Wybory na Węgrzech „wygrał” Orban, cudzysłów zamierzony. Naprawdę wybory wygrała propaganda, oszustwa wyborcze oraz szczucie na Ukrainę, która jakoby wywołała wojnę z Rosją. Nie wierzę, że w ciągu 2 tygodni poparcie dla Fidesz mogło wzrosnąć o 6%, a zjednoczonej opozycji spaść o 11%. Sondaże przedwyborcze pokazywały wynik w okolicach remisu lub z leciutką przewagą Fidesz.
Oto wyniki oficjalne (w załączeniu - grafika):
Głosy oddane na Fidesz Orbana: 2.730.000 czyli 53%
Głosy oddane na zjednoczoną opozycję: 1.850.000, czyli 36%
Faszyści: 300.000, czyli 6%
Pies o Dwóch Ogonach (sic!!- jest taka partia!): 120.000, czyli 2,1%
Tymczasem w wyborach parlamentarnych w Polsce w 2019 roku:
Na PiS głosowało: 8.051.000 osób
Koalicja Obywatelska: 5.060.000
SLD: 2.320.000
PSL: 1.578.000
Reszta to plankton.
Proste dodawanie i odejmowanie mówi mi, że wybory BYŁY DO WYGRANIA przy wspólnej liście wyborczej.
Oczywiście - zaraz pojawią się malkontenci, którzy powiedzą, że elektoraty nie sumują się przy wspólnej liście. Jednak ja natychmiast zaripostuję doktorem Machowskim i cytatem z jego znakomitego opracowania pt.
„SYSTEM D’HONDTA. WNIOSKI DLA OPOZYCJI":
„Nie do końca jest prawdą, że o tym, czy uda się odsunąć PiS od władzy (a od tego zależy powodzenie „sprawy polskiej’), zadecyduje wola wyborców. Przecież za rządami PiS-u i w 2015, i w 2019 roku opowiedziała się mniejszość (w 2015 roku na PiS głosowało 37,6 proc. wyborców, a łącznie na PO, Nowoczesną, PSL i obydwie listy lewicy – 48,0 proc.; w 2019 roku PiS poparło 44,6 proc., a łącznie KO, SLD i PSL – 48,5 proc.).
Wola wyborców jest ważna, ale naprawdę bardzo dużo zależy od liderów demokratycznej opozycji.
Od ich skuteczności w mobilizowaniu potencjalnych zwolenników.
Od ich politycznej mądrości i poczucia odpowiedzialności.
Od tego, czy do boju o „sprawę polską” pójdą razem, czy osobno.”
KONIEC CYTATU.
Wniosek:
mądrość, jedność, wspólne atakowanie PiS i zwracanie uwagi na prawa podstawowe Polaków, wystawienie na listy zjednoczonej opozycji TEŻ ludzi spoza partii, ale rozpoznawalnych i szanowanych w swoich okręgach wyborczych - wg mnie jeszcze doda punktów procentowych wspólnej liście, zamiast jej tych punktów odjąć. PiS przy takim jednolitym i zjednoczonym froncie po prostu nie ma szans.
To teraz sobie proszę policzyć d’Hondt’em - jakie byłoby w Polsce polityczne jutro powyborcze przy założeniu, że do wyborów pójdziemy jedną listą:
PO - Hołownia - Lewica - PSL.
O konfederacji oczywiście nie mówimy. Ich elektorat to ok 5-7%, coś na wzór i podobieństwo wyniku nazioli na Węgrzech.
Wracając do Węgier: Sprawę załatwiła niesprawiedliwa ordynacja wyborcza wprowadzona parę lat temu przez Orbana. Do tego - manipulacja regionami. To jest to samo, co chce wprowadzić u nas PiS, bo kaczyński idzie dokładnie tą samą drogą co Orban. Na Węgrzech większość okręgów to okręgi jednomandatowe (106), w których Fidesz wygrał 88:18! I nie liczy się iloma głosami - liczy się po prostu zasada, że zwycięzca bierze wszystko, nawet jednym głosem różnicy.
Pamiętacie, kto chce w Polsce okręgów jednomandatowych? Oczywiście - łachudra Kukiz, dziś z poparciem 1%. Pamiętacie, że Kukiz JUŻ rozmawiał z kaczyńskim o zmianie ordynacji wyborczej w Polsce, czyli wprowadzeniu dużej ilości okręgów jednomandatowych w zamian za głosowanie tak jak chce konus? Z pewnością ten pomysł za chwilę wróci. Zacznie się przy okazji manipulowanie okręgami, aby osłabić opozycję w ich najsilniejszych okręgach - na wzór węgierski.
Opozycja parlamentarna musi w tej kwestii trzymać rękę na pulsie, a opozycja uliczna wraz z parlamentarną - zorganizować wspólne, ogólnopolskie demonstracje w przypadku próby zmiany ordynacji wyborczej przez konusa.
Śmieszą mnie wypowiedzi niektórych ludzi opozycji, którzy dziś mówią, że ktoś, kto będzie jeszcze w Polsce popierał wspólną listę wyborczą opozycji, ten jest RUSKĄ ONUCĄ.
Czyli co?
Każdy sobie rzepkę skrobie, JAK ZAWSZE?
I znowu podzielona opozycja zdobędzie 2 miliony głosów więcej i znowu SROMOTNIE przegra wybory? Bo przecież PiS ma elektorat złożony z betonu - co najmniej 8 milionów zidiociałych Wolaków odda głos na PiS nawet wtedy, kiedy kaczyński powie, że Ziemia jest płaska a Unia Europejska jest odpowiedzialna za mordy ruskiej swołoczy na Ukraińcach.
PiS w wyborach ma pewne jak w banku 30%.
Dodatkowo może uzyskać jakieś 7-10% głosów ludzi, którzy dziś określają się jako niezdecydowani. Ale 40% to dla PiS szklany sufit, na więcej ich nie stać. No chyba, że nie będzie Obywatelskiej Kontroli Wyborów i konus ustali sobie z Sasinem i Kamińskim wynik przy wieczornym oglądaniu rodeo.
Powie tak: no to jak panowie? - dajemy sobie 45% czy idziemy na wydrę i tak jak u Orbanka - strzelamy na 53%?
Ustalą wynik taki, jaki będzie im pasował w zależności od wyników (prawdziwych) opozycji. Jeżeli opozycja pójdzie rozdrobniona - to strzelą z żuchwy nawet 53%.
A kto im zabroni?
Mają przecież do własnej dyspozycji Państwową Komisję Wyborczą, której członkowie jedzą konusowi z ręki. Natomiast jak będzie JEDNA LISTA CZTERECH PARTII - oj, to już tak łatwo skręcić wyniku nie będzie można. Będą bali się oszukać.
Wszyscy lejący dziś łzy nad porażką opozycji węgierskiej nie biorą pod uwagę zasadniczych różnic, które są między Polską a Węgrami:
1. Na Węgrzech nie ma W OGÓLE wolnych mediów, my mamy.
2. Na Węgrzech nie ma szerokiej opozycji ulicznej, u nas jest.
3. Na Węgrzech prawie nie ma d’Hondta, u nas jest (jeszcze).
4. Na Węgrzech ludzie myślą, że za wojnę w Ukrainie odpowiedzialna jest Ukraina i Zełeński, my mamy zupełnie inne zdanie łącznie z PiSem.
5. Na Węgrzech nie ma takich tuzów politycznych jak Tusk, Sikorski, Applebaum, Giertych i cała masa wolnych i niezależnych sędziów, komentatorów politycznych i dziennikarzy, w tym śledczych.
Mamy tak naprawdę wiele atutów w rękach aby rozwalić PiS w drobny mak.
Czego nam brakuje?
Brakuje nam przede wszystkim zgody narodowej po stronie opozycji. A dziś - dodatkowo zaczęło brakować wiary po klęsce węgierskiej. Mam nadzieję, że to stan chwilowy, który minie. A Orban wcale nie ma dziś komfortowej sytuacji - owszem wygrał, ale jest w czarnej doopie.
Bo ma kryzys ekonomiczny u bram.
Bo jest pariasem dla USA i Unii.
Bo popiera otwarcie Putina, którego cały świat demokratyczny szczerze dziś nienawidzi.
Bo już poszedł na żebry do Brukseli po pieniądze.
Trzeba Węgry poczęstować sankcjami i będzie po Orbanie w ciągu jednego roku.
No ale tu jest rola Brukseli.
CETERUM CENSEO PI(SS)EM ESSE DELENDAM
POZA TYM UWAŻAM ŻE PIS NALEŻY ZNISZCZYĆ
PS
Pies z Dwoma Ogonami -
To węgierska partia polityczna, która powstała kilka lat temu, coś takiego jak nasza dawna Pomarańczowa Alternatywa. Założona przez grupę artystów streetartowych, performerów, którzy za pomocą absurdu przeciwstawiają się realiom Orbanowskich Węgier. Ich strategia polega na tym, że obiecają wszystko, czego ludzie chcą. Mają w programie dwa zachody słońca, życie wieczne, darmowe piwo. Chcą usypać wielką górę pośrodku węgierskiej puszty, żeby urozmaicić jej nudny krajobraz. Mają sposób na tęsknoty za powrotem Wielkich Węgier – zaproponowali, by wpisać kształt granic sprzed 1920 roku w dzisiejsze terytorium kraju, a to, co zostanie, oddać sąsiadom (grafika i tekst- w załączniku) To ich metody na rzeczywistość.
Zdecydowanie lubię tych kolesi.
**** ***!
[CC] Maciej StawiarskiWybory na Węgrzech „wygrał” Orban, cudzysłów zamierzony. Naprawdę wybory wygrała propaganda, oszustwa wyborcze oraz szczucie na Ukrainę, która jakoby wywołała wojnę z Rosją. Nie wierzę, że w ciągu 2 tygodni poparcie dla Fidesz mogło wzrosnąć o 6%, a zjednoczonej opozycji spaść o 11%. Sondaże przedwyborcze pokazywały wynik w okolicach remisu lub z leciutką przewagą Fidesz.
Oto wyniki oficjalne (w załączeniu - grafika):
Głosy oddane na Fidesz Orbana: 2.730.000 czyli 53%
Głosy oddane na zjednoczoną opozycję: 1.850.000, czyli 36%
Faszyści: 300.000, czyli 6%
Pies o Dwóch Ogonach (sic!!- jest taka partia!): 120.000, czyli 2,1%
Tymczasem w wyborach parlamentarnych w Polsce w 2019 roku:
Na PiS głosowało: 8.051.000 osób
Koalicja Obywatelska: 5.060.000
SLD: 2.320.000
PSL: 1.578.000
Reszta to plankton.
Proste dodawanie i odejmowanie mówi mi, że wybory BYŁY DO WYGRANIA przy wspólnej liście wyborczej.
Oczywiście - zaraz pojawią się malkontenci, którzy powiedzą, że elektoraty nie sumują się przy wspólnej liście. Jednak ja natychmiast zaripostuję doktorem Machowskim i cytatem z jego znakomitego opracowania pt.
„SYSTEM D’HONDTA. WNIOSKI DLA OPOZYCJI":
„Nie do końca jest prawdą, że o tym, czy uda się odsunąć PiS od władzy (a od tego zależy powodzenie „sprawy polskiej’), zadecyduje wola wyborców. Przecież za rządami PiS-u i w 2015, i w 2019 roku opowiedziała się mniejszość (w 2015 roku na PiS głosowało 37,6 proc. wyborców, a łącznie na PO, Nowoczesną, PSL i obydwie listy lewicy – 48,0 proc.; w 2019 roku PiS poparło 44,6 proc., a łącznie KO, SLD i PSL – 48,5 proc.).
Wola wyborców jest ważna, ale naprawdę bardzo dużo zależy od liderów demokratycznej opozycji.
Od ich skuteczności w mobilizowaniu potencjalnych zwolenników.
Od ich politycznej mądrości i poczucia odpowiedzialności.
Od tego, czy do boju o „sprawę polską” pójdą razem, czy osobno.”
KONIEC CYTATU.
Wniosek:
mądrość, jedność, wspólne atakowanie PiS i zwracanie uwagi na prawa podstawowe Polaków, wystawienie na listy zjednoczonej opozycji TEŻ ludzi spoza partii, ale rozpoznawalnych i szanowanych w swoich okręgach wyborczych - wg mnie jeszcze doda punktów procentowych wspólnej liście, zamiast jej tych punktów odjąć. PiS przy takim jednolitym i zjednoczonym froncie po prostu nie ma szans.
To teraz sobie proszę policzyć d’Hondt’em - jakie byłoby w Polsce polityczne jutro powyborcze przy założeniu, że do wyborów pójdziemy jedną listą:
PO - Hołownia - Lewica - PSL.
O konfederacji oczywiście nie mówimy. Ich elektorat to ok 5-7%, coś na wzór i podobieństwo wyniku nazioli na Węgrzech.
Wracając do Węgier: Sprawę załatwiła niesprawiedliwa ordynacja wyborcza wprowadzona parę lat temu przez Orbana. Do tego - manipulacja regionami. To jest to samo, co chce wprowadzić u nas PiS, bo kaczyński idzie dokładnie tą samą drogą co Orban. Na Węgrzech większość okręgów to okręgi jednomandatowe (106), w których Fidesz wygrał 88:18! I nie liczy się iloma głosami - liczy się po prostu zasada, że zwycięzca bierze wszystko, nawet jednym głosem różnicy.
Pamiętacie, kto chce w Polsce okręgów jednomandatowych? Oczywiście - łachudra Kukiz, dziś z poparciem 1%. Pamiętacie, że Kukiz JUŻ rozmawiał z kaczyńskim o zmianie ordynacji wyborczej w Polsce, czyli wprowadzeniu dużej ilości okręgów jednomandatowych w zamian za głosowanie tak jak chce konus? Z pewnością ten pomysł za chwilę wróci. Zacznie się przy okazji manipulowanie okręgami, aby osłabić opozycję w ich najsilniejszych okręgach - na wzór węgierski.
Opozycja parlamentarna musi w tej kwestii trzymać rękę na pulsie, a opozycja uliczna wraz z parlamentarną - zorganizować wspólne, ogólnopolskie demonstracje w przypadku próby zmiany ordynacji wyborczej przez konusa.
Śmieszą mnie wypowiedzi niektórych ludzi opozycji, którzy dziś mówią, że ktoś, kto będzie jeszcze w Polsce popierał wspólną listę wyborczą opozycji, ten jest RUSKĄ ONUCĄ.
Czyli co?
Każdy sobie rzepkę skrobie, JAK ZAWSZE?
I znowu podzielona opozycja zdobędzie 2 miliony głosów więcej i znowu SROMOTNIE przegra wybory? Bo przecież PiS ma elektorat złożony z betonu - co najmniej 8 milionów zidiociałych Wolaków odda głos na PiS nawet wtedy, kiedy kaczyński powie, że Ziemia jest płaska a Unia Europejska jest odpowiedzialna za mordy ruskiej swołoczy na Ukraińcach.
PiS w wyborach ma pewne jak w banku 30%.
Dodatkowo może uzyskać jakieś 7-10% głosów ludzi, którzy dziś określają się jako niezdecydowani. Ale 40% to dla PiS szklany sufit, na więcej ich nie stać. No chyba, że nie będzie Obywatelskiej Kontroli Wyborów i konus ustali sobie z Sasinem i Kamińskim wynik przy wieczornym oglądaniu rodeo.
Powie tak: no to jak panowie? - dajemy sobie 45% czy idziemy na wydrę i tak jak u Orbanka - strzelamy na 53%?
Ustalą wynik taki, jaki będzie im pasował w zależności od wyników (prawdziwych) opozycji. Jeżeli opozycja pójdzie rozdrobniona - to strzelą z żuchwy nawet 53%.
A kto im zabroni?
Mają przecież do własnej dyspozycji Państwową Komisję Wyborczą, której członkowie jedzą konusowi z ręki. Natomiast jak będzie JEDNA LISTA CZTERECH PARTII - oj, to już tak łatwo skręcić wyniku nie będzie można. Będą bali się oszukać.
Wszyscy lejący dziś łzy nad porażką opozycji węgierskiej nie biorą pod uwagę zasadniczych różnic, które są między Polską a Węgrami:
1. Na Węgrzech nie ma W OGÓLE wolnych mediów, my mamy.
2. Na Węgrzech nie ma szerokiej opozycji ulicznej, u nas jest.
3. Na Węgrzech prawie nie ma d’Hondta, u nas jest (jeszcze).
4. Na Węgrzech ludzie myślą, że za wojnę w Ukrainie odpowiedzialna jest Ukraina i Zełeński, my mamy zupełnie inne zdanie łącznie z PiSem.
5. Na Węgrzech nie ma takich tuzów politycznych jak Tusk, Sikorski, Applebaum, Giertych i cała masa wolnych i niezależnych sędziów, komentatorów politycznych i dziennikarzy, w tym śledczych.
Mamy tak naprawdę wiele atutów w rękach aby rozwalić PiS w drobny mak.
Czego nam brakuje?
Brakuje nam przede wszystkim zgody narodowej po stronie opozycji. A dziś - dodatkowo zaczęło brakować wiary po klęsce węgierskiej. Mam nadzieję, że to stan chwilowy, który minie. A Orban wcale nie ma dziś komfortowej sytuacji - owszem wygrał, ale jest w czarnej doopie.
Bo ma kryzys ekonomiczny u bram.
Bo jest pariasem dla USA i Unii.
Bo popiera otwarcie Putina, którego cały świat demokratyczny szczerze dziś nienawidzi.
Bo już poszedł na żebry do Brukseli po pieniądze.
Trzeba Węgry poczęstować sankcjami i będzie po Orbanie w ciągu jednego roku.
No ale tu jest rola Brukseli.
CETERUM CENSEO PI(SS)EM ESSE DELENDAM
POZA TYM UWAŻAM ŻE PIS NALEŻY ZNISZCZYĆ
PS
Pies z Dwoma Ogonami -
To węgierska partia polityczna, która powstała kilka lat temu, coś takiego jak nasza dawna Pomarańczowa Alternatywa. Założona przez grupę artystów streetartowych, performerów, którzy za pomocą absurdu przeciwstawiają się realiom Orbanowskich Węgier. Ich strategia polega na tym, że obiecają wszystko, czego ludzie chcą. Mają w programie dwa zachody słońca, życie wieczne, darmowe piwo. Chcą usypać wielką górę pośrodku węgierskiej puszty, żeby urozmaicić jej nudny krajobraz. Mają sposób na tęsknoty za powrotem Wielkich Węgier – zaproponowali, by wpisać kształt granic sprzed 1920 roku w dzisiejsze terytorium kraju, a to, co zostanie, oddać sąsiadom (grafika i tekst- w załączniku) To ich metody na rzeczywistość.
Zdecydowanie lubię tych kolesi.
**** ***!
[CC] Maciej Stawiarski