Kolejny kryształ, który okazał się usyfioną musztardówką

Kroplą przepełniającą czarę goryczy może być śmiało afera Obajtka. Właśnie dlatego, że Kaczyński jest w nią bezpośrednio umoczony. A autorytet Prezesa, wiara w jego geniusz oraz moce nadprzyrodzone ostatnio mocno kuleją. I nic nie wskazuje na to, aby miał on nagle przestać popełniać błędy, skoro od 2 lat popełnia ich coraz więcej. Starzeje się, jest wyraźnie zmęczony i ma coraz mniej dobrych doradców w pobliżu siebie. Właściwie, to on nie ma już żadnych doradców, tylko grono przydupasów, szepczących mu do ucha tylko to, co uznają za korzystne dla siebie. Wszyscy ludzie z najbliższego otoczenia Kaczyńskiego bacznie obserwują jego poczynania i, widząc kolejne potknięcia Prezesa oraz coraz częstsze oznaki jego wahań, bezsilności i słabości, szykują już sobie miękkie lądowanie na wypadek jego ustąpienia. W każdym razie, jak nigdy w historii PIS, właśnie ze względu na obecną słabość Prezesa, awantura wokół Obajtka jest dla niego szczególnie niekorzystna i groźna. To nie tylko kropla mogąca przepełnić czarę społecznego niezadowolenia z rządów PIS, ale także kolejna kropla napełniająca naczynie o nazwie "Era Kaczyńskiego".

I dlatego w poprzednim poście wspomniałem, że obrona „Skurw*syna Ch** Pierd**lonego Brudnej Pały” Obajtka może ich bardzo drogo kosztować. Bo PIS już od co najmniej 6 miesięcy ma bardzo złą passę. W sondażach robią bokami, kłócą się w koalicji praktycznie non stop, uprawiają dywersję we własnym obozie politycznym, gospodarka kwiczy z powodu obostrzeń, III fala pandemii właśnie się rozpędza, a napięcie w kraju wcale się nie zmniejszyło. Nie ma wprawdzie masowych ulicznych protestów, ale mamy przecież pandemię i zimę. A zima się kończy. Gdyby Obajtek był jedynym problemem Nowogrodzkiej, daliby sobie radę. Cała machina propagandowa państwa jest na ich skinienie. A przecież oni nie muszą wybielić „Ch*ja Pierd*lonego” Obajtka w oczach całego narodu. Tylko w oczach własnego 6-milionowego elektoratu. Tyle, że wierność i bezkrytyczność tego elektoratu, wydawałoby się, że skutecznie zaimpregnowanego na wszelkie niekorzystne dla PIS fakty, afery i skandale, zaczęła się załamywać na długo przed publikacją rewelacji o Obajtku.

Znajoma pisze na Fb o podsłuchanej przez nią „dyskusji” trzech starszych kobiet na Mazurach. Które o kościele katolickim i PIS wyrażają się takimi słowami, jakich i ja używam – „złodzieje”, „chciwcy”, „obrońcy pedofilów”. Inna znajoma, mieszkająca na warmińskiej wsi, przysyła mi film z uroczystości urodzin zorganizowanej w miejscowej knajpie. Najczęściej słyszanym okrzykiem uczestników imprezy i zwykłych, przypadkowych klientów knajpy nie jest wcale „100 lat!”… Tylko „Jeb*ć PIS, jeb*ć PIS, jeb*ć PIS!”. Taki też napis widnieje na drzwiach wejściowych do knajpy. Byłem na placu Wolności we Wrocławiu w grudniu 2019r., gdy Władek Frasyniuk wykrzyczał to hasło do nas, zgromadzonych na wiecu pod sądem. Nigdy bym wówczas nie pomyślał, że nieco ponad rok później będzie ono skandowane na drugim końcu Polski. Nie przez uczestników opozycyjnego protestu! Tylko przez mieszkańców małej miejscowości, do niedawna gremialnie popierających PIS.

I to obrazuje skalę problemu Kaczyńskiego z „Ch*jem Pierd*lonym” Obajtkiem. Polacy są zmęczeni, zniecierpliwieni i sfrustrowani. Nie tylko pandemią, ale także rządami Nowogrodzkiej, jej skandalami, błędami i brakiem kompetencji, kolejnymi kłamstwami i aferami. Polacy są również znacznie bardziej zdeterminowani i wściekli, niż jeszcze rok temu. Przełom dokonał się w listopadzie, dzięki Strajkowi Kobiet. Choć wydaje się, że Kaczyńskiemu udało się przeczekać burzę i wyciszyć protesty społeczne, to jest to złudne wrażenie. Gdy się siedzi na beczce prochu, to wystarczy mała iskierka… Nawet tak prozaiczny incydent, jak pobicie kogoś na ulicy przez Policję. Lub podwyżka cen prądu. Kaczyński o tym wie. I chciałby za wszelką cenę jakoś rozładować społeczne napięcie grożące wybuchem. Ale, jak na złość, od miesięcy rząd nie ma dla Polaków żadnych dobrych wiadomości, którymi mógłby ich uspokoić i przekonać do swojej skuteczności oraz fachowości. I tego pesymistycznego trendu nic nie jest w stanie odwrócić, nawet mamienie nas zapewnieniami o sukcesach w szczepieniu ludności. Bo informacje o 3 milionach zaszczepionych bledną wobec danych o stale rosnących liczbach zarażonych.

PIS nie ma także żadnych dobrych wiadomości dla swojego twardego elektoratu. Przeciwnie, wysyła do niego same złe albo bardzo złe sygnały. Ziobro wciąż wkłada Cepowi kij w szprychy i chyba nawet najbardziej kumaci wyborcy PIS już się pogubili, o co właściwie chodzi w tej Zjednoczonej Prawicy. Jednolity przekaz do ich elektoratu szlag trafił już dawno. A właśnie jednomyślność koalicji (pozorna, ale jednak) była jej najmocniejszą stroną, oprócz oczywiście rozdawnictwa pieniędzy. Cep mówi o jakimś sukcesie w relacjach z Brukselą, a godzinę później Ziobro wrzeszczy „zdrajca!”. Rząd przyjmuje strategię odchodzenia od węgla, a Solidarna Polska krzyczy, że to niszczenie naszej gospodarki. Itd., itd. A prawicowy wyborca to nie jest bystrzak, zorientowany w wewnątrzkoalicyjnych podchodach i niuansach walki o polityczne wpływy. Wyborca PIS musi mieć wyraźnie wskazanego wroga i  namacalne korzyści z popierania Kaczyńskiego! A dziś nie ma ani jednego, ani drugiego. Bo wychodzi na to, że największym wrogiem Nowogrodzkiej nie jest wcale PO lub Lewica, tylko własny koalicjant. Zaś o iluzoryczności korzyści materialnych przekonają się wkrótce wiejscy wyborcy PIS. Skoro rząd poważnie rozważa wprowadzenie zmian w systemie emerytalnym rolników (KRUS), to znaczy, że sytuacja finansów państwa jest znacznie gorsza, niż nam się wszystkim wydaje.

I na to wszystko nakłada się afera z „Ch*jem Pierd*lonym” Obajtkiem. Przeciętnemu wyborcy PIS wisi to, czy Ziobro zastosuje się do ostatniego orzeczenia TSUE, czy nie. Wisi mu również, czy istnieją w Polsce niezależne media, wolność zgromadzeń i czy przestrzegana jest Konstytucja. Jest mu także obojętne, czy Obajtek dopuścił się 10-15 lat temu przestępstw, czy nie. Dla prawicowego wyborcy przestępcza działalność jego politycznych pupilów nie jest czymś dyskwalifikującym lub karygodnym. W dodatku, w kontekście tego, co działo się później, to już zamierzchła przeszłość, mglista i zapomniana. Zresztą, po 5 latach rządów PIS nie tylko ich elektorat ma granice społecznej tolerancji jak z gumy. Tyle już było afer, skandali i kłótni polityków prawicy, że także nam spowszedniały już informacje o ich przestępczych działaniach. Ale są pewne aspekty afery Obajtka, które twardemu elektoratowi PIS-u nie są obojętne. Choćby to, że "Ch*j Pierd*lony Brudna Pała..." nie jest starym, zasłużonym dla partii działaczem, do którego wyborcy PIS mają bezgraniczne zaufanie, podobnie jak do Prezesa. Obajtek ledwie zdążył zabłysnąć na partyjnym i biznesowym firmamencie, a już sprowadził na Nowogrodzką i Kaczyńskiego olbrzymie kłopoty. Wszyscy wiedzą, że Obajtek to nie jest typ polityka w rodzaju Kuchcińskiego, Suskiego, Terleckiego lub Błaszczaka, PIS-owców z krwi i kości, którzy, co by się nie działo, pozostaną wierni Kaczyńskiemu i partii aż do końca. Obajtka trudno nawet nazwać politykiem. To przestępca-menadżer i wesz. Gdyby miał możliwość zrobić karierę i dorobić się fortuny pod skrzydłami innej partii, to by zgłosił akces do PO lub PSL. Widać największe szanse dostrzegł w Kaczyńskim. Ale jestem przekonany, że on wcale nie jest zakochany w Prezesie, a jego wierność partii nie jest bezgraniczna.

I to jest zapewne, z punktu widzenia wyborcy PIS, największa wada „Ch*ja Pierd*lonego” Obajtka. Jego ciężkie grzechy dopiero zresztą wychodzą na światło dzienne. Nie chodzi tylko o wyłudzanie pieniędzy, poświadczanie nieprawdy i branie łapówek ileś tam lat temu. Pisałem już kilkakrotnie o skandalicznych okolicznościach ukręcania łbów tym sprawom przez prokuratorów Ziobry, podobnie jak o zamknięciu rozpoczętego już przecież procesu przed sądem w Sieradzu. Ale tym razem chodzi o grzechy współczesne, które rażą nawet wyborców PIS. Jednym z nich jest nepotyzm i kolesiostwo na skalę, jak na jednego człowieka, niespotykaną. Obajtek jak ośmiornica, objął swoimi mackami niemal cały nasz sektor paliwowy i część sektora energetycznego. Czyli najlepsze konfitury wśród konfitur. Gdyby zatrudniał na posadach szefów spółek SP według klucza partyjnego, nikt z wyborców PIS nie miałby mu tego za złe. Bo to przecież w PIS norma. Ale on stworzył swoje własne imperium. Codziennie dowiadujemy się o  jakimś kolejnym obajtkowym „kolesiu”, a to o byłej księgowej w Ośrodku Pomocy Społecznej w Pcimiu, dziś szefowej Lotosu, a to o podrzędnym prawniku, dziś wiceprezesie PGNIG-e. To nie są ludzie Nowogrodzkiej! To są ludzie Obajtka! Już kilka lat temu „Ch*j Pierd*lony” zrobił prawdziwą kadrową rzeź w ARiMR, gdy został jej szefem. Ale może wtedy nie czuł się tak pewnie, jak obecnie. I na zwolnione stanowiska przyjął wtedy nie tylko koleżków z Pcimia i okolic, ale także działaczy PIS-u. A teraz pojechał po bandzie. Pewnie nawet Kaczyński jest zaskoczony, gdy czyta doniesienia, kogo Obajtek wcisnął na najwyższe posady w koncernach paliwowych i energetycznych. Możliwe, że Prezes na tyle mu zaufał, że nie kontrolował jego personalnych decyzji. Tak jak nie kontroluje ostatnio wielu spraw dziejących się w jego partii…

Pisałem niedawno, że społeczne poparcie dla PIS nie musi się załamać wskutek wykrycia ich wielomilionowych afer. W ostatnim 30-leciu nie brakowało rządów, które upadały z powodu pozornych drobiazgów. Premier Cimoszewicz nierozważnie powiedział w czasie powodzi, że „trzeba się było ubezpieczyć…” i zapoczątkował krach władzy SLD, które miało przecież poparcie nieporównanie wyższe, niż ma obecnie PIS. Wąsik i Bejda nagrali polityków PO u „Sowy i Przyjaciół” i PO już nie zdołała wyjść z zapaści, jaką zapoczątkowało upublicznienie tych nagrań. A przecież w porównaniu z tą rzeką bluzgów i dowodów na popełnianie przestępstw przez Obajtka, to Belka i Sienkiewicz posługiwali się językiem niemal literackim. No i ich rozmowa nie była dowodem na popełnienie żadnego przestępstwa. Jak się miały ośmiorniczki po 28zł za porcję i słowa „ch**, dupa i kamieni kupa” wypowiedziane w knajpie przy wódce do rewelacji, jakich się ostatnio dowiadujemy o „złotym dziecku PIS-u”?

Tylko, że PIS potrafiło stworzyć sobie sprzyjające okoliczności do zdobycia władzy i potem je wykorzystało. Więc teraz trzeba pokonać PIS jego własną bronią. Nie można im afery Obajtka odpuścić! Jego morda, fakty z przeszłości i cytaty jego wypowiedzi muszą być wszędzie! W mediach niezależnych, na billboardach, plakatach, ulotkach, a przede wszystkim w naszych rozmowach z wyborcami PIS-u. Możemy do nich nawet mówić „ty obajtku” lub „jesteś takim obajtkiem”. Ręczę Wam, że będą się wk*rwiać do czerwoności! Nie może być tak, jak z Kuchcińskim, który przecież piastował funkcję znacznie poważniejszą, niż szef koncernu naftowego. A po miesiącu od wykrycia afery z jego lotami nikt już się tym nie zajmował. O „Ch*ju Pierd*lonym Brudnej Pale” Obajtku trzeba mówić na okrągło i przy każdej okazji! Tak jak Kaczyński zrobił Obajtka wizytówką swojej partii i symbolem sukcesów „dobrej zmiany”, tak teraz my musimy na każdym kroku przedstawiać go jako dowód i symbol złodziejstwa, nepotyzmu, prywaty i zwykłego kur*wstwa, chamstwa, prostactwa i bezkarności polityków PIS-u

[CC] Jacek Nikodem

Kolejny kryształ, który okazał się usyfioną musztardówką

Kroplą przepełniającą czarę goryczy może być śmiało afera Obajtka. Właśnie dlatego, że Kaczyński jest w nią bezpośrednio umoczony. A autorytet Prezesa, wiara w jego geniusz oraz moce nadprzyrodzone ostatnio mocno kuleją. I nic nie wskazuje na to, aby miał on nagle przestać popełniać błędy, skoro od 2 lat popełnia ich coraz więcej. Starzeje się, jest wyraźnie zmęczony i ma coraz mniej dobrych doradców w pobliżu siebie. Właściwie, to on nie ma już żadnych doradców, tylko grono przydupasów, szepczących mu do ucha tylko to, co uznają za korzystne dla siebie. Wszyscy ludzie z najbliższego otoczenia Kaczyńskiego bacznie obserwują jego poczynania i, widząc kolejne potknięcia Prezesa oraz coraz częstsze oznaki jego wahań, bezsilności i słabości, szykują już sobie miękkie lądowanie na wypadek jego ustąpienia. W każdym razie, jak nigdy w historii PIS, właśnie ze względu na obecną słabość Prezesa, awantura wokół Obajtka jest dla niego szczególnie niekorzystna i groźna. To nie tylko kropla mogąca przepełnić czarę społecznego niezadowolenia z rządów PIS, ale także kolejna kropla napełniająca naczynie o nazwie "Era Kaczyńskiego".

I dlatego w poprzednim poście wspomniałem, że obrona „Skurw*syna Ch** Pierd**lonego Brudnej Pały” Obajtka może ich bardzo drogo kosztować. Bo PIS już od co najmniej 6 miesięcy ma bardzo złą passę. W sondażach robią bokami, kłócą się w koalicji praktycznie non stop, uprawiają dywersję we własnym obozie politycznym, gospodarka kwiczy z powodu obostrzeń, III fala pandemii właśnie się rozpędza, a napięcie w kraju wcale się nie zmniejszyło. Nie ma wprawdzie masowych ulicznych protestów, ale mamy przecież pandemię i zimę. A zima się kończy. Gdyby Obajtek był jedynym problemem Nowogrodzkiej, daliby sobie radę. Cała machina propagandowa państwa jest na ich skinienie. A przecież oni nie muszą wybielić „Ch*ja Pierd*lonego” Obajtka w oczach całego narodu. Tylko w oczach własnego 6-milionowego elektoratu. Tyle, że wierność i bezkrytyczność tego elektoratu, wydawałoby się, że skutecznie zaimpregnowanego na wszelkie niekorzystne dla PIS fakty, afery i skandale, zaczęła się załamywać na długo przed publikacją rewelacji o Obajtku.

Znajoma pisze na Fb o podsłuchanej przez nią „dyskusji” trzech starszych kobiet na Mazurach. Które o kościele katolickim i PIS wyrażają się takimi słowami, jakich i ja używam – „złodzieje”, „chciwcy”, „obrońcy pedofilów”. Inna znajoma, mieszkająca na warmińskiej wsi, przysyła mi film z uroczystości urodzin zorganizowanej w miejscowej knajpie. Najczęściej słyszanym okrzykiem uczestników imprezy i zwykłych, przypadkowych klientów knajpy nie jest wcale „100 lat!”… Tylko „Jeb*ć PIS, jeb*ć PIS, jeb*ć PIS!”. Taki też napis widnieje na drzwiach wejściowych do knajpy. Byłem na placu Wolności we Wrocławiu w grudniu 2019r., gdy Władek Frasyniuk wykrzyczał to hasło do nas, zgromadzonych na wiecu pod sądem. Nigdy bym wówczas nie pomyślał, że nieco ponad rok później będzie ono skandowane na drugim końcu Polski. Nie przez uczestników opozycyjnego protestu! Tylko przez mieszkańców małej miejscowości, do niedawna gremialnie popierających PIS.

I to obrazuje skalę problemu Kaczyńskiego z „Ch*jem Pierd*lonym” Obajtkiem. Polacy są zmęczeni, zniecierpliwieni i sfrustrowani. Nie tylko pandemią, ale także rządami Nowogrodzkiej, jej skandalami, błędami i brakiem kompetencji, kolejnymi kłamstwami i aferami. Polacy są również znacznie bardziej zdeterminowani i wściekli, niż jeszcze rok temu. Przełom dokonał się w listopadzie, dzięki Strajkowi Kobiet. Choć wydaje się, że Kaczyńskiemu udało się przeczekać burzę i wyciszyć protesty społeczne, to jest to złudne wrażenie. Gdy się siedzi na beczce prochu, to wystarczy mała iskierka… Nawet tak prozaiczny incydent, jak pobicie kogoś na ulicy przez Policję. Lub podwyżka cen prądu. Kaczyński o tym wie. I chciałby za wszelką cenę jakoś rozładować społeczne napięcie grożące wybuchem. Ale, jak na złość, od miesięcy rząd nie ma dla Polaków żadnych dobrych wiadomości, którymi mógłby ich uspokoić i przekonać do swojej skuteczności oraz fachowości. I tego pesymistycznego trendu nic nie jest w stanie odwrócić, nawet mamienie nas zapewnieniami o sukcesach w szczepieniu ludności. Bo informacje o 3 milionach zaszczepionych bledną wobec danych o stale rosnących liczbach zarażonych.

PIS nie ma także żadnych dobrych wiadomości dla swojego twardego elektoratu. Przeciwnie, wysyła do niego same złe albo bardzo złe sygnały. Ziobro wciąż wkłada Cepowi kij w szprychy i chyba nawet najbardziej kumaci wyborcy PIS już się pogubili, o co właściwie chodzi w tej Zjednoczonej Prawicy. Jednolity przekaz do ich elektoratu szlag trafił już dawno. A właśnie jednomyślność koalicji (pozorna, ale jednak) była jej najmocniejszą stroną, oprócz oczywiście rozdawnictwa pieniędzy. Cep mówi o jakimś sukcesie w relacjach z Brukselą, a godzinę później Ziobro wrzeszczy „zdrajca!”. Rząd przyjmuje strategię odchodzenia od węgla, a Solidarna Polska krzyczy, że to niszczenie naszej gospodarki. Itd., itd. A prawicowy wyborca to nie jest bystrzak, zorientowany w wewnątrzkoalicyjnych podchodach i niuansach walki o polityczne wpływy. Wyborca PIS musi mieć wyraźnie wskazanego wroga i  namacalne korzyści z popierania Kaczyńskiego! A dziś nie ma ani jednego, ani drugiego. Bo wychodzi na to, że największym wrogiem Nowogrodzkiej nie jest wcale PO lub Lewica, tylko własny koalicjant. Zaś o iluzoryczności korzyści materialnych przekonają się wkrótce wiejscy wyborcy PIS. Skoro rząd poważnie rozważa wprowadzenie zmian w systemie emerytalnym rolników (KRUS), to znaczy, że sytuacja finansów państwa jest znacznie gorsza, niż nam się wszystkim wydaje.

I na to wszystko nakłada się afera z „Ch*jem Pierd*lonym” Obajtkiem. Przeciętnemu wyborcy PIS wisi to, czy Ziobro zastosuje się do ostatniego orzeczenia TSUE, czy nie. Wisi mu również, czy istnieją w Polsce niezależne media, wolność zgromadzeń i czy przestrzegana jest Konstytucja. Jest mu także obojętne, czy Obajtek dopuścił się 10-15 lat temu przestępstw, czy nie. Dla prawicowego wyborcy przestępcza działalność jego politycznych pupilów nie jest czymś dyskwalifikującym lub karygodnym. W dodatku, w kontekście tego, co działo się później, to już zamierzchła przeszłość, mglista i zapomniana. Zresztą, po 5 latach rządów PIS nie tylko ich elektorat ma granice społecznej tolerancji jak z gumy. Tyle już było afer, skandali i kłótni polityków prawicy, że także nam spowszedniały już informacje o ich przestępczych działaniach. Ale są pewne aspekty afery Obajtka, które twardemu elektoratowi PIS-u nie są obojętne. Choćby to, że "Ch*j Pierd*lony Brudna Pała..." nie jest starym, zasłużonym dla partii działaczem, do którego wyborcy PIS mają bezgraniczne zaufanie, podobnie jak do Prezesa. Obajtek ledwie zdążył zabłysnąć na partyjnym i biznesowym firmamencie, a już sprowadził na Nowogrodzką i Kaczyńskiego olbrzymie kłopoty. Wszyscy wiedzą, że Obajtek to nie jest typ polityka w rodzaju Kuchcińskiego, Suskiego, Terleckiego lub Błaszczaka, PIS-owców z krwi i kości, którzy, co by się nie działo, pozostaną wierni Kaczyńskiemu i partii aż do końca. Obajtka trudno nawet nazwać politykiem. To przestępca-menadżer i wesz. Gdyby miał możliwość zrobić karierę i dorobić się fortuny pod skrzydłami innej partii, to by zgłosił akces do PO lub PSL. Widać największe szanse dostrzegł w Kaczyńskim. Ale jestem przekonany, że on wcale nie jest zakochany w Prezesie, a jego wierność partii nie jest bezgraniczna.

I to jest zapewne, z punktu widzenia wyborcy PIS, największa wada „Ch*ja Pierd*lonego” Obajtka. Jego ciężkie grzechy dopiero zresztą wychodzą na światło dzienne. Nie chodzi tylko o wyłudzanie pieniędzy, poświadczanie nieprawdy i branie łapówek ileś tam lat temu. Pisałem już kilkakrotnie o skandalicznych okolicznościach ukręcania łbów tym sprawom przez prokuratorów Ziobry, podobnie jak o zamknięciu rozpoczętego już przecież procesu przed sądem w Sieradzu. Ale tym razem chodzi o grzechy współczesne, które rażą nawet wyborców PIS. Jednym z nich jest nepotyzm i kolesiostwo na skalę, jak na jednego człowieka, niespotykaną. Obajtek jak ośmiornica, objął swoimi mackami niemal cały nasz sektor paliwowy i część sektora energetycznego. Czyli najlepsze konfitury wśród konfitur. Gdyby zatrudniał na posadach szefów spółek SP według klucza partyjnego, nikt z wyborców PIS nie miałby mu tego za złe. Bo to przecież w PIS norma. Ale on stworzył swoje własne imperium. Codziennie dowiadujemy się o  jakimś kolejnym obajtkowym „kolesiu”, a to o byłej księgowej w Ośrodku Pomocy Społecznej w Pcimiu, dziś szefowej Lotosu, a to o podrzędnym prawniku, dziś wiceprezesie PGNIG-e. To nie są ludzie Nowogrodzkiej! To są ludzie Obajtka! Już kilka lat temu „Ch*j Pierd*lony” zrobił prawdziwą kadrową rzeź w ARiMR, gdy został jej szefem. Ale może wtedy nie czuł się tak pewnie, jak obecnie. I na zwolnione stanowiska przyjął wtedy nie tylko koleżków z Pcimia i okolic, ale także działaczy PIS-u. A teraz pojechał po bandzie. Pewnie nawet Kaczyński jest zaskoczony, gdy czyta doniesienia, kogo Obajtek wcisnął na najwyższe posady w koncernach paliwowych i energetycznych. Możliwe, że Prezes na tyle mu zaufał, że nie kontrolował jego personalnych decyzji. Tak jak nie kontroluje ostatnio wielu spraw dziejących się w jego partii…

Pisałem niedawno, że społeczne poparcie dla PIS nie musi się załamać wskutek wykrycia ich wielomilionowych afer. W ostatnim 30-leciu nie brakowało rządów, które upadały z powodu pozornych drobiazgów. Premier Cimoszewicz nierozważnie powiedział w czasie powodzi, że „trzeba się było ubezpieczyć…” i zapoczątkował krach władzy SLD, które miało przecież poparcie nieporównanie wyższe, niż ma obecnie PIS. Wąsik i Bejda nagrali polityków PO u „Sowy i Przyjaciół” i PO już nie zdołała wyjść z zapaści, jaką zapoczątkowało upublicznienie tych nagrań. A przecież w porównaniu z tą rzeką bluzgów i dowodów na popełnianie przestępstw przez Obajtka, to Belka i Sienkiewicz posługiwali się językiem niemal literackim. No i ich rozmowa nie była dowodem na popełnienie żadnego przestępstwa. Jak się miały ośmiorniczki po 28zł za porcję i słowa „ch**, dupa i kamieni kupa” wypowiedziane w knajpie przy wódce do rewelacji, jakich się ostatnio dowiadujemy o „złotym dziecku PIS-u”?

Tylko, że PIS potrafiło stworzyć sobie sprzyjające okoliczności do zdobycia władzy i potem je wykorzystało. Więc teraz trzeba pokonać PIS jego własną bronią. Nie można im afery Obajtka odpuścić! Jego morda, fakty z przeszłości i cytaty jego wypowiedzi muszą być wszędzie! W mediach niezależnych, na billboardach, plakatach, ulotkach, a przede wszystkim w naszych rozmowach z wyborcami PIS-u. Możemy do nich nawet mówić „ty obajtku” lub „jesteś takim obajtkiem”. Ręczę Wam, że będą się wk*rwiać do czerwoności! Nie może być tak, jak z Kuchcińskim, który przecież piastował funkcję znacznie poważniejszą, niż szef koncernu naftowego. A po miesiącu od wykrycia afery z jego lotami nikt już się tym nie zajmował. O „Ch*ju Pierd*lonym Brudnej Pale” Obajtku trzeba mówić na okrągło i przy każdej okazji! Tak jak Kaczyński zrobił Obajtka wizytówką swojej partii i symbolem sukcesów „dobrej zmiany”, tak teraz my musimy na każdym kroku przedstawiać go jako dowód i symbol złodziejstwa, nepotyzmu, prywaty i zwykłego kur*wstwa, chamstwa, prostactwa i bezkarności polityków PIS-u…

[CC] Jacek Nikodem
(375)

Pobierz PDF Wydrukuj