Nie minął miesiąc od pompowania przez pseudo wolne media „afery” dupiarza Trzaskowskiego, a już dziennikarzyny znowu poczuły krew i rzuciły się, aby rozszarpać posła Platformy Obywatelskiej - Franka Sterczewskiego, który w nocy z poniedziałku na wtorek jechał sobie spokojnie rowerkiem bez przedniego światła ulicą Głogowską w Poznaniu.
Zupełnie przypadkiem przechodził tamtędy patrol pisowskiej milicji z tragarzami z kamerą na łbie i rzeczonego Franka pochwycił.
Cóż za zdumiewający przypadek, zupełnie jak z nagranym Tuskiem, który gdzieś tam w Polsce przekroczył prędkość światła swoim wozem.
Koleś Franek wymigał się od badania alkomatem machając legitymacją poselską.
Na drugi dzień przeprosił, pokajał się, sam na siebie doniósł na milicję i zażądał przykładnego ukarania siebie, równocześnie deklarując zamiar wpłaty pięciu tysiaków na jakiś zbożny cel.
Cudak, cࢩnie?
Wyobrażacie sobie teraz jakiego zafajdanego pisowca składającego takie deklaracje w podobnej sytuacji?
A podobnych przypadków prowadzenia nie tylko roweru po pijaku mamy u tych koryfeuszy porządności, uczciwości i sprawiedliwości cały pierdylion. Franek jest grillowany od rana do wieczora przez pisowskie, kurwizyjne ścierwojady, co nie dziwi, ale również i niestety - przez media za wolne się uważające. Oczywiście nikt z tych wolnych mediów nie interesuje się dziś ani mejzą, ani pierdylionem pisowskich afer, bo to jest normalna rzecz w pisowskim państwie z doopy przecież - codziennie jest nowa afera, więc nuda panie, nuda, ludzie już zmęczeni są, nikt tego nie przeczyta.
Ale z opozycją? Aaa, to co innego.
Trzeba zgnoić swoich, bo my jesteśmy, cała kasta dziennikarska i komentatorska bardziej święci od pana papieża, wszystkich filozofów tego świata i nigdy po pijaku niczego głupiego nie wywinęliśmy.
Jasne - Franek zachował się głupio, bo POWINIEN PRZEWIDZIEĆ, że KAŻDY JEGO NAJMNIEJSZY WYSTĘPEK (jako opozycyjnego posła!) będzie publicznie piętnowany i grillowany z KAŻDEJ strony.
Tak naprawdę to ja wcale nie chciałem pisać o nieszczęsnym Franku, ale zupełnie o czymś innym. A coś innego, to temat podejścia w Wolsce do rowerzystów pod wpływem alkoholu. Jeszcze niedawno za jazdę rowerkiem pod wpływem można było stracić prawko na co najmniej pół roku, nie mówiąc o mandacie i pójściu do pierdla!
Teraz już prawka nie zabierają i do więzień nie wsadzają, ale nawet kiedy masz 0,3 promila - jest to wykroczenie mandatem obłożone.
Tymczasem:
JAZDA ROWEREM PO PIJAKU BEZ LIMITU NIE PODLEGA ŻADNEJ KARZE W TAKICH KRAJACH:
Dania,
Finlandia,
Szwecja,
Islandia,
Norwegia,
Wielka Brytania.
W Niemczech możesz być ubzdryngolony do 1,6 promila i policja NIC ci nie zrobi.
A teraz uwaga:
Limit alkoholu dla rowerzysty w Polsce to 0,2 promila, czyli tyle samo, co u kierowcy auta.
Limit 0,0 promila obowiązuje w takich WSCHODNIOEUROPEJSKICH BANTUSTANACH:
Węgry,
Słowacja
Rumunia
Rosja
Estonia
Czechy.
POLSKA TO KRAJ, KTÓREGO PRAWO JEST DO DUPY A PAŃSTWO UWAŻA OBYWATELA ZA IDIOTĘ I POTENCJALNEGO PRZESTĘPCĘ.
Dziś to nawet nie jest prawo, to bezprawie. Bo mamy kastę nietykalnych pis-durniów versus ludzi gorszego sortu, których stawia się przed sądem za napisy obrażające uczucia religijne, obrażanie głowy państwa oraz wali się gazem w ryj tylko za to, że się stoi na ulicy i krzyczy lub dyskutuje z milicją.
Jesteśmy nie tylko MENTALNĄ ROSJĄ. My się już w niej urządzamy. Razem z „wolnymi” mediami.
CETERUM CENSEO PI(SS)EM ESSE DELENDAM
POZA TYM UWAŻAM ŻE PIS NALEZY ZNISZCZYĆ
PS Jeżeli nie dostosujemy prawa (nie piszę teraz tylko o rowerzystach) do standardów zachodnich oraz nie zaczniemy traktować wszystkich obywateli jak ludzi, a nie potencjalnych przestępców - to zgnijemy we wschodnim kołchozie, w którym można stracić firmę, dom i wolność tylko za to, że jest się przeciwnikiem władzy, albo tylko dlatego, że jakiś urzędnik skarbowy coś sobie ubzdurał. I żeby nie było - dotyczy to WSZYSTKICH rządów od roku 1989. Za PO wcale nie było lepiej, ba! - dla tych nieszczęsnych, pijanych (chociaż jak można być pijanym mając o,5 promila..) rowerzystów było wtedy znacznie gorzej.
[CC] Maciej StawiarskiNie minął miesiąc od pompowania przez pseudo wolne media „afery” dupiarza Trzaskowskiego, a już dziennikarzyny znowu poczuły krew i rzuciły się, aby rozszarpać posła Platformy Obywatelskiej - Franka Sterczewskiego, który w nocy z poniedziałku na wtorek jechał sobie spokojnie rowerkiem bez przedniego światła ulicą Głogowską w Poznaniu.
Zupełnie przypadkiem przechodził tamtędy patrol pisowskiej milicji z tragarzami z kamerą na łbie i rzeczonego Franka pochwycił.
Cóż za zdumiewający przypadek, zupełnie jak z nagranym Tuskiem, który gdzieś tam w Polsce przekroczył prędkość światła swoim wozem.
Koleś Franek wymigał się od badania alkomatem machając legitymacją poselską.
Na drugi dzień przeprosił, pokajał się, sam na siebie doniósł na milicję i zażądał przykładnego ukarania siebie, równocześnie deklarując zamiar wpłaty pięciu tysiaków na jakiś zbożny cel.
Cudak, cࢩnie?
Wyobrażacie sobie teraz jakiego zafajdanego pisowca składającego takie deklaracje w podobnej sytuacji?
A podobnych przypadków prowadzenia nie tylko roweru po pijaku mamy u tych koryfeuszy porządności, uczciwości i sprawiedliwości cały pierdylion. Franek jest grillowany od rana do wieczora przez pisowskie, kurwizyjne ścierwojady, co nie dziwi, ale również i niestety - przez media za wolne się uważające. Oczywiście nikt z tych wolnych mediów nie interesuje się dziś ani mejzą, ani pierdylionem pisowskich afer, bo to jest normalna rzecz w pisowskim państwie z doopy przecież - codziennie jest nowa afera, więc nuda panie, nuda, ludzie już zmęczeni są, nikt tego nie przeczyta.
Ale z opozycją? Aaa, to co innego.
Trzeba zgnoić swoich, bo my jesteśmy, cała kasta dziennikarska i komentatorska bardziej święci od pana papieża, wszystkich filozofów tego świata i nigdy po pijaku niczego głupiego nie wywinęliśmy.
Jasne - Franek zachował się głupio, bo POWINIEN PRZEWIDZIEĆ, że KAŻDY JEGO NAJMNIEJSZY WYSTĘPEK (jako opozycyjnego posła!) będzie publicznie piętnowany i grillowany z KAŻDEJ strony.
Tak naprawdę to ja wcale nie chciałem pisać o nieszczęsnym Franku, ale zupełnie o czymś innym. A coś innego, to temat podejścia w Wolsce do rowerzystów pod wpływem alkoholu. Jeszcze niedawno za jazdę rowerkiem pod wpływem można było stracić prawko na co najmniej pół roku, nie mówiąc o mandacie i pójściu do pierdla!
Teraz już prawka nie zabierają i do więzień nie wsadzają, ale nawet kiedy masz 0,3 promila - jest to wykroczenie mandatem obłożone.
Tymczasem:
JAZDA ROWEREM PO PIJAKU BEZ LIMITU NIE PODLEGA ŻADNEJ KARZE W TAKICH KRAJACH:
Dania,
Finlandia,
Szwecja,
Islandia,
Norwegia,
Wielka Brytania.
W Niemczech możesz być ubzdryngolony do 1,6 promila i policja NIC ci nie zrobi.
A teraz uwaga:
Limit alkoholu dla rowerzysty w Polsce to 0,2 promila, czyli tyle samo, co u kierowcy auta.
Limit 0,0 promila obowiązuje w takich WSCHODNIOEUROPEJSKICH BANTUSTANACH:
Węgry,
Słowacja
Rumunia
Rosja
Estonia
Czechy.
POLSKA TO KRAJ, KTÓREGO PRAWO JEST DO DUPY A PAŃSTWO UWAŻA OBYWATELA ZA IDIOTĘ I POTENCJALNEGO PRZESTĘPCĘ.
Dziś to nawet nie jest prawo, to bezprawie. Bo mamy kastę nietykalnych pis-durniów versus ludzi gorszego sortu, których stawia się przed sądem za napisy obrażające uczucia religijne, obrażanie głowy państwa oraz wali się gazem w ryj tylko za to, że się stoi na ulicy i krzyczy lub dyskutuje z milicją.
Jesteśmy nie tylko MENTALNĄ ROSJĄ. My się już w niej urządzamy. Razem z „wolnymi” mediami.
CETERUM CENSEO PI(SS)EM ESSE DELENDAM
POZA TYM UWAŻAM ŻE PIS NALEZY ZNISZCZYĆ
PS Jeżeli nie dostosujemy prawa (nie piszę teraz tylko o rowerzystach) do standardów zachodnich oraz nie zaczniemy traktować wszystkich obywateli jak ludzi, a nie potencjalnych przestępców - to zgnijemy we wschodnim kołchozie, w którym można stracić firmę, dom i wolność tylko za to, że jest się przeciwnikiem władzy, albo tylko dlatego, że jakiś urzędnik skarbowy coś sobie ubzdurał. I żeby nie było - dotyczy to WSZYSTKICH rządów od roku 1989. Za PO wcale nie było lepiej, ba! - dla tych nieszczęsnych, pijanych (chociaż jak można być pijanym mając o,5 promila..) rowerzystów było wtedy znacznie gorzej.
[CC] Maciej Stawiarski