Katecheta - budowniczy elektrowni

"Będziemy zapierdalać i rowy, kurwa kopać, a drudzy będą zakopywać, będziemy zadowoleni" - Mateusz Morawiecki

PIS właśnie definitywnie zrezygnowało ze swojej sztandarowej inwestycji czyli rozbudowy elektrowni węglowej w Ostrołęce. Szlag więc trafił pieniądze wpakowane w budowę nowego bloku węglowego „Ostrołęka C”. Szacunki mówią o 1,3 miliarda zł, ale eksperci wspominają o stracie grubo powyżej 2 miliardów zł, bo trzeba będzie przecież m.in. zapłacić za już wykonane elementy i podzespoły, choć nawet nie będą przywiezione do elektrowni. Dla porównania podwyżki, o które 2 lata temu walczyło ponad 500 tysięcy nauczycieli i których nie dostali, bo rzekomo rozsadziłoby to budżet państwa, miały kosztować 6-7 miliardów zł. A 14 emerytura dla 8 milionów seniorów to wydatek rzędu 9-10 miliardów zł. Wspomniany poseł Tchórzewski, do niedawna szef resortu energii, twierdzi dziś, że nie ma sobie nic do zarzucenia jeśli chodzi o pieniądze wyrzucone w błoto przy okazji budowy bloku węglowego „Ostrołęka C”. Choć to on od 2013r. był w PIS głównym orędownikiem energetyki opartej na węglu. I to jego zasługą było to, że rozbudowę elektrowni w ogóle rozpoczęto, a także to, że wstrzymano ją dopiero teraz.

Dziś Tchórzewski, który tylko wygląda niepozornie, ale jest w PIS grubą rybą i wyjątkową kanalią, twierdzi, że nikt nie mógł przewidzieć, iż świat będzie odchodzić od węgla tak szybko. Nie przewidział również, że koszty płaconych przez nasz kraj kar za emisję CO2 będą tak wysokie, choć wysokość tych kar została ustalona już 8 lat temu. To nieco dziwne, bo 10 milionów Polaków to wiedziało, a następne 15 milionów domyślało się, że tak będzie. Nie wiedział więc tylko PIS-owski minister energii, jego koledzy z ulicy Nowogrodzkiej oraz debilny elektorat PIS z Polski południowej i wschodniej. Ostrołęka to bastion wyborczy PIS i zarazem okręg wyborczy Tchórzewskiego, a elektrownia to największa inwestycja w całym regionie. Jeszcze jesienią 2019r., w trakcie swojej kampanii do Sejmu, Tchórzewski obiecywał, że nowo budowany blok „Ostrołęka C” będzie produkować energię z węgla do 2050r. Było to zgodne z polityką energetyczną Nowogrodzkiej oraz „główki prącia Prezesa”, którzy wciskali Polakom dyrdymały, że węgiel to nadal przyszłość naszego kraju. Ciekawe, co teraz Tchórzewski mówi swoim wyborcom… Będąc ministrem miał dostęp do wszystkich danych i ekspertyz. To m.in. on zlecał ich wykonanie! I wszystkie te ekspertyzy wyraźnie mówiły, rozbudowa elektrowni węglowej jest wyrzucaniem pieniędzy w błoto! Ale Tchórzewski musiał „czymś” kupić swoich wyborców, a PIS dodatkowo musiało jeszcze kupić górników. No i kupili za setki milionów zł. Pewnie także te obietnice Kaczyński uważa za dotrzymane…

Ale interes propagandowo-wyborczy PIS to jedno, a koryto dla PIS-owskich świń to insza inszość. Ten entuzjazm w obietnicach i budowie bloku węglowego ze strony polityków PIS przestaje dodatkowo dziwić, gdy się spojrzy na listę płac osób zatrudnionych w spółce Elektrownia Ostrołęka Sp. z o.o., która zarządzała budową nowego bloku. Czyli m.in. dwóch 120-metrowych pylonów nazywanych „wieżami Kaczyńskiego”. Otóż w spółce tej zatrudnione były/są 42 osoby, a tylko w latach 2017-19 koszt jej utrzymania przekroczył 20 milionów zł! Średnie zarobki przekraczały 15 tys. zł miesięcznie, ale jest to mylące uśrednienie, bo sprzątaczki, gońcy i sekretarki zarabiali dużo mniej. W każdym razie członek zarządu spółki niejaki Janusz Kotowski w ciągu zaledwie 9 miesięcy 2020r. zainkasował… 390 tys. zł! W kwocie tej mieściła się odprawa wypłacona po odwołaniu go z zarządu oraz świadczenia związane z niepodejmowaniem przez niego pracy wz spółkach konkurencyjnych (tzw. zakaz konkurencji). Na pewno dziesiątki energetycznych spółek marzyły o zatrudnieniu Kotowskiego, bo jest on z zawodu… katechetą! Dobrze, kurwa mać, przeczytaliście! Katechetą! Ale jest także PIS-dzielcem. I ten katecheta i PIS-dzielec w jednym, jako członek zarządu, zarobił w ciągu 15 miesięcy od 700 tys. zł do nawet 1,1 miliona zł…

Ale Kotowski to nie byle kto w PIS-owskiej Ostrołęce i jej okolicach. Przez 12 lat był prezydentem miasta z nadania PIS. Szefem spółki budującej blok elektrowni został niejako z przymusu. Gdyż przerżnął w 2018r. wybory na prezydenta miasta, uzyskując zaledwie 35,5% głosów. A przecież śmieć PIS-owski nie może być na zasiłku i głodować! Więc w ciągu miesiąca stał się wybitnym fachowcem od energetyki. Ale na całą Polskę zasłynął nie jako samorządowiec lub energetyk, tylko jako ten, który w 2018r. zabronił (jeszcze jako Prezydent miasta) wyświetlania filmu Smarzowskiego "Kler” w jedynym kinie w Ostrołęce. Bo zdaniem Kotowskiego nie ma w ogóle czegoś takiego jak „problem pedofilii w polskim kościele katolickim”. Jest tylko lewacka lub świecka propaganda! Dziś ta menda jest już zatrudniona na innym, bardzo odpowiedzialnych stanowisku. Jest dyrektorem muzeum. Wiecie jakiego? Muzeum Żołnierzy Wyklętych… To kolejny PIS-dzielec znający się na dosłownie wszystkim. Jak więc widać w Polsce nie ma już ani menedżerów i fachowców od energetyki, ani muzealników, skoro na etatach dla nich wprost stworzonych zatrudniani są katecheci…

Jeśli ktoś z Was myśli, że Kotowski był/jest jednym PIS-dzielcem we władzach spółki, to wyprowadzam go z błędu. Tam są właściwie same PIS-kie mendy. Obecny członek rady nadzorczej Albert Kołodziejski kandydował w 2015r. z listy PiS-u do Sejmu. PIS-dzielcem jest Prezes Adam Galanek. Były członek rady nadzorczej Miłosz Stanisławski był radnym PiS w Warszawie. Były członek rady nadzorczej Kamil Zbychorski zasilił fundusz wyborczy PiS kwotą 20 tys. zł itd., itd. Choć zarabiali krocie, to i tak niektórzy z nich swoje koryto uznali za zbyt małe. Edward S., Prezes spółki do czerwca 2019r. i były wieloletni wiceprezes Ostrołęckiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej został w ubiegłym roku zatrzymany przez CBA w związku z podejrzeniami o korupcję w PGE Dystrybucja.

Głowę daję sobie uciąć, że firmy zewnętrzne budujące blok „Ostrołęka C” są własnością kolegów Tchórzewskiego i Kotowskiego. Teraz te same firmy będą burzyć 120-metrowe „wieże Kaczyńskiego”, za co oczywiście znów będziemy im musieli zapłacić dziesiątki milionów zł. A potem znów te same firmy będą budować nowe instalacje, tym razem do przetwarzania gazu na energię elektryczną… Innymi słowy właścicielom tych firm wcale nie zależy na tym, żeby kiedyś te budowy zostały oddane do użytku. Dla nich oraz dla władz spółki najkorzystniejsze jest, aby inwestycje w elektrowni w Ostrołęce były rozpoczynane, potem wstrzymywane i burzone, a potem znów rozpoczynane. Nie chodzi bowiem o to, by złapać króliczka, tylko by go gonić… Czy czegoś nie rozumiecie?

I na zakończenie taka podsumowująca ten tekst wypowiedź jeszcze jednego PIS-dzielca. Na grudniowym posiedzeniu sejmowej komisji d/s Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych wiceprezes firmy Energa Dominik Wadecki stwierdził, że mimo dotychczasowych niepowodzeń ten grubo ponad miliard zł wpakowany w budowę bloku węglowego, który nigdy nie powstanie, to były… dobrze wydane pieniądze. „Dobrze wydane pieniądze” – tak powiedział! Bo jego partyjni koledzy zatrudnieni w spółce Elektrownia Ostrołęka Sp. z o.o. to osoby… „bardzo zaangażowane w realizację prac związanych z kontynuowaniem projektu”. Nie ma się co dziwić, że są „bardzo zaangażowane i chcą kontynuować projekt”, skoro kasują po 20-30 tys. miesięcznie i właściwie nie muszą nawet przychodzić do pracy. Bo po co mają do niej przychodzić?

[CC] Jacek Nikodem

Katecheta - budowniczy elektrowni

"Będziemy zapierdalać i rowy, kurwa kopać, a drudzy będą zakopywać, będziemy zadowoleni" - Mateusz Morawiecki

PIS właśnie definitywnie zrezygnowało ze swojej sztandarowej inwestycji czyli rozbudowy elektrowni węglowej w Ostrołęce. Szlag więc trafił pieniądze wpakowane w budowę nowego bloku węglowego „Ostrołęka C”. Szacunki mówią o 1,3 miliarda zł, ale eksperci wspominają o stracie grubo powyżej 2 miliardów zł, bo trzeba będzie przecież m.in. zapłacić za już wykonane elementy i podzespoły, choć nawet nie będą przywiezione do elektrowni. Dla porównania podwyżki, o które 2 lata temu walczyło ponad 500 tysięcy nauczycieli i których nie dostali, bo rzekomo rozsadziłoby to budżet państwa, miały kosztować 6-7 miliardów zł. A 14 emerytura dla 8 milionów seniorów to wydatek rzędu 9-10 miliardów zł. Wspomniany poseł Tchórzewski, do niedawna szef resortu energii, twierdzi dziś, że nie ma sobie nic do zarzucenia jeśli chodzi o pieniądze wyrzucone w błoto przy okazji budowy bloku węglowego „Ostrołęka C”. Choć to on od 2013r. był w PIS głównym orędownikiem energetyki opartej na węglu. I to jego zasługą było to, że rozbudowę elektrowni w ogóle rozpoczęto, a także to, że wstrzymano ją dopiero teraz.

Dziś Tchórzewski, który tylko wygląda niepozornie, ale jest w PIS grubą rybą i wyjątkową kanalią, twierdzi, że nikt nie mógł przewidzieć, iż świat będzie odchodzić od węgla tak szybko. Nie przewidział również, że koszty płaconych przez nasz kraj kar za emisję CO2 będą tak wysokie, choć wysokość tych kar została ustalona już 8 lat temu. To nieco dziwne, bo 10 milionów Polaków to wiedziało, a następne 15 milionów domyślało się, że tak będzie. Nie wiedział więc tylko PIS-owski minister energii, jego koledzy z ulicy Nowogrodzkiej oraz debilny elektorat PIS z Polski południowej i wschodniej. Ostrołęka to bastion wyborczy PIS i zarazem okręg wyborczy Tchórzewskiego, a elektrownia to największa inwestycja w całym regionie. Jeszcze jesienią 2019r., w trakcie swojej kampanii do Sejmu, Tchórzewski obiecywał, że nowo budowany blok „Ostrołęka C” będzie produkować energię z węgla do 2050r. Było to zgodne z polityką energetyczną Nowogrodzkiej oraz „główki prącia Prezesa”, którzy wciskali Polakom dyrdymały, że węgiel to nadal przyszłość naszego kraju. Ciekawe, co teraz Tchórzewski mówi swoim wyborcom… Będąc ministrem miał dostęp do wszystkich danych i ekspertyz. To m.in. on zlecał ich wykonanie! I wszystkie te ekspertyzy wyraźnie mówiły, rozbudowa elektrowni węglowej jest wyrzucaniem pieniędzy w błoto! Ale Tchórzewski musiał „czymś” kupić swoich wyborców, a PIS dodatkowo musiało jeszcze kupić górników. No i kupili za setki milionów zł. Pewnie także te obietnice Kaczyński uważa za dotrzymane…

Ale interes propagandowo-wyborczy PIS to jedno, a koryto dla PIS-owskich świń to insza inszość. Ten entuzjazm w obietnicach i budowie bloku węglowego ze strony polityków PIS przestaje dodatkowo dziwić, gdy się spojrzy na listę płac osób zatrudnionych w spółce Elektrownia Ostrołęka Sp. z o.o., która zarządzała budową nowego bloku. Czyli m.in. dwóch 120-metrowych pylonów nazywanych „wieżami Kaczyńskiego”. Otóż w spółce tej zatrudnione były/są 42 osoby, a tylko w latach 2017-19 koszt jej utrzymania przekroczył 20 milionów zł! Średnie zarobki przekraczały 15 tys. zł miesięcznie, ale jest to mylące uśrednienie, bo sprzątaczki, gońcy i sekretarki zarabiali dużo mniej. W każdym razie członek zarządu spółki niejaki Janusz Kotowski w ciągu zaledwie 9 miesięcy 2020r. zainkasował… 390 tys. zł! W kwocie tej mieściła się odprawa wypłacona po odwołaniu go z zarządu oraz świadczenia związane z niepodejmowaniem przez niego pracy wz spółkach konkurencyjnych (tzw. zakaz konkurencji). Na pewno dziesiątki energetycznych spółek marzyły o zatrudnieniu Kotowskiego, bo jest on z zawodu… katechetą! Dobrze, kurwa mać, przeczytaliście! Katechetą! Ale jest także PIS-dzielcem. I ten katecheta i PIS-dzielec w jednym, jako członek zarządu, zarobił w ciągu 15 miesięcy od 700 tys. zł do nawet 1,1 miliona zł…

Ale Kotowski to nie byle kto w PIS-owskiej Ostrołęce i jej okolicach. Przez 12 lat był prezydentem miasta z nadania PIS. Szefem spółki budującej blok elektrowni został niejako z przymusu. Gdyż przerżnął w 2018r. wybory na prezydenta miasta, uzyskując zaledwie 35,5% głosów. A przecież śmieć PIS-owski nie może być na zasiłku i głodować! Więc w ciągu miesiąca stał się wybitnym fachowcem od energetyki. Ale na całą Polskę zasłynął nie jako samorządowiec lub energetyk, tylko jako ten, który w 2018r. zabronił (jeszcze jako Prezydent miasta) wyświetlania filmu Smarzowskiego "Kler” w jedynym kinie w Ostrołęce. Bo zdaniem Kotowskiego nie ma w ogóle czegoś takiego jak „problem pedofilii w polskim kościele katolickim”. Jest tylko lewacka lub świecka propaganda! Dziś ta menda jest już zatrudniona na innym, bardzo odpowiedzialnych stanowisku. Jest dyrektorem muzeum. Wiecie jakiego? Muzeum Żołnierzy Wyklętych… To kolejny PIS-dzielec znający się na dosłownie wszystkim. Jak więc widać w Polsce nie ma już ani menedżerów i fachowców od energetyki, ani muzealników, skoro na etatach dla nich wprost stworzonych zatrudniani są katecheci…

Jeśli ktoś z Was myśli, że Kotowski był/jest jednym PIS-dzielcem we władzach spółki, to wyprowadzam go z błędu. Tam są właściwie same PIS-kie mendy. Obecny członek rady nadzorczej Albert Kołodziejski kandydował w 2015r. z listy PiS-u do Sejmu. PIS-dzielcem jest Prezes Adam Galanek. Były członek rady nadzorczej Miłosz Stanisławski był radnym PiS w Warszawie. Były członek rady nadzorczej Kamil Zbychorski zasilił fundusz wyborczy PiS kwotą 20 tys. zł itd., itd. Choć zarabiali krocie, to i tak niektórzy z nich swoje koryto uznali za zbyt małe. Edward S., Prezes spółki do czerwca 2019r. i były wieloletni wiceprezes Ostrołęckiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej został w ubiegłym roku zatrzymany przez CBA w związku z podejrzeniami o korupcję w PGE Dystrybucja.

Głowę daję sobie uciąć, że firmy zewnętrzne budujące blok „Ostrołęka C” są własnością kolegów Tchórzewskiego i Kotowskiego. Teraz te same firmy będą burzyć 120-metrowe „wieże Kaczyńskiego”, za co oczywiście znów będziemy im musieli zapłacić dziesiątki milionów zł. A potem znów te same firmy będą budować nowe instalacje, tym razem do przetwarzania gazu na energię elektryczną… Innymi słowy właścicielom tych firm wcale nie zależy na tym, żeby kiedyś te budowy zostały oddane do użytku. Dla nich oraz dla władz spółki najkorzystniejsze jest, aby inwestycje w elektrowni w Ostrołęce były rozpoczynane, potem wstrzymywane i burzone, a potem znów rozpoczynane. Nie chodzi bowiem o to, by złapać króliczka, tylko by go gonić… Czy czegoś nie rozumiecie?

I na zakończenie taka podsumowująca ten tekst wypowiedź jeszcze jednego PIS-dzielca. Na grudniowym posiedzeniu sejmowej komisji d/s Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych wiceprezes firmy Energa Dominik Wadecki stwierdził, że mimo dotychczasowych niepowodzeń ten grubo ponad miliard zł wpakowany w budowę bloku węglowego, który nigdy nie powstanie, to były… dobrze wydane pieniądze. „Dobrze wydane pieniądze” – tak powiedział! Bo jego partyjni koledzy zatrudnieni w spółce Elektrownia Ostrołęka Sp. z o.o. to osoby… „bardzo zaangażowane w realizację prac związanych z kontynuowaniem projektu”. Nie ma się co dziwić, że są „bardzo zaangażowane i chcą kontynuować projekt”, skoro kasują po 20-30 tys. miesięcznie i właściwie nie muszą nawet przychodzić do pracy. Bo po co mają do niej przychodzić?

[CC] Jacek Nikodem
(386)

Pobierz PDF Wydrukuj