Pedofile w sutannach mogą spać spokojnie

Miałem dylemat, o czym dziś napisać… O skandalu związanym z tworzeniem komisji ds. zbadania przypadków pedofilii? Czy o innym skandalu - zapowiadanym wypowiedzeniu przez rząd PIS konwencji stambulskiej o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie? Zdecydowałem się na pierwszy temat. Głównie dlatego, że całą awanturę wokół wypowiedzenia konwencji uważam za wywołaną sztucznie. Nikt nie będzie wypowiadać żadnej konwencji, bo nikomu na tym nie zależy, może poza Episkopatem. Ale to nie biskupi są inspiratorem i motorem tej zadymy, tylko Zbigniew Ziobro i jego hieny z ministerstwa sprawiedliwości. Chodzi więc zapewne „tylko” o wywołanie kolejnego światopoglądowego konfliktu polsko-polskiego, który pociągnie za sobą protesty na ulicach, ostre wypowiedzi w mediach, awanturę w Sejmie itd. A wszystko to ma służyć wyłącznie wywołaniu fermentu, który będzie świadczyć o słabości obecnego rządu i oczywiście Cepa zwanego „morawiecki”. Cep będzie tracić politycznie i wizerunkowo, a tylko o to chodzi jego rywalowi do przywództwa na polskiej prawicy. A potem cała sprawa ucichnie, tak jak po wyborach prezydenckich nikt już w PIS-ie nie wytyka Trzaskowskiemu awarii w „Czajce” ani wypadków autobusów na ulicach Warszawy… Temat wypowiedzenia konwencji też zostanie odłożony do szuflady. Do następnego razu…

KOMISJA. Niby wszyscy spodziewali się, że powołanie komisji ds. pedofilii w kościele to tylko zabieg propagandowy PIS, w dodatku wymuszony dwoma filmami braci Sekielskich. Ale jednak wielu Polaków sądziło, że ta bolszewicko-klerykalna swołocz będzie starała się przynajmniej zachować jakieś pozory rzetelnego i obiektywnego badania problemu zbrodniarzy i zboczeńców w sutannach. Dziś można już zapomnieć o jakiejkolwiek rzetelności i obiektywiźmie powołanej komisji. Już sam fakt, że przez pierwszy miesiąc po premierze „Tylko nie mów nikomu” (maj 2019r.) mówiono jeszcze o komisji zajmującej się wyłącznie pedofilią kleru, to szybko PIS-owcy rozszerzyli zakres jej działania na… ogół pedofilów! Cel był oczywisty. „Rozwodnienie” problemu i ukrycie księży pedofilów w tłumie innych, już świeckich pedofilów. I przedłużanie w nieskończoność prac komisji, tak aby jej raport końcowy ukazał się po 2080r. PIS nie miało żadnych oporów z objęciem pracami komisji także murarzy, architektów, lekarzy, nauczycieli itd. I na nic zdały się protesty, że pedofilami murarzami lub nauczycielami zajmują się z urzędu organa ścigania. A chodzi właśnie o to, by zbadać pedofilskie kanalie w sutannach, których organa ścigania nie mają jak ścigać, bo nie pozwalają na to przyjaciele pedofilów z Episkopatu i Nowogrodzkiej.

Ostatnio, po wielu miesiącach oczekiwania, poznaliśmy w końcu skład komisji. Gdyby nie drugi film Sekielskich, czekalibyśmy jeszcze z 10 lat… Już powołanie pierwszego jej członka, wyznaczony przez katolickiego oszołoma Pawlaka (Rzecznika Praw Dziecka), pokazało, jaki będzie „światopoglądowy profil” tej komisji. Został nim Błażej Kmieciak z Ordo Iuris, czyli również ultrakonserwatysta i fundamentalista katolicki. Kilka dni temu to on właśnie został również namaszczony na przewodniczącego tej komisji. Równie dobrze można było szefowanie komisji powierzyć biskupom Jędraszewskiemu lub Gądeckiemu. Albo jednemu z księży pedofilów. Pozostali członkowie (z wyjątkiem wybranego przez Senat) to również wybrańcy PIS. Może przyjąć w ciemno, że ich CV zostały wcześniej sprawdzone 3 pokolenia wstecz pod kątem „prawomyślności” i braku zawiązków z „lewakami”, liberałami lub ofiarami księży pedofilów.

Mamy więc np. Barbarę Chrobak, podwładną Ziobry z Prokuratury Generalnej i członkinię, a jakże by inaczej, jego Solidarnej Polski. Już samo powołanie jej w skład komisji to wielki szwindel. Jeszcze do niedawno nie spełniała ona ustawowych wymogów, by zostać wybrana! Nie ma ani wykształcenia kierunkowego (prawniczego, medycznego, psychologicznego itd.), ani tytułu naukowego, ani nie jest nauczycielem akademickim. Ale Ziobro nie z takimi problemami potrafi sobie poradzić. W ustawie „tarcza 3.0” upchnięto tak dużo PIS-owskich „poprawek” nie mających nic wspólnego ze wspieraniem gospodarki, że nikt nawet nie zwrócił uwagi na zmianę przepisów odnośnie wymogów stawianych członkom komisji. Wprowadzono zapis, że członkiem może być także osoba, która posiada… order lub odznaczenia państwowe! Ale Chrobak nie miała żadnego odznaczenia! Nic to! Przepisy weszły w życie 16 maja, a już 27 maja ten spasiony wieprz Święczkowski (Prokurator Krajowy) zwrócił się do „główki” z wnioskiem o nadanie Chrobak Srebrnego Krzyża Zasługi. „Główka” wydał postanowienia o nadaniu odznaczenia już 4 czerwca, dzięki czemu Prokurator Krajowy zdążył zgłosić jej kandydaturę do komisji (termin upływał 10 czerwca). I co o tym sądzicie? Przeczytałem rekomendacje PK dla Chrobak. Ja bym jej za nie dał 5 lat w ZK Wronki. Ale ona dostała nominację i teraz będzie „ścigać” pedofilów w sutannach do spółki z katolickim oszołomem Kmieciakiem. No przecież to są jakieś jaja z ofiar pedofilów…

Nie mam miejsca, by zajmować się teraz pozostałymi członkami komisji. Niemal wszyscy mają w swoim CV słowo „katolicki”. Ukończona katolicka uczelnia, członkostwo w katolickich stowarzyszeniach lub współpraca z instytucjami kościelnymi. Tak więc w komisji, której członkowie nie mają prawa mieć nic wspólnego z kościołem, bo to przestępstwa kleru mają przecież badać, są wyłącznie ludzie związani z kościołem… Przypadek?! Akurat… Można być pewnym, że nie po to ich wybrano, by znaleźli, przeanalizowali i upublicznili dowody zbrodni kleru katolickiego na naszych dzieciach. Ale dokładnie na odwrót…

To, o czym do tej pory napisałem, wiedzieliście zapewne już wcześniej. Teraz napiszę o tym, czego jeszcze nie wiecie… Rządy kilku państw dotkniętych plagą księży pedofilów zdecydowały się powołać komisje ds. zbadania skali tego zjawiska oraz ukarania sprawców. Ja dziś skoncentruję się na dwóch krajach, Irlandii i Australii. Głównie dlatego, że są to przypadki najbardziej skrajne. Okoliczności powołania tam komisji, przebieg ich prac, a przede wszystkim efekty końcowe tych prac różnią się właściwie wszystkim. Przykład Irlandii pokazuje, jak nie należało badać problemu pedofilii. Działania komisji zakończyły się fiaskiem, a plany ukarania zboczeńców w sutannach spełzły właściwie na niczym. Na przeciwnym biegunie należy natomiast umiejscowić efekty prac komisji australijskiej. Pokazała nie tylko swoim obywatelom, ale całemu światu, ogrom przestępstw na dzieciach, degenerację, kłamstwa, obłudę i zmowę milczenia kleru. Ale, co najciekawsze i najdziwniejsze, to właśnie zupełnie nieudolne i stronnicze działania komisji w Irlandii spowodowały katastrofę kościoła w tym kraju! A sprawne i skuteczne działania komisji w Australii przyniosły uzdrowienie atmosfery wokół tamtejszego kościoła i w ogólnym bilansie wyszły klerowi na dobre. Wprawdzie oskarżono kilkuset jego przedstawicieli, a kilkudziesięciu skazano, ale tamtejszy Episkopat potrafił udowodnić, że zamierza oczyścić swoje szeregi ze pedofilskich kanalii.

IRLANDZKA KLĘSKA. W Irlandii – kraju na wskroś katolickim (tożsamość katolicką deklaruje 85% ludności) – procesem ujawnienia czynów pedofilskich kleru zajmowała się tzw. Komisja Ryana. Działała w latach 2000-2009. Powołano ją pod presją opinii publicznej, wściekłej z powodu licznych skandali seksualnych ujawnianych przez media, a miała za zadanie zbadać wszelkie – nie tylko seksualne – nadużycia wobec dzieci w instytucjach państwowo-kościelnych (także w szkołach, sierocińcach itp.). Największym mankamentem, który przyczynił się do fiaska prac komisji, była jej słabość polityczna, a tym samym wrażliwość na naciski zewnętrzne i podatność na manipulacje prawne oraz właśnie polityczne. Pod naciskiem kościoła jej uprawnienia śledcze były mocno ograniczone, a budżet śmiesznie niski. Jej działalność śledcza była dodatkowo paraliżowana lub wręcz sabotowana przez ultrakatolickie organizacje, głównie przez Christian Brothers (Kongregacja Braci w Chrystusie). Czyli takie ichnie Ordo Iuris do spółki z „różańcowymi” z Krakowa.

Raport końcowy komisji nie ujawniał ani tożsamości sprawców, ani szczegółów przestępstw, ani dowodów ich popełnienia. Był więc powszechnie krytykowany za brak przejrzystości, niekompletność i stronniczość. Prasa irlandzka zgodnie określała go jako „skandaliczne wybielanie” (whitewash). Wskazywano na setki przypadków tuszowaniem przestępstw przez hierarchów kościelnych oraz wspierających ich polityków, które raport pominął milczeniem. Setki!

I teraz zaczyna się najlepsze. Po upublicznieniu raportu wściekli Irlandczycy powiedzieli: „DOŚĆ!”. Zrobili to, czego nie potrafi zrobić żałosny naród mieszkający nad Wisłą. Pokazali, że mają „cojones”. My swoje „jaja” 30 lat temu zastawiliśmy w lombardzie… Teraz to są już zbuki, cuchnące na całą Europę. W Irlandii wybuchł skandal polityczny. Powszechne oburzenie społeczeństwa zmusiło tamtejszy rząd do radykalnego zwrotu w całej polityce wobec religii i kościoła katolickiego oraz sekularyzację życia publicznego. Wszelkie więzi z pedofilskim kościołem zerwały tysiące młodych Irlandczyków. Następstwem skandalu wywołanego przez raport komisji była m.in. liberalizacja dostępu do aborcji i akceptacja dla małżeństw tej samej płci, które to reformy skutecznie dotychczas blokował wszechmocny kościół. Ale gdy zaczęły płonąć plebanie pedofilów i wypasione limuzyny biskupów, a księża mogli wychodzić na ulice tylko po zmroku, kler przestał zajmować się waginami i tym, kto z kim, kiedy i w jakiej pozycji uprawia seks.

Jakie były skutki długofalowe? Liczba księży katolickich w Irlandii spadła od 1995 roku o 43%(!), a średnia ich wieku to 70 lat(!). Nastąpiła szybka i masowa sekularyzacja młodzieży. O ile wśród całej populacji jedynie 10% zadeklaruje dziś „brak religii”, o tyle w grupie wiekowej 16-29 lat ten odsetek „bezreligijnych” wynosi aż 40%! Z kościołem katolickim identyfikuje się jedynie 54% ludzi młodych, a regularne uczestnictwo w mszach deklaruje zaledwie 15% z nich. Dla tamtejszego kościoła to kataklizm… Nie chodzi tylko o to, że już dziś kościoły zaczynają świecić pustkami, a na tace spływa znacznie mniej pieniędzy. Ale o to, że gdy wymrze pokolenie obecnych 60- i 70-latków, wiernych będzie można liczyć na palcach dłoni. Bo obecni 25-latkowie już wpajają swoim dzieciom, że nie ma żadnego Boga, a kościół, jako siedlisko degeneratów, należy omijać z daleka. Klechów zresztą też już wtedy nie będzie, bo niby skąd?

I tak oto, co za paradoks, w sposób zupełnie niespodziewany, prace komisji badającej pedofilię „sukienkowych”, choć zakończyły się kompletną klapą i kompromitacją, doprowadziły kościół irlandzki na skraj przepaści. Początkowo wydawało się, że tamtejszy Episkopat odniósł sukces, storpedował działania komisji i nie pozwolił na surowe ukaranie księży pedofilów (kilkudziesięciu wydalono ze stanu kapłańskiego). Ale w ogólnym bilansie skończyło się to katastrofą, do której by nie doszło, gdyby biskupi zdecydowali się na współpracę w ujawnianiu faktów pedofilii.

Ponieważ wszystko wskazuje na to, że powołana właśnie u nas PIS-owska komisja pójdzie w ślady komisji irlandzkiej, będzie tuszować fakty przestępstw, „przegapiać” świadków, zatajać dowody lub ostrzegać księży pedofilów o zagrożeniu, więc rezultat jej prac będzie zapewne identyczny. Czyli żaden. PIS-owcy pokazali już w trakcie prac komisji ds. AmberGold lub wyłudzeń VAT, jak potrafią manipulować nawet przy doborze świadków. Donalda Tuska, gdyby tylko mogli, to przesłuchiwaliby non stop przez 2 lata. Ale PIS-dzielca Mariusza Kamińskiego, szefa służb w latach 2007-08, postanowili w ogóle nie przesłuchiwać. A przecież od przesłuchania tego śmiecia powinny się prace komisji zacząć, a potem, ponownym jego przesłuchaniem, zakończyć. Komisja ds. reprywatyzacji nieruchomości w Warszawie, pod światłym przywództwem Jakiego i Kuleszy, posunęła się tak daleko, że w swoim końcowym raporcie za cholerę nie chciała wymienić z nazwiska Lecha Kaczyńskiego jako odpowiedzialnego za gigantyczne oszustwa. Nazwisko Hanny Gronkiewicz-Waltz wymieniane było w co drugim zdaniu, a zamiast nazwiska Kaczyńskiego używano zwrotu „ówczesny Prezydent Warszawy”. Teraz będzie podobnie. Też nie będzie nazwisk Jędraszewskiego, Gądeckiego, Hosera, Sławoja-Głódzia… Co się da - PIS i Episkopat sfałszują. Co się da – ukryją. Kogo się da – zastraszą lub przekupią.

Cholera! Miałem opisać działania dwóch komisji ds. pedofilii kleru, działających w dwóch różnych państwach, których wyniki prac diametralnie się różniły i zupełnie różne były także późniejsze ich konsekwencje dla kościoła. Opisałem po łebkach tylko prace komisji irlandzkiej, a już mi się miejsce skończyło. Zrobimy więc tak. Kończę ten tekst i biorę się za „część australijską”. Na przykładzie Irlandii chciałem pokazać, jak nie powinna działać PIS-owska komisja, ale jak niestety będzie działać… W części „australijskiej” pokażę, jak powinna działać, ale jak na pewno działać nie będzie… Post ukaże się jutro. Chyba…

Teraz sporo liczb i danych statystycznych, ale jestem pewny, że Was te liczby zainteresują. Pokazują bowiem obraz kościoła katolickiego w Australii, który jest pod wieloma względami bliźniaczo podobny do obrazu kościoła biskupów Jędraszewskiego, Hosera, Nycza, Janiaka i Gądeckiego. Ostrzegam, że ten tekst będzie znacznie drastyczniejszy od wczorajszego, bardziej przygnębiający i wzbudzający większą wściekłość. Głównie właśnie z powodu licznych analogii z przypominającym gangrenę polskim kościołem katolickim. Część z Was ten tekst znudzi. Ale trudno, jakoś to przeżyję…

AUSTRALIJSKI SUKCES. „Kangury” poszły zupełnie inną drogą, niż Irlandczycy. Australijczycy mieli o tyle łatwiej, że znali już efekty prac komisji irlandzkiej, największe błędy przez nią popełnione i główne problemy, z jakimi musiała się borykać. Poza tym Episkopat australijski miał świeżo w pamięci katastrofę kościoła w Irlandii, którą spowodowała właśnie postawa tamtejszej hierarchii kościelnej i różnych organizacji katolickich oszołomów. Więc w Australii kościół już nie odmawiał współpracy i nie próbował ukrywać lub usprawiedliwiać przestępców w swoich szeregach. Zresztą, w Australii niemal wszystko wyglądało inaczej, niż w Irlandii. Liczba osób deklarujących tam katolicyzm to zaledwie 23% populacji, zaś aż 30% nie utożsamia się z żadną religią. Przypomnę, że u Irlandczyków, przed wybuchem pedofilskiego skandalu, katolicyzm deklarowało ponad 85%. Kościół katolicki nie ma więc w Australii tak hegemonistycznej pozycji, a co za tym idzie jego wpływy polityczne są znacznie skromniejsze.

Nauczony doświadczeniami Irlandii rząd Australii przyjął zupełnie inną strategię walki z pedofilią w instytucjach kościelnych. W 2012 roku powołał najsilniejszą formę komisji badawczo-dochodzeniowej. Już na „dzień dobry” przyznano jej bardzo szerokie uprawnienia śledcze oraz niemal nieograniczony dostęp do wszelkich danych i świadków. Mogła m.in. stosować surowe sankcje za odmowę zeznań, fałszowanie i mataczenie, czyli za to, na czym kilka lat wcześniej potknęli się Irlandczycy.

Ale o sile królewskiej komisji decydował przede wszystkim jej skład, niezwykle prestiżowy i całkowicie niezależny politycznie. Przewodniczył jej powszechnie znany i szanowany sędzia Sądu Najwyższego, a na komisarzy komisji powołano sędziów znanych z sukcesów zawodowych i politycznej neutralności, komisarzy policji, ekspertów w zwalczaniu korupcji, psychologów itp. Powołanie takiej silnej komisji poparł rząd, wszystkie duże partie polityczne, przedstawiciele głównych kościołów (w tym hierarchia katolicka), a także opinia publiczna. Jakże inna sytuacja, niż w Irlandii, w której właściwie nikomu nie zależało na zadzieraniu z potężną instytucją kościelną, więc komisja ds. badania pedofilii była dzieckiem niechcianym, wymuszonym. No i ostatnia sprawa. Komisji w Australii zapewniono bardzo wysoki budżet oraz pomoc ekspertów: kryminologów, socjologów, prawników, statystyków itd. I teraz zastanówcie się, co z tą komisją australijską będzie mieć wspólnego ta parodia komisji, którą właśnie powołało do życia PIS… W której pierwsze skrzypce grać będą jakaś ultrakatolicka „kijanka” Kmieciak oraz Chrobak, zawodowa i partyjna podwładna Ziobry. Dla której to Chrobak wpierw trzeba było zmienić ustawę i przyznać jej order, aby mogła w ogóle zasiąść w tej komisji, bo kompetencji nie ma żadnych. Jaka będzie odporność członków tej parodii komisji na naciski Episkopatu i Nowogrodzkiej, skoro partyjni i kościelni prominenci już dziś rozstrzygają o karierach niemal wszystkich jej członków?

Ale wracamy do „kangurów”… W przesłuchaniach, analizach i redagowaniu 17-tomowego końcowego raportu komisji brało udział ponad 700 osób! Diagnostyczna część raportu, obejmująca lata 1980-2015, zbulwersowała opinię publiczną w Australii, podobnie jak zrobił to film braci Sekielskich u nas. Jak podejrzewano, kościół katolicki okazał się niechlubnym rekordzistą wśród wszystkich tamtejszych kościołów, jeśli chodzi o częstotliwość oskarżeń i liczbę zgłoszonych przypadków pedofilii. Spośród ponad 4000 ofiar pedofilów, skrzywdzonych przez przedstawicieli wszystkich kościołów działających w Australii, ponad 62% cierpiało prześladowania właśnie ze strony funkcjonariuszy kościoła katolickiego! Jest to skala porażająca, bo przypomnę, że kościół katolicki skupia zaledwie 23% wszystkich wierzących Australijczyków! Pedofilia i inne zboczenia na tle seksualnym w kościele katolickim były procentowo zjawiskiem 7 razy częstszym, niż w kościele prawosławnym i aż 10 razy częstszym, niż u baptystów! Zbrodnie na dzieciach, które w innych kościołach były zjawiskiem marginesowym, stały się znakiem rozpoznawczym „duszpasterzy” katolickich…

Ogółem zanotowano 4.442 przypadki wykorzystywania seksualnego dzieci przez przedstawicieli kościoła katolickiego. Średni wiek dzieci w momencie pierwszego wykorzystania seksualnego wynosił nieco ponad 11 lat (11,6 lat u chłopców i 10,5 lat u dziewczynek). Australijscy księża pedofile zdecydowanie preferowali chłopców (78% ofiar), a nie dziewczynki (22%). Czyli tak jak w przypadku polskich zboczeńców w sutannach (w Polsce wśród chłopców jest 3 razy więcej ofiar, niż u dziewczynek).

Średni czas trwania wykorzystywania seksualnego dziecka wynosił 2,4 lata. Ofiary bardzo długo czekały ze złożeniem zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa pedofilii - średnio 33 lata. Dla australijskich śledczych nie miało to znaczenia. Tak samo traktowali pedofilów z 80. lat XX w., jak i tych aktywnych współcześnie. Ale już w Polsce, dla biskupów, polityków PIS i różnych „Prawdziwych Polaków i Katolików” jest to argument pozwalający na kwestionowanie prawdziwości zgłoszeń przypadków pedofilii kleru… Ileż to razy słyszeliśmy z ich ust oskarżycielskie lub wyrażające powątpiewanie słowa: „skoro 20 lat temu był molestowany, to czemu dopiero dziś o tym mówi?!”

Dane dostarczone przez kościół katolicki pozwoliły na zidentyfikowanie 1880 domniemanych sprawców. Dlatego „domniemanych”, bo dopiero po zakończeniu prac komisji do akcji wkroczyła policja, prokuratorzy i sądy, a niektóre procesy toczą się do dziś. Ponadto 530 sprawców, których tożsamości nie znano, zostało oskarżonych (anonimowo) o seksualne wykorzystywanie dzieci. 90% domniemanych pedofilów było mężczyznami. Wśród sprawców 30% to księża, 32% - bracia zakonni, 5% - siostry zakonne, 29% - osoby świeckie zatrudnione przez kościół. WŚRÓD KSIĘŻY ODSETEK DOMNIEMANYCH PEDOFILÓW WYNOSIŁ 7%! Dla porównania szacunki polskiego Episkopatu mówią o 0,05-0,07% pedofilów wśród polskiego kleru… Innymi słowy statystycznie w Australii spośród każdego 1.000 księży aż 70 usłyszało zarzut seksualnego wykorzystywania dzieci. A w Polsce na 1.000 klechów przypada raptem 0,5-0,7 pedofila. Czyli w Australii była to istna plaga. W Niemczech również, bowiem tamtejszy Episkopat szacuje, że 4% ich księży katolickich to pedofile. Tylko polski kler okazuje się być „zieloną wyspą”, właściwie wolną od zboczeńców… Gdyby jednak przyjąć, że procentowy udział pedofilów wśród 35.000 polskich księży i zakonników jest podobny (a tak przecież jest!), to mamy w Polsce ok. 2.000 kanalii w kieckach, które mają na sumieniu seksualne wykorzystywanie naszych dzieci. Wierzyć się nie chce, co?

Komisja, jako główny powód rozrośnięcia się pedofilii do rozmiarów plagi wymieniła niezgłaszanie jej przypadków organom ścigania i bierność kościoła w wyciąganiu konsekwencji w stosunku do własnych funkcjonariuszy. W raporcie wymieniono setki przypadków ukrywania i tuszowania przestępstw przez przełożonych pedofilów, w tym najważniejszych hierarchów kościoła. Polegały, skąd my to znamy, głównie na przenoszeniu pedofilów z parafii do parafii i między diecezjami, wysyłaniu ich na leczenie, ale bez usunięcia ze służby, zastraszaniu lub przekupywaniu ofiar i ich rodzin itp. Komisja zwróciła również uwagę na całkowite ignorowanie przez kościół niszczącego wpływu wykorzystywania seksualnego na ofiary i ich rodziny.

Komisja i towarzyszący jej analitycy obalili także kilka mitów. Choć większość sprawców była mężczyznami, a większość ofiar chłopcami, to za błędne uznano przekonanie, że wszyscy sprawcy, którzy seksualnie wykorzystywali dzieci tej samej płci, byli homoseksualistami. Badania wykazały, że seksualne wykorzystywanie dzieci nie jest związane z orientacją seksualną. Sprawcy mogą być heteroseksualni, homoseksualni lub biseksualni. Tym samym zakwestionowano efekty badań prowadzonych przez Watykan, które ściśle łączyły seksualne wykorzystywanie dzieci z homoseksualizmem.

KLERYKALIZM. Uznano go za jedną z głównych przyczyn seksualnego wykorzystywania dzieci. Klerykalizm był fundamentem wszystkich pozostałych przyczyn pedofilii wśród kleru. Tak jak w Polsce polegał m.in. na idealizacji kapłaństwa i kościoła katolickiego (patrz – Podkarpacie lub Podlasie). Jego cechy to: uprzywilejowana pozycja duchownych w społeczeństwie, ich poczucie wyższości oraz całkowitej bezkarności, nadużywanie władzy i wpływów, życie w przepychu. To klerykalizm podtrzymuje idee, że Kościół katolicki jest autonomiczny oraz samowystarczalny i promuje on ideę, że seksualne wykorzystywanie dzieci przez duchownych i zakonników jest sprawą wewnętrzną kościoła, którą należy utrzymywać w tajemnicy.

W raporcie bardzo dużo miejsca poświęcono odpowiedzialności hierarchów kościelnych. Nie mam już siły szczegółowo pisać o tej bandzie degeneratów, zboczeńców, chciwców i złodziei. W każdym razie wielu biskupom zarzucono brak kwalifikacji moralnych i etycznych do sprawowania tak wysokich funkcji. Wytknięto całkowity brak kontroli nad biskupami diecezjalnymi i prowincjałami oraz ich bezkarność. Za swoje decyzje m.in. o tuszowaniu zbrodni swoich podwładnych, odpowiadali tylko przed Bogiem. Problem w tym, że mieli tego Boga głęboko w dupie (to już moje wtrącenie). Zarzucono władzom kościelnym, że przy wyborze na wiele najważniejszych stanowisk kierują się wyłącznie kryterium przestrzegania doktryny Kościoła oraz ich zaangażowania w obronę i promocję kościoła katolickiego, a nie ich kwalifikacjami i walorami moralnymi. Przywódcy kościoła katolickiego w Australii chronili w pierwszym rzędzie reputację kościoła kosztem ofiar seksualnego wykorzystywania dzieci.

Komisja posunęła się tak daleko, że zaleciła nawet Episkopatowi zmianę prawa kanonicznego (miała o to wnioskować do Watykanu) polegającą m.in. uznaniu przestępstw związanych z molestowaniem seksualnym dzieci za ZBRODNIE WOBEC DZIECKA, a nie żadne „zaniedbanie moralne” lub naruszenie obowiązku przestrzegania celibatu. Nowe prawo kanoniczne nie powinno blokować, utrudniać lub zniechęcać do obowiązkowego informowania o przestępstwach pedofilii biskupów lub przełożonych religijnych.

CELIBAT. Choć nie uznano go za bezpośrednią przyczyną molestowania seksualnego dzieci, to jednak obowiązkowy celibat (duchowni) i ślubowania czystości (członkowie organizacji religijnych) miały wpływ na seksualne wykorzystywanie dzieci, szczególnie tam, gdzie ci objęci celibatem mają uprzywilejowany dostęp do dzieci (w szkołach, internatach, parafiach). Dla wielu katolickich duchownych celibat jest związany z emocjonalną izolacją, samotnością, depresją i chorobami psychicznymi. Obowiązkowy celibat może również przyczynić się do różnych form dysfunkcji psychoseksualnej, w tym niedojrzałości psychoseksualnej, która stanowi ciągłe ryzyko dla bezpieczeństwa dzieci. Dla wielu duchownych celibat jest nieosiągalnym ideałem, jest fikcją! Prowadzi to do podwójnego życia, niejawności i hipokryzji, ale także tendencji do rozgrzeszania się przez księży z faktów seksualnego wykorzystywania dzieci.

Brak mi miejsca na jeszcze jeden ważny aspekt raportu komisji. Dotyczący tajemnicy spowiedzi. Wiele faktów wykorzystywania seksualnego dzieci nie ujrzało światła dziennego, bo koledzy pedofilów ich nie ujawnili zasłaniając się tajemnicą spowiedzi. Co ciekawe, tak jak w niemal wszystkim większość australijskich hierarchów kościelnych zgadzała się z ustaleniami komisji, tak w sprawie poluzowania rygorów właśnie celibatu oraz tajemnicy spowiedzi nie chcieli nawet słyszeć o jakichś daleko idących zmianach…

[CC] Jacek Nikodem

Pedofile w sutannach mogą spać spokojnie

Miałem dylemat, o czym dziś napisać… O skandalu związanym z tworzeniem komisji ds. zbadania przypadków pedofilii? Czy o innym skandalu - zapowiadanym wypowiedzeniu przez rząd PIS konwencji stambulskiej o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie? Zdecydowałem się na pierwszy temat. Głównie dlatego, że całą awanturę wokół wypowiedzenia konwencji uważam za wywołaną sztucznie. Nikt nie będzie wypowiadać żadnej konwencji, bo nikomu na tym nie zależy, może poza Episkopatem. Ale to nie biskupi są inspiratorem i motorem tej zadymy, tylko Zbigniew Ziobro i jego hieny z ministerstwa sprawiedliwości. Chodzi więc zapewne „tylko” o wywołanie kolejnego światopoglądowego konfliktu polsko-polskiego, który pociągnie za sobą protesty na ulicach, ostre wypowiedzi w mediach, awanturę w Sejmie itd. A wszystko to ma służyć wyłącznie wywołaniu fermentu, który będzie świadczyć o słabości obecnego rządu i oczywiście Cepa zwanego „morawiecki”. Cep będzie tracić politycznie i wizerunkowo, a tylko o to chodzi jego rywalowi do przywództwa na polskiej prawicy. A potem cała sprawa ucichnie, tak jak po wyborach prezydenckich nikt już w PIS-ie nie wytyka Trzaskowskiemu awarii w „Czajce” ani wypadków autobusów na ulicach Warszawy… Temat wypowiedzenia konwencji też zostanie odłożony do szuflady. Do następnego razu…

KOMISJA. Niby wszyscy spodziewali się, że powołanie komisji ds. pedofilii w kościele to tylko zabieg propagandowy PIS, w dodatku wymuszony dwoma filmami braci Sekielskich. Ale jednak wielu Polaków sądziło, że ta bolszewicko-klerykalna swołocz będzie starała się przynajmniej zachować jakieś pozory rzetelnego i obiektywnego badania problemu zbrodniarzy i zboczeńców w sutannach. Dziś można już zapomnieć o jakiejkolwiek rzetelności i obiektywiźmie powołanej komisji. Już sam fakt, że przez pierwszy miesiąc po premierze „Tylko nie mów nikomu” (maj 2019r.) mówiono jeszcze o komisji zajmującej się wyłącznie pedofilią kleru, to szybko PIS-owcy rozszerzyli zakres jej działania na… ogół pedofilów! Cel był oczywisty. „Rozwodnienie” problemu i ukrycie księży pedofilów w tłumie innych, już świeckich pedofilów. I przedłużanie w nieskończoność prac komisji, tak aby jej raport końcowy ukazał się po 2080r. PIS nie miało żadnych oporów z objęciem pracami komisji także murarzy, architektów, lekarzy, nauczycieli itd. I na nic zdały się protesty, że pedofilami murarzami lub nauczycielami zajmują się z urzędu organa ścigania. A chodzi właśnie o to, by zbadać pedofilskie kanalie w sutannach, których organa ścigania nie mają jak ścigać, bo nie pozwalają na to przyjaciele pedofilów z Episkopatu i Nowogrodzkiej.

Ostatnio, po wielu miesiącach oczekiwania, poznaliśmy w końcu skład komisji. Gdyby nie drugi film Sekielskich, czekalibyśmy jeszcze z 10 lat… Już powołanie pierwszego jej członka, wyznaczony przez katolickiego oszołoma Pawlaka (Rzecznika Praw Dziecka), pokazało, jaki będzie „światopoglądowy profil” tej komisji. Został nim Błażej Kmieciak z Ordo Iuris, czyli również ultrakonserwatysta i fundamentalista katolicki. Kilka dni temu to on właśnie został również namaszczony na przewodniczącego tej komisji. Równie dobrze można było szefowanie komisji powierzyć biskupom Jędraszewskiemu lub Gądeckiemu. Albo jednemu z księży pedofilów. Pozostali członkowie (z wyjątkiem wybranego przez Senat) to również wybrańcy PIS. Może przyjąć w ciemno, że ich CV zostały wcześniej sprawdzone 3 pokolenia wstecz pod kątem „prawomyślności” i braku zawiązków z „lewakami”, liberałami lub ofiarami księży pedofilów.

Mamy więc np. Barbarę Chrobak, podwładną Ziobry z Prokuratury Generalnej i członkinię, a jakże by inaczej, jego Solidarnej Polski. Już samo powołanie jej w skład komisji to wielki szwindel. Jeszcze do niedawno nie spełniała ona ustawowych wymogów, by zostać wybrana! Nie ma ani wykształcenia kierunkowego (prawniczego, medycznego, psychologicznego itd.), ani tytułu naukowego, ani nie jest nauczycielem akademickim. Ale Ziobro nie z takimi problemami potrafi sobie poradzić. W ustawie „tarcza 3.0” upchnięto tak dużo PIS-owskich „poprawek” nie mających nic wspólnego ze wspieraniem gospodarki, że nikt nawet nie zwrócił uwagi na zmianę przepisów odnośnie wymogów stawianych członkom komisji. Wprowadzono zapis, że członkiem może być także osoba, która posiada… order lub odznaczenia państwowe! Ale Chrobak nie miała żadnego odznaczenia! Nic to! Przepisy weszły w życie 16 maja, a już 27 maja ten spasiony wieprz Święczkowski (Prokurator Krajowy) zwrócił się do „główki” z wnioskiem o nadanie Chrobak Srebrnego Krzyża Zasługi. „Główka” wydał postanowienia o nadaniu odznaczenia już 4 czerwca, dzięki czemu Prokurator Krajowy zdążył zgłosić jej kandydaturę do komisji (termin upływał 10 czerwca). I co o tym sądzicie? Przeczytałem rekomendacje PK dla Chrobak. Ja bym jej za nie dał 5 lat w ZK Wronki. Ale ona dostała nominację i teraz będzie „ścigać” pedofilów w sutannach do spółki z katolickim oszołomem Kmieciakiem. No przecież to są jakieś jaja z ofiar pedofilów…

Nie mam miejsca, by zajmować się teraz pozostałymi członkami komisji. Niemal wszyscy mają w swoim CV słowo „katolicki”. Ukończona katolicka uczelnia, członkostwo w katolickich stowarzyszeniach lub współpraca z instytucjami kościelnymi. Tak więc w komisji, której członkowie nie mają prawa mieć nic wspólnego z kościołem, bo to przestępstwa kleru mają przecież badać, są wyłącznie ludzie związani z kościołem… Przypadek?! Akurat… Można być pewnym, że nie po to ich wybrano, by znaleźli, przeanalizowali i upublicznili dowody zbrodni kleru katolickiego na naszych dzieciach. Ale dokładnie na odwrót…

To, o czym do tej pory napisałem, wiedzieliście zapewne już wcześniej. Teraz napiszę o tym, czego jeszcze nie wiecie… Rządy kilku państw dotkniętych plagą księży pedofilów zdecydowały się powołać komisje ds. zbadania skali tego zjawiska oraz ukarania sprawców. Ja dziś skoncentruję się na dwóch krajach, Irlandii i Australii. Głównie dlatego, że są to przypadki najbardziej skrajne. Okoliczności powołania tam komisji, przebieg ich prac, a przede wszystkim efekty końcowe tych prac różnią się właściwie wszystkim. Przykład Irlandii pokazuje, jak nie należało badać problemu pedofilii. Działania komisji zakończyły się fiaskiem, a plany ukarania zboczeńców w sutannach spełzły właściwie na niczym. Na przeciwnym biegunie należy natomiast umiejscowić efekty prac komisji australijskiej. Pokazała nie tylko swoim obywatelom, ale całemu światu, ogrom przestępstw na dzieciach, degenerację, kłamstwa, obłudę i zmowę milczenia kleru. Ale, co najciekawsze i najdziwniejsze, to właśnie zupełnie nieudolne i stronnicze działania komisji w Irlandii spowodowały katastrofę kościoła w tym kraju! A sprawne i skuteczne działania komisji w Australii przyniosły uzdrowienie atmosfery wokół tamtejszego kościoła i w ogólnym bilansie wyszły klerowi na dobre. Wprawdzie oskarżono kilkuset jego przedstawicieli, a kilkudziesięciu skazano, ale tamtejszy Episkopat potrafił udowodnić, że zamierza oczyścić swoje szeregi ze pedofilskich kanalii.

IRLANDZKA KLĘSKA. W Irlandii – kraju na wskroś katolickim (tożsamość katolicką deklaruje 85% ludności) – procesem ujawnienia czynów pedofilskich kleru zajmowała się tzw. Komisja Ryana. Działała w latach 2000-2009. Powołano ją pod presją opinii publicznej, wściekłej z powodu licznych skandali seksualnych ujawnianych przez media, a miała za zadanie zbadać wszelkie – nie tylko seksualne – nadużycia wobec dzieci w instytucjach państwowo-kościelnych (także w szkołach, sierocińcach itp.). Największym mankamentem, który przyczynił się do fiaska prac komisji, była jej słabość polityczna, a tym samym wrażliwość na naciski zewnętrzne i podatność na manipulacje prawne oraz właśnie polityczne. Pod naciskiem kościoła jej uprawnienia śledcze były mocno ograniczone, a budżet śmiesznie niski. Jej działalność śledcza była dodatkowo paraliżowana lub wręcz sabotowana przez ultrakatolickie organizacje, głównie przez Christian Brothers (Kongregacja Braci w Chrystusie). Czyli takie ichnie Ordo Iuris do spółki z „różańcowymi” z Krakowa.

Raport końcowy komisji nie ujawniał ani tożsamości sprawców, ani szczegółów przestępstw, ani dowodów ich popełnienia. Był więc powszechnie krytykowany za brak przejrzystości, niekompletność i stronniczość. Prasa irlandzka zgodnie określała go jako „skandaliczne wybielanie” (whitewash). Wskazywano na setki przypadków tuszowaniem przestępstw przez hierarchów kościelnych oraz wspierających ich polityków, które raport pominął milczeniem. Setki!

I teraz zaczyna się najlepsze. Po upublicznieniu raportu wściekli Irlandczycy powiedzieli: „DOŚĆ!”. Zrobili to, czego nie potrafi zrobić żałosny naród mieszkający nad Wisłą. Pokazali, że mają „cojones”. My swoje „jaja” 30 lat temu zastawiliśmy w lombardzie… Teraz to są już zbuki, cuchnące na całą Europę. W Irlandii wybuchł skandal polityczny. Powszechne oburzenie społeczeństwa zmusiło tamtejszy rząd do radykalnego zwrotu w całej polityce wobec religii i kościoła katolickiego oraz sekularyzację życia publicznego. Wszelkie więzi z pedofilskim kościołem zerwały tysiące młodych Irlandczyków. Następstwem skandalu wywołanego przez raport komisji była m.in. liberalizacja dostępu do aborcji i akceptacja dla małżeństw tej samej płci, które to reformy skutecznie dotychczas blokował wszechmocny kościół. Ale gdy zaczęły płonąć plebanie pedofilów i wypasione limuzyny biskupów, a księża mogli wychodzić na ulice tylko po zmroku, kler przestał zajmować się waginami i tym, kto z kim, kiedy i w jakiej pozycji uprawia seks.

Jakie były skutki długofalowe? Liczba księży katolickich w Irlandii spadła od 1995 roku o 43%(!), a średnia ich wieku to 70 lat(!). Nastąpiła szybka i masowa sekularyzacja młodzieży. O ile wśród całej populacji jedynie 10% zadeklaruje dziś „brak religii”, o tyle w grupie wiekowej 16-29 lat ten odsetek „bezreligijnych” wynosi aż 40%! Z kościołem katolickim identyfikuje się jedynie 54% ludzi młodych, a regularne uczestnictwo w mszach deklaruje zaledwie 15% z nich. Dla tamtejszego kościoła to kataklizm… Nie chodzi tylko o to, że już dziś kościoły zaczynają świecić pustkami, a na tace spływa znacznie mniej pieniędzy. Ale o to, że gdy wymrze pokolenie obecnych 60- i 70-latków, wiernych będzie można liczyć na palcach dłoni. Bo obecni 25-latkowie już wpajają swoim dzieciom, że nie ma żadnego Boga, a kościół, jako siedlisko degeneratów, należy omijać z daleka. Klechów zresztą też już wtedy nie będzie, bo niby skąd?

I tak oto, co za paradoks, w sposób zupełnie niespodziewany, prace komisji badającej pedofilię „sukienkowych”, choć zakończyły się kompletną klapą i kompromitacją, doprowadziły kościół irlandzki na skraj przepaści. Początkowo wydawało się, że tamtejszy Episkopat odniósł sukces, storpedował działania komisji i nie pozwolił na surowe ukaranie księży pedofilów (kilkudziesięciu wydalono ze stanu kapłańskiego). Ale w ogólnym bilansie skończyło się to katastrofą, do której by nie doszło, gdyby biskupi zdecydowali się na współpracę w ujawnianiu faktów pedofilii.

Ponieważ wszystko wskazuje na to, że powołana właśnie u nas PIS-owska komisja pójdzie w ślady komisji irlandzkiej, będzie tuszować fakty przestępstw, „przegapiać” świadków, zatajać dowody lub ostrzegać księży pedofilów o zagrożeniu, więc rezultat jej prac będzie zapewne identyczny. Czyli żaden. PIS-owcy pokazali już w trakcie prac komisji ds. AmberGold lub wyłudzeń VAT, jak potrafią manipulować nawet przy doborze świadków. Donalda Tuska, gdyby tylko mogli, to przesłuchiwaliby non stop przez 2 lata. Ale PIS-dzielca Mariusza Kamińskiego, szefa służb w latach 2007-08, postanowili w ogóle nie przesłuchiwać. A przecież od przesłuchania tego śmiecia powinny się prace komisji zacząć, a potem, ponownym jego przesłuchaniem, zakończyć. Komisja ds. reprywatyzacji nieruchomości w Warszawie, pod światłym przywództwem Jakiego i Kuleszy, posunęła się tak daleko, że w swoim końcowym raporcie za cholerę nie chciała wymienić z nazwiska Lecha Kaczyńskiego jako odpowiedzialnego za gigantyczne oszustwa. Nazwisko Hanny Gronkiewicz-Waltz wymieniane było w co drugim zdaniu, a zamiast nazwiska Kaczyńskiego używano zwrotu „ówczesny Prezydent Warszawy”. Teraz będzie podobnie. Też nie będzie nazwisk Jędraszewskiego, Gądeckiego, Hosera, Sławoja-Głódzia… Co się da - PIS i Episkopat sfałszują. Co się da – ukryją. Kogo się da – zastraszą lub przekupią.

Cholera! Miałem opisać działania dwóch komisji ds. pedofilii kleru, działających w dwóch różnych państwach, których wyniki prac diametralnie się różniły i zupełnie różne były także późniejsze ich konsekwencje dla kościoła. Opisałem po łebkach tylko prace komisji irlandzkiej, a już mi się miejsce skończyło. Zrobimy więc tak. Kończę ten tekst i biorę się za „część australijską”. Na przykładzie Irlandii chciałem pokazać, jak nie powinna działać PIS-owska komisja, ale jak niestety będzie działać… W części „australijskiej” pokażę, jak powinna działać, ale jak na pewno działać nie będzie… Post ukaże się jutro. Chyba…

Teraz sporo liczb i danych statystycznych, ale jestem pewny, że Was te liczby zainteresują. Pokazują bowiem obraz kościoła katolickiego w Australii, który jest pod wieloma względami bliźniaczo podobny do obrazu kościoła biskupów Jędraszewskiego, Hosera, Nycza, Janiaka i Gądeckiego. Ostrzegam, że ten tekst będzie znacznie drastyczniejszy od wczorajszego, bardziej przygnębiający i wzbudzający większą wściekłość. Głównie właśnie z powodu licznych analogii z przypominającym gangrenę polskim kościołem katolickim. Część z Was ten tekst znudzi. Ale trudno, jakoś to przeżyję…

AUSTRALIJSKI SUKCES. „Kangury” poszły zupełnie inną drogą, niż Irlandczycy. Australijczycy mieli o tyle łatwiej, że znali już efekty prac komisji irlandzkiej, największe błędy przez nią popełnione i główne problemy, z jakimi musiała się borykać. Poza tym Episkopat australijski miał świeżo w pamięci katastrofę kościoła w Irlandii, którą spowodowała właśnie postawa tamtejszej hierarchii kościelnej i różnych organizacji katolickich oszołomów. Więc w Australii kościół już nie odmawiał współpracy i nie próbował ukrywać lub usprawiedliwiać przestępców w swoich szeregach. Zresztą, w Australii niemal wszystko wyglądało inaczej, niż w Irlandii. Liczba osób deklarujących tam katolicyzm to zaledwie 23% populacji, zaś aż 30% nie utożsamia się z żadną religią. Przypomnę, że u Irlandczyków, przed wybuchem pedofilskiego skandalu, katolicyzm deklarowało ponad 85%. Kościół katolicki nie ma więc w Australii tak hegemonistycznej pozycji, a co za tym idzie jego wpływy polityczne są znacznie skromniejsze.

Nauczony doświadczeniami Irlandii rząd Australii przyjął zupełnie inną strategię walki z pedofilią w instytucjach kościelnych. W 2012 roku powołał najsilniejszą formę komisji badawczo-dochodzeniowej. Już na „dzień dobry” przyznano jej bardzo szerokie uprawnienia śledcze oraz niemal nieograniczony dostęp do wszelkich danych i świadków. Mogła m.in. stosować surowe sankcje za odmowę zeznań, fałszowanie i mataczenie, czyli za to, na czym kilka lat wcześniej potknęli się Irlandczycy.

Ale o sile królewskiej komisji decydował przede wszystkim jej skład, niezwykle prestiżowy i całkowicie niezależny politycznie. Przewodniczył jej powszechnie znany i szanowany sędzia Sądu Najwyższego, a na komisarzy komisji powołano sędziów znanych z sukcesów zawodowych i politycznej neutralności, komisarzy policji, ekspertów w zwalczaniu korupcji, psychologów itp. Powołanie takiej silnej komisji poparł rząd, wszystkie duże partie polityczne, przedstawiciele głównych kościołów (w tym hierarchia katolicka), a także opinia publiczna. Jakże inna sytuacja, niż w Irlandii, w której właściwie nikomu nie zależało na zadzieraniu z potężną instytucją kościelną, więc komisja ds. badania pedofilii była dzieckiem niechcianym, wymuszonym. No i ostatnia sprawa. Komisji w Australii zapewniono bardzo wysoki budżet oraz pomoc ekspertów: kryminologów, socjologów, prawników, statystyków itd. I teraz zastanówcie się, co z tą komisją australijską będzie mieć wspólnego ta parodia komisji, którą właśnie powołało do życia PIS… W której pierwsze skrzypce grać będą jakaś ultrakatolicka „kijanka” Kmieciak oraz Chrobak, zawodowa i partyjna podwładna Ziobry. Dla której to Chrobak wpierw trzeba było zmienić ustawę i przyznać jej order, aby mogła w ogóle zasiąść w tej komisji, bo kompetencji nie ma żadnych. Jaka będzie odporność członków tej parodii komisji na naciski Episkopatu i Nowogrodzkiej, skoro partyjni i kościelni prominenci już dziś rozstrzygają o karierach niemal wszystkich jej członków?

Ale wracamy do „kangurów”… W przesłuchaniach, analizach i redagowaniu 17-tomowego końcowego raportu komisji brało udział ponad 700 osób! Diagnostyczna część raportu, obejmująca lata 1980-2015, zbulwersowała opinię publiczną w Australii, podobnie jak zrobił to film braci Sekielskich u nas. Jak podejrzewano, kościół katolicki okazał się niechlubnym rekordzistą wśród wszystkich tamtejszych kościołów, jeśli chodzi o częstotliwość oskarżeń i liczbę zgłoszonych przypadków pedofilii. Spośród ponad 4000 ofiar pedofilów, skrzywdzonych przez przedstawicieli wszystkich kościołów działających w Australii, ponad 62% cierpiało prześladowania właśnie ze strony funkcjonariuszy kościoła katolickiego! Jest to skala porażająca, bo przypomnę, że kościół katolicki skupia zaledwie 23% wszystkich wierzących Australijczyków! Pedofilia i inne zboczenia na tle seksualnym w kościele katolickim były procentowo zjawiskiem 7 razy częstszym, niż w kościele prawosławnym i aż 10 razy częstszym, niż u baptystów! Zbrodnie na dzieciach, które w innych kościołach były zjawiskiem marginesowym, stały się znakiem rozpoznawczym „duszpasterzy” katolickich…

Ogółem zanotowano 4.442 przypadki wykorzystywania seksualnego dzieci przez przedstawicieli kościoła katolickiego. Średni wiek dzieci w momencie pierwszego wykorzystania seksualnego wynosił nieco ponad 11 lat (11,6 lat u chłopców i 10,5 lat u dziewczynek). Australijscy księża pedofile zdecydowanie preferowali chłopców (78% ofiar), a nie dziewczynki (22%). Czyli tak jak w przypadku polskich zboczeńców w sutannach (w Polsce wśród chłopców jest 3 razy więcej ofiar, niż u dziewczynek).

Średni czas trwania wykorzystywania seksualnego dziecka wynosił 2,4 lata. Ofiary bardzo długo czekały ze złożeniem zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa pedofilii - średnio 33 lata. Dla australijskich śledczych nie miało to znaczenia. Tak samo traktowali pedofilów z 80. lat XX w., jak i tych aktywnych współcześnie. Ale już w Polsce, dla biskupów, polityków PIS i różnych „Prawdziwych Polaków i Katolików” jest to argument pozwalający na kwestionowanie prawdziwości zgłoszeń przypadków pedofilii kleru… Ileż to razy słyszeliśmy z ich ust oskarżycielskie lub wyrażające powątpiewanie słowa: „skoro 20 lat temu był molestowany, to czemu dopiero dziś o tym mówi?!”

Dane dostarczone przez kościół katolicki pozwoliły na zidentyfikowanie 1880 domniemanych sprawców. Dlatego „domniemanych”, bo dopiero po zakończeniu prac komisji do akcji wkroczyła policja, prokuratorzy i sądy, a niektóre procesy toczą się do dziś. Ponadto 530 sprawców, których tożsamości nie znano, zostało oskarżonych (anonimowo) o seksualne wykorzystywanie dzieci. 90% domniemanych pedofilów było mężczyznami. Wśród sprawców 30% to księża, 32% - bracia zakonni, 5% - siostry zakonne, 29% - osoby świeckie zatrudnione przez kościół. WŚRÓD KSIĘŻY ODSETEK DOMNIEMANYCH PEDOFILÓW WYNOSIŁ 7%! Dla porównania szacunki polskiego Episkopatu mówią o 0,05-0,07% pedofilów wśród polskiego kleru… Innymi słowy statystycznie w Australii spośród każdego 1.000 księży aż 70 usłyszało zarzut seksualnego wykorzystywania dzieci. A w Polsce na 1.000 klechów przypada raptem 0,5-0,7 pedofila. Czyli w Australii była to istna plaga. W Niemczech również, bowiem tamtejszy Episkopat szacuje, że 4% ich księży katolickich to pedofile. Tylko polski kler okazuje się być „zieloną wyspą”, właściwie wolną od zboczeńców… Gdyby jednak przyjąć, że procentowy udział pedofilów wśród 35.000 polskich księży i zakonników jest podobny (a tak przecież jest!), to mamy w Polsce ok. 2.000 kanalii w kieckach, które mają na sumieniu seksualne wykorzystywanie naszych dzieci. Wierzyć się nie chce, co?

Komisja, jako główny powód rozrośnięcia się pedofilii do rozmiarów plagi wymieniła niezgłaszanie jej przypadków organom ścigania i bierność kościoła w wyciąganiu konsekwencji w stosunku do własnych funkcjonariuszy. W raporcie wymieniono setki przypadków ukrywania i tuszowania przestępstw przez przełożonych pedofilów, w tym najważniejszych hierarchów kościoła. Polegały, skąd my to znamy, głównie na przenoszeniu pedofilów z parafii do parafii i między diecezjami, wysyłaniu ich na leczenie, ale bez usunięcia ze służby, zastraszaniu lub przekupywaniu ofiar i ich rodzin itp. Komisja zwróciła również uwagę na całkowite ignorowanie przez kościół niszczącego wpływu wykorzystywania seksualnego na ofiary i ich rodziny.

Komisja i towarzyszący jej analitycy obalili także kilka mitów. Choć większość sprawców była mężczyznami, a większość ofiar chłopcami, to za błędne uznano przekonanie, że wszyscy sprawcy, którzy seksualnie wykorzystywali dzieci tej samej płci, byli homoseksualistami. Badania wykazały, że seksualne wykorzystywanie dzieci nie jest związane z orientacją seksualną. Sprawcy mogą być heteroseksualni, homoseksualni lub biseksualni. Tym samym zakwestionowano efekty badań prowadzonych przez Watykan, które ściśle łączyły seksualne wykorzystywanie dzieci z homoseksualizmem.

KLERYKALIZM. Uznano go za jedną z głównych przyczyn seksualnego wykorzystywania dzieci. Klerykalizm był fundamentem wszystkich pozostałych przyczyn pedofilii wśród kleru. Tak jak w Polsce polegał m.in. na idealizacji kapłaństwa i kościoła katolickiego (patrz – Podkarpacie lub Podlasie). Jego cechy to: uprzywilejowana pozycja duchownych w społeczeństwie, ich poczucie wyższości oraz całkowitej bezkarności, nadużywanie władzy i wpływów, życie w przepychu. To klerykalizm podtrzymuje idee, że Kościół katolicki jest autonomiczny oraz samowystarczalny i promuje on ideę, że seksualne wykorzystywanie dzieci przez duchownych i zakonników jest sprawą wewnętrzną kościoła, którą należy utrzymywać w tajemnicy.

W raporcie bardzo dużo miejsca poświęcono odpowiedzialności hierarchów kościelnych. Nie mam już siły szczegółowo pisać o tej bandzie degeneratów, zboczeńców, chciwców i złodziei. W każdym razie wielu biskupom zarzucono brak kwalifikacji moralnych i etycznych do sprawowania tak wysokich funkcji. Wytknięto całkowity brak kontroli nad biskupami diecezjalnymi i prowincjałami oraz ich bezkarność. Za swoje decyzje m.in. o tuszowaniu zbrodni swoich podwładnych, odpowiadali tylko przed Bogiem. Problem w tym, że mieli tego Boga głęboko w dupie (to już moje wtrącenie). Zarzucono władzom kościelnym, że przy wyborze na wiele najważniejszych stanowisk kierują się wyłącznie kryterium przestrzegania doktryny Kościoła oraz ich zaangażowania w obronę i promocję kościoła katolickiego, a nie ich kwalifikacjami i walorami moralnymi. Przywódcy kościoła katolickiego w Australii chronili w pierwszym rzędzie reputację kościoła kosztem ofiar seksualnego wykorzystywania dzieci.

Komisja posunęła się tak daleko, że zaleciła nawet Episkopatowi zmianę prawa kanonicznego (miała o to wnioskować do Watykanu) polegającą m.in. uznaniu przestępstw związanych z molestowaniem seksualnym dzieci za ZBRODNIE WOBEC DZIECKA, a nie żadne „zaniedbanie moralne” lub naruszenie obowiązku przestrzegania celibatu. Nowe prawo kanoniczne nie powinno blokować, utrudniać lub zniechęcać do obowiązkowego informowania o przestępstwach pedofilii biskupów lub przełożonych religijnych.

CELIBAT. Choć nie uznano go za bezpośrednią przyczyną molestowania seksualnego dzieci, to jednak obowiązkowy celibat (duchowni) i ślubowania czystości (członkowie organizacji religijnych) miały wpływ na seksualne wykorzystywanie dzieci, szczególnie tam, gdzie ci objęci celibatem mają uprzywilejowany dostęp do dzieci (w szkołach, internatach, parafiach). Dla wielu katolickich duchownych celibat jest związany z emocjonalną izolacją, samotnością, depresją i chorobami psychicznymi. Obowiązkowy celibat może również przyczynić się do różnych form dysfunkcji psychoseksualnej, w tym niedojrzałości psychoseksualnej, która stanowi ciągłe ryzyko dla bezpieczeństwa dzieci. Dla wielu duchownych celibat jest nieosiągalnym ideałem, jest fikcją! Prowadzi to do podwójnego życia, niejawności i hipokryzji, ale także tendencji do rozgrzeszania się przez księży z faktów seksualnego wykorzystywania dzieci.

Brak mi miejsca na jeszcze jeden ważny aspekt raportu komisji. Dotyczący tajemnicy spowiedzi. Wiele faktów wykorzystywania seksualnego dzieci nie ujrzało światła dziennego, bo koledzy pedofilów ich nie ujawnili zasłaniając się tajemnicą spowiedzi. Co ciekawe, tak jak w niemal wszystkim większość australijskich hierarchów kościelnych zgadzała się z ustaleniami komisji, tak w sprawie poluzowania rygorów właśnie celibatu oraz tajemnicy spowiedzi nie chcieli nawet słyszeć o jakichś daleko idących zmianach…

[CC] Jacek Nikodem
(307)

Pobierz PDF Wydrukuj