Kalendarium zbrodni na narodzie

Marzec AD 2020. W Polsce pojawił się meteor. Latał od ściany do ściany, odwiedzał rozlewnie płynów do odkażania, szpitale, SOR-y... Wszędzie go było pełno. Czekałem cierpliwie, kiedy zobaczę "główkę" (prącia Prezesa - przyp. aut.), jak instaluje gdzieś respirator lub przenosi chorych na wirusa z łóżka na łóżko. Nie doczekałem się, ale za to zobaczyłem "Pierwszą Niemowę" z przyłbicą na ryju, szyjąca maseczki. I nie było ważne to, że ratownicy medyczni gorąco witający "główkę" pod jakimś szpitalem tyle mieli wspólnego ze służbą zdrowia, ile ja mam wspólnego z wojną o Górny Karabach. Bo byli to lokalni działacze PIS-u, poprzebierani na potrzeby wzniosłych relacji w mediach... A człowiekiem towarzyszącym "główce" w chwili, gdy zaglądał do mieszalnika płynu do dezynfekcji, był nie kto inny, tylko PIS-dzielec Daniel Obajtek, szef ORLEN-u. Który już w 2016r. powinien usłyszeć 3 wyroki sądowe i w tej chwili być w połowie odsiadywania kary więzienia za złodziejstwo i wyłudzenia pieniędzy.

Ważne jednak było to, że durny naród miał okazję widzieć, jak głowa państwa jeździ po całym kraju i troszczy się o nasze zdrowie i bezpieczeństwo. Przecież nie musiał jeździć! A jednak jeździł. Ludzki pan, wybitny mąż stanu, Ojciec Narodu. Złośliwi wprawdzie twierdzili, że tak naprawdę, to w dupie ma nasze życie i zdrowie, a jeździ wyłącznie po to, aby zdobywać głosy wyborców, bo akurat trwała jakaś kampania prezydencka. Ale to na pewno nie była prawda! Jeździł i zaglądał do mieszalnika, bo nas kocha i troszczy się o nas jak o swoją córuchnę Kingunię. Tylko dlaczego dziś, gdy sytuacja w naszym kraju jest 10 razy gorsza, tej mendy nigdzie nie widzimy?! Może jednak przegrał wybory i dziś już nie jest głową państwa?! A może przeciwnie, wygrał wybory i ma już w dupie suwerena?! Woli bzykać Leśne Ruchadełko, zamieszczać na portalach społecznościowych fotki jakichś oposów lub szusować na nartach w Alpach...

POCZĄTKI.

Marzec i kwiecień. Wszyscy już się zorientowali, że buńczuczne zapewnienia PIS-dzielców o świetnym przygotowaniu do walki z wirusem można o kant dupy potłuc. Mieliśmy kretyńskie, szydercze wypowiedzi Szumowskiego o noszeniu maseczek na łokciu lub szyi. A na czele naszych służb sanitarno-epidemiologicznych stał nadal ktoś tak bezdennie ograniczony umysłowo jak Pinkas (ksywa "Lód w Majtkach"), co już wtedy oznaczało, że poddajemy się wirusowi walkowerem. Skorupiak Pinkas jest zresztą szefem Sanepidu do dziś. Awantura o spęd PIS-dzielców pod pomnikiem pokazała z kolei wyraźnie, że restrykcyjne przepisy wprowadzone przez PIS nie dotyczą wszystkich, a tylko durnego suwerena. „Rasy panów” nie dotyczą. Potwierdzeniem był rajd po cmentarzach żoliborskiego pojeba, w asyście stada PIS-dzielców, z Brudzińskim i Błaszczakiem na czele. Ale suweren zrozumiał to opacznie. Że można łamać przepisy, skoro łamią je ci, którzy te przepisy wprowadzili…

Przez następne miesiące PIS mogło zrobić w Polsce niemal wszystko. Od załatania koszmarnych braków w zaopatrzeniu, poprzez stworzenie nowych miejsc w szpitalach, po organizację kursów dla części personelu, które pozwoliłyby dziś zapewniać stałą obsługę setek respiratorów. Bo co z tego, że dziś w jakimś szpitalu stoją 3 urządzenia, skoro do ich obsługi jest tylko jedna osoba, gdyż pozostałe zajmują się stale dowożonymi chorymi lub przebywają na kwarantannie. A przecież żaden dyrektor szpitala nie pozwoli, aby osoba bez przeszkolenia obsługiwała respirator! Bo gdyby choremu coś złego się przytrafiło, wylądowaliby oboje w celi... Dopiero teraz PIS uświadomiło sobie braki w personelu i chce na cito organizować takie kursy. Już to kiedyś przerabialiśmy... 3-tygodniowe szkolenia dla "oficerów" naszego kontrwywiadu wojskowego, organizowane niegdyś przez Macierewicza. Efekt? Dziś kontrwywiad już nie istnieje. Ale tu chodzi o życie ludzkie, a w ciągu tygodnia nikt nie jest w stanie opanować wiedzy, którą na studiach przyszli anestezjolodzy opanowują miesiącami. Można było również zadbać o szkolenia w zakresie badania próbek. Dziś w Szczecinie trzeba ze szpitali ściągać medyków do pracy w laboratoriach... Ale kogo na Nowogrodzkiej to obchodzi? Sasina?! Terleckiego?!

PIS nie zrobiło nic. Mieliśmy komfortową sytuację. Wirus uderzył najpierw we Włochy, potem Hiszpanię, Francję, Niemcy i Belgię. Mieliśmy 1,5 miesiąca czasu na przygotowanie się. I uczenie się od innych, jak należy sobie radzić z pandemią. Rząd nawet tego nie potrafił. Za to Błaszczak potrafił rozwalić wojskowy instytutu epidemiologii, jedyną taką instytucję w naszej armii. Wciskali nam kłamstwa o drobiazgowych kontrolach na granicach. Po rzekomym wprowadzeniu obowiązkowych badań na Okęciu ludzie godzinami szukali punktu medycznego, w którym mogliby zmierzyć sobie głupią temperaturę! Tydzień po rzekomym wprowadzeniu granicznych obostrzeń do Wrocławia wjeżdżały jak w masło autokary z turystami wracającymi z północnych Włoch! Z samego centrum epidemii! Ale co miało PIS powiedzieć? Cały kwiecień mieli głowy zaprzątnięte kampanią i organizacją majowych wyborów. To był aż do lipca ich priorytet. Walka z pandemią mogła poczekać. Polacy mogli zdychać… Ale oni nie mogli przegrać tych wyborów.

MAJ. Wojna o dotrzymanie terminu wyborów, nocne głosowania w sprawie ich organizacji (normalne? korespondencyjne?), nadanie kompetencji PKW Sasinowi, bunt Gowina, bezprawny druk kart do głosowania... Nadal nie było czasu na zajmowanie się wirusem, bo ważniejsze było przeciągnięcie na swoją stronę tej gnidy posła Bortniczuka i kilku innych "gowinowców" na czele z Emilewicz. Tą samą Emilewicz, która w końcu kwietnia zapowiedziała... koniec pandemii! I to już w kwietniu-maju rozpoczęła się powolna eksterminacja narodu. Trwało w najlepsze manipulowanie danymi o liczbie ofiar śmiertelnych. Nawet zapalenie krtani uznawano za przyczynę śmierci, byle nie Covid, którym denat się zaraził. Mogliśmy wykonywać po 20 tysięcy testów dziennie. A były dni, gdy poddawano im raptem 4 tysiące osób! Żeby w przeddzień wyborów uspokoić wyborców, że liczba zarażonych nie jest jakaś porażająca. Dziś przedstawiciele władz przyznają, że testy są podstawą w walce z wirusem. K... wasza PIS-owska mać! Aż 7 miesięcy zajęło im dojście do tak odkrywczych wniosków? Cały świat wie o tym od kwietnia!

Nikt w rządzie nie przejmował się tym, że 90% rozporządzeń antycovidowych było sprzecznych z Konstytucja i prawem. Nikomu nie przyszło do głowy, by to prawo dostosować do nowych okoliczności. Nie pomyślał o tym ani Cep, ani Ziobro lub Kamiński. A ustawy o SN i TK nowelizowali po 7 razy w ciągu roku! Nie przyszło to także do głowy tej PIS-dzie Witek, ponoć 2. osobie w państwie. Powód zaniechania był prosty. Oni łamania przez siebie Konstytucji i prawa nie uważają za łamanie Konstytucji i prawa. Tylko za normę. I dziś ta norma powróciła. Ale identycznie jest ze wszystkimi pozostałymi aspektami walki z wirusem! Jedna wielka ignorancja i arogancja, buta, kłamstwo, pycha i hipokryzja. „Państwo jest świetnie przygotowane, ale mamy przejściowe trudności…”. I oczywiście nie popełnili żadnych błędów! Oni nigdy nie potrafią przyznać się do własnych błędów. A PO-wcom do dziś wypominają błędy sprzed 12 lat! Brak działań w pierwszych miesiącach, w ówczesnym chaos i panice, można od biedy zrzucić na karb zaskoczenia szybkością rozprzestrzeniania się wirusa. Ale dziś nic już tych PIS-owskich zbrodniarzy nie tłumaczy. Jeden ze znanych epidemiologów niedawno powiedział: "gdy w karetce czekającej pod szpitalem umrze na Covid choćby jeden pacjent, będzie to wyłącznie wina rządzących..."

PODSUMOWANIE.

Marzec – ignorowanie zagrożenia, jesteśmy przecież świetnie przygotowani. Wyśmiewanie skuteczności maseczek i testów. Tylko "główki" jest wszędzie pełno... Gdzie się nie pojawi, to wraz ze swoją świtą wprowadza wyłącznie chaos i panikę.

Kwiecień – wielki szok, ale trwają gorączkowe, histeryczne przygotowania do wyborów 10 maja. Odsunięcie PKW od organizacji wyborów, łamanie przez rządzących własnych zarządzeń, reglamentacja testów. Na Okęciu ląduje gigantyczny An-225, w świetle fleszy witają go Cep, Sasin, wiceministrowie oraz kompania honorowa WP. Słyszymy – PIS uratowało miliony Polaków! Po tygodniu okazuje się, że nie przywieziono w nim nic, co by się nadawało do użytku…

Maj – jw. Zmiana na stanowisku I Prezes SN, trwa awantura o termin wyborów, szantażowanie zbuntowanych posłów, powtarzanie głosowań w Sejmie, 70 milionów wyrzucone w błoto przez tego skurw... Sasina. Skutecznie rywalizuje z nim Szumowski, który za 200 milinów kupuje nieistniejące respiratory, a za 135 milionów maseczki, które do dziś pleśnieją w magazynach. Wcześniej pleśniały w magazynach koreańskich. Teraz te maseczki ministerstwo zdrowia próbuje wcisnąć na siłę szpitalom… Ciekawe, czy i członkowie rządu będą ich używać?

Czerwiec – kampania wyborcza. Rządu praktycznie nie ma, bo ruszył w Polskę agitować za "główką prącia". W krytycznym dla państwa momencie rada ministrów zbiera się w czerwcu... jeden raz! Ministrowie, zamiast wirusem, zajmują się osobami LGBT i „wartościami rodzinnymi”. Pod pretekstem przyjmowania ustaw antykryzysowych PIS przemyca zapisy: antyaborcyjne, zaostrzające kary za znieważenie głowy państwa oraz mające związek z wyborami.

Lipiec – wirus nieco odpuszcza. Zamiast wykorzystać ten czas na przygotowania, PIS dochodzi do wniosku, że to koniec zagrożenia. Rządu nadal nie ma. Wszystko podporządkowane jest II turze wyborów. "Wiadomości" w "kurwizji" - 15 min. o "główce", 10 min. o "złym Trzaskowskim", 1 min. o wirusie. Cep i "główka" obwieszczają koniec pandemii. Maseczek już nie potrzebujemy, możemy spokojnie iść na wybory i wyjeżdżać na urlopy! Potem zamieszanie w związku ze szczytem RE w Brukseli. Do akcji wkracza Ziobro. Awantura wokół konwencji stambulskiej oraz znów osób LGBT.

Sierpień – ucieka mały szczur Czaputowicz. Ucieka duży szczur Szumowski. Chaos w ministerstwie zdrowia. Nowy szef ma zupełnie inne zdanie nt. metod walki z pandemią. Zaczynają się przymiarki do rekonstrukcji rządu i pierwsze kłótnie w Zjednoczonej Prawicy. O wirusie na Nowogrodzkiej nikt już nie pamięta.

Wrzesień - koalicjanci rzucają się sobie do gardeł, wszystkie chwyty dozwolone. 80% ministrów nie jest pewnych swoich stołków, więc przez 3 tygodnie w ogóle nie pracują. Posiedzenia RM odbywają się na Nowogrodzkiej. Priorytetem staje się nagle przyjęcie ustawy "bezkarność +", jedynej takiej na świecie. Górnicy zaczynają się buntować.

Pokażcie mi w tym 6-miesięcznym kalendarium choćby 2 tygodnie, kiedy rząd PIS-u zajmował się rzeczywiście naszym zdrowiem i bezpieczeństwem. I teraz ten skurw... Sasin, o mordzie gestapowskiego oprawcy, atakuje lekarzy za brak zaangażowania w walkę z wirusem! Jedyne, co Sasin zrobił w walce z wirusem, to było zajechanie rządową limuzyną na lotnisko, gdy lądował AN-225. I pozowanie do zdjęć. Druga PIS-owska menda, Schreiber, atakuje nauczycieli za to, że boją się o życie swoich uczniów i swoje. Ta gnida robi sobie raz dziennie (na nasz koszt) bardzo drogi test trójgenowy. A przeciętny nauczyciel nawet nie wie, że takie bardzo skuteczne testy w ogóle istnieją! Bo po co rząd ma mu tym zawracać głowę? Zaś wicepremier Gliński ujawnia następny priorytet Nowogrodzkiej. Nie żadna walka z pandemią! Tylko "powiązanie mediów prywatnych z rządem..."

Mamy w Polsce co najmniej kilkuset zbrodniarzy. Pora zacząć szukać wysokich drzew. Chyba, że wystarczą latarnie…

[CC] Jacek Nikodem

Kalendarium zbrodni na narodzie .

Marzec AD 2020. W Polsce pojawił się meteor. Latał od ściany do ściany, odwiedzał rozlewnie płynów do odkażania, szpitale, SOR-y... Wszędzie go było pełno. Czekałem cierpliwie, kiedy zobaczę "główkę" (prącia Prezesa - przyp. aut.), jak instaluje gdzieś respirator lub przenosi chorych na wirusa z łóżka na łóżko. Nie doczekałem się, ale za to zobaczyłem "Pierwszą Niemowę" z przyłbicą na ryju, szyjąca maseczki. I nie było ważne to, że ratownicy medyczni gorąco witający "główkę" pod jakimś szpitalem tyle mieli wspólnego ze służbą zdrowia, ile ja mam wspólnego z wojną o Górny Karabach. Bo byli to lokalni działacze PIS-u, poprzebierani na potrzeby wzniosłych relacji w mediach... A człowiekiem towarzyszącym "główce" w chwili, gdy zaglądał do mieszalnika płynu do dezynfekcji, był nie kto inny, tylko PIS-dzielec Daniel Obajtek, szef ORLEN-u. Który już w 2016r. powinien usłyszeć 3 wyroki sądowe i w tej chwili być w połowie odsiadywania kary więzienia za złodziejstwo i wyłudzenia pieniędzy.

Ważne jednak było to, że durny naród miał okazję widzieć, jak głowa państwa jeździ po całym kraju i troszczy się o nasze zdrowie i bezpieczeństwo. Przecież nie musiał jeździć! A jednak jeździł. Ludzki pan, wybitny mąż stanu, Ojciec Narodu. Złośliwi wprawdzie twierdzili, że tak naprawdę, to w dupie ma nasze życie i zdrowie, a jeździ wyłącznie po to, aby zdobywać głosy wyborców, bo akurat trwała jakaś kampania prezydencka. Ale to na pewno nie była prawda! Jeździł i zaglądał do mieszalnika, bo nas kocha i troszczy się o nas jak o swoją córuchnę Kingunię. Tylko dlaczego dziś, gdy sytuacja w naszym kraju jest 10 razy gorsza, tej mendy nigdzie nie widzimy?! Może jednak przegrał wybory i dziś już nie jest głową państwa?! A może przeciwnie, wygrał wybory i ma już w dupie suwerena?! Woli bzykać Leśne Ruchadełko, zamieszczać na portalach społecznościowych fotki jakichś oposów lub szusować na nartach w Alpach...

POCZĄTKI.

Marzec i kwiecień. Wszyscy już się zorientowali, że buńczuczne zapewnienia PIS-dzielców o świetnym przygotowaniu do walki z wirusem można o kant dupy potłuc. Mieliśmy kretyńskie, szydercze wypowiedzi Szumowskiego o noszeniu maseczek na łokciu lub szyi. A na czele naszych służb sanitarno-epidemiologicznych stał nadal ktoś tak bezdennie ograniczony umysłowo jak Pinkas (ksywa "Lód w Majtkach"), co już wtedy oznaczało, że poddajemy się wirusowi walkowerem. Skorupiak Pinkas jest zresztą szefem Sanepidu do dziś. Awantura o spęd PIS-dzielców pod pomnikiem pokazała z kolei wyraźnie, że restrykcyjne przepisy wprowadzone przez PIS nie dotyczą wszystkich, a tylko durnego suwerena. „Rasy panów” nie dotyczą. Potwierdzeniem był rajd po cmentarzach żoliborskiego pojeba, w asyście stada PIS-dzielców, z Brudzińskim i Błaszczakiem na czele. Ale suweren zrozumiał to opacznie. Że można łamać przepisy, skoro łamią je ci, którzy te przepisy wprowadzili…

Przez następne miesiące PIS mogło zrobić w Polsce niemal wszystko. Od załatania koszmarnych braków w zaopatrzeniu, poprzez stworzenie nowych miejsc w szpitalach, po organizację kursów dla części personelu, które pozwoliłyby dziś zapewniać stałą obsługę setek respiratorów. Bo co z tego, że dziś w jakimś szpitalu stoją 3 urządzenia, skoro do ich obsługi jest tylko jedna osoba, gdyż pozostałe zajmują się stale dowożonymi chorymi lub przebywają na kwarantannie. A przecież żaden dyrektor szpitala nie pozwoli, aby osoba bez przeszkolenia obsługiwała respirator! Bo gdyby choremu coś złego się przytrafiło, wylądowaliby oboje w celi... Dopiero teraz PIS uświadomiło sobie braki w personelu i chce na cito organizować takie kursy. Już to kiedyś przerabialiśmy... 3-tygodniowe szkolenia dla "oficerów" naszego kontrwywiadu wojskowego, organizowane niegdyś przez Macierewicza. Efekt? Dziś kontrwywiad już nie istnieje. Ale tu chodzi o życie ludzkie, a w ciągu tygodnia nikt nie jest w stanie opanować wiedzy, którą na studiach przyszli anestezjolodzy opanowują miesiącami. Można było również zadbać o szkolenia w zakresie badania próbek. Dziś w Szczecinie trzeba ze szpitali ściągać medyków do pracy w laboratoriach... Ale kogo na Nowogrodzkiej to obchodzi? Sasina?! Terleckiego?!

PIS nie zrobiło nic. Mieliśmy komfortową sytuację. Wirus uderzył najpierw we Włochy, potem Hiszpanię, Francję, Niemcy i Belgię. Mieliśmy 1,5 miesiąca czasu na przygotowanie się. I uczenie się od innych, jak należy sobie radzić z pandemią. Rząd nawet tego nie potrafił. Za to Błaszczak potrafił rozwalić wojskowy instytutu epidemiologii, jedyną taką instytucję w naszej armii. Wciskali nam kłamstwa o drobiazgowych kontrolach na granicach. Po rzekomym wprowadzeniu obowiązkowych badań na Okęciu ludzie godzinami szukali punktu medycznego, w którym mogliby zmierzyć sobie głupią temperaturę! Tydzień po rzekomym wprowadzeniu granicznych obostrzeń do Wrocławia wjeżdżały jak w masło autokary z turystami wracającymi z północnych Włoch! Z samego centrum epidemii! Ale co miało PIS powiedzieć? Cały kwiecień mieli głowy zaprzątnięte kampanią i organizacją majowych wyborów. To był aż do lipca ich priorytet. Walka z pandemią mogła poczekać. Polacy mogli zdychać… Ale oni nie mogli przegrać tych wyborów.

MAJ. Wojna o dotrzymanie terminu wyborów, nocne głosowania w sprawie ich organizacji (normalne? korespondencyjne?), nadanie kompetencji PKW Sasinowi, bunt Gowina, bezprawny druk kart do głosowania... Nadal nie było czasu na zajmowanie się wirusem, bo ważniejsze było przeciągnięcie na swoją stronę tej gnidy posła Bortniczuka i kilku innych "gowinowców" na czele z Emilewicz. Tą samą Emilewicz, która w końcu kwietnia zapowiedziała... koniec pandemii! I to już w kwietniu-maju rozpoczęła się powolna eksterminacja narodu. Trwało w najlepsze manipulowanie danymi o liczbie ofiar śmiertelnych. Nawet zapalenie krtani uznawano za przyczynę śmierci, byle nie Covid, którym denat się zaraził. Mogliśmy wykonywać po 20 tysięcy testów dziennie. A były dni, gdy poddawano im raptem 4 tysiące osób! Żeby w przeddzień wyborów uspokoić wyborców, że liczba zarażonych nie jest jakaś porażająca. Dziś przedstawiciele władz przyznają, że testy są podstawą w walce z wirusem. K... wasza PIS-owska mać! Aż 7 miesięcy zajęło im dojście do tak odkrywczych wniosków? Cały świat wie o tym od kwietnia!

Nikt w rządzie nie przejmował się tym, że 90% rozporządzeń antycovidowych było sprzecznych z Konstytucja i prawem. Nikomu nie przyszło do głowy, by to prawo dostosować do nowych okoliczności. Nie pomyślał o tym ani Cep, ani Ziobro lub Kamiński. A ustawy o SN i TK nowelizowali po 7 razy w ciągu roku! Nie przyszło to także do głowy tej PIS-dzie Witek, ponoć 2. osobie w państwie. Powód zaniechania był prosty. Oni łamania przez siebie Konstytucji i prawa nie uważają za łamanie Konstytucji i prawa. Tylko za normę. I dziś ta norma powróciła. Ale identycznie jest ze wszystkimi pozostałymi aspektami walki z wirusem! Jedna wielka ignorancja i arogancja, buta, kłamstwo, pycha i hipokryzja. „Państwo jest świetnie przygotowane, ale mamy przejściowe trudności…”. I oczywiście nie popełnili żadnych błędów! Oni nigdy nie potrafią przyznać się do własnych błędów. A PO-wcom do dziś wypominają błędy sprzed 12 lat! Brak działań w pierwszych miesiącach, w ówczesnym chaos i panice, można od biedy zrzucić na karb zaskoczenia szybkością rozprzestrzeniania się wirusa. Ale dziś nic już tych PIS-owskich zbrodniarzy nie tłumaczy. Jeden ze znanych epidemiologów niedawno powiedział: "gdy w karetce czekającej pod szpitalem umrze na Covid choćby jeden pacjent, będzie to wyłącznie wina rządzących..."

PODSUMOWANIE.

Marzec – ignorowanie zagrożenia, jesteśmy przecież świetnie przygotowani. Wyśmiewanie skuteczności maseczek i testów. Tylko "główki" jest wszędzie pełno... Gdzie się nie pojawi, to wraz ze swoją świtą wprowadza wyłącznie chaos i panikę.

Kwiecień – wielki szok, ale trwają gorączkowe, histeryczne przygotowania do wyborów 10 maja. Odsunięcie PKW od organizacji wyborów, łamanie przez rządzących własnych zarządzeń, reglamentacja testów. Na Okęciu ląduje gigantyczny An-225, w świetle fleszy witają go Cep, Sasin, wiceministrowie oraz kompania honorowa WP. Słyszymy – PIS uratowało miliony Polaków! Po tygodniu okazuje się, że nie przywieziono w nim nic, co by się nadawało do użytku…

Maj – jw. Zmiana na stanowisku I Prezes SN, trwa awantura o termin wyborów, szantażowanie zbuntowanych posłów, powtarzanie głosowań w Sejmie, 70 milionów wyrzucone w błoto przez tego skurw... Sasina. Skutecznie rywalizuje z nim Szumowski, który za 200 milinów kupuje nieistniejące respiratory, a za 135 milionów maseczki, które do dziś pleśnieją w magazynach. Wcześniej pleśniały w magazynach koreańskich. Teraz te maseczki ministerstwo zdrowia próbuje wcisnąć na siłę szpitalom… Ciekawe, czy i członkowie rządu będą ich używać?

Czerwiec – kampania wyborcza. Rządu praktycznie nie ma, bo ruszył w Polskę agitować za "główką prącia". W krytycznym dla państwa momencie rada ministrów zbiera się w czerwcu... jeden raz! Ministrowie, zamiast wirusem, zajmują się osobami LGBT i „wartościami rodzinnymi”. Pod pretekstem przyjmowania ustaw antykryzysowych PIS przemyca zapisy: antyaborcyjne, zaostrzające kary za znieważenie głowy państwa oraz mające związek z wyborami.

Lipiec – wirus nieco odpuszcza. Zamiast wykorzystać ten czas na przygotowania, PIS dochodzi do wniosku, że to koniec zagrożenia. Rządu nadal nie ma. Wszystko podporządkowane jest II turze wyborów. "Wiadomości" w "kurwizji" - 15 min. o "główce", 10 min. o "złym Trzaskowskim", 1 min. o wirusie. Cep i "główka" obwieszczają koniec pandemii. Maseczek już nie potrzebujemy, możemy spokojnie iść na wybory i wyjeżdżać na urlopy! Potem zamieszanie w związku ze szczytem RE w Brukseli. Do akcji wkracza Ziobro. Awantura wokół konwencji stambulskiej oraz znów osób LGBT.

Sierpień – ucieka mały szczur Czaputowicz. Ucieka duży szczur Szumowski. Chaos w ministerstwie zdrowia. Nowy szef ma zupełnie inne zdanie nt. metod walki z pandemią. Zaczynają się przymiarki do rekonstrukcji rządu i pierwsze kłótnie w Zjednoczonej Prawicy. O wirusie na Nowogrodzkiej nikt już nie pamięta.

Wrzesień - koalicjanci rzucają się sobie do gardeł, wszystkie chwyty dozwolone. 80% ministrów nie jest pewnych swoich stołków, więc przez 3 tygodnie w ogóle nie pracują. Posiedzenia RM odbywają się na Nowogrodzkiej. Priorytetem staje się nagle przyjęcie ustawy "bezkarność +", jedynej takiej na świecie. Górnicy zaczynają się buntować.

Pokażcie mi w tym 6-miesięcznym kalendarium choćby 2 tygodnie, kiedy rząd PIS-u zajmował się rzeczywiście naszym zdrowiem i bezpieczeństwem. I teraz ten skurw... Sasin, o mordzie gestapowskiego oprawcy, atakuje lekarzy za brak zaangażowania w walkę z wirusem! Jedyne, co Sasin zrobił w walce z wirusem, to było zajechanie rządową limuzyną na lotnisko, gdy lądował AN-225. I pozowanie do zdjęć. Druga PIS-owska menda, Schreiber, atakuje nauczycieli za to, że boją się o życie swoich uczniów i swoje. Ta gnida robi sobie raz dziennie (na nasz koszt) bardzo drogi test trójgenowy. A przeciętny nauczyciel nawet nie wie, że takie bardzo skuteczne testy w ogóle istnieją! Bo po co rząd ma mu tym zawracać głowę? Zaś wicepremier Gliński ujawnia następny priorytet Nowogrodzkiej. Nie żadna walka z pandemią! Tylko "powiązanie mediów prywatnych z rządem..."

Mamy w Polsce co najmniej kilkuset zbrodniarzy. Pora zacząć szukać wysokich drzew. Chyba, że wystarczą latarnie…

[CC] Jacek Nikodem
(320)

Pobierz PDF Wydrukuj