WOJSKO POLSKIE – BILANS OTWARCIA 2004

Zróbmy więc bilans otwarcia na rok 2004.

Jest więc rok 2004. Polska jest w Unii, W kraju rządzi jeszcze lewica, ale to już agonia. W październiku 2005 roku władzę przejmuje PIS.

Żeby było jasne, gdybym tu chciał opisać całe, a nawet tylko większość uzbrojenia będącego na wyposażeniu Wojska Polskiego w roku 2004 to najprawdopodobniej pomyślelibyście, że macie do czynienia z wariatem, który z braku innych zajęć tworzy jakieś nieskończone i bezsensowne listy, czegoś, o czym wiedza, większości z Was, nie jest do niczego potrzebna. Nie, nie zamierzam robić z siebie wariata. Napiszę tylko, że w tym czasie na uzbrojeniu WP było grubo ponad 100 rodzai różnego sprzętu i uzbrojenia. W większości przestarzałego, postradzieckiego, pewna ilość zakupionego wyposażenia zgodnego już ze standardami NATO, w tym kilka polskich konstrukcji, ale też niestety pewna ilość sprzętu, który miał być „natowski” – tylko trochę nie wyszło. Czego sztandarowym przykładem może być karabinek automatyczny Beryl, którego spora ilość znajduje się do dzisiaj na stanie SZRP, czy wspomniany „Twardy”. Konstrukcja na pewno lepsza od jego protoplasty, czołgu T-72, ale zabrakło wyobraźni, a może możliwości, nie jestem inżynierem mechanikiem i nie jestem wstanie ocenić czy można było dostosować automat ładowania do innego kalibru amunicji, albo założono nieopłacalność takiej modernizacji, żeby zmienić w nim armatę, na armatę kalibru 120 mm będącym podstawowym kalibrem natowskim. Nie wiem. Tak czy inaczej w rezultacie powstała hybryda, która musi już tylko doczekać swoich dni, ale ani nie będzie produkowana, ani rozwijana.

Jeszcze jeden przykład może najbardziej humorystyczny. W 2004 roku Wojsko Polskie miało na stanie trzy typy moździerzy. Każdy o innym kalibrze. Od tamtej pory trwa wymiana tego sprzętu, w rezultacie czego, aktualnie mamy na stanie pięć różnych moździerzy, o czterech różnych kalibrach. Żeby było mniej śmiesznie, docelowo powinniśmy mieć dwa typy, o dwóch kalibrach. Oczywiście nie dotyczy to moździerzy samobieżnych, bo to już zupełnie inna bajka.

Jedna ważna uwaga. Wszystko to co tu piszę dotyczy armii regularnej. Jednostki specjalne rządzą się swoimi prawami, także w części doboru broni i sprzętu i  jest to zupełnie oddzielny temat.

Taka jest skala problemu z jaką się borykamy do dzisiaj. Popatrzcie Państwo, proszę z tej perspektywy na szalone zakupy ministra Błaszczaka, który zamiast za wszelką cenę unifikować to co się kupuje, zachowuje się jak ośmiolatek, który dorwał się do karty kredytowej tatusia (czytaj – naszej karty kredytowej) i w supermarkecie łapie wszystko co mu pod rękę wpadnie, a że nikt nie pilnuje….

Mam nadzieję, że nie jednemu z Was zapali się teraz w głowie komplet czerwonych lampek. [CC] Jacek Wojciechowski

WOJSKO POLSKIE – BILANS OTWARCIA 2004

Zróbmy więc bilans otwarcia na rok 2004.

Jest więc rok 2004. Polska jest w Unii, W kraju rządzi jeszcze lewica, ale to już agonia. W październiku 2005 roku władzę przejmuje PIS.

Żeby było jasne, gdybym tu chciał opisać całe, a nawet tylko większość uzbrojenia będącego na wyposażeniu Wojska Polskiego w roku 2004 to najprawdopodobniej pomyślelibyście, że macie do czynienia z wariatem, który z braku innych zajęć tworzy jakieś nieskończone i bezsensowne listy, czegoś, o czym wiedza, większości z Was, nie jest do niczego potrzebna. Nie, nie zamierzam robić z siebie wariata. Napiszę tylko, że w tym czasie na uzbrojeniu WP było grubo ponad 100 rodzai różnego sprzętu i uzbrojenia. W większości przestarzałego, postradzieckiego, pewna ilość zakupionego wyposażenia zgodnego już ze standardami NATO, w tym kilka polskich konstrukcji, ale też niestety pewna ilość sprzętu, który miał być „natowski” – tylko trochę nie wyszło. Czego sztandarowym przykładem może być karabinek automatyczny Beryl, którego spora ilość znajduje się do dzisiaj na stanie SZRP, czy wspomniany „Twardy”. Konstrukcja na pewno lepsza od jego protoplasty, czołgu T-72, ale zabrakło wyobraźni, a może możliwości, nie jestem inżynierem mechanikiem i nie jestem wstanie ocenić czy można było dostosować automat ładowania do innego kalibru amunicji, albo założono nieopłacalność takiej modernizacji, żeby zmienić w nim armatę, na armatę kalibru 120 mm będącym podstawowym kalibrem natowskim. Nie wiem. Tak czy inaczej w rezultacie powstała hybryda, która musi już tylko doczekać swoich dni, ale ani nie będzie produkowana, ani rozwijana.

Jeszcze jeden przykład może najbardziej humorystyczny. W 2004 roku Wojsko Polskie miało na stanie trzy typy moździerzy. Każdy o innym kalibrze. Od tamtej pory trwa wymiana tego sprzętu, w rezultacie czego, aktualnie mamy na stanie pięć różnych moździerzy, o czterech różnych kalibrach. Żeby było mniej śmiesznie, docelowo powinniśmy mieć dwa typy, o dwóch kalibrach. Oczywiście nie dotyczy to moździerzy samobieżnych, bo to już zupełnie inna bajka.

Jedna ważna uwaga. Wszystko to co tu piszę dotyczy armii regularnej. Jednostki specjalne rządzą się swoimi prawami, także w części doboru broni i sprzętu i  jest to zupełnie oddzielny temat.

Taka jest skala problemu z jaką się borykamy do dzisiaj. Popatrzcie Państwo, proszę z tej perspektywy na szalone zakupy ministra Błaszczaka, który zamiast za wszelką cenę unifikować to co się kupuje, zachowuje się jak ośmiolatek, który dorwał się do karty kredytowej tatusia (czytaj – naszej karty kredytowej) i w supermarkecie łapie wszystko co mu pod rękę wpadnie, a że nikt nie pilnuje….

Mam nadzieję, że nie jednemu z Was zapali się teraz w głowie komplet czerwonych lampek.

[CC] Jacek Wojciechowski
(5)

Pobierz PDF Wydrukuj