanie większą i bardziej wszechstronną skalę, niż robiła to dawna SB. A żoliborska kanalia, która przecież musiała wyrazić zgodę na inwigilację polityków, prokuratorów, adwokatów i samorządowców, dziś ubiera się w szaty poszkodowanego i… represjonowanego przez opozycję! Na czym te represje polegają? Na rzuceniu w jego jeb*ną limuzynę jajkiem!
To dzięki „represjonowanym” przez tę wredną, zdradziecką opozycję Kaczyńskiemu i Ziobrze mamy obecnie jeszcze większą bezkarność funkcjonariuszy partii rządzącej, niż np. w czasach Gomułki i Cyrankiewicza. A najlepszym na to dowodem jest aż 14 doniesień do prokuratury o podejrzeniu popełnienia ciężkich przestępstw przez ministrów i innych PIS-owskich wysokich urzędników, jakie PIS-owski przecież NIK w ciągu zaledwie kilkunastu miesięcy złożył do prokuratury! Podwładni Ziobry w żadnej z tych spraw nie wszczęli śledztwa, choć okoliczności oraz winni kradzieży lub zmarnotrawienia miliardów zł są powszechnie znani! Od wybuchu afery hejterskiej minęły właśnie 3 lata. A Piebiak, główny podejrzany, nie tylko nadal nie ma statusu podejrzanego, ale do dziś nie został nawet przesłuchany w charakterze świadka! Ziobro, któremu przecież najbardziej powinno zależeć na wyjaśnieniu afery w jego resorcie i surowym ukaraniu winnych, tę parodię śledztwa przeniósł do prokuratury w… Świdnicy. Zaś żadnemu z hejterów, których personalia i czyny są przecież doskonale znane, nie tylko nie spadł włos z głowy, ale niemal wszyscy są wciąż przez Ziobrę awansowani wyżej i wyżej…
W tym miejscu robię cięcie, choć to, co przeczytaliście, to zaledwie połowa mojego tekstu o wojnie totalnej. Nie o wojnie totalnej Kaczyńskiego, tylko o konieczności naszej wojny totalnej z Kaczyńskim. Cdn. Nikodem i Awarski mają bany, więc nie mam jak udostępniać tekstów w grupach ani komentować lub oceniać Waszych wpisów.
[CC] Jacek Nikodem