Dziennikarskie śledztwo red. Anity G. odkryło sensacyjnie, że Michnik lubił i szanował Jaruzelskiego. Adam mówi o tym co prawda od trzydziestu lat, ale przecież Gargas, Wildstein, Semka et consortes programowo Michnikowi nie wierzą, więc teraz właśnie biją w dzwony triumfu, bo uzyskali niezbity dowód… szczerości Adama Michnika.
Adam Michnik nigdy specjalnie nie krył się ze swoją własną oceną generała, w którym widział „człowieka honoru”, bez którego obalenie polskiego i europejskiego totalitaryzmu nie byłoby możliwe - „mogliście to zrobić tylko Ty z Wałęsą, i zrobiliście” - mówił, i miał do tego swoje własne prawo prześladowanego, który swojemu oprawcy wybaczył, i z którym się na koniec zaprzyjaźnił. Choć przecież też wzywał swojego „przyjaciela” do spowiedzi powszechnej, nie wzywając jednocześnie do powszechnego rozgrzeszenia. Tak mówił w 2001 roku:
„Problem w tym, że wina za komunizm nie została wyznana. Dopiero po wyznaniu winy można mówić o rozgrzeszeniu. Mnie brakuje tego wyznania winy. Panie generale, służył pan kłamstwu, oszustwu, prowokacji. Taka jest prawda.”
Szorstko ale prawdziwie.
NIgdy nie policzyłem, może ktoś pomoże, ile czasu Adam spędził w więzieniach z winy generała, i jak bardzo system miażdżył niegdysiejszego spawacza w zakładach im. Róży Luksemburg. Nie oceniam też, choć je znam, życiorysów jego bezwstydnych recenzentów. Każde życie niesie swoją własną przeklętą historię. Życiorys generała również, a pewnie podobny do Gorbaczowa, protegowanego Breżniewa i Andropowa, gorszej protekcji wyobrazić sobie nie można.
O klasie człowieka świadczy jednak na koniec nie zemsta, a zdolność wybaczania.
Adam ma akurat do tego niezbywalne prawo.
Tak się dziwnie składa, że wszystkie osoby, które spędziły grudniowy wieczór w 2001 roku w domu Wojciecha Jaruzelskiego miałem okazję lepiej lub gorzej poznać - od jego gospodarza, niespodziewanego gościa, aż po autorki skradzionego nagrania Teresę Torańską i Marię Zmarz - Koczanowicz.
Wiem, że są takie chwile, gdy nie wyłącza się kamer, bo dochodzi na naszych oczach do rzeczy niezwykłych, które zapomniane być nie mogą i być nie powinny. Zawsze jednak o kontekście ewentualnej publikacji decydują autorzy, reżyserzy. Na zdjęciach z domu generała zobaczyliśmy ważne prywatne wyznania dwóch wrogów, którzy stali się przyjaciółmi. To niezwykła filmowo historia i jestem przekonany, że Teresa i Maria miały na nią jakiś własny przyszły plan, który zaburzyło odejście Teresy - dziennikarki absolutnie niezwykłej - prawej i mądrej. Wiem, bo robiliśmy razem nieskończony niestety film.
Kradzież tych materiałów powinna mieć swoje konsekwencje.
A tym wszystkim kretynom, którym mówię - odpieprzcie się od Michnika, cytuję samego Michnika:
„Jeżeli 1989r. to był spisek, to najszlachetniejszy spisek w moim życiu. Przecież Okrągły Stół pozwolił Polsce wyjść z dyktatury – bez ofiar, szubienic, plutonów egzekucyjnych. Gdy po śmierci pójdę na Sąd Ostateczny, św. Piotr spyta mnie: – Co dobrego, synu, zrobiłeś? A ja odpowiem: – Mojego synka Antosia i Okrągły Stół.”
[CC] Kuba KaryśDziennikarskie śledztwo red. Anity G. odkryło sensacyjnie, że Michnik lubił i szanował Jaruzelskiego. Adam mówi o tym co prawda od trzydziestu lat, ale przecież Gargas, Wildstein, Semka et consortes programowo Michnikowi nie wierzą, więc teraz właśnie biją w dzwony triumfu, bo uzyskali niezbity dowód… szczerości Adama Michnika.
Adam Michnik nigdy specjalnie nie krył się ze swoją własną oceną generała, w którym widział „człowieka honoru”, bez którego obalenie polskiego i europejskiego totalitaryzmu nie byłoby możliwe - „mogliście to zrobić tylko Ty z Wałęsą, i zrobiliście” - mówił, i miał do tego swoje własne prawo prześladowanego, który swojemu oprawcy wybaczył, i z którym się na koniec zaprzyjaźnił. Choć przecież też wzywał swojego „przyjaciela” do spowiedzi powszechnej, nie wzywając jednocześnie do powszechnego rozgrzeszenia. Tak mówił w 2001 roku:
„Problem w tym, że wina za komunizm nie została wyznana. Dopiero po wyznaniu winy można mówić o rozgrzeszeniu. Mnie brakuje tego wyznania winy. Panie generale, służył pan kłamstwu, oszustwu, prowokacji. Taka jest prawda.”
Szorstko ale prawdziwie.
NIgdy nie policzyłem, może ktoś pomoże, ile czasu Adam spędził w więzieniach z winy generała, i jak bardzo system miażdżył niegdysiejszego spawacza w zakładach im. Róży Luksemburg. Nie oceniam też, choć je znam, życiorysów jego bezwstydnych recenzentów. Każde życie niesie swoją własną przeklętą historię. Życiorys generała również, a pewnie podobny do Gorbaczowa, protegowanego Breżniewa i Andropowa, gorszej protekcji wyobrazić sobie nie można.
O klasie człowieka świadczy jednak na koniec nie zemsta, a zdolność wybaczania.
Adam ma akurat do tego niezbywalne prawo.
Tak się dziwnie składa, że wszystkie osoby, które spędziły grudniowy wieczór w 2001 roku w domu Wojciecha Jaruzelskiego miałem okazję lepiej lub gorzej poznać - od jego gospodarza, niespodziewanego gościa, aż po autorki skradzionego nagrania Teresę Torańską i Marię Zmarz - Koczanowicz.
Wiem, że są takie chwile, gdy nie wyłącza się kamer, bo dochodzi na naszych oczach do rzeczy niezwykłych, które zapomniane być nie mogą i być nie powinny. Zawsze jednak o kontekście ewentualnej publikacji decydują autorzy, reżyserzy. Na zdjęciach z domu generała zobaczyliśmy ważne prywatne wyznania dwóch wrogów, którzy stali się przyjaciółmi. To niezwykła filmowo historia i jestem przekonany, że Teresa i Maria miały na nią jakiś własny przyszły plan, który zaburzyło odejście Teresy - dziennikarki absolutnie niezwykłej - prawej i mądrej. Wiem, bo robiliśmy razem nieskończony niestety film.
Kradzież tych materiałów powinna mieć swoje konsekwencje.
A tym wszystkim kretynom, którym mówię - odpieprzcie się od Michnika, cytuję samego Michnika:
„Jeżeli 1989r. to był spisek, to najszlachetniejszy spisek w moim życiu. Przecież Okrągły Stół pozwolił Polsce wyjść z dyktatury – bez ofiar, szubienic, plutonów egzekucyjnych. Gdy po śmierci pójdę na Sąd Ostateczny, św. Piotr spyta mnie: – Co dobrego, synu, zrobiłeś? A ja odpowiem: – Mojego synka Antosia i Okrągły Stół.”
[CC] Kuba Karyś