"Kundle Ziobry i złodziejska szajka." to w rzeczywistości dwa połączone ze sobą pod tym wspólnym tytułem teksty Jacka Nikodema:
"3 rocznica wybuchu afery hejterskiej" oraz;
"Następni nietykalni"
Media doniosły właśnie, że gotowy jest już akt oskarżenia przeciwko aktorce Barbarze Kurdej-Szatan, która w listopadzie 2021r. zamieściła w mediach społecznościowych tekst bardzo emocjonalny i krytyczny w stosunku do funkcjonariuszy Straży Granicznej. Pod wpływem relacji w TV o skazywaniu przez tych funkcjonariuszy na śmierć, ryzyko utraty zdrowia i cierpienia setek małych dzieci i kobiet na granicy z Białorusią napisała wtedy (pisownia oryginalna):
"To jest k***a »straż graniczna« ????? »Straż« ?????????? To są maszyny bez serca bez mózgu bez NICZEGO!!! Maszyny ślepo wykonujące rozkazy!!!!! Ku**a!!!!!! Jak tak można!!!!! Boli mnie serce boli mnie cała klatka piersiowa trzęsę się i ryczę!!!!! Mordercy!!!!! Chcecie takiego rządu wciąż????? Który zezwala na takie rzeczy wręcz rozkazuje tak się zachowywać????? Ku**aaaaaaaaa!!!!!"
Wpis został wprawdzie przez autorkę dość szybko usunięty, ale prokuratura rządzona przez największego przestępcę RP, Zbigniewa Ziobro, zareagowała błyskawicznie. Wszczęto postępowanie w sprawie "znieważenia funkcjonariuszy Straży Granicznej wykonujących czynności służbowe na granicy polsko-białoruskiej". No i właśnie teraz, po 7 miesiącach od wszczęcia postępowania, mamy jego efekt końcowy w postaci aktu oskarżenia, w którym to prokurator zarzuca aktorce czyn zagrożony nawet karą więzienia... Szybko i sprawnie się uwinął ten kundel Ziobry... Co zastanawiające, zajmował się tym kundel z aż Prokuratury Okręgowej w Warszawie, choć normalnie takie sprawy pozostają w gestii prokuratur rejonowych. Ale nie to jest w tej sprawie najbardziej wymowne… Bardziej znamienna jest szybkość, z jaką wszczęto i przeprowadzono dochodzenie oraz skierowano do sądu akt oskarżenia w sprawie czynu, który trudno nazwać jakimś ciężkim przestępstwem lub uznać, że był on szczególnie szkodliwy dla bezpieczeństwa publicznego albo życia i zdrowia Polaków. Po tempie działań podwładnych Ziobry najłatwiej w Polsce rozpoznać, czy osoba podejrzana o popełnienie czynu zabronionego jest członkiem lub sympatykiem PIS, czy przeciwnikiem rządzących.
AFERA HEJTERSKA.
Wkrótce miną 3 lata od wybuchu afery hejterskiej w ministerstwie sprawiedliwości. Było to już tak dawno temu, że przypomnę kilka jej szczegółów. Aktywnie uczestniczyło w niej ponad 20 kanalii poprzebieranych w togi sędziowskie. Hersztem tych kanalii był Łukasz Piebiak, mega kanalia o fizjonomii i mentalności oprycha/rzezimieszka, zastępca Ziobry. Tajemnicą poliszynela jest jednak to, że Piebiak był co najwyżej koordynatorem przestępczych działań grupy Antykasta. Faktycznym inicjatorem całej operacji pomawiania, szantażowania i grożenia niepokornym sędziom oraz jej mózgiem był sam Ziobro. Bo o kim innym, jak nie o swoim ministerialnym i politycznym przełożonym mógł Piebiak pisać w mailach do innych członków Antykasty per "Szef"? Piebiak od lat uchodzi w środowisku sędziowskim za człowieka ślepo posłusznego, całkowicie podporządkowanego i dyspozycyjnego w relacjach z Ziobrą. Nie do pomyślenia jest, by sam wymyślił i zorganizował akcję masowego hejtowania sędziów. Nie do pomyślenia jest również, że szczegółowo nie informował o niej Ziobry i nie miał jego pełnej akceptacji. Nie do pomyślenia jest, by ok. 20 podwładnych Ziobry, którzy zawdzięczają mu wszystko (kariery, wpływy i pieniądze), ryzykowało wielokrotne popełnianie przestępstw nie mając pewności, że jest to zgodne z wolą Ziobry…
Od niemal 3 lat znane są nazwiska wszystkich członków grupy hejterów. Znana jest treść ich korespondencji, w której szkalowali niepokornych sędziów. Znane są daty, nadawcy i adresaci maili, osoby pokrzywdzone, są zeznania świadków. To zresztą nie prokuratorzy wyznaczeni przez Ziobrę do prowadzenia tej sprawy zabezpieczali dowody przestępstwa, tylko dziennikarze mediów niezależnych, informatycy i sami pokrzywdzeni sędziowie. Musieli się ścigać z przestępcami z Antykasty, którzy te dowody (w postaci np. setek e-maili) na gwałt niszczyli, a było to możliwe właśnie dzięki bierności i zaniechaniom kundli Ziobry, którzy świadomie zwlekali z wszczęciem postępowania i zabezpieczeniem nośników informacji i korespondencji mailowej.
Ostatnio dwóch spośród hejterów, Cichocki i Szmydt, przerwało zmowę milczenia, przyznało się udziału w hejtowaniu sędziów, wyraziło skruchę i ujawniło kulisy działania w ministerstwie sprawiedliwości grupy przestepczej i jej głównych organizatorów. Wprawiło to w takie przerażenie Kaczyńskiego i Ziobrę, że nie dopuścili do przesłuchania obu w/w w trakcie obrad sejmowej komisji sprawiedliwości. Ziobro, zapewniający od 3 lat, jak bardzo zależy mu na schwytaniu winnych, całkowicie zablokował prowadzenie jakichkolwiek czynności mających na celu wskazanie hejterów i ich mocodawców oraz pociągnięcie ich do odpowiedzialności. Sędziowie Cichocki i Szmydt do dziś nie zostali przesłuchani przez prokuratorów Ziobry, choć sami dopraszają się o to przesłuchanie.
W sprawie wpisu w mediach społecznościowych Kurdej-Szatan po 7 miesiącach mamy akt oskarżenia. Od czasu wybuchu afery hejterskiej mijają właśnie 34 miesiące! Wydawałoby się, że gdzie jak gdzie, ale przestępstwa na taką skalę popełnione we własnym resorcie sprawiedliwości(!), który traktuje od lat jak prywatną własność, Ziobro będzie ścigać wyjątkowo zaciekle. I że jak najszybciej będzie chciał ukarać winnych. Ale nie wtedy, kiedy to on sam nimi kierował, wydawał im polecenia i gdy powinien ścigać także samego siebie... A ponieważ jest to zaledwie jedno z setek „śledztw” prokuratorskich (setek!) przeciwko członkom aparatu partii lub władzy PIS oraz funkcjonariuszom kościoła katolickiego, które Ziobro od miesięcy świadomie blokuje, więc można go chyba nazywać „Pierwszym Przestępcą RP”. Każde takie umorzone, zablokowane lub świadomie opóźniane śledztwo to przestępstwo! Więc skala przestępstw Ziobry jest wręcz niespotykana…
Kiedy zakończy się prokuratorskie postępowanie w sprawie hejtowania sędziów? Nie wiadomo… Ilu jest podejrzanych? Ilu spośród tych skurw*synów usłyszało zarzuty? Ile prokuratorzy Ziobry sporządzili aktów oskarżenia? Ani jednego! Wszyscy zeznający w śledztwie przestępcy mają nadal status świadków, nawet Piebiak! Zresztą wg niepotwierdzonych źródeł od ponad roku w ogóle nikogo w tej sprawie nie wzywano już na przesłuchanie.
Szef tych skurw*synów nadal jest ministrem sprawiedliwości i Prokuratorem Generalnym. "Wiecznie Spocony" Wójcik, również umoczony w tę aferę, nadal jest wiceministrem i bryluje w mediach. Spośród kanalii tworzących Antykastę 3 dziś zasiada w neo-KRS, najważniejszym organie sądowniczym. To Nawacki, Puchalski i Drajewicz. Kolejny, Dudzicz, zasiadał do niedawna i kandydował ponownie, ale w ostatniej chwili jego nominacja została zablokowana przez sam PIS. Krzywda mu się jednak nie stanie, bo jego PIS-owscy zwierzchnicy planują wybrać go sędzią SN. W ostatniej chwili została również wycofana rekomendacja PIS dla Piebiaka, też kandydującego do neo-KRS. Czyli człowieka, który już dawno powinien usłyszeć zarzuty popełnienia co najmniej 3 przestępstw. Tu okoniem stanął „główka prącia Prezesa”… W SN zasiada kolejnych 3 członków Antykasty. Wyróżnia się spośród nich cham nad chamami Wytrykowski, który do I Prezes SN Małgorzaty Gersdorf wysyłał swego czasu kartki pocztowe zaczynające się od słów „Ty ku*wo…”. Wytrykowski to taka wizytówka „dobrej zmiany” przeprowadzonej przez Ziobrę w najważniejszym sądzie w Polsce… Do jego działań też prokuratorzy Ziobry nie mają większych zastrzeżeń.
FUNDUSZ.
Kontrola i raport pokontrolny NIK wykazały, że tylko w ciągu 2 lat Ziobro z nadzorowanego przez siebie Fundusz Sprawiedliwości wydał na cele niezgodne z przeznaczeniem zawrotną kwotę 280 mln zł! Czyli 1/3 wszystkich środków, jakimi dysponował FS, przeznaczono na cele partyjne oraz rozdano ludziom powiązanym z partią Ziobry. Stałą praktyką stało się np. wpłacanie przez rodziców, rodzeństwo, dzieci lub znajomych polityków SP bardzo dużych kwot (nawet po 150 tys. zł!) na fundusz wyborczy partii Ziobry. Skąd rodzice-emeryci lub 20-letnie dzieci miały taki majątek? Właśnie z Funduszu Sprawiedliwości! Otóż ministerstwo Ziobro zlecało (na ogół po ustawionych przetargach) zaprzyjaźnionym firmom wykonywania zupełnie idiotycznych i niepotrzebnych zleceń np. zorganizowanie kampanii promujących działalność resortu Ziobry, drukowanie całych serii materiałów na temat „obrony wolności sumienia”, prześladowania chrześcijan w Polsce lub „ideologii LGBT” itd. Koszty zleceń były znacznie zawyżane, tak, by i właściciele firm byli zadowoleni, i by wystarczyło na przelewanie przez nich setek tysięcy zł na konta krewnych i znajomych polityków SP, którzy z kolei otrzymane pieniądze wpłacali na fundusz partii. Proste?
Fundacja Ex Bono z Opola (jak Opole, to wiadomo, że "dochtór" Jaki) otrzymała z Funduszu 9 mln zł, choć nigdy nie zajmowała się pomocą ofiarom przestępstw, a jej „siedzibą” było mieszkanie prywatne o pow. 45m2, którego właściciele nie wiedzieli nawet o istnieniu fundacji Ex Bono! Fundacja "Mamy i Taty" zainkasowała 3 mln zł na organizowanie kursów przedmałżeńskich(?!), a za następne 900 tys. zł(!) zrealizowała spot reklamowy informujący o tym, dlaczego warto żyć w małżeństwie... Instytut Wymiaru Sprawiedliwości otrzymał 2,5 mln zł m.in. na monitorowanie przedstawiania katolików w „GW”, Onecie, a nawet w memach i powieściach Dana Browna!
I co z tego, że kontrolerzy NIK w swoim pokontrolnym raporcie napisali, że skala przestępstw i patologii w wydatkowaniu środków Funduszu była porażająca? Złożenie przez NIK zawiadomień do prokuratury o popełnieniu przez Ziobrę i jego partyjnych przydupasów dziesiątek przestępstw nie skutkowało wcale wszczęciem śledztw w tych sprawach. NIK nie może do tego zmusić prokuratorów, a Ziobro nie jest samobójcą. Dopóki jest szefem resortu sprawiedliwości żaden jego podwładny nie będzie mógł wszcząć śledztwa w sprawie przestępstw popełnianych przez swojego przełożonego, nawet gdyby chciał je wszcząć…
WIĘZIENNICTWO.
Cały ciąg afer w Służbie Więziennej w latach 2016-19, gdy podlegała ona "dochtorowi" Patrykowi Jakiemu, kosztował nas wszystkich ok. 145 mln zł. Na tyle wycenił ich koszty raport NIK. Czy ktoś z Was słyszał, aby toczyło się w tej sprawie jakieś śledztwo prokuratorskie? W mediach najgłośniej było o całkiem niedużym przekręcie w Kaliszu. Tor przeszkód dla funkcjonariuszy SW, w którym wartość materiałów i robocizny (to raptem kilkadziesiąt rurek, kilka płyt, piasek i dół w ziemi) rzeczoznawcy wycenili na 45-65 tys. zł, kosztował polskich podatników... 370 tys. zł! Oczywiście to czysty przypadek, że budująca tor firma POMET należy do dawnego kolegi szkolnego niejakiego... Patryka Jakiego. Dodajmy, że firma ta na co dzień w ogóle nie zajmuje się budowaniem czegokolwiek, tylko szyciem odzieży ochronnej i roboczej oraz sprzętem ochronnym (np. kaskami budowlańców)! Nie dziwota więc, że 99,6% prac przy torze wykonali zatrudnieni przez właściciela POMET-u podwykonawcy, którym zapewne zapłacono standardowe wynagrodzenie. Jako ciekawostkę dodam jeszcze, że najdroższy tor w Polsce po jego zbudowaniu nie był nigdy używany. Tylko w czasie trwania kontroli NIK szefostwo SW zachęcało do ćwiczenia na nim swoich studentów. Mieli tam "robić tłum". Kontrola się skończyła i skończyło się używanie toru. Czyli wydano górę publicznych pieniędzy (koszt budowy domu jednorodzinnego) na "coś", czego właściwie w ogóle nie ma, i jeszcze w dodatku jest to "coś", co nigdy nikomu nie było do niczego potrzebne. Właściciel POMET-u, po opłaceniu podwykonawców, "przytulił" ok. 300 tys. zł na czysto, ale pewnie jakoś się potem Patrykowi Jakiemu zrewanżował. Choć po kompleksowej kontroli w polskim więziennictwie (w 2020r.) NIK wysłał do prokuratury aż 16 zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstw, żadnego śledztwa prokuratorzy nawet nie wszczęli. A Patryk Jaki w nagrodę przeniósł się do PE, gdzie dziś robi furorę „garniturowymi” spodniami od piżamy…
A teraz o „śledztwach” w sprawach: Szydłowej, Witek, Cepa, Dworczyka, Czarneckiego, Zalewskiej, Jędraszewskiego (i purpurowych obrońców pedofilów) oraz jeszcze paru innych kanalii. O „śledztwach”, które albo nawet się nie rozpoczęły, bo Ziobro na to nie pozwala. Albo rozpoczęły się, ale mają się nigdy nie zakończyć, a udział w nich PIS-owców ma być wyretuszowany…
OKRADAJĄCA BEZDOMNYCH.
Już w 2017r. prokuratura była w posiadaniu dowodów na to, że działacze PIS we Wrocławiu regularnie okradali PCK nie tylko z pieniędzy, ale także z artykułów żywnościowych, które ofiarowano jako dary dla osób bezdomnych i ubogich. 5 lat temu prokuratorzy Ziobry wiedzieli również, że ponad 3 mln zł pochodzące z tego przestępczego procederu w większości zasiliły fundusze wyborcze dwóch prominentnych polityków PIS: Anny Zalewskiej i Piotra Babiarza, posła i szefa struktur partii we Wrocławiu. Trudno było "centrali" na Nowogrodzkiej forsować wersję, że zarówno Zalewska, jak i Babiarz nic nie wiedzieli o tym, że ich polityczne kariery finansowane są ze środków pochodzących ze zwykłej kradzieży. Zbyt wielu było świadków i oskarżonych w tej sprawie (w większości lokalnych działaczy PIS), którzy potwierdzali dokonywanie przelewów na konta komitetów wyborczych Zalewskiej i Babiarza. Nowogrodzka musiała, no i postanowiła kogoś z tej dwójki poświęcić, by uratować drugiego. No i padło na Babiarza. Zalewska miała widać w "centrali" większe plecy, bo wyszła z całej afery bez szwanku.
Ciągnięcie olbrzymich zysków z kradzieży ubrań wrzucanych przez Polaków do kontenerów PCK (i potem ich sprzedawania) oraz ok. 46 ton żywności (konserw, mleka w proszku, ryżu, makaronu, herbaty itp.) nie przeszkodziło jej w zostaniu szefową MEN, a następnie eurodeputowaną. Prowadzący postępowanie prokuratorzy Ziobry z miesiąca na miesiąc pomniejszali udział Zalewskiej w całej aferze, choć wśród głównych podejrzanych niezmiennie było 3 jej bliskich współpracowników, działaczy PIS (R. Holanowski, Jerzy G. oraz Jerzy S.). Gdy w końcu w styczniu 2020r. rozpoczął się proces szajki złodziei (10 osób) próżno było szukać w akcie oskarżenia wzmianki o Zalewskiej, która na całym procederze okradania bezdomnych i ubogich ludzi zyskała niewątpliwie najwięcej. No i jeszcze jeden szczegół niepozbawiony pewnej pikanterii... W wyborach w 2019r. (w okręgu wrocławskim) do PE dostały się otwierające listę PIS aż dwie złodziejki: Zalewska oraz klempa-krempa, która z kolei poszkodowane przez wojnę syryjskie dzieci "kropnęła" na ok. 700 tys. zł...
CZARNECKI.
Afera z wyłudzaniem przez tego notorycznego złodzieja pieniędzy z kasy Unii wybuchła 2 lata temu. Czarnecki na samym tylko sfałszowaniu (w latach 2009-18) aż 160 protokołów(!) swoich przejazdów pomiędzy Brukselą i Jasłem narżnął Unię na ponad 100 tys. Euro. W śledztwie prowadzonym przez unijny OLAF oszustwa Czarneckiego potwierdziło m.in. dwóch jego współpracowników. Zeznali, że ich pryncypał potrafił wyłudzać zwrot kosztów przejazdów do Jasła nawet nie ruszając się z Brukseli. Był tak bezczelny i czuł się tak bezkarny, że przestał dbać o zachowane jakiekolwiek pozorów. Przedkładane przez niego protokoły opiewały np. na przejazdy samochodem już kilkanaście lat wcześniej zezłomowanym.
Oszust dopuszczał się wielokrotnie przestępstwa zagrożonego w Polsce karą do 8 lat więzienia, a więc nieco poważniejszego, niż Kurdej-Szatan (o której pisałem wcześniej). Zgodne z procedurami po zakończeniu dochodzenia OLAF przekazał cały materiał dowodowy polskiej prokuraturze, bo to na prokuraturach krajowych spoczywa obowiązek ścigania przestępstw eurodeputowanych i sporządzenia aktów oskarżenia. A Ziobro postępowanie w tej sprawie zlecił prokuraturze (rejonowej) w… Zamościu! No i od razu zaczęła się prawdziwa ekwilibrystyka kundli Ziobry, by sprawie ukręcić łeb. Nie ma żadnego wytłumaczenia dla faktu, że "śledztwo" w tej bardzo prostej sprawie trwa już niemal 2 lata. Tym bardziej, że kundle Ziobry nie muszą nawet prowadzić czynności dochodzeniowych, gdyż zrobił to już za nich unijny OLAF! Mają podane jak na tacy: daty, kopie sfałszowanych protokołów, liczby "dodanych" kilometrów (na ogół po 680 km do każdego przejazdu), kwoty wyłudzonych pieniędzy, marki i numery rejestracyjne pojazdów, którymi rzekomo poruszał się Czarnecki, a także dane ich właścicieli, którzy zaprzeczyli, by kiedykolwiek takiemu skurw*synowi jak Czarnecki pożyczali swoje auta. I co? I nic… Pan Ziobro roztoczył nad panem Czarneckim parasol ochronny i zapewnia mu do dziś bezkarność.
DWORCZYK.
Tu od ujawnienia popełnienia przestępstw upłynęło jeszcze więcej czasu. Mijają właśnie 3 lata od chwili, gdy media ujawniły, że Dworczyk podawał nieprawdziwe informacje w kilkunastu swoich oświadczeniach majątkowych. Sam się zresztą publicznie przyznał, że zatajał m.in. fakty posiadania udziałów w działce i domu-bliźniaku w Warszawie, dochód ze sprzedaży innego domu, a także udziały w firmie „RDS”. Dworczyk podawał fałszywe informacje w oświadczeniach majątkowych właściwie przez cały okres swojej politycznej i urzędniczej kariery – jako radny Warszawy, potem sejmiku mazowieckiego, potem poseł, wiceminister MON i wreszcie szef KPRM. Dodatkowo większość transakcji kupna-sprzedaży nieruchomości, których był/jest udziałowcem, wyglądała co najmniej podejrzanie i była tak pogmatwana, że może rzeczywiście Dworczyk sam już się pogubił, ilu domów jest współwłaścicielem. Tak też zapewne uznali śledczy z CBA i prokuratury, którzy chyba już dawno umorzyli postępowania w sprawie Dworczyka. Choć skoro Sławomir Nowak zapłacił ministerialnym stołkiem za zatajenie posiadania zegarka (prezentu od żony), to Dworczyk powinien usłyszeć co najmniej wyrok więzienia w zawieszeniu i wysokiej grzywny. Ale wtedy jego kariera polityczna byłaby skończona, więc „Pierwszy Przestępca RP” Ziobro ulitował się nad nim i „darował” mu winy.
WYPADEK SZYDŁOWEJ.
Już dzień po wypadku szef MSW Błaszczak poinformował o przyznaniu się do winy kierowcy Seicento. Błaszczak kłamał. W przesłuchaniu, któremu poddano chłopaka tuż po zdarzeniu, uczestniczyli funkcjonariusze SOP(!), którzy w tym zdarzeniu uczestniczyli! Czyli jedna ze stron przesłuchiwała drugą, co jest możliwe tylko w "państwie PIS", Rosji i na Białorusi. Śledztwo ciągnęło się w nieskończoność i było całym korowodem „cudów”. Już zachowanie pierwszego prokuratora (nie pamiętam jego nazwiska) budziło poważne wątpliwości co do jego bezstronności. Szybko jednak Ziobro zlecił nadzór nad tą sprawą (de facto jej prowadzenie) chyba największej kanalii wśród krakowskich prokuratorów, samemu Prokuratorowi Okręgowemu Babińskiemu. No i się zaczęło... Rozwiązano zespół prokuratorów (i odsunięto ich od sprawy), którzy chcieli zbadać wątek prawidłowości przejazdu kolumny przewożącej Szydłową. Już wtedy pojawiły się bowiem poważne wątpliwości, czy limuzyny poruszały się z włączonymi sygnałami dźwiękowymi. Przeczyli temu właściwie wszyscy świadkowie, a było tych świadków kilkunastu. I za tych to właśnie świadków w następnych miesiącach ostro wzięli się PIS-owscy prokuratorzy. Szantażowali i zastraszali ich, nakłaniali do zmiany zeznań, a nawet kwestionowali ich poczytalność i chcieli wysłać na badania psychiatryczne…
Zeznania kilkunastu bezstronnych świadków Babiński podważał lub ignorował. Koronnym dowodem na winę kierowcy Seicento stały się dla niego zeznania 6 ochroniarzy Szydłowej, no i samej Szydłowej. Wszyscy oni twierdzili, że kolumna limuzyn poruszała się z prawidłową szybkością i miała włączone zarówno sygnały świetlne, jak i dźwiękowe. Była więc kolumną uprzywilejowaną w ruchu. Płyty DVD z zapisem video przejazdu kolumny uległy zniszczeniu. Szkoda, ale zdarza się... W PIS-owskich prokuraturach dowody często giną lub ulegają uszkodzeniu, dlatego lepiej ich tam nie dostarczać. Ślady uderzeń młotkiem na tych płytach DVD były bliźniaczo podobne do śladów, które w 2007r. znaleziono na zniszczonym służbowym laptopie byłego już wtedy ministra Ziobry. Ale może to podobieństwo przypadkowe, bo przecież młotki są do siebie podobne. Koniec końców prokurator Babiński w akcie oskarżenia za jedynego winnego kolizji drogowej uznał kierowcę Seicento. W 2020r. sąd w Oświęcimiu uznał Sebastiana Kościelniaka winnym nieumyślnego spowodowania wypadku, ale winą za spowodowanie wypadku obarczył także kierowcę SOP. I warunkowo umorzył postępowanie. Obie strony odwołały się od tego wyroku...
No i kilka miesięcy temu wybuchła prawdziwa bomba. Piotr Piątek, jeden z oficerów SOP, publicznie potwierdził to, co i tak wszyscy od początku wiedzieli. Przyznał, że kolumna nie miała jednak włączonych sygnałów dźwiękowych! Czyli limuzyna Szydłowej w chwili kolizji nie miała prawa znajdować się tam, gdzie się znajdowała. Ochroniarze Szydłowej oraz oczywiście sama Szydłowa łgali w śledztwie. Była sprawa prozaicznej kolizji drogowej, a tu na horyzoncie zamajaczyły zarzuty składania fałszywych zeznań i utrudniania śledztwa, zagrożone karą do 5 lat pierdla… I to zarzuty nie dla kierowcy Seicento, tylko dla Szydłowej i jej ochroniarzy. Piątek już złożył zeznania w trakcie trwającej rozprawy odwoławczej. Wkrótce będzie zeznawać także kolejny SOP-owiec. A pewnie ściągnięta zostanie z Brukseli przez sąd, w celu złożenia zeznań, także beczka zjełczałego łoju z Brzeszcz.
Ale od czego jest kundel Ziobry Babiński?! Pan Prokurator Okręgowy stwierdził, że „te zeznania (Piotra Piątka – przyp. aut.) nie wnoszą nic do sprawy. W zakresie ustalenia stanu faktycznego, dotyczącego ustalenia odpowiedzialności oskarżonego, nie wnoszą do niej dokładnie nic”. To ci dopiero wolta! Do tej pory wszystkie działania oskarżyciela Babińskiego opierały się na zeznaniach Szydłowej oraz jej ochroniarzy i na trzymaniu się tezy, że pojazdy kolumny rządowej poruszały się zgodnie z przepisami! A tu okazuje się, że kolumna mogła pruć ulicami Oświęcimia nawet 150 km/h, po cichu, bez włączonych „kogutów”, mogła taranować wszystko po drodze, a i tak winny byłby chłopak z Seicento! Poza tym prokurator Babiński powinien natychmiast, z urzędu wszcząć postępowanie w sprawie podejrzenia składania fałszywych zeznań przez Szydłową i jej goryli. Minęło jednak kilka miesięcy i nic takiego się nie wydarzyło. Ja osobiście jestem pewien na 100%, że Babiński od początku znał prawdziwe okoliczności wypadku i miał pełną świadomość, iż oskarża niewinnego człowieka, a tuszuje winę ochroniarzy Szydłowej. Zapewne to zresztą on namówił ich do składania fałszywych zeznań. Na jakąś parodię zakrawa fakt, że w całej tej sprawie najcięższego przestępstwa dopuścił się… prokurator prowadzący śledztwo! Następnego pod względem „ciężaru” – Szydłowa i jej ochroniarze, którzy do dziś nie usłyszeli żadnych zarzutów. Zarzuty zaś usłyszał jedyny człowiek, którego wina w tym całym zdarzeniu, jeśli w ogóle była, to minimalna…
MAŁA SEJMOWA GNIDA.
Każdy w miarę bezstronny obserwator życia politycznego w Polsce wie, że Marszałek Sejmu Witek to przestępczyni. Co najmniej 3-krotnie, i to na oczach milionów obywateli, dopuściła się ciężkich przestępstw z art. 271 kk. I wtedy, gdy w lipcu 2019r. (czyli 3 lata temu!) odmówiła ujawnienia list poparcia dla kandydatów do neo-KRS, pomimo nakazującego jej takie działanie wyroku NSA. I wtedy, gdy bezprawnie zarządziła w Sejmie słynną już "reasumpcję" głosowania. W obu przypadkach posłowie opozycji złożyli do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa niedopełnienia obowiązków służbowych i przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego. Choć właściwie w obu przypadkach prokuratura powinna była wszcząć postępowania z urzędu, to do dziś ich nie wszczęła. Nie wszczęła również postępowania w sprawie poświadczenia przez Witek nieprawdy i zlecenia sfałszowania protokołu z posiedzenia Sejmu (po słynnym głosowaniu „Trzeba anulować, bo przegramy”). Ale to, że nie wszczęła, nie oznacza chyba, że nie mogę tej PIS-owskiej suki nazywać "wielokrotną przestępczynią".
WYBORY KOPERTOWE.
Miejsca mam już mało, a tu jeszcze tyle do powiedzenia… W sprawie wyborów popełnienie przestępstw przez Cepa, Sasina i Dworczyka nie podlegało dyskusji, można tylko polemizować, czy prawo złamał także Kamiński. Jednak jedyną osobą, która w wyniku afery kosztującej Polaków 75 mln zł, poniosła konsekwencje, była prokurator Ewa Wrzosek, która wszczęła postępowanie w sprawie organizacji tych wyborów. Było to najkrótsze postępowanie prokuratorskie w całej historii RP. Trwało 3 godziny i zostało zamknięte na polecenie knura Święczkowskiego. Prokurator Wrzosek została karnie zesłana do prokuratury w Śremie, a na dokładkę objęto ją inwigilacją Pegasusa.
Właściwie to można by tak wymieniać w nieskończoność. Bo konia z rzędem temu, kto pokaże członka PIS nie będącego przestępcą… Kuchciński i jego loty oraz „afera podkarpacka”, Szydłowa i nieopublikowanie wyroków TK, Tchórzewski i afera z elektrownią, Rydzyk, Sasin i Bierecki oraz SKOK-i, biskupi tuszujący pedofilię swoich podwładnych, Gliński i 500 mln zł na Fundację Czartoryskich, Cep i jego majątek, „misiewicze”, Horała i CPK… Ta lista nie ma końca. Tyle, że ten post i poprzedni nie miały być wcale o złodziejach i bandytach w partii Kaczyńskiego. Tylko o „karykaturach prokuratorów” jakimi stali się prokuratorzy Ziobry. To jest nie tylko nie mająca końca lista setek ciężkich przestępstw polityków PIS, ale także setek przestępstw kundli Ziobry, którzy zamiast ścigać przestępców, strzec prawa i porządku publicznego, stali się adwokatami i wspólnikami tych PIS-owskich przestępców.
[CC] Jacek Nikodem
"Kundle Ziobry i złodziejska szajka." to w rzeczywistości dwa połączone ze sobą pod tym wspólnym tytułem teksty Jacka Nikodema:
"3 rocznica wybuchu afery hejterskiej" oraz;
"Następni nietykalni"
Media doniosły właśnie, że gotowy jest już akt oskarżenia przeciwko aktorce Barbarze Kurdej-Szatan, która w listopadzie 2021r. zamieściła w mediach społecznościowych tekst bardzo emocjonalny i krytyczny w stosunku do funkcjonariuszy Straży Granicznej. Pod wpływem relacji w TV o skazywaniu przez tych funkcjonariuszy na śmierć, ryzyko utraty zdrowia i cierpienia setek małych dzieci i kobiet na granicy z Białorusią napisała wtedy (pisownia oryginalna):
"To jest k***a »straż graniczna« ????? »Straż« ?????????? To są maszyny bez serca bez mózgu bez NICZEGO!!! Maszyny ślepo wykonujące rozkazy!!!!! Ku**a!!!!!! Jak tak można!!!!! Boli mnie serce boli mnie cała klatka piersiowa trzęsę się i ryczę!!!!! Mordercy!!!!! Chcecie takiego rządu wciąż????? Który zezwala na takie rzeczy wręcz rozkazuje tak się zachowywać????? Ku**aaaaaaaaa!!!!!"
Wpis został wprawdzie przez autorkę dość szybko usunięty, ale prokuratura rządzona przez największego przestępcę RP, Zbigniewa Ziobro, zareagowała błyskawicznie. Wszczęto postępowanie w sprawie "znieważenia funkcjonariuszy Straży Granicznej wykonujących czynności służbowe na granicy polsko-białoruskiej". No i właśnie teraz, po 7 miesiącach od wszczęcia postępowania, mamy jego efekt końcowy w postaci aktu oskarżenia, w którym to prokurator zarzuca aktorce czyn zagrożony nawet karą więzienia... Szybko i sprawnie się uwinął ten kundel Ziobry... Co zastanawiające, zajmował się tym kundel z aż Prokuratury Okręgowej w Warszawie, choć normalnie takie sprawy pozostają w gestii prokuratur rejonowych. Ale nie to jest w tej sprawie najbardziej wymowne… Bardziej znamienna jest szybkość, z jaką wszczęto i przeprowadzono dochodzenie oraz skierowano do sądu akt oskarżenia w sprawie czynu, który trudno nazwać jakimś ciężkim przestępstwem lub uznać, że był on szczególnie szkodliwy dla bezpieczeństwa publicznego albo życia i zdrowia Polaków. Po tempie działań podwładnych Ziobry najłatwiej w Polsce rozpoznać, czy osoba podejrzana o popełnienie czynu zabronionego jest członkiem lub sympatykiem PIS, czy przeciwnikiem rządzących.
AFERA HEJTERSKA.
Wkrótce miną 3 lata od wybuchu afery hejterskiej w ministerstwie sprawiedliwości. Było to już tak dawno temu, że przypomnę kilka jej szczegółów. Aktywnie uczestniczyło w niej ponad 20 kanalii poprzebieranych w togi sędziowskie. Hersztem tych kanalii był Łukasz Piebiak, mega kanalia o fizjonomii i mentalności oprycha/rzezimieszka, zastępca Ziobry. Tajemnicą poliszynela jest jednak to, że Piebiak był co najwyżej koordynatorem przestępczych działań grupy Antykasta. Faktycznym inicjatorem całej operacji pomawiania, szantażowania i grożenia niepokornym sędziom oraz jej mózgiem był sam Ziobro. Bo o kim innym, jak nie o swoim ministerialnym i politycznym przełożonym mógł Piebiak pisać w mailach do innych członków Antykasty per "Szef"? Piebiak od lat uchodzi w środowisku sędziowskim za człowieka ślepo posłusznego, całkowicie podporządkowanego i dyspozycyjnego w relacjach z Ziobrą. Nie do pomyślenia jest, by sam wymyślił i zorganizował akcję masowego hejtowania sędziów. Nie do pomyślenia jest również, że szczegółowo nie informował o niej Ziobry i nie miał jego pełnej akceptacji. Nie do pomyślenia jest, by ok. 20 podwładnych Ziobry, którzy zawdzięczają mu wszystko (kariery, wpływy i pieniądze), ryzykowało wielokrotne popełnianie przestępstw nie mając pewności, że jest to zgodne z wolą Ziobry…
Od niemal 3 lat znane są nazwiska wszystkich członków grupy hejterów. Znana jest treść ich korespondencji, w której szkalowali niepokornych sędziów. Znane są daty, nadawcy i adresaci maili, osoby pokrzywdzone, są zeznania świadków. To zresztą nie prokuratorzy wyznaczeni przez Ziobrę do prowadzenia tej sprawy zabezpieczali dowody przestępstwa, tylko dziennikarze mediów niezależnych, informatycy i sami pokrzywdzeni sędziowie. Musieli się ścigać z przestępcami z Antykasty, którzy te dowody (w postaci np. setek e-maili) na gwałt niszczyli, a było to możliwe właśnie dzięki bierności i zaniechaniom kundli Ziobry, którzy świadomie zwlekali z wszczęciem postępowania i zabezpieczeniem nośników informacji i korespondencji mailowej.
Ostatnio dwóch spośród hejterów, Cichocki i Szmydt, przerwało zmowę milczenia, przyznało się udziału w hejtowaniu sędziów, wyraziło skruchę i ujawniło kulisy działania w ministerstwie sprawiedliwości grupy przestepczej i jej głównych organizatorów. Wprawiło to w takie przerażenie Kaczyńskiego i Ziobrę, że nie dopuścili do przesłuchania obu w/w w trakcie obrad sejmowej komisji sprawiedliwości. Ziobro, zapewniający od 3 lat, jak bardzo zależy mu na schwytaniu winnych, całkowicie zablokował prowadzenie jakichkolwiek czynności mających na celu wskazanie hejterów i ich mocodawców oraz pociągnięcie ich do odpowiedzialności. Sędziowie Cichocki i Szmydt do dziś nie zostali przesłuchani przez prokuratorów Ziobry, choć sami dopraszają się o to przesłuchanie.
W sprawie wpisu w mediach społecznościowych Kurdej-Szatan po 7 miesiącach mamy akt oskarżenia. Od czasu wybuchu afery hejterskiej mijają właśnie 34 miesiące! Wydawałoby się, że gdzie jak gdzie, ale przestępstwa na taką skalę popełnione we własnym resorcie sprawiedliwości(!), który traktuje od lat jak prywatną własność, Ziobro będzie ścigać wyjątkowo zaciekle. I że jak najszybciej będzie chciał ukarać winnych. Ale nie wtedy, kiedy to on sam nimi kierował, wydawał im polecenia i gdy powinien ścigać także samego siebie... A ponieważ jest to zaledwie jedno z setek „śledztw” prokuratorskich (setek!) przeciwko członkom aparatu partii lub władzy PIS oraz funkcjonariuszom kościoła katolickiego, które Ziobro od miesięcy świadomie blokuje, więc można go chyba nazywać „Pierwszym Przestępcą RP”. Każde takie umorzone, zablokowane lub świadomie opóźniane śledztwo to przestępstwo! Więc skala przestępstw Ziobry jest wręcz niespotykana…
Kiedy zakończy się prokuratorskie postępowanie w sprawie hejtowania sędziów? Nie wiadomo… Ilu jest podejrzanych? Ilu spośród tych skurw*synów usłyszało zarzuty? Ile prokuratorzy Ziobry sporządzili aktów oskarżenia? Ani jednego! Wszyscy zeznający w śledztwie przestępcy mają nadal status świadków, nawet Piebiak! Zresztą wg niepotwierdzonych źródeł od ponad roku w ogóle nikogo w tej sprawie nie wzywano już na przesłuchanie.
Szef tych skurw*synów nadal jest ministrem sprawiedliwości i Prokuratorem Generalnym. "Wiecznie Spocony" Wójcik, również umoczony w tę aferę, nadal jest wiceministrem i bryluje w mediach. Spośród kanalii tworzących Antykastę 3 dziś zasiada w neo-KRS, najważniejszym organie sądowniczym. To Nawacki, Puchalski i Drajewicz. Kolejny, Dudzicz, zasiadał do niedawna i kandydował ponownie, ale w ostatniej chwili jego nominacja została zablokowana przez sam PIS. Krzywda mu się jednak nie stanie, bo jego PIS-owscy zwierzchnicy planują wybrać go sędzią SN. W ostatniej chwili została również wycofana rekomendacja PIS dla Piebiaka, też kandydującego do neo-KRS. Czyli człowieka, który już dawno powinien usłyszeć zarzuty popełnienia co najmniej 3 przestępstw. Tu okoniem stanął „główka prącia Prezesa”… W SN zasiada kolejnych 3 członków Antykasty. Wyróżnia się spośród nich cham nad chamami Wytrykowski, który do I Prezes SN Małgorzaty Gersdorf wysyłał swego czasu kartki pocztowe zaczynające się od słów „Ty ku*wo…”. Wytrykowski to taka wizytówka „dobrej zmiany” przeprowadzonej przez Ziobrę w najważniejszym sądzie w Polsce… Do jego działań też prokuratorzy Ziobry nie mają większych zastrzeżeń.
FUNDUSZ.
Kontrola i raport pokontrolny NIK wykazały, że tylko w ciągu 2 lat Ziobro z nadzorowanego przez siebie Fundusz Sprawiedliwości wydał na cele niezgodne z przeznaczeniem zawrotną kwotę 280 mln zł! Czyli 1/3 wszystkich środków, jakimi dysponował FS, przeznaczono na cele partyjne oraz rozdano ludziom powiązanym z partią Ziobry. Stałą praktyką stało się np. wpłacanie przez rodziców, rodzeństwo, dzieci lub znajomych polityków SP bardzo dużych kwot (nawet po 150 tys. zł!) na fundusz wyborczy partii Ziobry. Skąd rodzice-emeryci lub 20-letnie dzieci miały taki majątek? Właśnie z Funduszu Sprawiedliwości! Otóż ministerstwo Ziobro zlecało (na ogół po ustawionych przetargach) zaprzyjaźnionym firmom wykonywania zupełnie idiotycznych i niepotrzebnych zleceń np. zorganizowanie kampanii promujących działalność resortu Ziobry, drukowanie całych serii materiałów na temat „obrony wolności sumienia”, prześladowania chrześcijan w Polsce lub „ideologii LGBT” itd. Koszty zleceń były znacznie zawyżane, tak, by i właściciele firm byli zadowoleni, i by wystarczyło na przelewanie przez nich setek tysięcy zł na konta krewnych i znajomych polityków SP, którzy z kolei otrzymane pieniądze wpłacali na fundusz partii. Proste?
Fundacja Ex Bono z Opola (jak Opole, to wiadomo, że "dochtór" Jaki) otrzymała z Funduszu 9 mln zł, choć nigdy nie zajmowała się pomocą ofiarom przestępstw, a jej „siedzibą” było mieszkanie prywatne o pow. 45m2, którego właściciele nie wiedzieli nawet o istnieniu fundacji Ex Bono! Fundacja "Mamy i Taty" zainkasowała 3 mln zł na organizowanie kursów przedmałżeńskich(?!), a za następne 900 tys. zł(!) zrealizowała spot reklamowy informujący o tym, dlaczego warto żyć w małżeństwie... Instytut Wymiaru Sprawiedliwości otrzymał 2,5 mln zł m.in. na monitorowanie przedstawiania katolików w „GW”, Onecie, a nawet w memach i powieściach Dana Browna!
I co z tego, że kontrolerzy NIK w swoim pokontrolnym raporcie napisali, że skala przestępstw i patologii w wydatkowaniu środków Funduszu była porażająca? Złożenie przez NIK zawiadomień do prokuratury o popełnieniu przez Ziobrę i jego partyjnych przydupasów dziesiątek przestępstw nie skutkowało wcale wszczęciem śledztw w tych sprawach. NIK nie może do tego zmusić prokuratorów, a Ziobro nie jest samobójcą. Dopóki jest szefem resortu sprawiedliwości żaden jego podwładny nie będzie mógł wszcząć śledztwa w sprawie przestępstw popełnianych przez swojego przełożonego, nawet gdyby chciał je wszcząć…
WIĘZIENNICTWO.
Cały ciąg afer w Służbie Więziennej w latach 2016-19, gdy podlegała ona "dochtorowi" Patrykowi Jakiemu, kosztował nas wszystkich ok. 145 mln zł. Na tyle wycenił ich koszty raport NIK. Czy ktoś z Was słyszał, aby toczyło się w tej sprawie jakieś śledztwo prokuratorskie? W mediach najgłośniej było o całkiem niedużym przekręcie w Kaliszu. Tor przeszkód dla funkcjonariuszy SW, w którym wartość materiałów i robocizny (to raptem kilkadziesiąt rurek, kilka płyt, piasek i dół w ziemi) rzeczoznawcy wycenili na 45-65 tys. zł, kosztował polskich podatników... 370 tys. zł! Oczywiście to czysty przypadek, że budująca tor firma POMET należy do dawnego kolegi szkolnego niejakiego... Patryka Jakiego. Dodajmy, że firma ta na co dzień w ogóle nie zajmuje się budowaniem czegokolwiek, tylko szyciem odzieży ochronnej i roboczej oraz sprzętem ochronnym (np. kaskami budowlańców)! Nie dziwota więc, że 99,6% prac przy torze wykonali zatrudnieni przez właściciela POMET-u podwykonawcy, którym zapewne zapłacono standardowe wynagrodzenie. Jako ciekawostkę dodam jeszcze, że najdroższy tor w Polsce po jego zbudowaniu nie był nigdy używany. Tylko w czasie trwania kontroli NIK szefostwo SW zachęcało do ćwiczenia na nim swoich studentów. Mieli tam "robić tłum". Kontrola się skończyła i skończyło się używanie toru. Czyli wydano górę publicznych pieniędzy (koszt budowy domu jednorodzinnego) na "coś", czego właściwie w ogóle nie ma, i jeszcze w dodatku jest to "coś", co nigdy nikomu nie było do niczego potrzebne. Właściciel POMET-u, po opłaceniu podwykonawców, "przytulił" ok. 300 tys. zł na czysto, ale pewnie jakoś się potem Patrykowi Jakiemu zrewanżował. Choć po kompleksowej kontroli w polskim więziennictwie (w 2020r.) NIK wysłał do prokuratury aż 16 zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstw, żadnego śledztwa prokuratorzy nawet nie wszczęli. A Patryk Jaki w nagrodę przeniósł się do PE, gdzie dziś robi furorę „garniturowymi” spodniami od piżamy…
A teraz o „śledztwach” w sprawach: Szydłowej, Witek, Cepa, Dworczyka, Czarneckiego, Zalewskiej, Jędraszewskiego (i purpurowych obrońców pedofilów) oraz jeszcze paru innych kanalii. O „śledztwach”, które albo nawet się nie rozpoczęły, bo Ziobro na to nie pozwala. Albo rozpoczęły się, ale mają się nigdy nie zakończyć, a udział w nich PIS-owców ma być wyretuszowany…
OKRADAJĄCA BEZDOMNYCH.
Już w 2017r. prokuratura była w posiadaniu dowodów na to, że działacze PIS we Wrocławiu regularnie okradali PCK nie tylko z pieniędzy, ale także z artykułów żywnościowych, które ofiarowano jako dary dla osób bezdomnych i ubogich. 5 lat temu prokuratorzy Ziobry wiedzieli również, że ponad 3 mln zł pochodzące z tego przestępczego procederu w większości zasiliły fundusze wyborcze dwóch prominentnych polityków PIS: Anny Zalewskiej i Piotra Babiarza, posła i szefa struktur partii we Wrocławiu. Trudno było "centrali" na Nowogrodzkiej forsować wersję, że zarówno Zalewska, jak i Babiarz nic nie wiedzieli o tym, że ich polityczne kariery finansowane są ze środków pochodzących ze zwykłej kradzieży. Zbyt wielu było świadków i oskarżonych w tej sprawie (w większości lokalnych działaczy PIS), którzy potwierdzali dokonywanie przelewów na konta komitetów wyborczych Zalewskiej i Babiarza. Nowogrodzka musiała, no i postanowiła kogoś z tej dwójki poświęcić, by uratować drugiego. No i padło na Babiarza. Zalewska miała widać w "centrali" większe plecy, bo wyszła z całej afery bez szwanku.
Ciągnięcie olbrzymich zysków z kradzieży ubrań wrzucanych przez Polaków do kontenerów PCK (i potem ich sprzedawania) oraz ok. 46 ton żywności (konserw, mleka w proszku, ryżu, makaronu, herbaty itp.) nie przeszkodziło jej w zostaniu szefową MEN, a następnie eurodeputowaną. Prowadzący postępowanie prokuratorzy Ziobry z miesiąca na miesiąc pomniejszali udział Zalewskiej w całej aferze, choć wśród głównych podejrzanych niezmiennie było 3 jej bliskich współpracowników, działaczy PIS (R. Holanowski, Jerzy G. oraz Jerzy S.). Gdy w końcu w styczniu 2020r. rozpoczął się proces szajki złodziei (10 osób) próżno było szukać w akcie oskarżenia wzmianki o Zalewskiej, która na całym procederze okradania bezdomnych i ubogich ludzi zyskała niewątpliwie najwięcej. No i jeszcze jeden szczegół niepozbawiony pewnej pikanterii... W wyborach w 2019r. (w okręgu wrocławskim) do PE dostały się otwierające listę PIS aż dwie złodziejki: Zalewska oraz klempa-krempa, która z kolei poszkodowane przez wojnę syryjskie dzieci "kropnęła" na ok. 700 tys. zł...
CZARNECKI.
Afera z wyłudzaniem przez tego notorycznego złodzieja pieniędzy z kasy Unii wybuchła 2 lata temu. Czarnecki na samym tylko sfałszowaniu (w latach 2009-18) aż 160 protokołów(!) swoich przejazdów pomiędzy Brukselą i Jasłem narżnął Unię na ponad 100 tys. Euro. W śledztwie prowadzonym przez unijny OLAF oszustwa Czarneckiego potwierdziło m.in. dwóch jego współpracowników. Zeznali, że ich pryncypał potrafił wyłudzać zwrot kosztów przejazdów do Jasła nawet nie ruszając się z Brukseli. Był tak bezczelny i czuł się tak bezkarny, że przestał dbać o zachowane jakiekolwiek pozorów. Przedkładane przez niego protokoły opiewały np. na przejazdy samochodem już kilkanaście lat wcześniej zezłomowanym.
Oszust dopuszczał się wielokrotnie przestępstwa zagrożonego w Polsce karą do 8 lat więzienia, a więc nieco poważniejszego, niż Kurdej-Szatan (o której pisałem wcześniej). Zgodne z procedurami po zakończeniu dochodzenia OLAF przekazał cały materiał dowodowy polskiej prokuraturze, bo to na prokuraturach krajowych spoczywa obowiązek ścigania przestępstw eurodeputowanych i sporządzenia aktów oskarżenia. A Ziobro postępowanie w tej sprawie zlecił prokuraturze (rejonowej) w… Zamościu! No i od razu zaczęła się prawdziwa ekwilibrystyka kundli Ziobry, by sprawie ukręcić łeb. Nie ma żadnego wytłumaczenia dla faktu, że "śledztwo" w tej bardzo prostej sprawie trwa już niemal 2 lata. Tym bardziej, że kundle Ziobry nie muszą nawet prowadzić czynności dochodzeniowych, gdyż zrobił to już za nich unijny OLAF! Mają podane jak na tacy: daty, kopie sfałszowanych protokołów, liczby "dodanych" kilometrów (na ogół po 680 km do każdego przejazdu), kwoty wyłudzonych pieniędzy, marki i numery rejestracyjne pojazdów, którymi rzekomo poruszał się Czarnecki, a także dane ich właścicieli, którzy zaprzeczyli, by kiedykolwiek takiemu skurw*synowi jak Czarnecki pożyczali swoje auta. I co? I nic… Pan Ziobro roztoczył nad panem Czarneckim parasol ochronny i zapewnia mu do dziś bezkarność.
DWORCZYK.
Tu od ujawnienia popełnienia przestępstw upłynęło jeszcze więcej czasu. Mijają właśnie 3 lata od chwili, gdy media ujawniły, że Dworczyk podawał nieprawdziwe informacje w kilkunastu swoich oświadczeniach majątkowych. Sam się zresztą publicznie przyznał, że zatajał m.in. fakty posiadania udziałów w działce i domu-bliźniaku w Warszawie, dochód ze sprzedaży innego domu, a także udziały w firmie „RDS”. Dworczyk podawał fałszywe informacje w oświadczeniach majątkowych właściwie przez cały okres swojej politycznej i urzędniczej kariery – jako radny Warszawy, potem sejmiku mazowieckiego, potem poseł, wiceminister MON i wreszcie szef KPRM. Dodatkowo większość transakcji kupna-sprzedaży nieruchomości, których był/jest udziałowcem, wyglądała co najmniej podejrzanie i była tak pogmatwana, że może rzeczywiście Dworczyk sam już się pogubił, ilu domów jest współwłaścicielem. Tak też zapewne uznali śledczy z CBA i prokuratury, którzy chyba już dawno umorzyli postępowania w sprawie Dworczyka. Choć skoro Sławomir Nowak zapłacił ministerialnym stołkiem za zatajenie posiadania zegarka (prezentu od żony), to Dworczyk powinien usłyszeć co najmniej wyrok więzienia w zawieszeniu i wysokiej grzywny. Ale wtedy jego kariera polityczna byłaby skończona, więc „Pierwszy Przestępca RP” Ziobro ulitował się nad nim i „darował” mu winy.
WYPADEK SZYDŁOWEJ.
Już dzień po wypadku szef MSW Błaszczak poinformował o przyznaniu się do winy kierowcy Seicento. Błaszczak kłamał. W przesłuchaniu, któremu poddano chłopaka tuż po zdarzeniu, uczestniczyli funkcjonariusze SOP(!), którzy w tym zdarzeniu uczestniczyli! Czyli jedna ze stron przesłuchiwała drugą, co jest możliwe tylko w "państwie PIS", Rosji i na Białorusi. Śledztwo ciągnęło się w nieskończoność i było całym korowodem „cudów”. Już zachowanie pierwszego prokuratora (nie pamiętam jego nazwiska) budziło poważne wątpliwości co do jego bezstronności. Szybko jednak Ziobro zlecił nadzór nad tą sprawą (de facto jej prowadzenie) chyba największej kanalii wśród krakowskich prokuratorów, samemu Prokuratorowi Okręgowemu Babińskiemu. No i się zaczęło... Rozwiązano zespół prokuratorów (i odsunięto ich od sprawy), którzy chcieli zbadać wątek prawidłowości przejazdu kolumny przewożącej Szydłową. Już wtedy pojawiły się bowiem poważne wątpliwości, czy limuzyny poruszały się z włączonymi sygnałami dźwiękowymi. Przeczyli temu właściwie wszyscy świadkowie, a było tych świadków kilkunastu. I za tych to właśnie świadków w następnych miesiącach ostro wzięli się PIS-owscy prokuratorzy. Szantażowali i zastraszali ich, nakłaniali do zmiany zeznań, a nawet kwestionowali ich poczytalność i chcieli wysłać na badania psychiatryczne…
Zeznania kilkunastu bezstronnych świadków Babiński podważał lub ignorował. Koronnym dowodem na winę kierowcy Seicento stały się dla niego zeznania 6 ochroniarzy Szydłowej, no i samej Szydłowej. Wszyscy oni twierdzili, że kolumna limuzyn poruszała się z prawidłową szybkością i miała włączone zarówno sygnały świetlne, jak i dźwiękowe. Była więc kolumną uprzywilejowaną w ruchu. Płyty DVD z zapisem video przejazdu kolumny uległy zniszczeniu. Szkoda, ale zdarza się... W PIS-owskich prokuraturach dowody często giną lub ulegają uszkodzeniu, dlatego lepiej ich tam nie dostarczać. Ślady uderzeń młotkiem na tych płytach DVD były bliźniaczo podobne do śladów, które w 2007r. znaleziono na zniszczonym służbowym laptopie byłego już wtedy ministra Ziobry. Ale może to podobieństwo przypadkowe, bo przecież młotki są do siebie podobne. Koniec końców prokurator Babiński w akcie oskarżenia za jedynego winnego kolizji drogowej uznał kierowcę Seicento. W 2020r. sąd w Oświęcimiu uznał Sebastiana Kościelniaka winnym nieumyślnego spowodowania wypadku, ale winą za spowodowanie wypadku obarczył także kierowcę SOP. I warunkowo umorzył postępowanie. Obie strony odwołały się od tego wyroku...
No i kilka miesięcy temu wybuchła prawdziwa bomba. Piotr Piątek, jeden z oficerów SOP, publicznie potwierdził to, co i tak wszyscy od początku wiedzieli. Przyznał, że kolumna nie miała jednak włączonych sygnałów dźwiękowych! Czyli limuzyna Szydłowej w chwili kolizji nie miała prawa znajdować się tam, gdzie się znajdowała. Ochroniarze Szydłowej oraz oczywiście sama Szydłowa łgali w śledztwie. Była sprawa prozaicznej kolizji drogowej, a tu na horyzoncie zamajaczyły zarzuty składania fałszywych zeznań i utrudniania śledztwa, zagrożone karą do 5 lat pierdla… I to zarzuty nie dla kierowcy Seicento, tylko dla Szydłowej i jej ochroniarzy. Piątek już złożył zeznania w trakcie trwającej rozprawy odwoławczej. Wkrótce będzie zeznawać także kolejny SOP-owiec. A pewnie ściągnięta zostanie z Brukseli przez sąd, w celu złożenia zeznań, także beczka zjełczałego łoju z Brzeszcz.
Ale od czego jest kundel Ziobry Babiński?! Pan Prokurator Okręgowy stwierdził, że „te zeznania (Piotra Piątka – przyp. aut.) nie wnoszą nic do sprawy. W zakresie ustalenia stanu faktycznego, dotyczącego ustalenia odpowiedzialności oskarżonego, nie wnoszą do niej dokładnie nic”. To ci dopiero wolta! Do tej pory wszystkie działania oskarżyciela Babińskiego opierały się na zeznaniach Szydłowej oraz jej ochroniarzy i na trzymaniu się tezy, że pojazdy kolumny rządowej poruszały się zgodnie z przepisami! A tu okazuje się, że kolumna mogła pruć ulicami Oświęcimia nawet 150 km/h, po cichu, bez włączonych „kogutów”, mogła taranować wszystko po drodze, a i tak winny byłby chłopak z Seicento! Poza tym prokurator Babiński powinien natychmiast, z urzędu wszcząć postępowanie w sprawie podejrzenia składania fałszywych zeznań przez Szydłową i jej goryli. Minęło jednak kilka miesięcy i nic takiego się nie wydarzyło. Ja osobiście jestem pewien na 100%, że Babiński od początku znał prawdziwe okoliczności wypadku i miał pełną świadomość, iż oskarża niewinnego człowieka, a tuszuje winę ochroniarzy Szydłowej. Zapewne to zresztą on namówił ich do składania fałszywych zeznań. Na jakąś parodię zakrawa fakt, że w całej tej sprawie najcięższego przestępstwa dopuścił się… prokurator prowadzący śledztwo! Następnego pod względem „ciężaru” – Szydłowa i jej ochroniarze, którzy do dziś nie usłyszeli żadnych zarzutów. Zarzuty zaś usłyszał jedyny człowiek, którego wina w tym całym zdarzeniu, jeśli w ogóle była, to minimalna…
MAŁA SEJMOWA GNIDA.
Każdy w miarę bezstronny obserwator życia politycznego w Polsce wie, że Marszałek Sejmu Witek to przestępczyni. Co najmniej 3-krotnie, i to na oczach milionów obywateli, dopuściła się ciężkich przestępstw z art. 271 kk. I wtedy, gdy w lipcu 2019r. (czyli 3 lata temu!) odmówiła ujawnienia list poparcia dla kandydatów do neo-KRS, pomimo nakazującego jej takie działanie wyroku NSA. I wtedy, gdy bezprawnie zarządziła w Sejmie słynną już "reasumpcję" głosowania. W obu przypadkach posłowie opozycji złożyli do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa niedopełnienia obowiązków służbowych i przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego. Choć właściwie w obu przypadkach prokuratura powinna była wszcząć postępowania z urzędu, to do dziś ich nie wszczęła. Nie wszczęła również postępowania w sprawie poświadczenia przez Witek nieprawdy i zlecenia sfałszowania protokołu z posiedzenia Sejmu (po słynnym głosowaniu „Trzeba anulować, bo przegramy”). Ale to, że nie wszczęła, nie oznacza chyba, że nie mogę tej PIS-owskiej suki nazywać "wielokrotną przestępczynią".
WYBORY KOPERTOWE.
Miejsca mam już mało, a tu jeszcze tyle do powiedzenia… W sprawie wyborów popełnienie przestępstw przez Cepa, Sasina i Dworczyka nie podlegało dyskusji, można tylko polemizować, czy prawo złamał także Kamiński. Jednak jedyną osobą, która w wyniku afery kosztującej Polaków 75 mln zł, poniosła konsekwencje, była prokurator Ewa Wrzosek, która wszczęła postępowanie w sprawie organizacji tych wyborów. Było to najkrótsze postępowanie prokuratorskie w całej historii RP. Trwało 3 godziny i zostało zamknięte na polecenie knura Święczkowskiego. Prokurator Wrzosek została karnie zesłana do prokuratury w Śremie, a na dokładkę objęto ją inwigilacją Pegasusa.
Właściwie to można by tak wymieniać w nieskończoność. Bo konia z rzędem temu, kto pokaże członka PIS nie będącego przestępcą… Kuchciński i jego loty oraz „afera podkarpacka”, Szydłowa i nieopublikowanie wyroków TK, Tchórzewski i afera z elektrownią, Rydzyk, Sasin i Bierecki oraz SKOK-i, biskupi tuszujący pedofilię swoich podwładnych, Gliński i 500 mln zł na Fundację Czartoryskich, Cep i jego majątek, „misiewicze”, Horała i CPK… Ta lista nie ma końca. Tyle, że ten post i poprzedni nie miały być wcale o złodziejach i bandytach w partii Kaczyńskiego. Tylko o „karykaturach prokuratorów” jakimi stali się prokuratorzy Ziobry. To jest nie tylko nie mająca końca lista setek ciężkich przestępstw polityków PIS, ale także setek przestępstw kundli Ziobry, którzy zamiast ścigać przestępców, strzec prawa i porządku publicznego, stali się adwokatami i wspólnikami tych PIS-owskich przestępców.
[CC] Jacek Nikodem