Błogosławieństwo

Drzwi wejściowe z wielkim hukiem wpadły do środka (to już czwarty raz w tym miesiącu). W kłębach pyłu (gazu?) wparowali do środka. Ośmiu. Ubrani na czarno, w maskach gazowych. Laserowe celowniki pistoletów maszynowych kreśliły w powietrzu linie, niczym na dyskotece.

– Przecież były otwarte – wydusiłem z siebie, gdy wróciła mi mowa – i o co cho…..
– Cisza! Ręce na stół, z dala od klawiatury! - przerwał mi brutalnie jeden z nich. Z wymierzonym we mnie czarnym okiem pistoletu maszynowego nie wypadało dyskutować.
– Czysto! – krzyknął po chwili jeden z nich.

On tylko na to czekał. Ubrany w elegancki czarny mundur, w długie, lśniące nowością oficerki, oficerską czapkę z daszkiem, na otoku której był ich znak – stylizowane srebrne KSBP, z dwoma krzyżykami.

– Oho, Katolicka Służba Bezpieczeństwa Publicznego – pomyślałem – dupa blada trzepana.
Z gracją przeskoczył walające się kawałki gruzu z framugi.
– No proszę! Dawno się nie widzieliśmy! – uśmiechnął się od ucha od ucha – pamięta mnie pan?
Minęło parę lat, ale nie sposób było o nim zapomnieć. – Pan Prokurator pierwszego kontaktu.
– Nie, nie – przerwał mi – to już dawne dzieje, teraz szanowny Panie robię w KSBP. Całkiem miła robota, mówię Panu, no ale gadu, gadu a chłop śliwki rwie, my tu na małą kontrolkę. Ojcze Józefie, już można, zapraszam! – zawołał w stronę drzwi.

Ojciec Józef z Congregatio Sanctissimi Redemptoris (prowincja Toruńska), unosząc z lekka sutannę, co by jej Broń Boże nie ubrudzić, przepłynął ponad zwłokami drzwi.

– Pochwalony Jezus Chrystus! – wykrzyknąłem obowiązujące od paru miesięcy zawołanie jakim należało się witać, zwłaszcza w przypadku duchownych i urzędników nowej V RP.
– Na wieki wieków – odparł – siadajcie synu, nie zajmiemy wam dużo czasu. Poproszę książeczkę kościelną.
Tak nazywał się nowy dokument, który każdy obywatel V RP był zobowiązany nosić stale ze sobą i okazywać na wezwania uprawnionych do tego organów władz, w tym osób duchownych.
– Taaaak, dobrze, spowiedź miesięczna aktualna, na msze uczęszcza, choć w zeszłym miesiącu… ?
– Byłem w delegacji – odparłem szybko – tam niżej jest potwierdzenie proboszcza z parafii.
– Aha, dobrze, dobrze – przeglądał dalej dokument – Ale coś na tacę to mało, oj mało….
Milczałem bo co miałem odpowiedzieć? Że bieda aż piszczy?
Coś tam zanotował w czarnym notesie i oddał mi moją książeczkę.
– Krzyż jest – spojrzał nad to, co kiedyś było drzwiami do mego biura. – Kapliczka z Najświętszą Panienką też jest, ale proszę zmienić kwiaty ma świeże. Różańce?
– Każdy pracownik dostał, o tu jest potwierdzenie – podsunąłem stosowny dokument.
– A biblie?
– Też, choć zabrakło, w księgarni nie ma, twierdzą, że drukarnie nie nadążają…
– No tak, tak, ale jak najszybciej uzupełnijcie – pokiwał ze zrozumieniem głową – A czy zatrudnia pan in-vitrowców albo tych… tych… (wyraźnie to słowo nie mogło mu przejść przez gardło)
– LGBT? – podsunąłem skwapliwie ciesząc się, rzecz jasna w duchu, z  grymasu obrzydzenia jaki wykwitł na jego twarzy.
– Tak, tych zbocze… Panie wybacz mi – szybko się przeżegnał.
– Nie Ojcze, nie ma już żadnego, dostali wezwanie do ośrodka zbiorczego w Mławie.
– Kamienie połupią, autostradę Toruń Warszawa pobudują, to im szybko bezeceństwa z głów wyparują – zarechotał dawny prokurator PK.
– Zagubione owieczki na łono Kościoła przywrócić należy – Ojciec Józef wzniósł oczy do nieba – a rozwodnicy?
– Jest jeden, opaskę cały czas nosi, żółtą, zgodnie z rozporządzeniem Pana Ministra Macierewicza.
– Do żony wrócić nie chce? Grzech swój odpokutować pielgrzymką na Jasną Górę?
– Tego nie wiem niestety – odpowiedziałem – ale na spotkania reewangeliczne chodzi. Spróbowałby nie chodzić, pomyślałem, momentalnie zajęliby się nim czarni funkcjonariusze z ośrodka zbiorczego w pod toruńskim Lubiczu, lub nie daj Boże (cięższe przypadki) Częstochowie.
– No dobrze, widzę, że prawie wszystko w porządku – powiedział Ojciec a ja poczułem jak uchodzi ze mnie powietrze – Klęknijcie proszę synu, a ja wam dam Boże błogosławieństwo. Amen.

ps. IV RP wróć… V RP nadchodzi.....

[CC] Dane autora do wiadomości redakcji

Błogosławieństwo

Drzwi wejściowe z wielkim hukiem wpadły do środka (to już czwarty raz w tym miesiącu). W kłębach pyłu (gazu?) wparowali do środka. Ośmiu. Ubrani na czarno, w maskach gazowych. Laserowe celowniki pistoletów maszynowych kreśliły w powietrzu linie, niczym na dyskotece.

– Przecież były otwarte – wydusiłem z siebie, gdy wróciła mi mowa – i o co cho…..
– Cisza! Ręce na stół, z dala od klawiatury! - przerwał mi brutalnie jeden z nich. Z wymierzonym we mnie czarnym okiem pistoletu maszynowego nie wypadało dyskutować.
– Czysto! – krzyknął po chwili jeden z nich.

On tylko na to czekał. Ubrany w elegancki czarny mundur, w długie, lśniące nowością oficerki, oficerską czapkę z daszkiem, na otoku której był ich znak – stylizowane srebrne KSBP, z dwoma krzyżykami.

– Oho, Katolicka Służba Bezpieczeństwa Publicznego – pomyślałem – dupa blada trzepana.
Z gracją przeskoczył walające się kawałki gruzu z framugi.
– No proszę! Dawno się nie widzieliśmy! – uśmiechnął się od ucha od ucha – pamięta mnie pan?
Minęło parę lat, ale nie sposób było o nim zapomnieć. – Pan Prokurator pierwszego kontaktu.
– Nie, nie – przerwał mi – to już dawne dzieje, teraz szanowny Panie robię w KSBP. Całkiem miła robota, mówię Panu, no ale gadu, gadu a chłop śliwki rwie, my tu na małą kontrolkę. Ojcze Józefie, już można, zapraszam! – zawołał w stronę drzwi.

Ojciec Józef z Congregatio Sanctissimi Redemptoris (prowincja Toruńska), unosząc z lekka sutannę, co by jej Broń Boże nie ubrudzić, przepłynął ponad zwłokami drzwi.

– Pochwalony Jezus Chrystus! – wykrzyknąłem obowiązujące od paru miesięcy zawołanie jakim należało się witać, zwłaszcza w przypadku duchownych i urzędników nowej V RP.
– Na wieki wieków – odparł – siadajcie synu, nie zajmiemy wam dużo czasu. Poproszę książeczkę kościelną.
Tak nazywał się nowy dokument, który każdy obywatel V RP był zobowiązany nosić stale ze sobą i okazywać na wezwania uprawnionych do tego organów władz, w tym osób duchownych.
– Taaaak, dobrze, spowiedź miesięczna aktualna, na msze uczęszcza, choć w zeszłym miesiącu… ?
– Byłem w delegacji – odparłem szybko – tam niżej jest potwierdzenie proboszcza z parafii.
– Aha, dobrze, dobrze – przeglądał dalej dokument – Ale coś na tacę to mało, oj mało….
Milczałem bo co miałem odpowiedzieć? Że bieda aż piszczy?
Coś tam zanotował w czarnym notesie i oddał mi moją książeczkę.
– Krzyż jest – spojrzał nad to, co kiedyś było drzwiami do mego biura. – Kapliczka z Najświętszą Panienką też jest, ale proszę zmienić kwiaty ma świeże. Różańce?
– Każdy pracownik dostał, o tu jest potwierdzenie – podsunąłem stosowny dokument.
– A biblie?
– Też, choć zabrakło, w księgarni nie ma, twierdzą, że drukarnie nie nadążają…
– No tak, tak, ale jak najszybciej uzupełnijcie – pokiwał ze zrozumieniem głową – A czy zatrudnia pan in-vitrowców albo tych… tych… (wyraźnie to słowo nie mogło mu przejść przez gardło)
– LGBT? – podsunąłem skwapliwie ciesząc się, rzecz jasna w duchu, z  grymasu obrzydzenia jaki wykwitł na jego twarzy.
– Tak, tych zbocze… Panie wybacz mi – szybko się przeżegnał.
– Nie Ojcze, nie ma już żadnego, dostali wezwanie do ośrodka zbiorczego w Mławie.
– Kamienie połupią, autostradę Toruń Warszawa pobudują, to im szybko bezeceństwa z głów wyparują – zarechotał dawny prokurator PK.
– Zagubione owieczki na łono Kościoła przywrócić należy – Ojciec Józef wzniósł oczy do nieba – a rozwodnicy?
– Jest jeden, opaskę cały czas nosi, żółtą, zgodnie z rozporządzeniem Pana Ministra Macierewicza.
– Do żony wrócić nie chce? Grzech swój odpokutować pielgrzymką na Jasną Górę?
– Tego nie wiem niestety – odpowiedziałem – ale na spotkania reewangeliczne chodzi. Spróbowałby nie chodzić, pomyślałem, momentalnie zajęliby się nim czarni funkcjonariusze z ośrodka zbiorczego w pod toruńskim Lubiczu, lub nie daj Boże (cięższe przypadki) Częstochowie.
– No dobrze, widzę, że prawie wszystko w porządku – powiedział Ojciec a ja poczułem jak uchodzi ze mnie powietrze – Klęknijcie proszę synu, a ja wam dam Boże błogosławieństwo. Amen.

ps. IV RP wróć… V RP nadchodzi.....

[CC] Dane autora do wiadomości redakcji
(014)

Pobierz PDF Wydrukuj