Dyzma z Pcimia

Żaden z dotychczasowych kamieni u szyli w postaci kolejnej afery, po której każde inne ugrupowanie już by nie wypłynęło na powierzchnię, nie jest w stanie zatopić Jarosława K. i jego ferajny. Czy nowy kamień w postaci Człowieka Roku, Napoleona polskiej gospodarki, największej gwiazdy polskiego biznesu, murowanego kandydata na premiera, pupila i wielkiej miłości samego prezesa, Daniela Wszystko Może Obajtka, okaże się wystarczająco ciężki, żeby trzymająca władzę partia skorumpowanych nieudaczników, niszcząca Polskę, poszła wreszcie na dno i nigdy więcej nie wypłynęła? Oto jest pytanie.

Nie wiem, czy Jarosław K. miał kiedykolwiek jakiś niebywały zmysł polityczny, o co jest uporczywie podejrzewany. Jeśli tak, to traci go teraz nagle i bezpowrotnie. Pierwsi wyczuli to koalicjanci. Wszystko jedno czym się kierują ludzie Ziobry i Gowina, chociaż łatwo się tego domyślić, gdyż są to ludzie o dosyć prostym, żeby nie powiedzieć prostackim kośćcu moralnym, ale oni pierwsi wyczuli, że ta łajba już niedługo obierze kurs na dno i robią to, co każdy szczur robiłby na ich miejscu. Jeśli się jeszcze wahają przed skokiem za burtę, to dlatego, że nie widzą żadnego przyjaznego dla siebie brzegu.

Co przytomniejsi obserwatorzy działań Wielkiego Stratega już tylko czekają, kiedy postąpi zgodnie ze swoją skorpionią naturą i śmiertelnie użądli brykających koalicjantów, co ostatecznie doprowadzi do sprawiedliwego końca wszystkich na dnie.

Casus Obajtek i jego błyskotliwa kariera jest dowodem na utratę politycznego węchu Jarosława K.. jesli kiedykolwiek w ogóle coś takiego miał. Wójt z Pcimia, jak to czarno na białym pokazują media, okazał się prowincjonalnym cwaniaczkiem i złodziejaszkiem, dla którego nie ma różnicy, czy okrada państwo, czy własną rodzinę, która mu pomogła. Dla Jarosława K. ten przestępca był, a może dalej jest, najlepszym kandydatem na premiera, po burmistrzyni z Brzeszcz i banksterze znikąd. Ciekawe, czy zmieni zdanie o polskim Napoleonie, gdy posłucha jego nagranych, gdy był wójtem w Pcimiu, gangsterskich knowań.

Ze względu na przyszłe dochodzenie, warto już ustalić, czym tak naprawdę kieruje się Jarosław K., gdy z masy niewiadomego pochodzenia i konsystencji lepi te swoje pacynki, żeby obsadzać nimi najwyższe urzędy z premierem i prezydentem włącznie.

[CC] Michał Osiecimski

Dyzma z Pcimia

Żaden z dotychczasowych kamieni u szyli w postaci kolejnej afery, po której każde inne ugrupowanie już by nie wypłynęło na powierzchnię, nie jest w stanie zatopić Jarosława K. i jego ferajny. Czy nowy kamień w postaci Człowieka Roku, Napoleona polskiej gospodarki, największej gwiazdy polskiego biznesu, murowanego kandydata na premiera, pupila i wielkiej miłości samego prezesa, Daniela Wszystko Może Obajtka, okaże się wystarczająco ciężki, żeby trzymająca władzę partia skorumpowanych nieudaczników, niszcząca Polskę, poszła wreszcie na dno i nigdy więcej nie wypłynęła? Oto jest pytanie.

Nie wiem, czy Jarosław K. miał kiedykolwiek jakiś niebywały zmysł polityczny, o co jest uporczywie podejrzewany. Jeśli tak, to traci go teraz nagle i bezpowrotnie. Pierwsi wyczuli to koalicjanci. Wszystko jedno czym się kierują ludzie Ziobry i Gowina, chociaż łatwo się tego domyślić, gdyż są to ludzie o dosyć prostym, żeby nie powiedzieć prostackim kośćcu moralnym, ale oni pierwsi wyczuli, że ta łajba już niedługo obierze kurs na dno i robią to, co każdy szczur robiłby na ich miejscu. Jeśli się jeszcze wahają przed skokiem za burtę, to dlatego, że nie widzą żadnego przyjaznego dla siebie brzegu.

Co przytomniejsi obserwatorzy działań Wielkiego Stratega już tylko czekają, kiedy postąpi zgodnie ze swoją skorpionią naturą i śmiertelnie użądli brykających koalicjantów, co ostatecznie doprowadzi do sprawiedliwego końca wszystkich na dnie.

Casus Obajtek i jego błyskotliwa kariera jest dowodem na utratę politycznego węchu Jarosława K.. jesli kiedykolwiek w ogóle coś takiego miał. Wójt z Pcimia, jak to czarno na białym pokazują media, okazał się prowincjonalnym cwaniaczkiem i złodziejaszkiem, dla którego nie ma różnicy, czy okrada państwo, czy własną rodzinę, która mu pomogła. Dla Jarosława K. ten przestępca był, a może dalej jest, najlepszym kandydatem na premiera, po burmistrzyni z Brzeszcz i banksterze znikąd. Ciekawe, czy zmieni zdanie o polskim Napoleonie, gdy posłucha jego nagranych, gdy był wójtem w Pcimiu, gangsterskich knowań.

Ze względu na przyszłe dochodzenie, warto już ustalić, czym tak naprawdę kieruje się Jarosław K., gdy z masy niewiadomego pochodzenia i konsystencji lepi te swoje pacynki, żeby obsadzać nimi najwyższe urzędy z premierem i prezydentem włącznie.

[CC] Michał Osiecimski
(370)

Pobierz PDF Wydrukuj