Kot się zesrał na panią Jacynę-Witt

Małgorzata Jacyna-Witt, radna PiS w zachodniopomorskim sejmiku i szefowa rady nadzorczej spółki Stocznia Szczecińska, na pytanie internauty o losy słynnej stępki pod prom, odpowiedziała w swoim stylu, zwięźle i dosadnie – „Zrobiliśmy w Polsce bardzo dużo. Srał kot tę stępkę". Nie byłaby jednak PIS-dą, gdyby chwilę później nie dopowiedziała – „Gdyby Platforma nie zlikwidowała stoczni w Szczecinie, a następnie gdyby nie zablokowała budowy statków do 2019, to już dawno mielibyśmy nowe statki. A tak, to budujemy na razie dok dla stoczni remontowej za 130 mln zł przy współpracy z prywatnymi kooperantami. Łyso?". Internauta nie dał jednak za wygraną i zapytał o pogłoski o planach wywiezienia słynnej „szczecińskiej stępki” do Gdańska. "A nawet jak tak, to co z tego? Jaki problem? Co Pana to obchodzi? Pana stępka?" – ripostowała złotousta Jacyna-Witt. A w ogóle to dowiedzieliśmy się od tej PIS-dy, że budowa promu to nie była żadna PIS-owska obietnica. Tylko… plan. Który nie został zrealizowany oczywiście z winy Tuska i PO. Wyszło więc na to, że PO dawno temu zniszczyła przemysł stoczniowy, zablokowała do 2019r. (rzecz jasna na rozkaz Merkel i Putina) budowę nowych statków, rozkradła lub sprzedała wyposażenie Stoczni, a biedni Cep, Gróbarczyk i Brudziński nic o tym nie wiedzieli! Oni byli przekonani, że stocznie funkcjonują normalnie! I w tej swojej błogiej nieświadomości obiecywali-planowali w 2017r. budowę promu, który miał rozsławić imię Polski w świecie… Który miał być zresztą tylko pierwszą wielką jednostką całej biało-czerwonej flotylli promów, budowanych w ramach projektu „Batory”. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby Jacyna-Witt (ksywa ”Kocia Sraczka”) była osobiście zaangażowana w tworzenie tego projektu. I jej wrodzona głupota odcisnęła swoje piętno na równie głupim i niedorzecznym projekcie…

Blondwłosa Jacyna-Witt to osoba powszechnie znana w Szczecinie i jego okolicach, choć niemal zupełnie nieznana poza Szczecinem i jego okolicami. To klasyczny przykład człowieka, którego Anglicy określają mianem „eternal loser”. „Eternal” znaczy wieczny/a. A „loser” to nieudacznik, przegrany, frajer, w tym przypadku - przegrana, frajerka. Czyli „Kocia Sraczka” to taka wieczna frajerka. Osoba zawsze przegrywająca, w której te kolejne przegrane potęgują poczucie frustracji, zawiści, chamstwa i agresji. Nikt już nie pamięta, w ilu wyborach startowała i na ile stanowisk miała chrapkę. I zawsze dostawała łomot. Ponieważ przylgnęło już do niej szydercze określenie „wieczna kandydatka na urząd prezydenta Szczecina”, więc zaczęła startować także w wyborach parlamentarnych. Zmiana dyscypliny jednak nie pomogła, zawsze kończyło się tak samo. Ostatnie baty (w wyborach do Senatu w 2019r.) dostała od Marszałka Grodzkiego, który zdobył 2 razy więcej głosów od „Kociej Sraczki”.

Tak ją to zabolało i wnerwiło, że zaatakowała swojego pogromcę w mediach społecznościowych. Gdy w czasie słynnych już prób przekupienia przez PIS senatorów opozycji Marszałek odmówił Kaczyńskiemu przyjęcia teki ministra zdrowia (w zamian za głosowania ramię w ramię z PIS), Jacyna-Witt na TT napisała – „albo jest typowym aparatczykiem Platformy i ma w nosie Polskę i reformę opieki zdrowotnej, albo zwyczajnie przestraszył się braku swoich kompetancji” (pisownia oryginalna). Ponieważ kilka dni temu „Kocia Sraczka” jednemu ze swoich adwersarzy na TT ironicznie zwróciła uwagę, że nie pisze się „proszę Panią”, tylko „proszę Pani” i nazwała tego adwersarza „niegramotnym”, więc ja niniejszym zwracam „Kociej Sraczce” uwagę, że określenia „kompetancji” używają tylko debilowaci członkowie jej partii. Polacy mówią zaś – „kompetencji”. A skoro „Kocia Sraczka” jest tak wyczulona na poprawną pisownię, to ciekawe, czy wyśmiała również swojego partyjnego mentora i pryncypała Brudzińskiego, który ma zwyczaj o swoich przeciwnikach politycznych pisać per „chołota” (również PISownia oryginalna). Z pewnością się nie odważyła i to z kilku powodów. Brudziński to jednak nadal baron PIS w zachodniopomorskim, za którym „Kocia Sraczka” może co najwyżej nosić w zębach neseser. Poza tym Jojo znany jest ze swojego porywczego charakteru i za takie wytykanie mu „byków” ortograficznych mógłby nawet „Kociej Sraczce” dać w pysk…

W każdym razie po klęsce w wyborach w 2019r. ta blond niemota, której głównym życiowym zajęciem jest właśnie przegrywanie wyborów, zarzuciła powszechnie szanowanemu obywatelowi, Profesorowi i chirurgowi Grodzkiemu… tchórzostwo i brak kompetencji. Zaś za jego odmowę zdradzenia swoich wyborców, poglądów politycznych oraz kolegów z KO nazwała Marszałka „aparatczykiem”… Gdyby sytuacja była odwrotna i Grodzki, będąc senatorem PIS, odmówiłby przejścia na stronę opozycji, niemal na pewno nazwałaby go „bohaterem” lub „kryształem”. I to też jest jakiś przyczynek do oceny zboczonej mentalności, obłudy i hipokryzji tej kreatury. Powiem szczerze, że tak jak Pawłowicz powinna siedzieć nie w więzieniu, tylko w białym pokoju bez klamek i z kagańcem na ryju, żeby sobie żył nie poprzegryzała, tak Jacyna-Witt powinna siedzieć w sąsiednim pokoju, też białym i też bez klamek.

Winę za przegrany wyścig do Senatu "Kocia Sraczka" zrzuciła na... ordynacje wyborczą! „Jednomandatowe okręgi wyborcze są dobre w demokracji dojrzałej, nie u nas. Jeżeli partie polityczne są bandą cwaniaków i zamiast wystawiać swoich kandydatów, po cichu popierają kandydatów partii konkurencyjnych, to z demokracją ma to niewiele wspólnego”. Durna "wieczna przegrywająca", która w całej swojej karierze jedyne osiągnięcia miała tam, gdzie rolę odgrywała jej legitymacja PIS i która wszystko, co ma, zawdzięcza Kaczyńskiemu, Brudzińskiemu i swojej d…., stała się oto ekspertką i recenzentką naszego systemu wyborczego. Nie przeszkadza jej totalne upartyjnienie naszej ordynacji wyborczej i fakt, że oddając swój głos na kandydata jakiejś partii w Krakowie lub Lublinie, oddajemy de facto ten głos także na zupełnie innego kandydata tej partii w Gdańsku lub Wrocławiu. To "Kociej Sraczce" nie przeszkadza, bo jej PIS dzięki temu wygrywa wybory. Ale już okręgi jednomandatowe są "beeeee", bo dostała w swoim okręgu wpierd... od Grodzkiego.

Fascynujące i intrygujące z punktu widzenia psychiatrii były np. jej reakcje na kolejne przegrane w wyborach prezydenta Szczecina. Wsławiła się tym, że zaskarżyła Prezydenta Krzystka za to, że miał czelność wygrać w I turze… Media spekulowały, że chce również zaskarżyć wszystkich jego wyborców. Co najzabawniejsze, znienawidzony przez nią Krzystek miał w każdych kolejnych wyborach w zasadzie zapewnioną reelekcję właśnie m.in. dzięki temu, że „Kocia Sraczka” wciąż inspirowała chamskie nagonki na niego. Szczecinianie mieli już tak serdecznie dość tej sfrustrowanej, plującej jadem kretynki, że po jej przegranej w wyborach do Senatu radość mieszała się w mieście z nastrojem żałoby. Cieszono się z wygranej Marszałka Grodzkiego, ale wielu rozpaczało, że Jacyna-Witt przerżnęła i pozostanie nadal w Szczecinie. W całej historii naszego kraju nie zdarzyło się, żeby przegrany w wyborach na włodarza miasta już kilka godzin po ogłoszeniu wygranej rywala zapowiedział referendum nad odwołaniem… nowo wybranego starego Prezydenta. Ale od czego Szczecin ma „Kocią Sraczkę”? Ona właśnie była pierwszą, która zapowiedziała zorganizowanie takiego referendum…

Ma niewyparzony pysk. I to też bardzo upodabnia ją do Krysi Pawłowicz. A ponieważ wszystko ma swoje granice, więc ta niewyparzona gęba i nadmiar agresywnego temperamentu sprowadziły na nią sądowe kłopoty. Poseł PO Gawłowski nie wytrzymał i w 2019r. wytoczył jej proces o naruszenie dóbr osobistych. Chodziło o wpis „Kociej Sraczki” na TT – „Kwaśniak, Gawłowski łażą po mediach i opowiadają o swojej "niewinności". Co jest? To proszę zapraszać wszystkich złodziei, morderców, gwałcicieli żeby mogli w mediach się poprodukować. Może zamiast sądów zrobi się głosowanie widzów? Najlepiej SMS - 2,40 netto”. Dla przypomnienia… Wojciech Kwaśniak to były wiceprzewodniczący KNF, z którego Ziobro i Święczkowski chcieli zrobić „kozła ofiarnego” po wybuchu afery PIS-dzielca Chrzanowskiego (szefa KNF) i jego żądania łapówki od biznesmena Czarneckiego. Kwaśniaka i kilku innych byłych członków KNF, którzy jako pierwsi zareagowali na PIS-owski mega przekręt w SKOK-u Wołomin, CBA wyprowadziło wtedy nad ranem skutych kajdankami i prokuratorzy Ziobry postawili im potem zarzuty współdziałania z… szefami SKOK-ów! Zaś Gawłowski to były poseł i były już sekretarz generalny PO, przez kilka miesięcy przetrzymywany w areszcie, któremu od 5 lat Ziobro i Święczkowski nie mogą udowodnić przyjęcia łapówki w wysokości 50 tysięcy zł. A w dodatku ostatnio okazało się, że główny świadek oskarżenia (nota bene notoryczny przestępca) działa w zmowie z PIS-owską prokuraturą i w zamian za zeznania obciążające Gawłowskiego uzyskał gwarancje bezkarności.

Ale „Kociej Sraczce” nie przeszkadzało to w porównaniu Kwaśniaka i Gawłowskiego do „złodziei, morderców, gwałcicieli”… Wiedziała doskonale, że Kwaśniak został ciężko pobity pałką teleskopową (skąd my to znamy?) przez bandziora z rady nadzorczej SKOK-u Wołomin właśnie dlatego, że starał się ujawnić całą aferę. Doszła widać do wniosku, że skoro prokuratura Ziobry postawiła Kwaśniakowi i Gawłowskiemu spreparowane zarzuty, na których potwierdzenie od lat nie może znaleźć dowodów, to ona może sobie na TT wyzywać ich od kogo tylko chce. No i się doigrała, bo proces oczywiście przerżnęła, gdyż ona jeszcze niczego w życiu nie wygrała. Może poza względami Joja Brudzińskiego i jego hmmm… dziwną słabością do niej. Nie byłby to zresztą pierwszy przypadek bliskiej zażyłości prominentnego polityka PIS ze swoją partyjną podwładną. Nie wiem, czy „Kocia Sr*czka” zastosowała się do wyroku sądu. Miała w kilku mediach przeprosić Gawłowskiego i wpłacić 7,5 tysiąca zł na hospicjum dla dzieci. Ale pewnie, jak to PIS-da, nie wpłaciła ani złotówki. Albo wpłaciła, ale pomyliła się i forsa poszła na konto Rydzyka…

Jeden z ostatnich wpisów Jacyny-Witt na TT – „Czyżby komuś zależało na ponownym zaoraniu stoczni szczecińskich? Bo skąd ten wściekły atak i podważanie wiarygodności MSR Gryfia i Stoczni Szczecińskiej Wulkan? Obydwie pracują, mają zlecenia, zatrudniają pracowników. Więc o co chodzi? Przecież nie o jakąś nic nie znaczącą stępkę”. Cep, Gróbarczyk i Brudziński rżnęli głupa w 2017r., z wielką pompą inaugurując projekt budowy promów, o których wiedzieli, że nigdy nie powstaną. A teraz „Kocia Sraczka” rżnie głupa udając, że nie wie, iż chodzi o miliony zł zdefraudowane przez nią i jej partyjnych kolegów. Skoro wydano 14 milionów zł, a promu, jak nie było, tak nie ma, nie ma nawet kosztorysu i projektu promu (chcą go dopiero zamówić!), a stępka stoi tam, gdzie stała 4 lata temu, to chcemy wiedzieć, na co "Kocia Sraczka" i inni PIS-owscy złodzieje z władz Stoczni wydali te pieniądze. Kupili sobie nowe domy? Nowe samochody? Wycieczki na Kanary? A może wysłali swoje dzieci na studia za granicę? No bo chyba całych naszych 14 milionów zł nie przepili i nie przehulali w szczecińskich agencjach towarzyskich...

Zamiast się z wydania tych milionów rozliczyć, bo jest to suczy obowiązek "Kociej Sraczki" jako członka władz Stoczni, ona starym PIS-owskim zwyczajem sugeruje w swoich wpisach na TT, że istnieje jakiś spisek mający na celu zniszczenie polskich stoczni! Znowu spisek! A kondycję finansową tych stoczni i ich perspektywy pod rządami PIS przedstawia w różowych kolorach. A przecież doskonale zna prawdę, bo sama przykłada rękę do zniszczenia tych zakładów! Może PIS-owski elektorat na Podkarpaciu lub w Małopolsce nie jest zorientowany, co się dzieje w stoczniach Szczecina i  Świnoujścia. I to na potrzeby tego elektoratu „Kocia Sraczka” wypisuje te brednie. Ale na Pomorzu wszyscy już wiedzą, że prowadzone są zwolnienia grupowe pracowników MSR Gryfia w zakładach w Świnoujściu. No bo jeśli PIS-owskie władze Stoczni zwalniają 200 osób w ciągu tygodnia, to są to chyba zwolnienia grupowe, no nie? Nie jest już także żadną tajemnicą, że trwają gorączkowe poszukiwania chętnych na zakup gruntów stoczniowych. Zwalnianie pracowników, sprzedaż gruntów, demontaż wyposażenia… Tak wygląda, zdaniem „Kociej Sr*czki”, modernizacja stoczni i ratowanie ich przed upadkiem.

Stoczniowcy nie mają wątpliwości, kto ponosi winę za fatalną sytuację ich zakładów. Obwiniają głównie PIS-owców. „Dawali nieodpowiednich ludzi do rządzenia takimi spółkami. (…) Jeśli się daje takich ludzi do rządzenia, to nie ma co oczekiwać, że ci panowie wprowadzą restrukturyzację czy postawią zakład na nogi”. Gdy Trzeciakowski, nominowany przez PIS poprzedni prezes Stoczni, usłyszał prokuratorskie zarzuty, nie wywalono go bynajmniej z pracy. Tylko zrobiono go „dyrektorem naczelnym”, a taka łaskawa i tolerancyjna okazała się dla niego m.in. właśnie „Kocia Sraczka”, szefowa rady nadzorczej Stoczni. O dziwo „Kocia Sraczka” nie porównała swojego partyjnego kolegi Trzeciakowskiego (oskarżanego przecież przez prokuraturę!), od „złodziei, morderców i gwałcicieli”… Widać ta menda jest taka nieprzejednana tylko w stosunku do swoich przeciwników politycznych. Na jego miejsce powołano innego PIS-dzielca, Zarembę, jeszcze większego imbecyla. I znów była w tym duża zasługa „Kociej Sraczki”.

Co jeszcze z ciekawostek? Gdy niedawno wybuchła afera z hejterskim atakiem Pawłowicz na 10-letnie transpłciowe dziecko, jego rodziców i dyrekcję szkoły, nie mogła milczeć także „Kocia Sraczka”. I też zamieściła na TT wpis – „Mam bardzo wysoki poziom empatii w stosunku do 10 letniego dziecka. W związku z tym odebrałabym jego rodzicom prawa rodzicielskie, żeby go dalej nie krzywdzili”. Bez komentarza… A w ogóle to tej blond kretynki jest wszędzie pełno. Pełno jej w Szczecinie, gdzie miesza się do dosłownie wszystkiego, choć na niczym się nie zna. Krytykuje każdą decyzję władz miasta, a już szczególnie organizację przeróżnych imprez, które ściągają tysiące turystów i zbierają pochlebne recenzje w mediach ogólnopolskich. Chce zlikwidować zloty żaglowców (The Tall Ships Races) oraz festiwal fajerwerków Pyromagic. Czyli stosuje PIS-owską zasadę „zniszczyć wszystko, co jest bardzo dobre, ale co powstało przed nami”. Tę samą zasadę wyznawali bolszewicy po rewolucji październikowej… Nie ma chyba w Polsce osoby bardziej kwestionującej wszelkie sukcesy szczecinian, niż „Kocia Sraczka”. A jednocześnie zapewnia, że ona, jako prezydent miasta, zorganizowałaby wszystko o niebo lepiej. Pełno jej także w mediach społecznościowych. Słynie z ciągłego bywania w szczecińskich knajpach i robienia sobie w nich selfie z niby przypadkowymi rozmówcami, które później upowszechnia na TT i Fb. Ostatnio ponownie zabłysła, tym razem dobrym gustem i znajomością kanonów kobiecej urody. Napisała bowiem na TT – „Ładna ta nasza Pani Premier Beata Szydło”. Zresztą, spójrzcie sobie na stronę „Kociej Sraczki” na Fb…

[CC] Jacek Nikodem

Kot się zesrał na panią Jacynę-Witt

Małgorzata Jacyna-Witt, radna PiS w zachodniopomorskim sejmiku i szefowa rady nadzorczej spółki Stocznia Szczecińska, na pytanie internauty o losy słynnej stępki pod prom, odpowiedziała w swoim stylu, zwięźle i dosadnie – „Zrobiliśmy w Polsce bardzo dużo. Srał kot tę stępkę". Nie byłaby jednak PIS-dą, gdyby chwilę później nie dopowiedziała – „Gdyby Platforma nie zlikwidowała stoczni w Szczecinie, a następnie gdyby nie zablokowała budowy statków do 2019, to już dawno mielibyśmy nowe statki. A tak, to budujemy na razie dok dla stoczni remontowej za 130 mln zł przy współpracy z prywatnymi kooperantami. Łyso?". Internauta nie dał jednak za wygraną i zapytał o pogłoski o planach wywiezienia słynnej „szczecińskiej stępki” do Gdańska. "A nawet jak tak, to co z tego? Jaki problem? Co Pana to obchodzi? Pana stępka?" – ripostowała złotousta Jacyna-Witt. A w ogóle to dowiedzieliśmy się od tej PIS-dy, że budowa promu to nie była żadna PIS-owska obietnica. Tylko… plan. Który nie został zrealizowany oczywiście z winy Tuska i PO. Wyszło więc na to, że PO dawno temu zniszczyła przemysł stoczniowy, zablokowała do 2019r. (rzecz jasna na rozkaz Merkel i Putina) budowę nowych statków, rozkradła lub sprzedała wyposażenie Stoczni, a biedni Cep, Gróbarczyk i Brudziński nic o tym nie wiedzieli! Oni byli przekonani, że stocznie funkcjonują normalnie! I w tej swojej błogiej nieświadomości obiecywali-planowali w 2017r. budowę promu, który miał rozsławić imię Polski w świecie… Który miał być zresztą tylko pierwszą wielką jednostką całej biało-czerwonej flotylli promów, budowanych w ramach projektu „Batory”. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby Jacyna-Witt (ksywa ”Kocia Sraczka”) była osobiście zaangażowana w tworzenie tego projektu. I jej wrodzona głupota odcisnęła swoje piętno na równie głupim i niedorzecznym projekcie…

Blondwłosa Jacyna-Witt to osoba powszechnie znana w Szczecinie i jego okolicach, choć niemal zupełnie nieznana poza Szczecinem i jego okolicami. To klasyczny przykład człowieka, którego Anglicy określają mianem „eternal loser”. „Eternal” znaczy wieczny/a. A „loser” to nieudacznik, przegrany, frajer, w tym przypadku - przegrana, frajerka. Czyli „Kocia Sraczka” to taka wieczna frajerka. Osoba zawsze przegrywająca, w której te kolejne przegrane potęgują poczucie frustracji, zawiści, chamstwa i agresji. Nikt już nie pamięta, w ilu wyborach startowała i na ile stanowisk miała chrapkę. I zawsze dostawała łomot. Ponieważ przylgnęło już do niej szydercze określenie „wieczna kandydatka na urząd prezydenta Szczecina”, więc zaczęła startować także w wyborach parlamentarnych. Zmiana dyscypliny jednak nie pomogła, zawsze kończyło się tak samo. Ostatnie baty (w wyborach do Senatu w 2019r.) dostała od Marszałka Grodzkiego, który zdobył 2 razy więcej głosów od „Kociej Sraczki”.

Tak ją to zabolało i wnerwiło, że zaatakowała swojego pogromcę w mediach społecznościowych. Gdy w czasie słynnych już prób przekupienia przez PIS senatorów opozycji Marszałek odmówił Kaczyńskiemu przyjęcia teki ministra zdrowia (w zamian za głosowania ramię w ramię z PIS), Jacyna-Witt na TT napisała – „albo jest typowym aparatczykiem Platformy i ma w nosie Polskę i reformę opieki zdrowotnej, albo zwyczajnie przestraszył się braku swoich kompetancji” (pisownia oryginalna). Ponieważ kilka dni temu „Kocia Sraczka” jednemu ze swoich adwersarzy na TT ironicznie zwróciła uwagę, że nie pisze się „proszę Panią”, tylko „proszę Pani” i nazwała tego adwersarza „niegramotnym”, więc ja niniejszym zwracam „Kociej Sraczce” uwagę, że określenia „kompetancji” używają tylko debilowaci członkowie jej partii. Polacy mówią zaś – „kompetencji”. A skoro „Kocia Sraczka” jest tak wyczulona na poprawną pisownię, to ciekawe, czy wyśmiała również swojego partyjnego mentora i pryncypała Brudzińskiego, który ma zwyczaj o swoich przeciwnikach politycznych pisać per „chołota” (również PISownia oryginalna). Z pewnością się nie odważyła i to z kilku powodów. Brudziński to jednak nadal baron PIS w zachodniopomorskim, za którym „Kocia Sraczka” może co najwyżej nosić w zębach neseser. Poza tym Jojo znany jest ze swojego porywczego charakteru i za takie wytykanie mu „byków” ortograficznych mógłby nawet „Kociej Sraczce” dać w pysk…

W każdym razie po klęsce w wyborach w 2019r. ta blond niemota, której głównym życiowym zajęciem jest właśnie przegrywanie wyborów, zarzuciła powszechnie szanowanemu obywatelowi, Profesorowi i chirurgowi Grodzkiemu… tchórzostwo i brak kompetencji. Zaś za jego odmowę zdradzenia swoich wyborców, poglądów politycznych oraz kolegów z KO nazwała Marszałka „aparatczykiem”… Gdyby sytuacja była odwrotna i Grodzki, będąc senatorem PIS, odmówiłby przejścia na stronę opozycji, niemal na pewno nazwałaby go „bohaterem” lub „kryształem”. I to też jest jakiś przyczynek do oceny zboczonej mentalności, obłudy i hipokryzji tej kreatury. Powiem szczerze, że tak jak Pawłowicz powinna siedzieć nie w więzieniu, tylko w białym pokoju bez klamek i z kagańcem na ryju, żeby sobie żył nie poprzegryzała, tak Jacyna-Witt powinna siedzieć w sąsiednim pokoju, też białym i też bez klamek.

Winę za przegrany wyścig do Senatu "Kocia Sraczka" zrzuciła na... ordynacje wyborczą! „Jednomandatowe okręgi wyborcze są dobre w demokracji dojrzałej, nie u nas. Jeżeli partie polityczne są bandą cwaniaków i zamiast wystawiać swoich kandydatów, po cichu popierają kandydatów partii konkurencyjnych, to z demokracją ma to niewiele wspólnego”. Durna "wieczna przegrywająca", która w całej swojej karierze jedyne osiągnięcia miała tam, gdzie rolę odgrywała jej legitymacja PIS i która wszystko, co ma, zawdzięcza Kaczyńskiemu, Brudzińskiemu i swojej d…., stała się oto ekspertką i recenzentką naszego systemu wyborczego. Nie przeszkadza jej totalne upartyjnienie naszej ordynacji wyborczej i fakt, że oddając swój głos na kandydata jakiejś partii w Krakowie lub Lublinie, oddajemy de facto ten głos także na zupełnie innego kandydata tej partii w Gdańsku lub Wrocławiu. To "Kociej Sraczce" nie przeszkadza, bo jej PIS dzięki temu wygrywa wybory. Ale już okręgi jednomandatowe są "beeeee", bo dostała w swoim okręgu wpierd... od Grodzkiego.

Fascynujące i intrygujące z punktu widzenia psychiatrii były np. jej reakcje na kolejne przegrane w wyborach prezydenta Szczecina. Wsławiła się tym, że zaskarżyła Prezydenta Krzystka za to, że miał czelność wygrać w I turze… Media spekulowały, że chce również zaskarżyć wszystkich jego wyborców. Co najzabawniejsze, znienawidzony przez nią Krzystek miał w każdych kolejnych wyborach w zasadzie zapewnioną reelekcję właśnie m.in. dzięki temu, że „Kocia Sraczka” wciąż inspirowała chamskie nagonki na niego. Szczecinianie mieli już tak serdecznie dość tej sfrustrowanej, plującej jadem kretynki, że po jej przegranej w wyborach do Senatu radość mieszała się w mieście z nastrojem żałoby. Cieszono się z wygranej Marszałka Grodzkiego, ale wielu rozpaczało, że Jacyna-Witt przerżnęła i pozostanie nadal w Szczecinie. W całej historii naszego kraju nie zdarzyło się, żeby przegrany w wyborach na włodarza miasta już kilka godzin po ogłoszeniu wygranej rywala zapowiedział referendum nad odwołaniem… nowo wybranego starego Prezydenta. Ale od czego Szczecin ma „Kocią Sraczkę”? Ona właśnie była pierwszą, która zapowiedziała zorganizowanie takiego referendum…

Ma niewyparzony pysk. I to też bardzo upodabnia ją do Krysi Pawłowicz. A ponieważ wszystko ma swoje granice, więc ta niewyparzona gęba i nadmiar agresywnego temperamentu sprowadziły na nią sądowe kłopoty. Poseł PO Gawłowski nie wytrzymał i w 2019r. wytoczył jej proces o naruszenie dóbr osobistych. Chodziło o wpis „Kociej Sraczki” na TT – „Kwaśniak, Gawłowski łażą po mediach i opowiadają o swojej "niewinności". Co jest? To proszę zapraszać wszystkich złodziei, morderców, gwałcicieli żeby mogli w mediach się poprodukować. Może zamiast sądów zrobi się głosowanie widzów? Najlepiej SMS - 2,40 netto”. Dla przypomnienia… Wojciech Kwaśniak to były wiceprzewodniczący KNF, z którego Ziobro i Święczkowski chcieli zrobić „kozła ofiarnego” po wybuchu afery PIS-dzielca Chrzanowskiego (szefa KNF) i jego żądania łapówki od biznesmena Czarneckiego. Kwaśniaka i kilku innych byłych członków KNF, którzy jako pierwsi zareagowali na PIS-owski mega przekręt w SKOK-u Wołomin, CBA wyprowadziło wtedy nad ranem skutych kajdankami i prokuratorzy Ziobry postawili im potem zarzuty współdziałania z… szefami SKOK-ów! Zaś Gawłowski to były poseł i były już sekretarz generalny PO, przez kilka miesięcy przetrzymywany w areszcie, któremu od 5 lat Ziobro i Święczkowski nie mogą udowodnić przyjęcia łapówki w wysokości 50 tysięcy zł. A w dodatku ostatnio okazało się, że główny świadek oskarżenia (nota bene notoryczny przestępca) działa w zmowie z PIS-owską prokuraturą i w zamian za zeznania obciążające Gawłowskiego uzyskał gwarancje bezkarności.

Ale „Kociej Sraczce” nie przeszkadzało to w porównaniu Kwaśniaka i Gawłowskiego do „złodziei, morderców, gwałcicieli”… Wiedziała doskonale, że Kwaśniak został ciężko pobity pałką teleskopową (skąd my to znamy?) przez bandziora z rady nadzorczej SKOK-u Wołomin właśnie dlatego, że starał się ujawnić całą aferę. Doszła widać do wniosku, że skoro prokuratura Ziobry postawiła Kwaśniakowi i Gawłowskiemu spreparowane zarzuty, na których potwierdzenie od lat nie może znaleźć dowodów, to ona może sobie na TT wyzywać ich od kogo tylko chce. No i się doigrała, bo proces oczywiście przerżnęła, gdyż ona jeszcze niczego w życiu nie wygrała. Może poza względami Joja Brudzińskiego i jego hmmm… dziwną słabością do niej. Nie byłby to zresztą pierwszy przypadek bliskiej zażyłości prominentnego polityka PIS ze swoją partyjną podwładną. Nie wiem, czy „Kocia Sr*czka” zastosowała się do wyroku sądu. Miała w kilku mediach przeprosić Gawłowskiego i wpłacić 7,5 tysiąca zł na hospicjum dla dzieci. Ale pewnie, jak to PIS-da, nie wpłaciła ani złotówki. Albo wpłaciła, ale pomyliła się i forsa poszła na konto Rydzyka…

Jeden z ostatnich wpisów Jacyny-Witt na TT – „Czyżby komuś zależało na ponownym zaoraniu stoczni szczecińskich? Bo skąd ten wściekły atak i podważanie wiarygodności MSR Gryfia i Stoczni Szczecińskiej Wulkan? Obydwie pracują, mają zlecenia, zatrudniają pracowników. Więc o co chodzi? Przecież nie o jakąś nic nie znaczącą stępkę”. Cep, Gróbarczyk i Brudziński rżnęli głupa w 2017r., z wielką pompą inaugurując projekt budowy promów, o których wiedzieli, że nigdy nie powstaną. A teraz „Kocia Sraczka” rżnie głupa udając, że nie wie, iż chodzi o miliony zł zdefraudowane przez nią i jej partyjnych kolegów. Skoro wydano 14 milionów zł, a promu, jak nie było, tak nie ma, nie ma nawet kosztorysu i projektu promu (chcą go dopiero zamówić!), a stępka stoi tam, gdzie stała 4 lata temu, to chcemy wiedzieć, na co "Kocia Sraczka" i inni PIS-owscy złodzieje z władz Stoczni wydali te pieniądze. Kupili sobie nowe domy? Nowe samochody? Wycieczki na Kanary? A może wysłali swoje dzieci na studia za granicę? No bo chyba całych naszych 14 milionów zł nie przepili i nie przehulali w szczecińskich agencjach towarzyskich...

Zamiast się z wydania tych milionów rozliczyć, bo jest to suczy obowiązek "Kociej Sraczki" jako członka władz Stoczni, ona starym PIS-owskim zwyczajem sugeruje w swoich wpisach na TT, że istnieje jakiś spisek mający na celu zniszczenie polskich stoczni! Znowu spisek! A kondycję finansową tych stoczni i ich perspektywy pod rządami PIS przedstawia w różowych kolorach. A przecież doskonale zna prawdę, bo sama przykłada rękę do zniszczenia tych zakładów! Może PIS-owski elektorat na Podkarpaciu lub w Małopolsce nie jest zorientowany, co się dzieje w stoczniach Szczecina i  Świnoujścia. I to na potrzeby tego elektoratu „Kocia Sraczka” wypisuje te brednie. Ale na Pomorzu wszyscy już wiedzą, że prowadzone są zwolnienia grupowe pracowników MSR Gryfia w zakładach w Świnoujściu. No bo jeśli PIS-owskie władze Stoczni zwalniają 200 osób w ciągu tygodnia, to są to chyba zwolnienia grupowe, no nie? Nie jest już także żadną tajemnicą, że trwają gorączkowe poszukiwania chętnych na zakup gruntów stoczniowych. Zwalnianie pracowników, sprzedaż gruntów, demontaż wyposażenia… Tak wygląda, zdaniem „Kociej Sr*czki”, modernizacja stoczni i ratowanie ich przed upadkiem.

Stoczniowcy nie mają wątpliwości, kto ponosi winę za fatalną sytuację ich zakładów. Obwiniają głównie PIS-owców. „Dawali nieodpowiednich ludzi do rządzenia takimi spółkami. (…) Jeśli się daje takich ludzi do rządzenia, to nie ma co oczekiwać, że ci panowie wprowadzą restrukturyzację czy postawią zakład na nogi”. Gdy Trzeciakowski, nominowany przez PIS poprzedni prezes Stoczni, usłyszał prokuratorskie zarzuty, nie wywalono go bynajmniej z pracy. Tylko zrobiono go „dyrektorem naczelnym”, a taka łaskawa i tolerancyjna okazała się dla niego m.in. właśnie „Kocia Sraczka”, szefowa rady nadzorczej Stoczni. O dziwo „Kocia Sraczka” nie porównała swojego partyjnego kolegi Trzeciakowskiego (oskarżanego przecież przez prokuraturę!), od „złodziei, morderców i gwałcicieli”… Widać ta menda jest taka nieprzejednana tylko w stosunku do swoich przeciwników politycznych. Na jego miejsce powołano innego PIS-dzielca, Zarembę, jeszcze większego imbecyla. I znów była w tym duża zasługa „Kociej Sraczki”.

Co jeszcze z ciekawostek? Gdy niedawno wybuchła afera z hejterskim atakiem Pawłowicz na 10-letnie transpłciowe dziecko, jego rodziców i dyrekcję szkoły, nie mogła milczeć także „Kocia Sraczka”. I też zamieściła na TT wpis – „Mam bardzo wysoki poziom empatii w stosunku do 10 letniego dziecka. W związku z tym odebrałabym jego rodzicom prawa rodzicielskie, żeby go dalej nie krzywdzili”. Bez komentarza… A w ogóle to tej blond kretynki jest wszędzie pełno. Pełno jej w Szczecinie, gdzie miesza się do dosłownie wszystkiego, choć na niczym się nie zna. Krytykuje każdą decyzję władz miasta, a już szczególnie organizację przeróżnych imprez, które ściągają tysiące turystów i zbierają pochlebne recenzje w mediach ogólnopolskich. Chce zlikwidować zloty żaglowców (The Tall Ships Races) oraz festiwal fajerwerków Pyromagic. Czyli stosuje PIS-owską zasadę „zniszczyć wszystko, co jest bardzo dobre, ale co powstało przed nami”. Tę samą zasadę wyznawali bolszewicy po rewolucji październikowej… Nie ma chyba w Polsce osoby bardziej kwestionującej wszelkie sukcesy szczecinian, niż „Kocia Sraczka”. A jednocześnie zapewnia, że ona, jako prezydent miasta, zorganizowałaby wszystko o niebo lepiej. Pełno jej także w mediach społecznościowych. Słynie z ciągłego bywania w szczecińskich knajpach i robienia sobie w nich selfie z niby przypadkowymi rozmówcami, które później upowszechnia na TT i Fb. Ostatnio ponownie zabłysła, tym razem dobrym gustem i znajomością kanonów kobiecej urody. Napisała bowiem na TT – „Ładna ta nasza Pani Premier Beata Szydło”. Zresztą, spójrzcie sobie na stronę „Kociej Sraczki” na Fb…

[CC] Jacek Nikodem
(422)

Pobierz PDF Wydrukuj