Gen ignorancji

Myślę, że o wiele poważniejszym problemem od wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie Adama Bodnara jest to, że wielu ludzi nie za bardzo kojarzy, po co w ogóle jest Rzecznik Praw Obywatelskich.

Edukacja obywatelska nie jest naszą najmocniejszą stroną. Więcej wiemy o przyczynach i skutkach wojen punickich, niż o ważności praw obywatelskich. Być może trudno w to niektórym uwierzyć, ale dla sporej części ludzi życie jest jedną wielką inercją, wszystko wokoło dzieje się samo z siebie, a tak zwaną polityką nie należy się interesować, gdyż mnie przecież nie dotyczy, choć przecież dotyczy w zasadzie w każdym aspekcie życia.

Ostatnio widoczne większe zainteresowanie sprawami szeroko pojętej polityki wynika przede wszystkim z panującej pandemii, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że Twitter stał się miejscem publikacji obowiązującego prawa, a konferencje prasowe zastąpiły źródła legislacji.

Nadreprezentacja polityków w mediach wszelkiego rodzaju może sprawiać wrażenie, że sprawy polityczne docierają do ogromnej części społeczeństwa, ale najprawdopodobniej tak nie jest. Jeśli już, do trafiają punktowo i nie zawsze w towarzystwie większej refleksji. Może jeszcze pojawiać się myśl, że polityka jest brudna i wszyscy kradną. To jedna z obowiązujących mądrości dotyczących polityki, która kończy sprawę i zamyka dyskusję.

Gdy wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie Rzecznika Praw Obywatelskich zostaje opublikowany w Dzienniku Ustaw kilka godzin po jego ogłoszeniu, a wcześniejsze wyroki albo publikowano dużo później, albo wcale, to nie każdy dojdzie do wniosku, że coś jest bardzo nie halo.

Stanisław Piotrowicz, prokurator PRL, który w groteskowy sposób staje na straży prawa i konstytucji, nie będzie specjalnie każdemu spędzał snu z powiek, choć jednocześnie ci sami śniący nie będą lubili postkomunistów. Władza delegując akurat takiego człowieka pokazuje bardzo prostą zasadę: bo może. Równie dobrze, gdyby chciała w inny sposób zakpić z Rzecznika Praw Obywatelskich i tych, którzy uważają, że jest istotny, mogłaby sprawić, żeby wyrok uzasadnił automat do kawy.

Prawa obywatelskie nie są pierwszą potrzebą życiową dla wielu, choć jednocześnie są przecież kluczowe i pierwszorzędne jeśli chodzi o funkcjonowanie społeczeństwa. Obowiązki obywateli względem prawa są ważne, ale też obywatel musi mieć kogoś, kto rozumie prawo i chroni go przed złym wykorzystaniem prawa przeciwko jego prawom.

Wszystko w rezultacie sprowadza się do edukacji i jej możliwości w kształtowaniu dojrzałego społeczeństwa. To nie jest kwestia poglądów politycznych, a sprawa ważności praw obywatelskich, które każdy ma identyczne, niezależnie od poglądów, o ile te nie łamią prawa.

[CC] Paweł Lęcki

Gen ignorancji

Myślę, że o wiele poważniejszym problemem od wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie Adama Bodnara jest to, że wielu ludzi nie za bardzo kojarzy, po co w ogóle jest Rzecznik Praw Obywatelskich.

Edukacja obywatelska nie jest naszą najmocniejszą stroną. Więcej wiemy o przyczynach i skutkach wojen punickich, niż o ważności praw obywatelskich. Być może trudno w to niektórym uwierzyć, ale dla sporej części ludzi życie jest jedną wielką inercją, wszystko wokoło dzieje się samo z siebie, a tak zwaną polityką nie należy się interesować, gdyż mnie przecież nie dotyczy, choć przecież dotyczy w zasadzie w każdym aspekcie życia.

Ostatnio widoczne większe zainteresowanie sprawami szeroko pojętej polityki wynika przede wszystkim z panującej pandemii, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że Twitter stał się miejscem publikacji obowiązującego prawa, a konferencje prasowe zastąpiły źródła legislacji.

Nadreprezentacja polityków w mediach wszelkiego rodzaju może sprawiać wrażenie, że sprawy polityczne docierają do ogromnej części społeczeństwa, ale najprawdopodobniej tak nie jest. Jeśli już, do trafiają punktowo i nie zawsze w towarzystwie większej refleksji. Może jeszcze pojawiać się myśl, że polityka jest brudna i wszyscy kradną. To jedna z obowiązujących mądrości dotyczących polityki, która kończy sprawę i zamyka dyskusję.

Gdy wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie Rzecznika Praw Obywatelskich zostaje opublikowany w Dzienniku Ustaw kilka godzin po jego ogłoszeniu, a wcześniejsze wyroki albo publikowano dużo później, albo wcale, to nie każdy dojdzie do wniosku, że coś jest bardzo nie halo.

Stanisław Piotrowicz, prokurator PRL, który w groteskowy sposób staje na straży prawa i konstytucji, nie będzie specjalnie każdemu spędzał snu z powiek, choć jednocześnie ci sami śniący nie będą lubili postkomunistów. Władza delegując akurat takiego człowieka pokazuje bardzo prostą zasadę: bo może. Równie dobrze, gdyby chciała w inny sposób zakpić z Rzecznika Praw Obywatelskich i tych, którzy uważają, że jest istotny, mogłaby sprawić, żeby wyrok uzasadnił automat do kawy.

Prawa obywatelskie nie są pierwszą potrzebą życiową dla wielu, choć jednocześnie są przecież kluczowe i pierwszorzędne jeśli chodzi o funkcjonowanie społeczeństwa. Obowiązki obywateli względem prawa są ważne, ale też obywatel musi mieć kogoś, kto rozumie prawo i chroni go przed złym wykorzystaniem prawa przeciwko jego prawom.

Wszystko w rezultacie sprowadza się do edukacji i jej możliwości w kształtowaniu dojrzałego społeczeństwa. To nie jest kwestia poglądów politycznych, a sprawa ważności praw obywatelskich, które każdy ma identyczne, niezależnie od poglądów, o ile te nie łamią prawa.

[CC] Paweł Lęcki
(401)

Pobierz PDF Wydrukuj