Tak swój post zaczęła moja przyjaciółka i współprowadząca tę stronę, a także grupę Wyborczej Kuźni na facebuku, Renata Bednarz. Napisała to w odniesieniu do pojawiających się na mediach społecznościowych komentarzy dotyczących kandydowania obecnych ministrów rządu premiera Donalda Tuska, a wywodzących się KO, do Parlamentu Europejskiego. Dalej cytowała te wypowiedzi. Powtórzę za nią:
„- jestem zawiedziona/y,
- nie tak miało być,
- już nikomu nie zaufam,
- na mój głos niech nie liczą,
- i po co było chodzić na te marsze?”
Po tej wyliczance postawiła takie oto pytanie:
„Cóż takiego się stało, że doprowadzacie sami siebie i innych do demobilizacji?Priorytetem miało być odsunięcie pis od władzy, czyż nie?"
No to ja postaram się odpowiedzieć na to pytanie. I uprzedzam, że ta odpowiedź nie wszystkim może się spodobać, bo czasem trzeba kogoś kopnąć w tyłek, żeby mu rozum z powrotem wskoczył do głowy.
Oczywiście nie siedzę w głowie Donalda Tuska i nie znam głębokich motywów takiej, a nie innej strategii na wybory do PE, jednak kilka wyborów jest dla mnie w pełni zrozumiałych, kilka akceptowalnych, a te nieliczne, których idei nie rozumiem, wolę złożyć na karb swojej politycznej niewiedzy lub nawet głupoty, a nie niewiedzy, a tym bardziej głupoty Donalda Tuska.
I tu poruszmy pierwszą i moim zdaniem najważniejszą sprawę. Kwestia zaufania. Pamiętacie wyniki PO w poprzednich wyborach (tych przed powrotem Tuska do polityki w latach 2015 i 2019). Nie wnikając w szczegóły, łącznie, koalicja 15 października zyskała w stosunku do łącznych wyników z 2019 roku 5,2%, a pis stracił 8,21%. W stosunku do 2015 ten wynik jest w ogóle nieporównywalny. Koalicja zyskała 22,02%, pis stracił 2,2%. Jak wam się wydaje, kto się do tego walnie przyczynił? Kto jeździł po całej Polsce i tłumaczył co może się zdarzyć jeśli nie przegonimy pro putinowskich populistów spod znaku pis? Kto dogadywał się ze wszystkimi silami demokratycznymi w tym kraju? Kto stworzył Koalicję Obywatelską? Kto wyprowadził ludzi na ulice? Kto, wreszcie ustalał i zatwierdzał listy kandydatów KO? I teraz co my wielcy myśliciele mamy mu za złe, że postanowił do Brukseli wysłać trzech urzędujących ministrów. Ludzie trochę opamiętania!
Po drugie, przypominam, że kiedy tworzono rząd od początku było wiadome, że niektórzy z ministrów to byty do specjalnych poruczeń i że kiedy zrobią swoje, trzeba będzie im znaleźć inne miejsca pracy. Kto z Was wyobrażał sobie, że Bartłomiej Sienkiewicz będzie na stałe zawiadywał polską kulturą i dziedzictwem narodowym. Chyba jedyną cechą predestynującą go do tego jest pokrewieństwo w prostej linii z Henrykiem Sienkiewiczem, ale umówmy się Bartłomiej drugiej Trylogii nie napisze.
O Marcinie Kierwińskim wiadomo, że jako Sekretarz Generalny PO od 2020 roku odpowiadał za jej struktury. Organizował wybory, był prawą ręką Tuska wreszcie został ministrem MSWiA, chyba jednym z najbardziej w czasie pisowskiej władzy zapaskudzonych ministerstw tego kraju i włożył wiele wysiłku, aby przywrócić Policję, i służby demokratycznej Polsce. To on zagrał na nosie Dudzie zwijając Kamińskiego i Wąsika z Pałacu prezydenckiego, a przecież to mgr. inż. Informatyk, a nie politolog, czy absolwent szkoły policji w Szczytnie. Trzeba mieć jaja! I co teraz jest „be” bo czas na nagrodę.
Jeśli chodzi o Borysa Budkę tu sprawa wydaje się być inna. Chyba Ministerstwo Aktywów Państwowych trochę go przerosło. Owszem dzieje się, ale za wolno. Coś z tym trzeba było zrobić. Prosta dymisja, co by nie było byłego szefa Platformy Obywatelskiej raczej nie wchodziła w grę, tym bardziej, że to człowiek lojalny i oddany PO. Rozwiązanie pojawiło się proste – PE, tym bardziej, że na Śląsku Borys Budka może być lokomotywą wyborczą, co w świetle tego co zaraz napiszę po trzecie jest niesłychanie ważne.
Po trzecie, może nie wszyscy wiedzą, że Kaczyński wysyła największe swoje szumowiny do Parlamentu UE, żeby wraz z ludźmi Orbana i innymi pseudo-prawicowymi zadymiarzami rozsadzić Unię, gdy na horyzoncie widać zbliżającą się wojnę. I teraz MY! mamy jakieś dylematy i wątpliwości, bo nie podobają nam się kandydaci do europarlamentu. A może mi ktoś z Was powiedzieć, jakie ma to znaczenie? Tusk na jedynki wstawił osoby doświadczone w polityce, znające tematy unijne, potrafiące się wypowiadać, umiejące się zachować z godnością i tak też reprezentować Polskę, są w stanie zawalczyć o nasze interesy z zachowaniem dyplomatycznej narracji, ale też ludzi, którzy mogą zdobyć dużo głosów. Moim zdaniem to jest najważniejsze.
Szanowni Państwo! Czas wyleźć z zaścianka. Polska do duży i ważny kraj. W parlamencie Europejskim mamy piątą co do ilości deputowanych reprezentację, mamy przy tym zaledwie siedmiu parlamentarzystów mniej niż Hiszpania, ale przeszło dwa razy więcej niż Holandia, albo wszystkie kraje bałtyckie razem wzięte.
I co mamy tam być reprezentowani przez Kamińskiego, Wąsika, Suskiego, Obajtka i tym podobne indywidua, wzmocnione damami, Beatami Szydło i Kempą? To wam się marzy? Czy naprawdę uważacie, że do Europy można wysłać byle kogo, a ważne jest tu (czytaj w Pścimiu) i teraz (czytaj przez najbliższe miesiące)? Tak uważacie w momencie gdy Du*a ma problem z europejską Żelazną kopułą, bo to przecież niemiecki projekt biznesowy? A może myślicie, że Du*ie się wymsknęło, a prezes zapewni nam ochronę niebieską na wieki wieków? Amen.
Mówiliśmy o sobie opozycja demokratyczna. I tak było. Mówimy, że teraz chcemy powrotu państwa prawnego. I to prawda, ale przypomnijmy sobie co uważaliśmy przed wyborami 15 października za najważniejsze? O ile ja nie mam jeszcze jakiś ciężkich postaci demencji, to było odsunięcie pisdzielców od władzy. Tak było? Czy może ktoś uważa inaczej? A jeśli tak było to odpowiedzmy sobie teraz na pytanie czy odsunęliśmy ich od władzy?
W sejmie zaledwie większość, a i to problematyczna przy niektórych kwestiach światopoglądowych. O odrzuceniu weta prezydenta możemy co najwyżej pomarzyć. O zmianie konstytucji nawet nie wspomnę. Mo(a)noszefowa SN skutecznie uniemożliwia pospołu z kucharką prezesa możliwości postawienia kogokolwiek przed Trybunałem Stanu. KRS dalej mianuje neo sędziów. Pawłowicz dalej tworzy jakieś zabezpieczenia prawne, a świr Świrski jak tylko może utrudnia niezależnym mediom pracę. Du*a blokuje wszystko. W sejmikach pis stracił, ale utrzymuje wystarczającą liczbę miejsc aby przechować swoich partyjniaków.
TO JEST WEDŁUG WAS TA WYGRANA?
I jak myślicie, jak znowu na unijne salony zaczną się pchać rożne pisowskie popłuczyny po 15 października i razem z taką samą hołotą spod znaku Le Pen Orbana, Salwiniego, itp. zaczną rozwalać Unię Europejską od środka to, to będzie nasza wygrana? Musimy stanąć na rzęsach, żeby w jak nie dopuścić tej hołoty na unijne salony. I pamiętajcie. Ja jestem Warszawiakiem, ale czy to znaczy, że nie jestem Polakiem? Otóż jestem. A skoro jestem Polakiem, to co nie jestem Europejczykiem? Otóż jestem. I myślę, że Wy wszyscy też tak rozumujecie, a skoro tak to trzeba wreszcie sobie powiedzieć, że wybory do Europarlamentu to nasze wybory, decydujące o naszym dobrobycie i naszym bezpieczeństwie. MUSIMY JE WYGRAĆ! I przez słowo wygrać rozumiem nie tylko to, że wygramy ilością uzyskanych mandatów z pisem, ale też to, że wygramy ilością mandatów dla środowisk proeuropejskich z populistami i proputinowcami w Parlamencie Europejskim w ogóle.
A kiedy już tego dokonamy i w zdrowiu i pokoju dotrwamy do lata przyszłego roku to zostanie nam już tylko zaorać pisowskiego następcę Du*y. Wtedy będziemy mogli bawić się w spory, wymianę poglądów między partiami, ocenianie posłów wszystkich izb i spieranie się o kształt i całokształt zarówno RP jak i UE.
A TERAZ DO WYBORÓW MARSZ. NIE KONTESTOWAĆ TYLKO NAMAWIAĆ WSZYSTKICH, ŻEBY NA NIE POSZLI, BO pisDZIELCE PÓJDĄ!
Jacek WojciechowskiTak swój post zaczęła moja przyjaciółka i współprowadząca tę stronę, a także grupę Wyborczej Kuźni na facebuku, Renata Bednarz. Napisała to w odniesieniu do pojawiających się na mediach społecznościowych komentarzy dotyczących kandydowania obecnych ministrów rządu premiera Donalda Tuska, a wywodzących się KO, do Parlamentu Europejskiego. Dalej cytowała te wypowiedzi. Powtórzę za nią:
„- jestem zawiedziona/y,
- nie tak miało być,
- już nikomu nie zaufam,
- na mój głos niech nie liczą,
- i po co było chodzić na te marsze?”
Po tej wyliczance postawiła takie oto pytanie:
„Cóż takiego się stało, że doprowadzacie sami siebie i innych do demobilizacji?Priorytetem miało być odsunięcie pis od władzy, czyż nie?"
No to ja postaram się odpowiedzieć na to pytanie. I uprzedzam, że ta odpowiedź nie wszystkim może się spodobać, bo czasem trzeba kogoś kopnąć w tyłek, żeby mu rozum z powrotem wskoczył do głowy.
Oczywiście nie siedzę w głowie Donalda Tuska i nie znam głębokich motywów takiej, a nie innej strategii na wybory do PE, jednak kilka wyborów jest dla mnie w pełni zrozumiałych, kilka akceptowalnych, a te nieliczne, których idei nie rozumiem, wolę złożyć na karb swojej politycznej niewiedzy lub nawet głupoty, a nie niewiedzy, a tym bardziej głupoty Donalda Tuska.
I tu poruszmy pierwszą i moim zdaniem najważniejszą sprawę. Kwestia zaufania. Pamiętacie wyniki PO w poprzednich wyborach (tych przed powrotem Tuska do polityki w latach 2015 i 2019). Nie wnikając w szczegóły, łącznie, koalicja 15 października zyskała w stosunku do łącznych wyników z 2019 roku 5,2%, a pis stracił 8,21%. W stosunku do 2015 ten wynik jest w ogóle nieporównywalny. Koalicja zyskała 22,02%, pis stracił 2,2%. Jak wam się wydaje, kto się do tego walnie przyczynił? Kto jeździł po całej Polsce i tłumaczył co może się zdarzyć jeśli nie przegonimy pro putinowskich populistów spod znaku pis? Kto dogadywał się ze wszystkimi silami demokratycznymi w tym kraju? Kto stworzył Koalicję Obywatelską? Kto wyprowadził ludzi na ulice? Kto, wreszcie ustalał i zatwierdzał listy kandydatów KO? I teraz co my wielcy myśliciele mamy mu za złe, że postanowił do Brukseli wysłać trzech urzędujących ministrów. Ludzie trochę opamiętania!
Po drugie, przypominam, że kiedy tworzono rząd od początku było wiadome, że niektórzy z ministrów to byty do specjalnych poruczeń i że kiedy zrobią swoje, trzeba będzie im znaleźć inne miejsca pracy. Kto z Was wyobrażał sobie, że Bartłomiej Sienkiewicz będzie na stałe zawiadywał polską kulturą i dziedzictwem narodowym. Chyba jedyną cechą predestynującą go do tego jest pokrewieństwo w prostej linii z Henrykiem Sienkiewiczem, ale umówmy się Bartłomiej drugiej Trylogii nie napisze.
O Marcinie Kierwińskim wiadomo, że jako Sekretarz Generalny PO od 2020 roku odpowiadał za jej struktury. Organizował wybory, był prawą ręką Tuska wreszcie został ministrem MSWiA, chyba jednym z najbardziej w czasie pisowskiej władzy zapaskudzonych ministerstw tego kraju i włożył wiele wysiłku, aby przywrócić Policję, i służby demokratycznej Polsce. To on zagrał na nosie Dudzie zwijając Kamińskiego i Wąsika z Pałacu prezydenckiego, a przecież to mgr. inż. Informatyk, a nie politolog, czy absolwent szkoły policji w Szczytnie. Trzeba mieć jaja! I co teraz jest „be” bo czas na nagrodę.
Jeśli chodzi o Borysa Budkę tu sprawa wydaje się być inna. Chyba Ministerstwo Aktywów Państwowych trochę go przerosło. Owszem dzieje się, ale za wolno. Coś z tym trzeba było zrobić. Prosta dymisja, co by nie było byłego szefa Platformy Obywatelskiej raczej nie wchodziła w grę, tym bardziej, że to człowiek lojalny i oddany PO. Rozwiązanie pojawiło się proste – PE, tym bardziej, że na Śląsku Borys Budka może być lokomotywą wyborczą, co w świetle tego co zaraz napiszę po trzecie jest niesłychanie ważne.
Po trzecie, może nie wszyscy wiedzą, że Kaczyński wysyła największe swoje szumowiny do Parlamentu UE, żeby wraz z ludźmi Orbana i innymi pseudo-prawicowymi zadymiarzami rozsadzić Unię, gdy na horyzoncie widać zbliżającą się wojnę. I teraz MY! mamy jakieś dylematy i wątpliwości, bo nie podobają nam się kandydaci do europarlamentu. A może mi ktoś z Was powiedzieć, jakie ma to znaczenie? Tusk na jedynki wstawił osoby doświadczone w polityce, znające tematy unijne, potrafiące się wypowiadać, umiejące się zachować z godnością i tak też reprezentować Polskę, są w stanie zawalczyć o nasze interesy z zachowaniem dyplomatycznej narracji, ale też ludzi, którzy mogą zdobyć dużo głosów. Moim zdaniem to jest najważniejsze.
Szanowni Państwo! Czas wyleźć z zaścianka. Polska do duży i ważny kraj. W parlamencie Europejskim mamy piątą co do ilości deputowanych reprezentację, mamy przy tym zaledwie siedmiu parlamentarzystów mniej niż Hiszpania, ale przeszło dwa razy więcej niż Holandia, albo wszystkie kraje bałtyckie razem wzięte.
I co mamy tam być reprezentowani przez Kamińskiego, Wąsika, Suskiego, Obajtka i tym podobne indywidua, wzmocnione damami, Beatami Szydło i Kempą? To wam się marzy? Czy naprawdę uważacie, że do Europy można wysłać byle kogo, a ważne jest tu (czytaj w Pścimiu) i teraz (czytaj przez najbliższe miesiące)? Tak uważacie w momencie gdy Du*a ma problem z europejską Żelazną kopułą, bo to przecież niemiecki projekt biznesowy? A może myślicie, że Du*ie się wymsknęło, a prezes zapewni nam ochronę niebieską na wieki wieków? Amen.
Mówiliśmy o sobie opozycja demokratyczna. I tak było. Mówimy, że teraz chcemy powrotu państwa prawnego. I to prawda, ale przypomnijmy sobie co uważaliśmy przed wyborami 15 października za najważniejsze? O ile ja nie mam jeszcze jakiś ciężkich postaci demencji, to było odsunięcie pisdzielców od władzy. Tak było? Czy może ktoś uważa inaczej? A jeśli tak było to odpowiedzmy sobie teraz na pytanie czy odsunęliśmy ich od władzy?
W sejmie zaledwie większość, a i to problematyczna przy niektórych kwestiach światopoglądowych. O odrzuceniu weta prezydenta możemy co najwyżej pomarzyć. O zmianie konstytucji nawet nie wspomnę. Mo(a)noszefowa SN skutecznie uniemożliwia pospołu z kucharką prezesa możliwości postawienia kogokolwiek przed Trybunałem Stanu. KRS dalej mianuje neo sędziów. Pawłowicz dalej tworzy jakieś zabezpieczenia prawne, a świr Świrski jak tylko może utrudnia niezależnym mediom pracę. Du*a blokuje wszystko. W sejmikach pis stracił, ale utrzymuje wystarczającą liczbę miejsc aby przechować swoich partyjniaków.
TO JEST WEDŁUG WAS TA WYGRANA?
I jak myślicie, jak znowu na unijne salony zaczną się pchać rożne pisowskie popłuczyny po 15 października i razem z taką samą hołotą spod znaku Le Pen Orbana, Salwiniego, itp. zaczną rozwalać Unię Europejską od środka to, to będzie nasza wygrana? Musimy stanąć na rzęsach, żeby w jak nie dopuścić tej hołoty na unijne salony. I pamiętajcie. Ja jestem Warszawiakiem, ale czy to znaczy, że nie jestem Polakiem? Otóż jestem. A skoro jestem Polakiem, to co nie jestem Europejczykiem? Otóż jestem. I myślę, że Wy wszyscy też tak rozumujecie, a skoro tak to trzeba wreszcie sobie powiedzieć, że wybory do Europarlamentu to nasze wybory, decydujące o naszym dobrobycie i naszym bezpieczeństwie. MUSIMY JE WYGRAĆ! I przez słowo wygrać rozumiem nie tylko to, że wygramy ilością uzyskanych mandatów z pisem, ale też to, że wygramy ilością mandatów dla środowisk proeuropejskich z populistami i proputinowcami w Parlamencie Europejskim w ogóle.
A kiedy już tego dokonamy i w zdrowiu i pokoju dotrwamy do lata przyszłego roku to zostanie nam już tylko zaorać pisowskiego następcę Du*y. Wtedy będziemy mogli bawić się w spory, wymianę poglądów między partiami, ocenianie posłów wszystkich izb i spieranie się o kształt i całokształt zarówno RP jak i UE.
A TERAZ DO WYBORÓW MARSZ. NIE KONTESTOWAĆ TYLKO NAMAWIAĆ WSZYSTKICH, ŻEBY NA NIE POSZLI, BO pisDZIELCE PÓJDĄ!
Jacek Wojciechowski