Milczenie jest złotem.

Zarzucacie opozycji, że śpi, kiedy wojna w Zjednoczonej Prawicy "osłabia" wroga i jest to okazja do ataku? To ja się pytam, o jakim ataku myślicie?

(Abstrahując, Borys Budka na konferencji prasowej wyraził w ostrych słowach stanowisko KO w sprawie tej awantury.)

Weźmy pod uwagę, że ta "wojna" może być tylko prowokacją i jest to burza w szklance wody. Wszak do poniedziałku, czyli do jutra Zero dostał od prezesa czas na przemyślenia, więc nadal nie wiemy na czym stoimy. Ale przypuśćmy, że jednak się nie dogadają i mamy rząd mniejszościowy. Co z tego wynika?

Barbara Kus:

"Co to jest rząd mniejszościowy?"
Konstytucja nic nie mówi na temat rządu mniejszościowego. Wynika z niej, że każdy rząd musi być powołany przez większość Sejmu Od razu po wyborach rząd musi zdobyć w Sejmie ponad połowę obecnych na sali. Gdy mu się to nie uda, może jeszcze dwa razy stawać przed Sejmem i prosić o wotum zaufania. Za ostatnim razem jego sytuacja jest łatwiejsza. Nie musi zdobywać poparcia ponad połowy obecnych na sali. Wystarczy mu, aby dostał choć o jeden głos więcej za niż przeciw. Rząd od razu po powołaniu może utracić poparcie większości, a mimo to jest w stanie funkcjonować nawet przez całą kadencję. Dzieje się tak, ponieważ polska konstytucja chroni istniejące rządy. Jak już powstaną, to bardzo trudno jest je obalić. Ponadto premier takiego rządu mniejszościowego nie potrzebuje Sejmu, aby wymieniać ministrów. Wystarczy, że zdecyduje o konieczności wymiany ministra, a załatwi mu to prezydent bez Sejmu. Posłowie są rządowi potrzebni tylko do uchwalania ustaw. Rząd mniejszościowy jest skazany na tworzenie wędrownych koalicji, często innej do każdej ustawy. Za obecnej konstytucji mniejszościowy był rząd premiera Jerzego Buzka, Leszka Millera i Marka Belki. Ale nie zdarzyło się jeszcze, aby rząd mniejszościowy powstawał od razu na początku kadencji. Dotychczas było on efektem rozpadu koalicji wspierającej rząd i rozpadu partii. Na starcie politykom się udawało."

A gdyby tak, opozycja teraz - jakimś cudem - zdołała przejąć władzę, po tym "ataku", wg Waszych sugestii, co się stanie?

Jak wyobrażacie sobie odbudowę tej polskiej ruiny w każdym resorcie, z ogromnym zadłużeniem, bez budżetu, bez żadnych funduszy, bez wsparcia prezydenta, przy narastającym niezadowoleniu społeczeństwa i przy jego ostrym podziale, które oscyluje na krawędzi wojny domowej?

Przy rozwalonych stosunkach z sąsiadami, wojskami Łukaszenki na granicy i prowokowanym przez Macierewicza Putinem?

Zapewne jakieś wsparcie otrzymalibyśmy z UE, ale raczej nie liczyłabym na zbyt wiele - nie jesteśmy w strefie euro, jak Grecja...

Trzeba będzie wprowadzić plany oszczędnościowe, które wywołają ogólne niezadowolenie, kolejny raz zaciskanie pasa itd. Wtedy przejęcie na powrót władzy przez pis, nie będzie wymagało żadnych wysiłków ze strony kaczyńskiego - sami go o to poprosimy...

W tych okolicznościach MILCZENIE JEST ZŁOTEM!

No i na koniec, jak to na wojnie, plany strategiczne układa się po cichu, żeby wroga zaskoczyć, albo nie wdać się w bezsensowną walkę, która nas tylko osłabi, nic nie osiągniemy, tylko wojów potracimy, bo on będzie miał czas i możliwość przygotować się, znając naszą strategię...

Dlatego zaopatrzcie się w popcorn, chipsy, dobre drinki i zasiądźcie wygodnie w fotelach. Kto bardziej nerwowy, czy antyalkoholowy niech zaparzy melisę i wszyscy razem popatrzmy jak definitywnie rozpada się ten Kaczystan.

Ps: Po ostatnich sondażach widać, że pis ma się świetnie (35%), a domeną każdego dyktatora jest wycięcie w odpowiednim momencie tzw koalicjantów, którzy pomogli wejść na tron - może to właśnie ten czas...

[CC] Renata Bednarz

Milczenie jest złotem.

Zarzucacie opozycji, że śpi, kiedy wojna w Zjednoczonej Prawicy "osłabia" wroga i jest to okazja do ataku? To ja się pytam, o jakim ataku myślicie?

(Abstrahując, Borys Budka na konferencji prasowej wyraził w ostrych słowach stanowisko KO w sprawie tej awantury.)

Weźmy pod uwagę, że ta "wojna" może być tylko prowokacją i jest to burza w szklance wody. Wszak do poniedziałku, czyli do jutra Zero dostał od prezesa czas na przemyślenia, więc nadal nie wiemy na czym stoimy. Ale przypuśćmy, że jednak się nie dogadają i mamy rząd mniejszościowy. Co z tego wynika?

Barbara Kus:

"Co to jest rząd mniejszościowy?"
Konstytucja nic nie mówi na temat rządu mniejszościowego. Wynika z niej, że każdy rząd musi być powołany przez większość Sejmu Od razu po wyborach rząd musi zdobyć w Sejmie ponad połowę obecnych na sali. Gdy mu się to nie uda, może jeszcze dwa razy stawać przed Sejmem i prosić o wotum zaufania. Za ostatnim razem jego sytuacja jest łatwiejsza. Nie musi zdobywać poparcia ponad połowy obecnych na sali. Wystarczy mu, aby dostał choć o jeden głos więcej za niż przeciw. Rząd od razu po powołaniu może utracić poparcie większości, a mimo to jest w stanie funkcjonować nawet przez całą kadencję. Dzieje się tak, ponieważ polska konstytucja chroni istniejące rządy. Jak już powstaną, to bardzo trudno jest je obalić. Ponadto premier takiego rządu mniejszościowego nie potrzebuje Sejmu, aby wymieniać ministrów. Wystarczy, że zdecyduje o konieczności wymiany ministra, a załatwi mu to prezydent bez Sejmu. Posłowie są rządowi potrzebni tylko do uchwalania ustaw. Rząd mniejszościowy jest skazany na tworzenie wędrownych koalicji, często innej do każdej ustawy. Za obecnej konstytucji mniejszościowy był rząd premiera Jerzego Buzka, Leszka Millera i Marka Belki. Ale nie zdarzyło się jeszcze, aby rząd mniejszościowy powstawał od razu na początku kadencji. Dotychczas było on efektem rozpadu koalicji wspierającej rząd i rozpadu partii. Na starcie politykom się udawało."

A gdyby tak, opozycja teraz - jakimś cudem - zdołała przejąć władzę, po tym "ataku", wg Waszych sugestii, co się stanie?

Jak wyobrażacie sobie odbudowę tej polskiej ruiny w każdym resorcie, z ogromnym zadłużeniem, bez budżetu, bez żadnych funduszy, bez wsparcia prezydenta, przy narastającym niezadowoleniu społeczeństwa i przy jego ostrym podziale, które oscyluje na krawędzi wojny domowej?

Przy rozwalonych stosunkach z sąsiadami, wojskami Łukaszenki na granicy i prowokowanym przez Macierewicza Putinem?

Zapewne jakieś wsparcie otrzymalibyśmy z UE, ale raczej nie liczyłabym na zbyt wiele - nie jesteśmy w strefie euro, jak Grecja...

Trzeba będzie wprowadzić plany oszczędnościowe, które wywołają ogólne niezadowolenie, kolejny raz zaciskanie pasa itd. Wtedy przejęcie na powrót władzy przez pis, nie będzie wymagało żadnych wysiłków ze strony kaczyńskiego - sami go o to poprosimy...

W tych okolicznościach MILCZENIE JEST ZŁOTEM!

No i na koniec, jak to na wojnie, plany strategiczne układa się po cichu, żeby wroga zaskoczyć, albo nie wdać się w bezsensowną walkę, która nas tylko osłabi, nic nie osiągniemy, tylko wojów potracimy, bo on będzie miał czas i możliwość przygotować się, znając naszą strategię...

Dlatego zaopatrzcie się w popcorn, chipsy, dobre drinki i zasiądźcie wygodnie w fotelach. Kto bardziej nerwowy, czy antyalkoholowy niech zaparzy melisę i wszyscy razem popatrzmy jak definitywnie rozpada się ten Kaczystan.

Ps: Po ostatnich sondażach widać, że pis ma się świetnie (35%), a domeną każdego dyktatora jest wycięcie w odpowiednim momencie tzw koalicjantów, którzy pomogli wejść na tron - może to właśnie ten czas...

[CC] Renata Bednarz
(314)


Pobierz PDF Wydrukuj