Ziobro di tutti cappi.

  Przed chwilą obejrzałem wysłuchanie Prezesa Najwyższej Izby Kontroli przed Senatem RP, dotyczącego przekrętów w Funduszu Sprawiedliwości.

Dla mniej zorientowanych fundusz ten powstał w 2012 roku i miał służyć pomocą ofiarom przestępstw i ich rodzinom, ale także osobom zwalnianym z zakładów karnych, aby pomóc im w adaptacji do uczciwego życia w społeczeństwie po latach odosobnienia. Tą pomocą zajmowały się fundacje i stowarzyszenia, które wygrywały konkursy organizowane przez ministerstwo. I pewnie pies z kulawą nogą by się nim nie zainteresował, gdyby nie pewien drobny fakt. Fundusz dysponuje bowiem środkami pochodzącymi m.in. z nawiązek nakładanych przez sądy na skazanych, a to są grube miliony złotych, znajdujących się w gestii ministra (jakże by inaczej sprawiedliwości, a przy okazji prokuratora generalnego), naszego ulubionego Zbigniewa Ziobro. Pan pro-kura-mini-ster Ziobro nie mógł przepuścić takiej okazji i wkrótce po unifikacji swoich stanowisk tj. w roku 2017 zmieniono ustawę i od tej pory z tego funduszu można dotować prawie wszystko. Od konferencji naukowej po remont szkoły. Nie zamierzam tutaj wypisywać na co go rozdysponowywano. Zainteresowanych odsyłam do źródeł. Opisywała przekręty ministra Ziobro zarówna Gazeta Wyborcza jak i Oko press, a pewnie i sporo innych wydawnictw papierowych i cyfrowych. No i oczywiście do wystąpienia prezesa Banasia. (Link pod artykułem). Mnie w wystąpieniu Prezesa NIK bardziej zainteresowało komu pieniędzy nie dano niż to którym swoim pociotkom i przydupasom z (jakże by inaczej) ojcem dyrektorem na czele tę kasę rozdano, z jednym wszakże wyjątkiem… Muszę to napisać bo nie wiem czy można wymyśleć większą niegodziwość niż za pieniądze przeznaczone dla ofiar przestępstw finansować własne kariery polityczne.

Otóż Fundusz Sprawiedliwości został w znacznej swojej części przekształcony w  rozliczne fundusze wyborcze partyjki prokuraminister Ziobry – Solidarnej Polski. Politycy tej PIS-owskiej przystawki bez jakichkolwiek zahamowań finansowali z niego swoją kampanię wyborczą w 2019 roku, a ostatnio obsypywali z niego, niestety dla nich bezskutecznie, mieszkańców Rzeszowa, aby ci poparli ich kandydata na urząd prezydenta miasta.

Swoje sprawozdanie Prezes Banaś zaczął od słów:

„Warunkiem efektywnego gospodarowania środkami publicznymi jest jawność. Bez przejrzystości nie ma efektywnej i skutecznej realizacji zadań publicznych.”

Mnie z każdym jego słowem ogarniała coraz większa złość i niechęć do słuchania dalszego ciągu. I nie dlatego, żeby Prezes Banaś opowiadał jakieś wyciągnięte z kapelusza dyrdymały, o nie on z tego kapelusza wyciągnął przytłaczjącą rzeczywistość mafijnej korupcji firmowanej i osłanianej przez ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego w jednej osobie rozwijaną bez przeszkód pod skrzydłami kociego guru z Żoliborza i bankstera z „Ziem Wyzyskanych”. Układów i układzików rodzinno-koleżeńskich dla określenia których słowo nepotyzm jest równie trafne jak zwrot „incydent graniczny” dla rakietowego ataku nuklearnego.

Dość. Jak przeczytałem w tekście Wojtka Fuska, na chwilę przed tym jak wziąłem się sam za pisanie:

„Pisać o bandzie złodziei, debili i rosyjskich agentów nie ma już sensu, widać co te śmiecie i ich skarlały, nie tylko moralnie, wódz robią z Polską."

Niestety nie wszyscy widzą.

Wracając do meritum, Fundusz Sprawiedliwości pierwotnie miał służyć pomocy poszkodowanym w przestępstwach. Jakim więc trzeba być bezdusznym sk……nem, żeby odebrać pieniądze np. maltretowanej przez pijaka-bandytę matce, albo zgwałconej dziewczynie, która boi się sama wyjść na ulicę, a powinna wrócić do normalnego życia. Albo…, albo…, albo…, Książkę można by napisać. Tymczasem z kontroli NIK dowiadujemy się, że zaledwie 34% wszystkich środków tego funduszu zostało przekazanych dla ofiar przestępstw.

No to może ministerstwo i jego udzielny władca postawili na pomoc postpenitencjarną. Fakt w Polsce to zupełny ugór. Wypuszcza się takiego byłego już przestępcę, dodatkowo jeszcze bardziej zdemoralizowanego przez nasz system więzienny i… Czekamy, aż zostanie recydywistą. Tak pomoc postpenitencjarna jest jak najbardziej potrzebna. I tym ludziom, wychodzącym z „puszki”, aby dać im drugą szansę. I nam, reszcie społeczeństwa, bywa że przerażonej przy spotkaniu z sąsiadem „wyrokowcem”, w windzie lub na podwórku.

Zapomnijcie! Na pomoc postpenitencjarną wydano… 4% środków.

Razem na cele dla których fundusz został stworzony wydano 38% środków.

62% środków sprzeniewierzono w najróżniejszy sposób. Ciekawych szczegółów zapraszam do posłuchania wystąpienia Prezesa NIK. Jeśli powiem, że człowiek w pewnym momencie zaczął się plątać w koligacjach rodzinnych pewnej fikcyjnej fundacji, to chyba zrozumiecie skalę nepotycznego złodziejstwa.

Tak więc minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro. Podejmując arbitralne decyzje ukradł ofiarom przestępstw ponad 400 milionów złotych. Prokurator generalny Zbigniew Ziobro, rozciąga nad działaniem ministra Ziobro parasol ochronny, pilnując aby jego podwładni – prokuratorzy nie interesowali się, ani działaniami funduszu, ani też działaniami, a właściwie brakiem działań podmiotów będących beneficjentami funduszu.

Kiedy stało się jasnym, że Marian Banaś nie „odpuści” złodziejskiej klice Ziobry to władza, w swoim zbydlęceniu, chcąc zdezawuować działania NIK nie zawahała się nawet aby instrumentalnie wykorzystać do ataku na NIK Fundację p. Ewy Błaszczyk „Akogo”. Twierdząc jakoby NIK wskazało na nielegalność wydatkowania środków z funduszu przez fundację, a co za tym idzie torpedowała jakże słuszną ideę budowy kliniki „Budzik”. Tymczasem NIK zakwestionował jedynie zgodność z prawem udzielenie samej dotacji przez ministerstwo, jako tak jak wiele innych, niezgodnej z celami działania funduszu, w żaden sposób nie wskazując na nieprawidłowości w samej fundacji. Jak widać dla Ziobrystów każde kłamstwo dobre, zwłaszcza jeśli uderza we wroga, jakim na pewno stał się dla PIS-u NIK, a zwłaszcza jej prezes Marian Banaś, nawet jeśli to kłamstwo szkodzi najbardziej bezbronnym ze wszystkich ludzi – ludziom pozostającym w stanie śpiączki.

Dwa zdania podsumowania. Ministerstwo Sprawiedliwości w rzeczywistości funkcjonuje jak mafijna rodzina, a jej cappo di tutti cappi, Zbigniew Ziobro, sam lub za pośrednictwem swoich żołnierzy dzieli i rządzi niczym prawdziwy mafioso. Tylko patrzeć jak zacznie otwierać burdele z porwanymi kobietami i handlować narkotykami.

Zresztą nie dam głowy, że już tego nie robi.

I już zupełnie na koniec. Marian Banaś to nie jest człowiek z „mojej bajki”. Ma za uszami niejedno, o czym wszyscy śledzący choć trochę wydarzenia na polskiej scenie politycznej, a nie mający demencji starczej, ani innych form zaników pamięci doskonale wiedzą. Niemniej jednak trzeba przyznać, że w ostatnim okresie czasu wyrasta niemal na ostatniego sprawiedliwego.

No cóż, jakie państwo tacy bohaterowie.

[CC] Jacek Wojciechowski

Ziobro di tutti cappi.

Przed chwilą obejrzałem wysłuchanie Prezesa Najwyższej Izby Kontroli przed Senatem RP, dotyczącego przekrętów w Funduszu Sprawiedliwości.

Dla mniej zorientowanych fundusz ten powstał w 2012 roku i miał służyć pomocą ofiarom przestępstw i ich rodzinom, ale także osobom zwalnianym z zakładów karnych, aby pomóc im w adaptacji do uczciwego życia w społeczeństwie po latach odosobnienia. Tą pomocą zajmowały się fundacje i stowarzyszenia, które wygrywały konkursy organizowane przez ministerstwo. I pewnie pies z kulawą nogą by się nim nie zainteresował, gdyby nie pewien drobny fakt. Fundusz dysponuje bowiem środkami pochodzącymi m.in. z nawiązek nakładanych przez sądy na skazanych, a to są grube miliony złotych, znajdujących się w gestii ministra (jakże by inaczej sprawiedliwości, a przy okazji prokuratora generalnego), naszego ulubionego Zbigniewa Ziobro. Pan pro-kura-mini-ster Ziobro nie mógł przepuścić takiej okazji i wkrótce po unifikacji swoich stanowisk tj. w roku 2017 zmieniono ustawę i od tej pory z tego funduszu można dotować prawie wszystko. Od konferencji naukowej po remont szkoły. Nie zamierzam tutaj wypisywać na co go rozdysponowywano. Zainteresowanych odsyłam do źródeł. Opisywała przekręty ministra Ziobro zarówna Gazeta Wyborcza jak i Oko press, a pewnie i sporo innych wydawnictw papierowych i cyfrowych. No i oczywiście do wystąpienia prezesa Banasia. (Link pod artykułem). Mnie w wystąpieniu Prezesa NIK bardziej zainteresowało komu pieniędzy nie dano niż to którym swoim pociotkom i przydupasom z (jakże by inaczej) ojcem dyrektorem na czele tę kasę rozdano, z jednym wszakże wyjątkiem… Muszę to napisać bo nie wiem czy można wymyśleć większą niegodziwość niż za pieniądze przeznaczone dla ofiar przestępstw finansować własne kariery polityczne.

Otóż Fundusz Sprawiedliwości został w znacznej swojej części przekształcony w  rozliczne fundusze wyborcze partyjki prokuraminister Ziobry – Solidarnej Polski. Politycy tej PIS-owskiej przystawki bez jakichkolwiek zahamowań finansowali z niego swoją kampanię wyborczą w 2019 roku, a ostatnio obsypywali z niego, niestety dla nich bezskutecznie, mieszkańców Rzeszowa, aby ci poparli ich kandydata na urząd prezydenta miasta.

Swoje sprawozdanie Prezes Banaś zaczął od słów:

„Warunkiem efektywnego gospodarowania środkami publicznymi jest jawność. Bez przejrzystości nie ma efektywnej i skutecznej realizacji zadań publicznych.”

Mnie z każdym jego słowem ogarniała coraz większa złość i niechęć do słuchania dalszego ciągu. I nie dlatego, żeby Prezes Banaś opowiadał jakieś wyciągnięte z kapelusza dyrdymały, o nie on z tego kapelusza wyciągnął przytłaczjącą rzeczywistość mafijnej korupcji firmowanej i osłanianej przez ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego w jednej osobie rozwijaną bez przeszkód pod skrzydłami kociego guru z Żoliborza i bankstera z „Ziem Wyzyskanych”. Układów i układzików rodzinno-koleżeńskich dla określenia których słowo nepotyzm jest równie trafne jak zwrot „incydent graniczny” dla rakietowego ataku nuklearnego.

Dość. Jak przeczytałem w tekście Wojtka Fuska, na chwilę przed tym jak wziąłem się sam za pisanie:

„Pisać o bandzie złodziei, debili i rosyjskich agentów nie ma już sensu, widać co te śmiecie i ich skarlały, nie tylko moralnie, wódz robią z Polską."

Niestety nie wszyscy widzą.

Wracając do meritum, Fundusz Sprawiedliwości pierwotnie miał służyć pomocy poszkodowanym w przestępstwach. Jakim więc trzeba być bezdusznym sk……nem, żeby odebrać pieniądze np. maltretowanej przez pijaka-bandytę matce, albo zgwałconej dziewczynie, która boi się sama wyjść na ulicę, a powinna wrócić do normalnego życia. Albo…, albo…, albo…, Książkę można by napisać. Tymczasem z kontroli NIK dowiadujemy się, że zaledwie 34% wszystkich środków tego funduszu zostało przekazanych dla ofiar przestępstw.

No to może ministerstwo i jego udzielny władca postawili na pomoc postpenitencjarną. Fakt w Polsce to zupełny ugór. Wypuszcza się takiego byłego już przestępcę, dodatkowo jeszcze bardziej zdemoralizowanego przez nasz system więzienny i… Czekamy, aż zostanie recydywistą. Tak pomoc postpenitencjarna jest jak najbardziej potrzebna. I tym ludziom, wychodzącym z „puszki”, aby dać im drugą szansę. I nam, reszcie społeczeństwa, bywa że przerażonej przy spotkaniu z sąsiadem „wyrokowcem”, w windzie lub na podwórku.

Zapomnijcie! Na pomoc postpenitencjarną wydano… 4% środków.

Razem na cele dla których fundusz został stworzony wydano 38% środków.

62% środków sprzeniewierzono w najróżniejszy sposób. Ciekawych szczegółów zapraszam do posłuchania wystąpienia Prezesa NIK. Jeśli powiem, że człowiek w pewnym momencie zaczął się plątać w koligacjach rodzinnych pewnej fikcyjnej fundacji, to chyba zrozumiecie skalę nepotycznego złodziejstwa.

Tak więc minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro. Podejmując arbitralne decyzje ukradł ofiarom przestępstw ponad 400 milionów złotych. Prokurator generalny Zbigniew Ziobro, rozciąga nad działaniem ministra Ziobro parasol ochronny, pilnując aby jego podwładni – prokuratorzy nie interesowali się, ani działaniami funduszu, ani też działaniami, a właściwie brakiem działań podmiotów będących beneficjentami funduszu.

Kiedy stało się jasnym, że Marian Banaś nie „odpuści” złodziejskiej klice Ziobry to władza, w swoim zbydlęceniu, chcąc zdezawuować działania NIK nie zawahała się nawet aby instrumentalnie wykorzystać do ataku na NIK Fundację p. Ewy Błaszczyk „Akogo”. Twierdząc jakoby NIK wskazało na nielegalność wydatkowania środków z funduszu przez fundację, a co za tym idzie torpedowała jakże słuszną ideę budowy kliniki „Budzik”. Tymczasem NIK zakwestionował jedynie zgodność z prawem udzielenie samej dotacji przez ministerstwo, jako tak jak wiele innych, niezgodnej z celami działania funduszu, w żaden sposób nie wskazując na nieprawidłowości w samej fundacji. Jak widać dla Ziobrystów każde kłamstwo dobre, zwłaszcza jeśli uderza we wroga, jakim na pewno stał się dla PIS-u NIK, a zwłaszcza jej prezes Marian Banaś, nawet jeśli to kłamstwo szkodzi najbardziej bezbronnym ze wszystkich ludzi – ludziom pozostającym w stanie śpiączki.

Dwa zdania podsumowania. Ministerstwo Sprawiedliwości w rzeczywistości funkcjonuje jak mafijna rodzina, a jej cappo di tutti cappi, Zbigniew Ziobro, sam lub za pośrednictwem swoich żołnierzy dzieli i rządzi niczym prawdziwy mafioso. Tylko patrzeć jak zacznie otwierać burdele z porwanymi kobietami i handlować narkotykami.

Zresztą nie dam głowy, że już tego nie robi.

I już zupełnie na koniec. Marian Banaś to nie jest człowiek z „mojej bajki”. Ma za uszami niejedno, o czym wszyscy śledzący choć trochę wydarzenia na polskiej scenie politycznej, a nie mający demencji starczej, ani innych form zaników pamięci doskonale wiedzą. Niemniej jednak trzeba przyznać, że w ostatnim okresie czasu wyrasta niemal na ostatniego sprawiedliwego.

No cóż, jakie państwo tacy bohaterowie.

http://www.wyborczakuznia.org.pl/wk_2018/movie.php?movie=Prezes_NIK_Marian_Banas_w_Senacie_RP

[CC] Jacek Wojciechowski
(508)

Pobierz PDF Wydrukuj