To oni powinni wisieć na krzyżach

  „Seryjny hienizm. Paskudne”. Te słowa dopiero co wypowiedziała Barbara Nowacka. W ten właśnie sposób skomentowała „przemówienie” Jarosława Kaczyńskiego, jakie wygłosił w kościele, przy okazji rocznicowej mszy za duszę swojej ukochanej mamuśki. Ale ja dziś zajmę się nie żoliborską kanalią, tylko kanaliami purpurowymi, które Kaczyńskiemu wygłaszanie takich przemówień w świątyniach umożliwiają.

Od ładnych paru lat, gdy obserwuję działania hierarchów kościelnych, odnoszę wrażenie, że dziś instytucją kościoła katolickiego w Polsce kierują jacyś purpurowi dywersanci lub sabotażyści. Których celem nadrzędnym, oczywiście poza „dojeniem” wiernych i budżetu państwa, jest zniszczenie tegoż kościoła. Gdy tylko jest okazja zrobić coś, co nie spodoba się Polakom i skutecznie zniechęci do kleru kolejne tysiące z nas, zawsze biskupi skrzętnie taką okazję wykorzystują. Można by wymienić multum ich decyzji, działań lub publicznych wypowiedzi, których nie tylko nijak nie da się pogodzić z ogólnie rozumianym dobrem kościoła, ale nawet z logiką i zdrowym rozsądkiem. W ciągu ostatnich kilku dni mieliśmy do czynienia z dwoma takimi wypadkami.

Pierwszym było wymiganie się, po raz kolejny zresztą, od wspierania Jurka Owsiaka oraz WOŚP. Na pytanie, czy kościół takiego wsparcia udzieli i czy umożliwi wolontariuszom zbieranie pieniędzy w pobliżu świątyń, Episkopat odpowiedział tyleż lapidarnie, co jednoznacznie i zarazem w sposób… przewidywany. „Wspomniane wydarzenie nie jest inicjatywą Kościoła katolickiego. Konferencja Episkopatu Polski nie zajęła w tej sprawie żadnego stanowiska”… Mam ochotę wycedzić przez zęby dwa słowa – ja pierdolę! Co też właśnie czynię i to dwukrotnie. Ja pierdolę! Toż przecież wszyscy w Polsce wiedzą, że Orkiestra nie jest inicjatywą tego zasranego kościoła katolickiego! Gdyby nią była, to by nawet 10 tysięcy złotych polskich nie zebrała! Gdyby to Jędraszewski i Gądecki byli jej organizatorami, to by więcej przekleństw i kpin zebrali, niż pieniędzy. Kto normalny na umyśle zechciałby dawać pieniądze złodziejom, oszustom i wyłudzaczom w sutannach?! Wiedząc w dodatku, że część tych zebranych pieniędzy wydadzą na adwokatów, którzy będą ich bronić przed zarzutami pedofilii?. Gdyby Orkiestra była inicjatywą kościoła, to już od 6 miesięcy słyszelibyśmy z ambon i w mediach o konieczności wpłacania pieniędzy na zakup sprzętu! Więc nie trzeba by teraz było prosić biskupów o wsparcie! Zwracam Waszą uwagę, że tej purpurowej swołoczy nawet przez gardło nie przechodzi nazwa Orkiestry! „Wspomniane wydarzenie”. Tak nazywają ogólnonarodową, nie mającą odpowiednika w całej historii naszego kraju, wielką akcję charytatywną, w której co roku uczestniczą miliony Polaków… Jak małą glistą trzeba być, aby nie potrafić nawet wypowiedzieć słowa „WOŚP”?

Widać dla biskupów zakup koniecznego sprzętu medycznego nie jest wystarczającym powodem, by angażować autorytet kościoła, marnować czas księży zajętych robieniem kasy i choćby okazać sympatię dla działalności WOŚP i entuzjazmu oraz wrażliwości milionów Polaków. Jak oni muszą strasznie Jurka nienawidzić… Ale u tych purpurowych kanalii nic mnie już nie zdziwi. Byli przeciwko Strajkowi Kobiet. Bo dla nich na ulice wyszły nie polskie kobiety, matki i córki, tylko „ladacznice”, „lewaczki” i awanturnice… Które chciały rzekomo zniszczyć ich kościoły. Które wcale nie są ich! Nie wsparli żadnego z protestów bankrutujących przedsiębiorców. Bo ich nie interesuje powodzenie i przyszłość polskich firm, ich pracowników oraz ich rodzin. Tylko władza i życie w uksusie. Milczą jak zaklęci w sprawie pedofilii własnych podwładnych. Jak się polskiego biskupa zapyta o ich zbrodnie na naszych dzieciach, to ten od razu zaczyna gadać o „lewactwie”, LGBT i gender… Podczas sierpniowej KEP mieli potępić pedofilię w kościele, a gadali wyłącznie o… leczeniu gejów w zakładanych przez siebie poradniach dla osób LGBT. Jędraszewski, Gądecki, Wątroba i Czaja chcą leczyć gejów! To może niech się sami wpierw spróbują wyleczyć z homoseksualizmu. Albo niech się wezmą za leczenie tego starego żoliborskiego capa.

Owsiaka i WOŚP w każdym razie nie wesprą. Jak się da, to pewnie nawet będą im przeszkadzać, potępiać, pomawiać i zniechęcać. Ale za to bez wahania zaangażowali się ostatnio w kolejną inicjatywę psychopatki Kai Godek. Episkopat zalecił księżom, by wolontariusze mogli prowadzić na terenie parafii zbiórkę podpisów pod jej projektem „Stop LGBT”… Czyli dla biskupów i księży nie jest wrogiem brak sprzętu medycznego w szpitalach. On jest nieważny. Nie jest również ich celem zdrowie i szczęście Polaków. Wrogiem są mniejszości seksualne. A celem ich zwalczanie i piętnowanie. Tak jakby biskupi i księża należeli do większości seksualnej… Ciekawe, ile uduchowionych młodzieńców byłoby chętnych wstąpić do seminariów, gdyby wprowadzono przepis, że warunkiem otrzymania święceń jest… poddanie się kastracji.

Nic już nie zapobiegnie klęsce kościoła katolickiego w Polsce. Nie ma takiej siły, by odwrócić proces upadku, który trwa od co najmniej 10 lat. Ale można przynajmniej próbować spowolnić ten proces… Można wykonywać jakieś gesty, które świadczą o dobrej woli i bliskości duchowej z wiernymi! Spasione, purpurowe wieprze, zapatrzone tylko we własne koryto, nawet tego nie potrafią. A okazja sama im się właśnie pcha do rąk! Wiadomo przecież, jaką miłością Polacy darzą Jurka i jego Orkiestrę. NASZĄ ORKIESTRĘ! Biskupi widzą, jaki płomień co roku w styczniu Jurek rozpala w naszych sercach. I kościół mógłby choć raz ogrzać się przy tym płomieniu i w jego blasku. Przecież nic by bardziej nie pomogło tej skostniałej, zdegenerowanej i upadającej instytucji jak właśnie rozwieszenie na kościelnych murach barwnych plakatów z „czerwonym serduszkiem” Orkiestry! Wezwanie przez księży z ambon wiernych do dawania, po wyjściu z kościoła, datków wolontariuszom z puszkami. Lub choćby poczęstowanie tych zmarzniętych wolontariuszy gorącą herbatą. Może i kościół zebrałby w tym szczególnym dniu nieco mniej na tacę, bo część pieniędzy ludzie daliby na WOŚP. Ale zyskałby sympatię i uznanie Polaków, a to coś więcej, niż forsa. Choć raz hierarchowie udowodniliby, że nie tkwią w zupełnym oderwaniu od potrzeb społeczeństwa, że nie chowają się za tym swoim murem niechęci, zawiści, zła, kłamstwa, egoizmu, luksusu i zepsucia…

Gdy widzę spasionego wieprza w złotych i purpurowych szatach, z kałdunem wiszącym poniżej genitaliów, mającego pod oczami wory od ciągłego chlania i rozpusty, wystawiającego tłustą łapę do pocałowania skromnie ubranej, zgarbionej staruszce, to mi się, k… mać, przypomina XVII-wieczne darcie z ludzi pasów lub rozwłóczenie końmi… Pierścienie na tych jego tłustych paluchach są więcej warte, niż roczna emerytura tej staruszki! I to dzięki takim jak ta staruszka ten spasiony ścierwojad i nierób opływa w luksusy. Zachodzę wtedy w głowę, jak ktoś, kto uważa się za przyzwoitego i uczciwego człowieka, może ogóle w Polsce chodzić do kościoła na msze, spowiadać się z grzechów i rzucać tej swołoczy pieniądze na tacę. Co ta banda oszustów, złodziei, pedofilów i darmozjadów ma wspólnego z naukami Chrystusa?! Chrystus sam by się ukrzyżował, gdyby to zobaczył… I to kilka razy. Ze wstydu, błagając o przebaczenie.

MSZA ZA MATKĘ. I drugie arcydzieło… Wszyscy już słyszeliście lub nawet oglądaliście relację z kuriozalnej mszy za matkę Kaczyńskich, więc oszczędzę sobie jej opisu. „Kurwskiemu” chyba już kompletnie odj*bało… Bo nie sądzę, aby kamery w kościele były pomysłem samego Kaczyńskiego. Chociaż, kto wie… Bo przecież, zamawiając tę mszę i idąc na nią, doskonale wiedział, że nie o żadną modlitwę chodzi. Wiedział, co powie do osób zgromadzonych w kościele. Więc może to on wymyślił obecność kamer, aby powiększyć audytorium o te kilkaset tysięcy spośród tych, którzy jeszcze oglądają „kurwizję”.

Praktykujący katolicy (powtarzam – praktykujący!) to przedziwni ludzie. A już praktykujący katolicy popierający PIS to istne kuriozum i jednocześnie wzorzec podwójnej moralności, zakłamania i obłudy. Dostają histerycznych spazmów na widok Matki Boskiej na tęczowym tle lub gdy dyrektor szkoły nakazuje zdjąć krzyż ze ściany w klasie lekcyjnej. Bo strasznie zostały obrażone ich uczucia religijne. Biedactwa, takie są wrażliwe… Ale już wygłaszanie w świątyniach czysto politycznych przemówień przez lidera partii politycznej zupełnie im nie przeszkadza. Pieprzą jakieś frazesy i banialuki o miłości bliźniego, miłosierdziu oraz wybaczaniu. A nie oburza ich, że w przemówieniu Kaczyńskiego nie było nawet śladu tej miłości bliźniego i miłosierdzia, była tylko złość, frustracja, jad i nienawiść, judzenie i oskarżenia… To nie do wiary, ale ten pojeb mówił w świątyni o… aferze Amber Gold! I z tej afery zrobił „wizytówkę” poprzednich, niepisowskich rządów. Powoływał się przy tym na film Latkowskiego, notorycznego kłamcy, oszusta i byłego bandyty. Przez lata zajmującego się ściąganiem haraczy dla gangsterów, zastraszaniem i biciem ludzi. Dla człowieka niepodzielnie rządzącego Polską i wielkiego rzekomo katolika autorytetem jest… zwykły kryminalista! Przeciwko któremu jest już tyle pozwów o zniesławienie, że już nawet przestał je liczyć.

Purpurowe hieny, które Kaczyńskiemu pozwalają na takie „gościnne występy” w świątyni, ale także partyjni podwładni Prezesa (np. Brudziński, Jurgiel) ten chamski, bezpardonowy atak na przeciwników politycznych nazywają „modlitwą za zmarłych”. Ani to modlitwa, ani nie za zmarłych… Tylko ohydna gra polityczna i propaganda, żywcem wzięta z początków stanu wojennego. Transmitowana na cały kraj przez „kurwizję”, za nasze pieniądze. Czyli za pieniądze tych, w których m.in. wymierzone były oskarżenia żoliborskiej kanalii. Gdybym ja był człowiekiem wierzącym i uczęszczającym do kościoła, i usłyszałbym po mszy takie słowa, jakie wypowiedział Kaczyński, to nie tylko moja noga by już nigdy w żadnym kościele nie postała. Ale poszedłbym do tego kościoła i dałbym w pysk proboszczowi, który na to zezwolił. A potem na murze plebani strzeliłbym czarną farbą napis. „To wy powinniście wisieć na krzyżach”.

[CC] Jacek Nikodem vel Jacek Awarski

To oni powinni wisieć na krzyżach

„Seryjny hienizm. Paskudne”. Te słowa dopiero co wypowiedziała Barbara Nowacka. W ten właśnie sposób skomentowała „przemówienie” Jarosława Kaczyńskiego, jakie wygłosił w kościele, przy okazji rocznicowej mszy za duszę swojej ukochanej mamuśki. Ale ja dziś zajmę się nie żoliborską kanalią, tylko kanaliami purpurowymi, które Kaczyńskiemu wygłaszanie takich przemówień w świątyniach umożliwiają.

Od ładnych paru lat, gdy obserwuję działania hierarchów kościelnych, odnoszę wrażenie, że dziś instytucją kościoła katolickiego w Polsce kierują jacyś purpurowi dywersanci lub sabotażyści. Których celem nadrzędnym, oczywiście poza „dojeniem” wiernych i budżetu państwa, jest zniszczenie tegoż kościoła. Gdy tylko jest okazja zrobić coś, co nie spodoba się Polakom i skutecznie zniechęci do kleru kolejne tysiące z nas, zawsze biskupi skrzętnie taką okazję wykorzystują. Można by wymienić multum ich decyzji, działań lub publicznych wypowiedzi, których nie tylko nijak nie da się pogodzić z ogólnie rozumianym dobrem kościoła, ale nawet z logiką i zdrowym rozsądkiem. W ciągu ostatnich kilku dni mieliśmy do czynienia z dwoma takimi wypadkami.

Pierwszym było wymiganie się, po raz kolejny zresztą, od wspierania Jurka Owsiaka oraz WOŚP. Na pytanie, czy kościół takiego wsparcia udzieli i czy umożliwi wolontariuszom zbieranie pieniędzy w pobliżu świątyń, Episkopat odpowiedział tyleż lapidarnie, co jednoznacznie i zarazem w sposób… przewidywany. „Wspomniane wydarzenie nie jest inicjatywą Kościoła katolickiego. Konferencja Episkopatu Polski nie zajęła w tej sprawie żadnego stanowiska”… Mam ochotę wycedzić przez zęby dwa słowa – ja pierdolę! Co też właśnie czynię i to dwukrotnie. Ja pierdolę! Toż przecież wszyscy w Polsce wiedzą, że Orkiestra nie jest inicjatywą tego zasranego kościoła katolickiego! Gdyby nią była, to by nawet 10 tysięcy złotych polskich nie zebrała! Gdyby to Jędraszewski i Gądecki byli jej organizatorami, to by więcej przekleństw i kpin zebrali, niż pieniędzy. Kto normalny na umyśle zechciałby dawać pieniądze złodziejom, oszustom i wyłudzaczom w sutannach?! Wiedząc w dodatku, że część tych zebranych pieniędzy wydadzą na adwokatów, którzy będą ich bronić przed zarzutami pedofilii?. Gdyby Orkiestra była inicjatywą kościoła, to już od 6 miesięcy słyszelibyśmy z ambon i w mediach o konieczności wpłacania pieniędzy na zakup sprzętu! Więc nie trzeba by teraz było prosić biskupów o wsparcie! Zwracam Waszą uwagę, że tej purpurowej swołoczy nawet przez gardło nie przechodzi nazwa Orkiestry! „Wspomniane wydarzenie”. Tak nazywają ogólnonarodową, nie mającą odpowiednika w całej historii naszego kraju, wielką akcję charytatywną, w której co roku uczestniczą miliony Polaków… Jak małą glistą trzeba być, aby nie potrafić nawet wypowiedzieć słowa „WOŚP”?

Widać dla biskupów zakup koniecznego sprzętu medycznego nie jest wystarczającym powodem, by angażować autorytet kościoła, marnować czas księży zajętych robieniem kasy i choćby okazać sympatię dla działalności WOŚP i entuzjazmu oraz wrażliwości milionów Polaków. Jak oni muszą strasznie Jurka nienawidzić… Ale u tych purpurowych kanalii nic mnie już nie zdziwi. Byli przeciwko Strajkowi Kobiet. Bo dla nich na ulice wyszły nie polskie kobiety, matki i córki, tylko „ladacznice”, „lewaczki” i awanturnice… Które chciały rzekomo zniszczyć ich kościoły. Które wcale nie są ich! Nie wsparli żadnego z protestów bankrutujących przedsiębiorców. Bo ich nie interesuje powodzenie i przyszłość polskich firm, ich pracowników oraz ich rodzin. Tylko władza i życie w uksusie. Milczą jak zaklęci w sprawie pedofilii własnych podwładnych. Jak się polskiego biskupa zapyta o ich zbrodnie na naszych dzieciach, to ten od razu zaczyna gadać o „lewactwie”, LGBT i gender… Podczas sierpniowej KEP mieli potępić pedofilię w kościele, a gadali wyłącznie o… leczeniu gejów w zakładanych przez siebie poradniach dla osób LGBT. Jędraszewski, Gądecki, Wątroba i Czaja chcą leczyć gejów! To może niech się sami wpierw spróbują wyleczyć z homoseksualizmu. Albo niech się wezmą za leczenie tego starego żoliborskiego capa.

Owsiaka i WOŚP w każdym razie nie wesprą. Jak się da, to pewnie nawet będą im przeszkadzać, potępiać, pomawiać i zniechęcać. Ale za to bez wahania zaangażowali się ostatnio w kolejną inicjatywę psychopatki Kai Godek. Episkopat zalecił księżom, by wolontariusze mogli prowadzić na terenie parafii zbiórkę podpisów pod jej projektem „Stop LGBT”… Czyli dla biskupów i księży nie jest wrogiem brak sprzętu medycznego w szpitalach. On jest nieważny. Nie jest również ich celem zdrowie i szczęście Polaków. Wrogiem są mniejszości seksualne. A celem ich zwalczanie i piętnowanie. Tak jakby biskupi i księża należeli do większości seksualnej… Ciekawe, ile uduchowionych młodzieńców byłoby chętnych wstąpić do seminariów, gdyby wprowadzono przepis, że warunkiem otrzymania święceń jest… poddanie się kastracji.

Nic już nie zapobiegnie klęsce kościoła katolickiego w Polsce. Nie ma takiej siły, by odwrócić proces upadku, który trwa od co najmniej 10 lat. Ale można przynajmniej próbować spowolnić ten proces… Można wykonywać jakieś gesty, które świadczą o dobrej woli i bliskości duchowej z wiernymi! Spasione, purpurowe wieprze, zapatrzone tylko we własne koryto, nawet tego nie potrafią. A okazja sama im się właśnie pcha do rąk! Wiadomo przecież, jaką miłością Polacy darzą Jurka i jego Orkiestrę. NASZĄ ORKIESTRĘ! Biskupi widzą, jaki płomień co roku w styczniu Jurek rozpala w naszych sercach. I kościół mógłby choć raz ogrzać się przy tym płomieniu i w jego blasku. Przecież nic by bardziej nie pomogło tej skostniałej, zdegenerowanej i upadającej instytucji jak właśnie rozwieszenie na kościelnych murach barwnych plakatów z „czerwonym serduszkiem” Orkiestry! Wezwanie przez księży z ambon wiernych do dawania, po wyjściu z kościoła, datków wolontariuszom z puszkami. Lub choćby poczęstowanie tych zmarzniętych wolontariuszy gorącą herbatą. Może i kościół zebrałby w tym szczególnym dniu nieco mniej na tacę, bo część pieniędzy ludzie daliby na WOŚP. Ale zyskałby sympatię i uznanie Polaków, a to coś więcej, niż forsa. Choć raz hierarchowie udowodniliby, że nie tkwią w zupełnym oderwaniu od potrzeb społeczeństwa, że nie chowają się za tym swoim murem niechęci, zawiści, zła, kłamstwa, egoizmu, luksusu i zepsucia…

Gdy widzę spasionego wieprza w złotych i purpurowych szatach, z kałdunem wiszącym poniżej genitaliów, mającego pod oczami wory od ciągłego chlania i rozpusty, wystawiającego tłustą łapę do pocałowania skromnie ubranej, zgarbionej staruszce, to mi się, k… mać, przypomina XVII-wieczne darcie z ludzi pasów lub rozwłóczenie końmi… Pierścienie na tych jego tłustych paluchach są więcej warte, niż roczna emerytura tej staruszki! I to dzięki takim jak ta staruszka ten spasiony ścierwojad i nierób opływa w luksusy. Zachodzę wtedy w głowę, jak ktoś, kto uważa się za przyzwoitego i uczciwego człowieka, może ogóle w Polsce chodzić do kościoła na msze, spowiadać się z grzechów i rzucać tej swołoczy pieniądze na tacę. Co ta banda oszustów, złodziei, pedofilów i darmozjadów ma wspólnego z naukami Chrystusa?! Chrystus sam by się ukrzyżował, gdyby to zobaczył… I to kilka razy. Ze wstydu, błagając o przebaczenie.

MSZA ZA MATKĘ. I drugie arcydzieło… Wszyscy już słyszeliście lub nawet oglądaliście relację z kuriozalnej mszy za matkę Kaczyńskich, więc oszczędzę sobie jej opisu. „Kurwskiemu” chyba już kompletnie odj*bało… Bo nie sądzę, aby kamery w kościele były pomysłem samego Kaczyńskiego. Chociaż, kto wie… Bo przecież, zamawiając tę mszę i idąc na nią, doskonale wiedział, że nie o żadną modlitwę chodzi. Wiedział, co powie do osób zgromadzonych w kościele. Więc może to on wymyślił obecność kamer, aby powiększyć audytorium o te kilkaset tysięcy spośród tych, którzy jeszcze oglądają „kurwizję”.

Praktykujący katolicy (powtarzam – praktykujący!) to przedziwni ludzie. A już praktykujący katolicy popierający PIS to istne kuriozum i jednocześnie wzorzec podwójnej moralności, zakłamania i obłudy. Dostają histerycznych spazmów na widok Matki Boskiej na tęczowym tle lub gdy dyrektor szkoły nakazuje zdjąć krzyż ze ściany w klasie lekcyjnej. Bo strasznie zostały obrażone ich uczucia religijne. Biedactwa, takie są wrażliwe… Ale już wygłaszanie w świątyniach czysto politycznych przemówień przez lidera partii politycznej zupełnie im nie przeszkadza. Pieprzą jakieś frazesy i banialuki o miłości bliźniego, miłosierdziu oraz wybaczaniu. A nie oburza ich, że w przemówieniu Kaczyńskiego nie było nawet śladu tej miłości bliźniego i miłosierdzia, była tylko złość, frustracja, jad i nienawiść, judzenie i oskarżenia… To nie do wiary, ale ten pojeb mówił w świątyni o… aferze Amber Gold! I z tej afery zrobił „wizytówkę” poprzednich, niepisowskich rządów. Powoływał się przy tym na film Latkowskiego, notorycznego kłamcy, oszusta i byłego bandyty. Przez lata zajmującego się ściąganiem haraczy dla gangsterów, zastraszaniem i biciem ludzi. Dla człowieka niepodzielnie rządzącego Polską i wielkiego rzekomo katolika autorytetem jest… zwykły kryminalista! Przeciwko któremu jest już tyle pozwów o zniesławienie, że już nawet przestał je liczyć.

Purpurowe hieny, które Kaczyńskiemu pozwalają na takie „gościnne występy” w świątyni, ale także partyjni podwładni Prezesa (np. Brudziński, Jurgiel) ten chamski, bezpardonowy atak na przeciwników politycznych nazywają „modlitwą za zmarłych”. Ani to modlitwa, ani nie za zmarłych… Tylko ohydna gra polityczna i propaganda, żywcem wzięta z początków stanu wojennego. Transmitowana na cały kraj przez „kurwizję”, za nasze pieniądze. Czyli za pieniądze tych, w których m.in. wymierzone były oskarżenia żoliborskiej kanalii. Gdybym ja był człowiekiem wierzącym i uczęszczającym do kościoła, i usłyszałbym po mszy takie słowa, jakie wypowiedział Kaczyński, to nie tylko moja noga by już nigdy w żadnym kościele nie postała. Ale poszedłbym do tego kościoła i dałbym w pysk proboszczowi, który na to zezwolił. A potem na murze plebani strzeliłbym czarną farbą napis. „To wy powinniście wisieć na krzyżach”…

[CC] Jacek Nikodem vel Jacek Awarski
(362)

Pobierz PDF Wydrukuj