A. Duda został użyty przez Kaczyńskiego jak przez stolarza piła albo młotek. Kaczyński instrumentalnie pod publiczkę obniżył 2 lata temu płace posłom i senatorom po słynnej akcji Premier Szydło: "bo im się należało" wypłacając swoim ministrom po 60-80 tysięcy zł premii.
Potem po buncie posłów PiS, była próba podwyżek poprzez ustawę w Sejmie. Nie udało się. Senat odrzucił. Słuchy chodziły o tym, że parlamentarzyści PiS, którzy nie załapali się na intratne stołki w ministerstwach i spółkach się buntują. I Kaczyński, żeby ich uspokoić, zagrał Dudą. Druga kadencja, nic do stracenia. Więc tak jak Kaczyński wykorzystuje mgr Przyłębską i jej TK do politycznych krucjat, tak teraz potraktował prezydenta jak chłopca na posyłki.
Z TV dowiedziałem się o podwyżkach dla ministrów, urzędników i parlamentarzystów. Nie znam szczegółów. Pytacie mnie o moje zdanie: płace parlamentarzystów i samorządowców powinny być powiązane ze średnią krajową i z efektami pracy. Parlamentarzyści powinni być wynagradzani relatywnie do pracy, efektów i odpowiedzialności. Ile? Godnie, jak inni Polacy też powinni zarabiać godnie. Ile to jest "godnie"? To temat do poważnej dyskusji a nie do walenia młotkiem. Moim zdaniem przy takiej polityce, jaką mamy dzisiaj do czynienia w Polsce, można by zadać pytanie: czy parlament jest w ogóle potrzebny, skoro i tak wszystkie decyzje zapadają na Nowogrodzkiej? W państwie autorytarnym parlament jest tylko fasadą, wydmuszką, nie mającą wile wspólnego z odpowiedzialnością za kraj. Więc albo razem zmienimy Polskę, albo ...?
Gdybym ja miał możliwość podejmowania decyzji w tej kwestii to: ograniczył bym liczbę posłów z 460 do max 300, a Senat przekształciłbym w Izbę Samorządową. Ale do tego potrzebna byłaby zmiana Konstytucji.
Jak napisałem, nie znam szczegółów decyzji Kaczyńskiego, ale minister powinien zarabiać godnie, jeśli nie jest zwykłym nominatem politycznym, a fachowcem. Prezydent 600 tysięcznego miasta, nie powinien zarabiać dużo dużo mniej od swoich podwładnych (dzisiaj to netto ok. 8000 zł). Trzeba nauczyć się wyceniać odpowiedzialność. Ale to wszystko powinno być przeprowadzone w powszechnych konsultacjach, na spokojnie, a nie z użyciem Prezydenta jak młotka.
[CC] Wadim TyszkiewiczA. Duda został użyty przez Kaczyńskiego jak przez stolarza piła albo młotek. Kaczyński instrumentalnie pod publiczkę obniżył 2 lata temu płace posłom i senatorom po słynnej akcji Premier Szydło: "bo im się należało" wypłacając swoim ministrom po 60-80 tysięcy zł premii.
Potem po buncie posłów PiS, była próba podwyżek poprzez ustawę w Sejmie. Nie udało się. Senat odrzucił. Słuchy chodziły o tym, że parlamentarzyści PiS, którzy nie załapali się na intratne stołki w ministerstwach i spółkach się buntują. I Kaczyński, żeby ich uspokoić, zagrał Dudą. Druga kadencja, nic do stracenia. Więc tak jak Kaczyński wykorzystuje mgr Przyłębską i jej TK do politycznych krucjat, tak teraz potraktował prezydenta jak chłopca na posyłki.
Z TV dowiedziałem się o podwyżkach dla ministrów, urzędników i parlamentarzystów. Nie znam szczegółów. Pytacie mnie o moje zdanie: płace parlamentarzystów i samorządowców powinny być powiązane ze średnią krajową i z efektami pracy. Parlamentarzyści powinni być wynagradzani relatywnie do pracy, efektów i odpowiedzialności. Ile? Godnie, jak inni Polacy też powinni zarabiać godnie. Ile to jest "godnie"? To temat do poważnej dyskusji a nie do walenia młotkiem. Moim zdaniem przy takiej polityce, jaką mamy dzisiaj do czynienia w Polsce, można by zadać pytanie: czy parlament jest w ogóle potrzebny, skoro i tak wszystkie decyzje zapadają na Nowogrodzkiej? W państwie autorytarnym parlament jest tylko fasadą, wydmuszką, nie mającą wile wspólnego z odpowiedzialnością za kraj. Więc albo razem zmienimy Polskę, albo ...?
Gdybym ja miał możliwość podejmowania decyzji w tej kwestii to: ograniczył bym liczbę posłów z 460 do max 300, a Senat przekształciłbym w Izbę Samorządową. Ale do tego potrzebna byłaby zmiana Konstytucji.
Jak napisałem, nie znam szczegółów decyzji Kaczyńskiego, ale minister powinien zarabiać godnie, jeśli nie jest zwykłym nominatem politycznym, a fachowcem. Prezydent 600 tysięcznego miasta, nie powinien zarabiać dużo dużo mniej od swoich podwładnych (dzisiaj to netto ok. 8000 zł). Trzeba nauczyć się wyceniać odpowiedzialność. Ale to wszystko powinno być przeprowadzone w powszechnych konsultacjach, na spokojnie, a nie z użyciem Prezydenta jak młotka.
[CC] Wadim Tyszkiewicz.