Odlot (tyt. WK)

Rok 2025, nowy Port Lotniczy im. Jarosława Kaczyńskiego, dawniej Baranów. Podjeżdzam na lotnisko elektryczną taksówką ( zwanej premierówką ) bez kierowcy, droga z Warszawy nawet się nie dłużyła, jechałem najkrótszą drogą Aleją Lecha i Marii Kaczyńskich, przez most Morawieckiego, Bulwarami Ojca Rydzyka, czas podróży umilały mi Wiadomości 24, TVP6 i nowe przeboje Zenka.

Lotnisko przywitało mnie pustką, po naszym wyjściu z Unii i zamknięciu granic można latać jedynie do Turcji i na Węgry, ale niewielu stać na tygodniowe wczasy, bo do kosztów podróży grupy, dochodzi oprócz opłaty za przewodnika, obowiązkowa opłata za kapelana z ministrantem, który mu nosi walizkę.

Oddałem walizkę na taśmociąg i udałem się do ambulatorium na test. Część pasażerek miała obowiązkowe badanie ginekologiczne, potem kilka słów instrukcji u kapelana i już mogłem udać się do kaplicy, wypożyczalnia włosienic jest obok, ale większość przezornych turystów ma swoje osobiste.

Kaplica jest ogromna, jak przystało na Megalotnisko, może pomieścić na raz 10 000 osób, energii potrzebnej do jej oświetlenia wystarczyłoby na Radom i okolice. Z tym, że w Radomiu, tak jak w innych miastach prąd wyłączają od 7 rano do 18 wieczorem. Bo potem są wiadomości i ludzie muszą coś oglądać przed Ojcem Mateuszem.

Chciałem się napić kawy, pani w pięknym fartuszku Orlenu zaproponowała mi tylko zbożową, ale za to z prawdziwym mlekiem i sacharyną. Zapytałem o sok pomarańczowy, był tylko marchewkowy o smaku pomarańczy sycylijskich. Usiłowałem zapłacić kartą, ale pani powiedziała, ze terminal nie działa i za to, że zapłacę gotówką będę mógł w promocji kupić książkę Jarosława Kaczyńskiego,

"Jak zostałem człowiekiem zbuntowanym", za złotówkę i dostanę zniżkę na zwiedzanie Mauzoleum Kaczyńskich na Jarosławiu, zwanym kiedyś Żoliborzem.

Megafon zaharczał i spiker sznapsbarytonem ogłosił spóźnienie wylotu o dwie godziny. Wszyscy oczekujący na spóźniony lot przeszli do kaplicy na spowiedź i roraty. Ja poszedłem w stronę centrum handlowego i sklepów bezcłowych szklanym korytarzem obwieszonym cytatami z encyklik JPll. W Gift Shopie kupiłem sobie flagę Narodową i replikę długopisu którym Duda podpisywał nasze wyjście z Unii.

Dochodziła szósta rano, w radiowęźle Kukiz śpiewał o nowym wspaniałym ładzie.
Życie jest jednak piękne.

[CC] Romuald Kulesz

Odlot (tyt. WK)

Rok 2025, nowy Port Lotniczy im. Jarosława Kaczyńskiego, dawniej Baranów. Podjeżdzam na lotnisko elektryczną taksówką ( zwanej premierówką ) bez kierowcy, droga z Warszawy nawet się nie dłużyła, jechałem najkrótszą drogą Aleją Lecha i Marii Kaczyńskich, przez most Morawieckiego, Bulwarami Ojca Rydzyka, czas podróży umilały mi Wiadomości 24, TVP6 i nowe przeboje Zenka.

Lotnisko przywitało mnie pustką, po naszym wyjściu z Unii i zamknięciu granic można latać jedynie do Turcji i na Węgry, ale niewielu stać na tygodniowe wczasy, bo do kosztów podróży grupy, dochodzi oprócz opłaty za przewodnika, obowiązkowa opłata za kapelana z ministrantem, który mu nosi walizkę.

Oddałem walizkę na taśmociąg i udałem się do ambulatorium na test. Część pasażerek miała obowiązkowe badanie ginekologiczne, potem kilka słów instrukcji u kapelana i już mogłem udać się do kaplicy, wypożyczalnia włosienic jest obok, ale większość przezornych turystów ma swoje osobiste.

Kaplica jest ogromna, jak przystało na Megalotnisko, może pomieścić na raz 10 000 osób, energii potrzebnej do jej oświetlenia wystarczyłoby na Radom i okolice. Z tym, że w Radomiu, tak jak w innych miastach prąd wyłączają od 7 rano do 18 wieczorem. Bo potem są wiadomości i ludzie muszą coś oglądać przed Ojcem Mateuszem.

Chciałem się napić kawy, pani w pięknym fartuszku Orlenu zaproponowała mi tylko zbożową, ale za to z prawdziwym mlekiem i sacharyną. Zapytałem o sok pomarańczowy, był tylko marchewkowy o smaku pomarańczy sycylijskich. Usiłowałem zapłacić kartą, ale pani powiedziała, ze terminal nie działa i za to, że zapłacę gotówką będę mógł w promocji kupić książkę Jarosława Kaczyńskiego,

"Jak zostałem człowiekiem zbuntowanym", za złotówkę i dostanę zniżkę na zwiedzanie Mauzoleum Kaczyńskich na Jarosławiu, zwanym kiedyś Żoliborzem.

Megafon zaharczał i spiker sznapsbarytonem ogłosił spóźnienie wylotu o dwie godziny. Wszyscy oczekujący na spóźniony lot przeszli do kaplicy na spowiedź i roraty. Ja poszedłem w stronę centrum handlowego i sklepów bezcłowych szklanym korytarzem obwieszonym cytatami z encyklik JPll. W Gift Shopie kupiłem sobie flagę Narodową i replikę długopisu którym Duda podpisywał nasze wyjście z Unii.

Dochodziła szósta rano, w radiowęźle Kukiz śpiewał o nowym wspaniałym ładzie.
Życie jest jednak piękne.

[CC] Romuald Kulesz
(029)

Pobierz PDF Wydrukuj