A iditie!

Podobno w szczujni panuje nastrój pogrzebowy. Nie wiem, nie mam odwagi sprawdzać osobiście, ale odważniejsi, którzy przełączają czasami telewizory na państwową propagandówkę, donoszą, że zwycięstwo Macrona wywołało popłoch w fabryce kłamstw. Podobno nawet Kurski Jacek nie ma nic do powiedzenia, żeby choć trochę zmienić ponury nastrój Kaczyńskiego.

Ten już prawie pogrzebowy nastrój nawet Morawieckiemu nie pozwala swobodnie wygadywać głupot o swojej roli europejskiego przywódcy antyputinowskiej koalicji. Chciał coś palnąć - swoim sposobem "na krzywy ryj" - na ostatniej konferencji prasowej ku pokrzepieniu zatrwożonego serca głównego suwerena, ale ubiegł go baćka zza wschodniej granicy, opowiadając swojemu ciemnemu ludowi tak monstrualne głupoty o tym, jakoby ludzie z Europy, w tym także z Polski, szturmowali granice białoruskie, żeby choć do soli i mąki białoruskiej się dorwać i nie umrzeć z głodu, że nawet nasz Pinokio nie był w stanie wymyślić większej bzdury i dlatego zwątpił biedaczek i nawet o polskim ładzie przestał trąbić.

Na Nowogrodzkiej ponoć też popłoch zapanował, bo nikt, nawet tercet Suski, Sasin i Terlecki, choć mózgują aż im się z czupryn kurzy, nie potrafią ułożyć jakiegoś sensownego przekazu dnia. Nawet tak podejrzana postać, jak drwiąco-kpiąca Horała, wygląda jakby się ze strachu... skichała - jakby to zręcznie zrymował sam pan prezydent Duda - i podobno już nawet łąkę pod centralne lotnisko kosić przestała. Wygląda nawet, że cała propaganda sukcesu wpadła w ręce czołowego intelektualisty obozu władzy, Kowalskiego Janusza, ale i on jakby stracił na świeżości i już tylko po staremu o winach Tuska pieprzy, jak nosorożec żyrafę.

Mówią też, że Ziobro zaczął się na siłę uczyć węgierskiego! No, to już by była prawdziwa desperacja! Przecież swego czasu, nawet jak mu boss kazał nauczyć się angielskiego, to aż się rozpłakał z rozpaczy, że nie podoła, a tu węgierski?! I po co? Co z tego, że przyjaciel Kaczyńskiego, Putina i Le Pen wygrał w Budapeszcie, jak już przebąkują, że za chwilę zrobi salto i ogłosi, że Węgry wracają na łono zachodniej demokracji, a durni Polacy znów okażą się jeszcze durniejsi, gdy się okaże, że cała unijna kasa poszła się kochać za to, że się pan Zbyszek uparł, że nie będzie przywracał praworządności. Nie ma się co dziwić, że już mu pudru zabrakło, żeby jakoś pokryć pot i czerwień oblicza i dlatego zamiast samemu nawoływać do zwierania zwieraczy i szyków, wysyła na front starych, zapomnianych już repów jak: Jaki, Kaleta, Wójcik i Ozdoba. Ale cóż, kiedy od nich już tylko przykry zapach bije i kurz, a nie siła przekazu dnia. Nawet świętojebliwcy już mu nie pomogą ze swoimi projektami ustaw przywracających karę śmierci za... obrazę uczuć religijnych, skoro każdy widzi, że tu już do obrażania dawno niczego nie ma!

Wszystko się zaczęło walić od upadku największego przyjaciela Polek i Polaków, pomarańczowego małpoluda z Waszyngtonu. Fort Trump już nie powstanie, a staruszek Joe okazał się dużo sprawniejszy niż się to wielu kłamliwym populistom wydawało. Rzeźnika nazwał rzeźnikiem i postanowił wspomóc walczącą o wolność i demokrację Ukrainę. Jak na złość dla wszystkich popieranych i finansowanych przez wschodniego satrapę różnych brexitowców, poleksitowców i całej tej zdradzieckiej swołoczy, komik i aktor okazał się wielkim politykiem i demokratą, potrafiącym zjednoczyć wszystkich przeciw rosyjskiemu złu i pokonać krwawego kagiebistę Putina.

Także tak. Tym razem to już koniec jaśniepanowie! Żadne krzyki i płacze już wam nie pomogą! Wy i cała ta antydemokratyczna i antyludzka banda pozbawionych przyzwoitości populistów, złodziei, oszustów, zbrodniarzy i kretynów możecie usłyszeć tylko to, co usłyszał ruskij wojennyj korabl! I tak, jak on skończycie.

[CC] Michał Osiecimski

A iditie!

Podobno w szczujni panuje nastrój pogrzebowy. Nie wiem, nie mam odwagi sprawdzać osobiście, ale odważniejsi, którzy przełączają czasami telewizory na państwową propagandówkę, donoszą, że zwycięstwo Macrona wywołało popłoch w fabryce kłamstw. Podobno nawet Kurski Jacek nie ma nic do powiedzenia, żeby choć trochę zmienić ponury nastrój Kaczyńskiego.

Ten już prawie pogrzebowy nastrój nawet Morawieckiemu nie pozwala swobodnie wygadywać głupot o swojej roli europejskiego przywódcy antyputinowskiej koalicji. Chciał coś palnąć - swoim sposobem "na krzywy ryj" - na ostatniej konferencji prasowej ku pokrzepieniu zatrwożonego serca głównego suwerena, ale ubiegł go baćka zza wschodniej granicy, opowiadając swojemu ciemnemu ludowi tak monstrualne głupoty o tym, jakoby ludzie z Europy, w tym także z Polski, szturmowali granice białoruskie, żeby choć do soli i mąki białoruskiej się dorwać i nie umrzeć z głodu, że nawet nasz Pinokio nie był w stanie wymyślić większej bzdury i dlatego zwątpił biedaczek i nawet o polskim ładzie przestał trąbić.

Na Nowogrodzkiej ponoć też popłoch zapanował, bo nikt, nawet tercet Suski, Sasin i Terlecki, choć mózgują aż im się z czupryn kurzy, nie potrafią ułożyć jakiegoś sensownego przekazu dnia. Nawet tak podejrzana postać, jak drwiąco-kpiąca Horała, wygląda jakby się ze strachu... skichała - jakby to zręcznie zrymował sam pan prezydent Duda - i podobno już nawet łąkę pod centralne lotnisko kosić przestała. Wygląda nawet, że cała propaganda sukcesu wpadła w ręce czołowego intelektualisty obozu władzy, Kowalskiego Janusza, ale i on jakby stracił na świeżości i już tylko po staremu o winach Tuska pieprzy, jak nosorożec żyrafę.

Mówią też, że Ziobro zaczął się na siłę uczyć węgierskiego! No, to już by była prawdziwa desperacja! Przecież swego czasu, nawet jak mu boss kazał nauczyć się angielskiego, to aż się rozpłakał z rozpaczy, że nie podoła, a tu węgierski?! I po co? Co z tego, że przyjaciel Kaczyńskiego, Putina i Le Pen wygrał w Budapeszcie, jak już przebąkują, że za chwilę zrobi salto i ogłosi, że Węgry wracają na łono zachodniej demokracji, a durni Polacy znów okażą się jeszcze durniejsi, gdy się okaże, że cała unijna kasa poszła się kochać za to, że się pan Zbyszek uparł, że nie będzie przywracał praworządności. Nie ma się co dziwić, że już mu pudru zabrakło, żeby jakoś pokryć pot i czerwień oblicza i dlatego zamiast samemu nawoływać do zwierania zwieraczy i szyków, wysyła na front starych, zapomnianych już repów jak: Jaki, Kaleta, Wójcik i Ozdoba. Ale cóż, kiedy od nich już tylko przykry zapach bije i kurz, a nie siła przekazu dnia. Nawet świętojebliwcy już mu nie pomogą ze swoimi projektami ustaw przywracających karę śmierci za... obrazę uczuć religijnych, skoro każdy widzi, że tu już do obrażania dawno niczego nie ma!

Wszystko się zaczęło walić od upadku największego przyjaciela Polek i Polaków, pomarańczowego małpoluda z Waszyngtonu. Fort Trump już nie powstanie, a staruszek Joe okazał się dużo sprawniejszy niż się to wielu kłamliwym populistom wydawało. Rzeźnika nazwał rzeźnikiem i postanowił wspomóc walczącą o wolność i demokrację Ukrainę. Jak na złość dla wszystkich popieranych i finansowanych przez wschodniego satrapę różnych brexitowców, poleksitowców i całej tej zdradzieckiej swołoczy, komik i aktor okazał się wielkim politykiem i demokratą, potrafiącym zjednoczyć wszystkich przeciw rosyjskiemu złu i pokonać krwawego kagiebistę Putina.

Także tak. Tym razem to już koniec jaśniepanowie! Żadne krzyki i płacze już wam nie pomogą! Wy i cała ta antydemokratyczna i antyludzka banda pozbawionych przyzwoitości populistów, złodziei, oszustów, zbrodniarzy i kretynów możecie usłyszeć tylko to, co usłyszał ruskij wojennyj korabl! I tak, jak on skończycie.

Iditienahuj!

[CC] Michał Osiecimski
(588/23-04-2022)

Pobierz PDF Wydrukuj