Hola! Hola!

Oglądana wczoraj nadspodziewanie liczna ciżba pod biało-czerwoną flagą, raczej pozytywnie nie nastroiła nikogo, oprócz zramolałego szefa junty i jego kamaryli. Junta wykazała się przezornością i na wsiaki pożarnyj słuczaj, wyemigrowała na przeczekanie do Krakowa. Pewnie pluli sobie w brody pod Wawelem, gdy widzieli, jak ich człowiek od noszenia ciemnemu ludowi krużganków oświaty, świetnie się jednak spisał zwożąc do stolicy cały zapas nazistów i faszystów, jakim dysponuje Polska rządzona przez Kaczyńskiego i s-kę. Skołowany petit tyran znad Wisły ogłosił już nawet zwycięstwo, a cały jego aparat uczy się na pamięć przekazów dnia o tym, jakim to patriotyzmem i wdzięcznością dla rządzących wykazał się suweren tak licznie uczestnicząc w radosnym święcie listopadowym. Słupki poparcia, jak konie, rżą z niecierpliwości, żeby się wznieść na szczyty

Ale hola, hola! Warto uważniej przyjrzeć się faktom, żeby przestać się poddawać czarnowidztwu i opuszczać ręce.

Cała ta goebbelsowska propaganda sukcesu, jaka zapewne (nie wiem, bo mam zbyt wielkie obrzydzenie, żeby włączać TVPiS) od wczoraj wylewa się ze szczujni Kurskiego, plus wszystkie te tryumfalnie rozwrzeszczane gadające głowy, które wypełnią dzisiaj media newsowe, nie przykryją pewnych faktów, które wskazują, że wcale nie jest tak źle, jak można by pod wpływem pierwszego oszołomienia masową manifestacją patriotyczną przypuszczać.

Po pierwsze, trzeba pamiętać, że Bąkiewicz miał sporo czasu i pieniędzy, którymi uraczył go Gliński, żeby tę wczorajszą hucpę odpowiednio przygotować, udowadniając przy okazji, że organizowanie masowych przemarszów, to zawsze była specjalność wszelkiego rodzaju totalitarystów i zamordystów - vide; marsze faszystowskie, czy komunistyczne.

Po drugie, i Bąkiewicz i współorganizująca marsz Konfederacja mają swoje struktury w całej Polsce, a dla członków tych organizacji, możliwość przyjechania na Marsz Niepodległości do stolicy, to jedyna rozrywka, jaką ktoś zechciał im zafundować.

Po trzecie, nikt nie jest w stanie określić tej części uczestników marszu, która wzięła w nim udział w dobrej wierze - bo tak robią każdego roku, bo chcą zadokumentować swój szczery patriotyzm itd. itp.

Po czwarte, podyktowana prawdopodobnie tchórzostwem absencja na marszu w stolicy, wszystkich najważniejszych bonzów w państwie i pozostawienie celebry komuś tak prymitywnemu, jak Robert Krużganek Bąkiewicz, to jest najlepszy dowód, że cała ta władza zaczyna ulegać panice i wystarczy byle głośniejsze tupnięcie, żeby wszyscy, jak jeden mąż, porzucili swoje stada i w popłochu pognali do jakichś współczesnych Zaleszczyk.

Po piąte, nawet jeśli tłum manifestantów, jaki się stawił na Placu Zamkowym na wezwanie Donalda Tuska, był mniej liczny od wczorajszego, to nie zapominajmy, że jednak tamten protest, gorliwie zresztą zagłuszany przez oberherszta wszechpolskich nazioli, który - no, cóż - tak sprawnie zorganizował i przeprowadził wczorajszą hucpę narodowców, był organizowany spontanicznie i w ciągu zaledwie paru dni. Można, więc śmiało stwierdzić, że proporcjonalnie, wcale nie był mniejszy liczebnie, żeby o drażniących wrażliwość egalitarystów i symetrystów różnicach kulturalno-intelektualnych uczestników obu manifestacji, nie wspominać.

A po szóste, siódme i dziesiąte - nic się przecież nie zmieniło w dostarczaniu krytycznej opinii publicznej coraz to nowych powodów do pustego śmiechu z niemiłościwie rządzących, w rodzaju różnych krużganków oświaty, czy powierzania elektrowni opiece przenajświętszej panienki. A pusty śmiech ludu, jak wiadomo, nigdy nie służył i nie służy wszelkiej władzy. Przekonała się też o tym władza umykająca do Krakowa, gdzie została zresztą odpowiednio przywitana przez Krakuski i Krakusów. I gdzie oni biedni się teraz podzieją?

Tak więc głowa do góry! Uwierzmy Tuskowi i pokonajmy wszyscy razem populistyczną hydrę!

A poza tym Kaczyński złym człowiekiem jest, a PiS należy zaorać!

[CC] Michał Osiecimski

Hola, hola!

Oglądana wczoraj nadspodziewanie liczna ciżba pod biało-czerwoną flagą, raczej pozytywnie nie nastroiła nikogo, oprócz zramolałego szefa junty i jego kamaryli. Junta wykazała się przezornością i na wsiaki pożarnyj słuczaj, wyemigrowała na przeczekanie do Krakowa. Pewnie pluli sobie w brody pod Wawelem, gdy widzieli, jak ich człowiek od noszenia ciemnemu ludowi krużganków oświaty, świetnie się jednak spisał zwożąc do stolicy cały zapas nazistów i faszystów, jakim dysponuje Polska rządzona przez Kaczyńskiego i s-kę. Skołowany petit tyran znad Wisły ogłosił już nawet zwycięstwo, a cały jego aparat uczy się na pamięć przekazów dnia o tym, jakim to patriotyzmem i wdzięcznością dla rządzących wykazał się suweren tak licznie uczestnicząc w radosnym święcie listopadowym. Słupki poparcia, jak konie, rżą z niecierpliwości, żeby się wznieść na szczyty

Ale hola, hola! Warto uważniej przyjrzeć się faktom, żeby przestać się poddawać czarnowidztwu i opuszczać ręce.

Cała ta goebbelsowska propaganda sukcesu, jaka zapewne (nie wiem, bo mam zbyt wielkie obrzydzenie, żeby włączać TVPiS) od wczoraj wylewa się ze szczujni Kurskiego, plus wszystkie te tryumfalnie rozwrzeszczane gadające głowy, które wypełnią dzisiaj media newsowe, nie przykryją pewnych faktów, które wskazują, że wcale nie jest tak źle, jak można by pod wpływem pierwszego oszołomienia masową manifestacją patriotyczną przypuszczać.

Po pierwsze, trzeba pamiętać, że Bąkiewicz miał sporo czasu i pieniędzy, którymi uraczył go Gliński, żeby tę wczorajszą hucpę odpowiednio przygotować, udowadniając przy okazji, że organizowanie masowych przemarszów, to zawsze była specjalność wszelkiego rodzaju totalitarystów i zamordystów - vide; marsze faszystowskie, czy komunistyczne.

Po drugie, i Bąkiewicz i współorganizująca marsz Konfederacja mają swoje struktury w całej Polsce, a dla członków tych organizacji, możliwość przyjechania na Marsz Niepodległości do stolicy, to jedyna rozrywka, jaką ktoś zechciał im zafundować.

Po trzecie, nikt nie jest w stanie określić tej części uczestników marszu, która wzięła w nim udział w dobrej wierze - bo tak robią każdego roku, bo chcą zadokumentować swój szczery patriotyzm itd. itp.

Po czwarte, podyktowana prawdopodobnie tchórzostwem absencja na marszu w stolicy, wszystkich najważniejszych bonzów w państwie i pozostawienie celebry komuś tak prymitywnemu, jak Robert Krużganek Bąkiewicz, to jest najlepszy dowód, że cała ta władza zaczyna ulegać panice i wystarczy byle głośniejsze tupnięcie, żeby wszyscy, jak jeden mąż, porzucili swoje stada i w popłochu pognali do jakichś współczesnych Zaleszczyk.

Po piąte, nawet jeśli tłum manifestantów, jaki się stawił na Placu Zamkowym na wezwanie Donalda Tuska, był mniej liczny od wczorajszego, to nie zapominajmy, że jednak tamten protest, gorliwie zresztą zagłuszany przez oberherszta wszechpolskich nazioli, który - no, cóż - tak sprawnie zorganizował i przeprowadził wczorajszą hucpę narodowców, był organizowany spontanicznie i w ciągu zaledwie paru dni. Można, więc śmiało stwierdzić, że proporcjonalnie, wcale nie był mniejszy liczebnie, żeby o drażniących wrażliwość egalitarystów i symetrystów różnicach kulturalno-intelektualnych uczestników obu manifestacji, nie wspominać.

A po szóste, siódme i dziesiąte - nic się przecież nie zmieniło w dostarczaniu krytycznej opinii publicznej coraz to nowych powodów do pustego śmiechu z niemiłościwie rządzących, w rodzaju różnych krużganków oświaty, czy powierzania elektrowni opiece przenajświętszej panienki. A pusty śmiech ludu, jak wiadomo, nigdy nie służył i nie służy wszelkiej władzy. Przekonała się też o tym władza umykająca do Krakowa, gdzie została zresztą odpowiednio przywitana przez Krakuski i Krakusów. I gdzie oni biedni się teraz podzieją?

Tak więc głowa do góry! Uwierzmy Tuskowi i pokonajmy wszyscy razem populistyczną hydrę!

A poza tym Kaczyński złym człowiekiem jest, a PiS należy zaorać!

[CC] Michał Osiecimski
(520)

Pobierz PDF Wydrukuj