Lot był raczej spokojny, chociaż z Żoną, zastanawialiśmy się, czy ci co będą wracać nie zostaną objęci sankcjami i nie będą musieli zrzucać się na paliwo do Embarera z powrotem.
Obejrzałem "Czułe słówka" w oryginale, by przyzwyczajać się do amerykańskiego i przestudiowałem "Naukę angielskiego w weekend"
To dla jakichś tumanów jest co nie umieją szybko czytać, bo ja ogarnąłem to wydawnictwo w czterdzieści minut a nie w cały weekend.
Lecimy se ze ślubną do Waszyngtonu, bo wiz już nie ma i udało nam się kupić bilety last minute, po jakichś politykach, co to ich nie chcą w Stanach za to lex TVN. My tam ze ślubną nie posiadamy telewizora to i nie bardzo wiemy o co biega tym amerykańcom, ale znamy kilku celebrytów i wiemy, że przez Jarka nie będą mogli wykarmić przychówku, jak ich Jarek pozbawi posad. Nie to co taki na ten przykład Krzysiek, jak go kiedyś poznałem, to był starszy niż teraz, nic dziwnego, że przygruchał sobie trzecią młodziuchną laseczkę jak tylko się dorobił w Polsacie. Kurski będzie zazdrosny, on na razie się dorabia w tvp i ma dopiero drugą żonę z reasumpcji.
Stewardesa rozniosła krówki i Mazowszankę, ale zanim uporałem się z tą ciągutką to już lot się kończył, kazali zapiąć pasy i wyłączyć elektronikę.
Po wylądowaniu, ludziska nie wiem czemu zaczęli bić brawo, tak że ledwo powstrzymałem się by nie wstać i się nie ukłonić.
Gościnna ziemia osadników powitała nas znośną temperaturą i lekkim deszczem, potomkowie Afroamerykanów, szybko przerzucili nasze bagaże, a my już rozluźnieni ustawiliśmy się do okienka urzędnika emigration. My z Żoną stanęliśmy do jedynego białego urzędnika w całej sali przylotów w nadziei, że się dogadamy jak katolik z katolikiem. Kilka osób przed nami szybko przeszło weryfikację i przyszła kolej na nas.
-Next person, please - dobiegło zza pleksi i maseczki.
Żona szturchnęła mnie w bok i zrozumiałem, że urzędnik mówi do nas. Podszedłem do lady z paszportem w ręku i powiedziałem:
My z Polski, przylecieliśmy was odwiedzić i poznać ten duży kraj, zobaczyć bizony i konie, oraz Demokrację, bo u nas nie ma.
-Ma Pan coś do oclenia? - padło w moim kierunku i zanim odpowiedziałem, zorientowałem się, że rozumiem każde słowo. Ale ten amerykański jest łatwy!
Nie, nie mam - odpowiedziałem i popatrzyłem na jego plakietkę przy mundurze na której było napisane:
Imigration oficer
Andrew Kapusta.
-Poproszę Państwa paszporty - kontynuował nasz Andrzejek z lekkim amerykańskim akcentem, a ja zrozumiałem, że gdyby nie jego pochodzenie, to na nic by mi się przydał ten angielski. Zeskanował nasze paszporty i coś powpisywał w te swoje rubryki na ekranie, po czym długo wpatrywał się w ekran komputera.
-Niestety - podjął po chwili, sprawdziliśmy Państwa instagram fb i ciasteczka na Googlu i z przykrością muszę stwierdzić, że oglądacie tvp i Polsat zamiast TVN, co jest objęte sankcjami rządu i administracji Stanów Zjednoczonych na mocy Aktu anty lex TVN wprowadzonego od dzisiaj przez Prezydenta. Musicie opuścić natychmiast teren USA.
[CC] Romuald KuleszLot był raczej spokojny, chociaż z Żoną, zastanawialiśmy się, czy ci co będą wracać nie zostaną objęci sankcjami i nie będą musieli zrzucać się na paliwo do Embarera z powrotem.
Obejrzałem "Czułe słówka" w oryginale, by przyzwyczajać się do amerykańskiego i przestudiowałem "Naukę angielskiego w weekend"
To dla jakichś tumanów jest co nie umieją szybko czytać, bo ja ogarnąłem to wydawnictwo w czterdzieści minut a nie w cały weekend.
Lecimy se ze ślubną do Waszyngtonu, bo wiz już nie ma i udało nam się kupić bilety last minute, po jakichś politykach, co to ich nie chcą w Stanach za to lex TVN. My tam ze ślubną nie posiadamy telewizora to i nie bardzo wiemy o co biega tym amerykańcom, ale znamy kilku celebrytów i wiemy, że przez Jarka nie będą mogli wykarmić przychówku, jak ich Jarek pozbawi posad. Nie to co taki na ten przykład Krzysiek, jak go kiedyś poznałem, to był starszy niż teraz, nic dziwnego, że przygruchał sobie trzecią młodziuchną laseczkę jak tylko się dorobił w Polsacie. Kurski będzie zazdrosny, on na razie się dorabia w tvp i ma dopiero drugą żonę z reasumpcji.
Stewardesa rozniosła krówki i Mazowszankę, ale zanim uporałem się z tą ciągutką to już lot się kończył, kazali zapiąć pasy i wyłączyć elektronikę.
Po wylądowaniu, ludziska nie wiem czemu zaczęli bić brawo, tak że ledwo powstrzymałem się by nie wstać i się nie ukłonić.
Gościnna ziemia osadników powitała nas znośną temperaturą i lekkim deszczem, potomkowie Afroamerykanów, szybko przerzucili nasze bagaże, a my już rozluźnieni ustawiliśmy się do okienka urzędnika emigration. My z Żoną stanęliśmy do jedynego białego urzędnika w całej sali przylotów w nadziei, że się dogadamy jak katolik z katolikiem. Kilka osób przed nami szybko przeszło weryfikację i przyszła kolej na nas.
-Next person, please - dobiegło zza pleksi i maseczki.
Żona szturchnęła mnie w bok i zrozumiałem, że urzędnik mówi do nas. Podszedłem do lady z paszportem w ręku i powiedziałem:
My z Polski, przylecieliśmy was odwiedzić i poznać ten duży kraj, zobaczyć bizony i konie, oraz Demokrację, bo u nas nie ma.
-Ma Pan coś do oclenia? - padło w moim kierunku i zanim odpowiedziałem, zorientowałem się, że rozumiem każde słowo. Ale ten amerykański jest łatwy!
Nie, nie mam - odpowiedziałem i popatrzyłem na jego plakietkę przy mundurze na której było napisane:
Imigration oficer
Andrew Kapusta.
-Poproszę Państwa paszporty - kontynuował nasz Andrzejek z lekkim amerykańskim akcentem, a ja zrozumiałem, że gdyby nie jego pochodzenie, to na nic by mi się przydał ten angielski. Zeskanował nasze paszporty i coś powpisywał w te swoje rubryki na ekranie, po czym długo wpatrywał się w ekran komputera.
-Niestety - podjął po chwili, sprawdziliśmy Państwa instagram fb i ciasteczka na Googlu i z przykrością muszę stwierdzić, że oglądacie tvp i Polsat zamiast TVN, co jest objęte sankcjami rządu i administracji Stanów Zjednoczonych na mocy Aktu anty lex TVN wprowadzonego od dzisiaj przez Prezydenta. Musicie opuścić natychmiast teren USA.
[CC] Romuald Kulesz