LEOPARDY, ROSOMAKI, F-16 czyli KRÓTKA HISTORIA ZAKUPÓW W LATACH 1999 – 2004

Leopardy

W 2002 roku Polska za kwotę 25 mln euro pozyskuje 128 dość leciwych (wyprodukowanych w latach 1985 -1987), ale znacznie przewyższających co do zdolności bojowych, znajdujące się wtedy na uzbrojeniu Polski czołgi T-72 i PT-91 Twardy, niemieckie czołgi Leopard 2A4. Ważne jest też to, że oprócz samych czołgów dostaliśmy za tę kwotę także pełny pakiet sprzętu pomocniczego, w tym transportery opancerzone, ciężarówki, systemy dowodzenia i łączności, a także części zamienne oraz amunicję. Bundeswehra przeszkoliła też na swój koszt naszych czołgistów. Co ważne OBRUM uzyskało pełny dostęp do technologii, dokumentacji i niezbędnej wiedzy dotyczącej czołgów Leopard, pozwalający uruchomić obsługę remontową i serwisową przekazanego sprzętu.

Tu jedna uwaga. Napisałem, że czołgi były dość leciwe, ale w rzeczywistości nie wymagały większych nakładów remontowych aż do chwili obecnej. Albowiem dopiero teraz trwa ich modernizacja do wersji 2PL. I to są wszystkie znaczące zakupy do roku 2004.

Widać więc, że w okresie przejściowym nie poczyniliśmy jakiś znaczących nakładów na sektor wojskowy. Można jednak przyjąć, że w tamtym okresie i w tej konkretnej sytuacji ekonomicznej i politycznej zrobiono, no może nie wszystko co się dało, ale na pewno rzecz najważniejszą włączono Polskę w struktury polityczne i militarne NATO, a jeśli chodzi  zakupy uzbrojenia – to cóż zakup 128 lekko już zużytych czołgów może nie rzuca na kolana, ale coś tam kupiono. I co najważniejsze podpisano kilka umów na następne rodzaje uzbrojenia, których dostawy rozpoczęły się już od roku 2005.

Można przyjąć, że rok 2004, dla Armii Polskiej, podobnie jak dla innych gałęzi Państwa Polskiego stał się pewnym punktem odniesienia. Swoistym restartem historii.

Mimo wszystko nie można, rządom lewicy pod kierownictwem Leszka Millera, a następnie Marka Belki z okresu 2001 – 2004, odmówić dbałości o stan polskiej armii. Ówczesne kierownictwo MON pomimo naprawdę trudnej sytuacji ogłosiło i sfinalizowało przetarg na kołowy transporter opancerzony, czyli zgodnie z nazewnictwem NATO bojowy wóz piechoty, który miał zastąpić wysłużone transportery „SKOT”, a także podpisało chyba najbardziej znany w historii najnowszej naszego kraju kontrakt na zakup uzbrojenia , dotyczący zakupu 48 samolotów F-16.

Rosomaki

Trzydziestego pierwszego października na stanowisko ministra obrony narodowej w rządzie PIS, Kazimierza Marcinkiewicza zostaje zaprzysiężony Radosław Sikorski. Mimo zmiany rządu kontrakt jest realizowany i to pomimo ataków różnych pisowskich „specjalistów” na tę transakcję. W charakterze ciekawostki fragment interpelacji „PIS-owskiego specjalisty do spraw wojskowych”, posła Zygmunta Wrzodaka:

„(..)jest nieszczelna, ciężka, nie ma wieży strzelniczej, nie pływa, nie spełnia wymogów bezpieczeństwa przed atakiem bronią biologiczną, jest prototypem itd….”

Jak widać PIS-owi dotychczas nie było po drodze z obronnością kraju. Teraz raptem kreują się na super-patriotów i obrońców narodu. Jedno się wszakże nie zmieniło. Kłamią tak samo bezczelnie. Rosomaki bowiem jak powszechnie wiadomo pływają i posiadają wieżę wyposażoną w armatę HITFIST 30 mm Bushmaster, karabin maszynowy UKM-2000C oraz 6 granatników dymnych ZM Dezamet 902A kaliber 81 mm., a już na pewno nie były w chwili zakupu prototypem.

Mimo to transportery powszechnie znane pod nazwą „Rosomak”, co ciekawe nazwa jest wynikiem konkursu, w ilości 690 szt. były dostarczane w latach 2005 – 2012, a Rzeczpospolita Polska zapłaciła za nie niespełna 5 mld złotych. Sugerowałbym miłośnikom „twórczości zakupowej” ministra Błaszczaka porównanie tej ceny z jego zakupami, nawet przy uwzględnieniu inflacji.

Ale wracając do meritum. Nikt chyba teraz nie kwestionuje już zasadności tego zakupu. Rosomak okazał się być bardzo udaną konstrukcją, podatną na różnego rodzaju modyfikacje, o dość umiarkowanej cenie i to pomimo tego, że na jego bazie tworzono, oczywiście nie za darmo, różne warianty pojazdu, od nieuzbrojonych wozów medycznych i wozów dowodzenia, po specjalnie wzmacniane pod kontem wytrzymałości przeciwminowej wozy dla polskich kontyngentów w Iraku i Afganistanie, gdzie zresztą te wozy świetnie się sprawdziły, zapewniając bezpieczeństwo naszym żołnierzom. W sumie powstało kilkanaście wersji tych transporterów w kilku wersjach uzbrojenia. Od (nieuzbrojonych) medycznych wozów ewakuacyjnych po wozy stricte bojowe wyposażone w armatę HITFIST 30 mm Bushmaster. Należy też zaznaczyć, że kontrakt przewidywał licencyjną produkcję tych pojazdów oraz ich znaczną polonizację, która w tej chwili przekracza już 50%. Na początek roku 2020 w Wojsku polskim znajdowało się już na wyposażeniu łącznie ponad 800 tych wozów, a zamówienia na nowe są realizowane na bieżąco. Najnowsze „Rosomaki” mają być wyposażone w nowe polskie bezzałogowe wieże bojowe ZSSW-30 (Rosomak z taką wieżą znajduje się na zdjęciu pod artykułem), a rozważa się również modernizację w ten sposób starszych pojazdów.

F-16

Powinienem tutaj opisać zakup tych samolotów, ale ponieważ kwestię dotyczące polskiego lotnictwa omawiam poniżej łącznie to napiszę tylko że, 18 kwietnia 2003r. rządy Polski i Stanów Zjednoczonych podpisały kontrakt na dostawę 36 jednomiejscowych samolotów bojowych F-16C i 12 dwumiejscowych samolotów szkolno-bojowych F-16D, a dokładniejszą historię zakupu znajdziecie w rozdziale o polskim lotnictwie. I tu na koniec jedna uwaga, o tak zwanych niedźwiedzich przysługach. Otóż początkowo planowano zakup nie 48, a 64 maszyn F-16, jednak w 2002 roku dostaliśmy od Niemiec za symboliczne 1 euro za sztukę 22 Migi 29. Niestety samoloty te były mocno wyeksploatowane i z 22 do służby trafiło ledwie 14, a resztę zużyto w charakterze części zamiennych. Tyle tylko, że po tym „zakupie” zrezygnowaliśmy z 16 szt. F-16. Z perspektywy lat widać, że nie był to dobry interes.

[CC] Jacek Wojciechowski

LEOPARDY, ROSOMAKI, F-16 czyli KRÓTKA HISTORIA ZAKUPÓW W LATACH 1999 – 2004

Leopardy

W 2002 roku Polska za kwotę 25 mln euro pozyskuje 128 dość leciwych (wyprodukowanych w latach 1985 -1987), ale znacznie przewyższających co do zdolności bojowych, znajdujące się wtedy na uzbrojeniu Polski czołgi T-72 i PT-91 Twardy, niemieckie czołgi Leopard 2A4. Ważne jest też to, że oprócz samych czołgów dostaliśmy za tę kwotę także pełny pakiet sprzętu pomocniczego, w tym transportery opancerzone, ciężarówki, systemy dowodzenia i łączności, a także części zamienne oraz amunicję. Bundeswehra przeszkoliła też na swój koszt naszych czołgistów. Co ważne OBRUM uzyskało pełny dostęp do technologii, dokumentacji i niezbędnej wiedzy dotyczącej czołgów Leopard, pozwalający uruchomić obsługę remontową i serwisową przekazanego sprzętu.

Tu jedna uwaga. Napisałem, że czołgi były dość leciwe, ale w rzeczywistości nie wymagały większych nakładów remontowych aż do chwili obecnej. Albowiem dopiero teraz trwa ich modernizacja do wersji 2PL. I to są wszystkie znaczące zakupy do roku 2004.

Widać więc, że w okresie przejściowym nie poczyniliśmy jakiś znaczących nakładów na sektor wojskowy. Można jednak przyjąć, że w tamtym okresie i w tej konkretnej sytuacji ekonomicznej i politycznej zrobiono, no może nie wszystko co się dało, ale na pewno rzecz najważniejszą włączono Polskę w struktury polityczne i militarne NATO, a jeśli chodzi  zakupy uzbrojenia – to cóż zakup 128 lekko już zużytych czołgów może nie rzuca na kolana, ale coś tam kupiono. I co najważniejsze podpisano kilka umów na następne rodzaje uzbrojenia, których dostawy rozpoczęły się już od roku 2005.

Można przyjąć, że rok 2004, dla Armii Polskiej, podobnie jak dla innych gałęzi Państwa Polskiego stał się pewnym punktem odniesienia. Swoistym restartem historii.

Mimo wszystko nie można, rządom lewicy pod kierownictwem Leszka Millera, a następnie Marka Belki z okresu 2001 – 2004, odmówić dbałości o stan polskiej armii. Ówczesne kierownictwo MON pomimo naprawdę trudnej sytuacji ogłosiło i sfinalizowało przetarg na kołowy transporter opancerzony, czyli zgodnie z nazewnictwem NATO bojowy wóz piechoty, który miał zastąpić wysłużone transportery „SKOT”, a także podpisało chyba najbardziej znany w historii najnowszej naszego kraju kontrakt na zakup uzbrojenia , dotyczący zakupu 48 samolotów F-16.

Rosomaki

Trzydziestego pierwszego października na stanowisko ministra obrony narodowej w rządzie PIS, Kazimierza Marcinkiewicza zostaje zaprzysiężony Radosław Sikorski. Mimo zmiany rządu kontrakt jest realizowany i to pomimo ataków różnych pisowskich „specjalistów” na tę transakcję. W charakterze ciekawostki fragment interpelacji „PIS-owskiego specjalisty do spraw wojskowych”, posła Zygmunta Wrzodaka:

„(..)jest nieszczelna, ciężka, nie ma wieży strzelniczej, nie pływa, nie spełnia wymogów bezpieczeństwa przed atakiem bronią biologiczną, jest prototypem itd….”

Jak widać PIS-owi dotychczas nie było po drodze z obronnością kraju. Teraz raptem kreują się na super-patriotów i obrońców narodu. Jedno się wszakże nie zmieniło. Kłamią tak samo bezczelnie. Rosomaki bowiem jak powszechnie wiadomo pływają i posiadają wieżę wyposażoną w armatę HITFIST 30 mm Bushmaster, karabin maszynowy UKM-2000C oraz 6 granatników dymnych ZM Dezamet 902A kaliber 81 mm., a już na pewno nie były w chwili zakupu prototypem.

Mimo to transportery powszechnie znane pod nazwą „Rosomak”, co ciekawe nazwa jest wynikiem konkursu, w ilości 690 szt. były dostarczane w latach 2005 – 2012, a Rzeczpospolita Polska zapłaciła za nie niespełna 5 mld złotych. Sugerowałbym miłośnikom „twórczości zakupowej” ministra Błaszczaka porównanie tej ceny z jego zakupami, nawet przy uwzględnieniu inflacji.

Ale wracając do meritum. Nikt chyba teraz nie kwestionuje już zasadności tego zakupu. Rosomak okazał się być bardzo udaną konstrukcją, podatną na różnego rodzaju modyfikacje, o dość umiarkowanej cenie i to pomimo tego, że na jego bazie tworzono, oczywiście nie za darmo, różne warianty pojazdu, od nieuzbrojonych wozów medycznych i wozów dowodzenia, po specjalnie wzmacniane pod kontem wytrzymałości przeciwminowej wozy dla polskich kontyngentów w Iraku i Afganistanie, gdzie zresztą te wozy świetnie się sprawdziły, zapewniając bezpieczeństwo naszym żołnierzom. W sumie powstało kilkanaście wersji tych transporterów w kilku wersjach uzbrojenia. Od (nieuzbrojonych) medycznych wozów ewakuacyjnych po wozy stricte bojowe wyposażone w armatę HITFIST 30 mm Bushmaster. Należy też zaznaczyć, że kontrakt przewidywał licencyjną produkcję tych pojazdów oraz ich znaczną polonizację, która w tej chwili przekracza już 50%. Na początek roku 2020 w Wojsku polskim znajdowało się już na wyposażeniu łącznie ponad 800 tych wozów, a zamówienia na nowe są realizowane na bieżąco. Najnowsze „Rosomaki” mają być wyposażone w nowe polskie bezzałogowe wieże bojowe ZSSW-30 (Rosomak z taką wieżą znajduje się na zdjęciu pod artykułem), a rozważa się również modernizację w ten sposób starszych pojazdów.

F-16

Powinienem tutaj opisać zakup tych samolotów, ale ponieważ kwestię dotyczące polskiego lotnictwa omawiam poniżej łącznie to napiszę tylko że, 18 kwietnia 2003r. rządy Polski i Stanów Zjednoczonych podpisały kontrakt na dostawę 36 jednomiejscowych samolotów bojowych F-16C i 12 dwumiejscowych samolotów szkolno-bojowych F-16D, a dokładniejszą historię zakupu znajdziecie w rozdziale o polskim lotnictwie. I tu na koniec jedna uwaga, o tak zwanych niedźwiedzich przysługach. Otóż początkowo planowano zakup nie 48, a 64 maszyn F-16, jednak w 2002 roku dostaliśmy od Niemiec za symboliczne 1 euro za sztukę 22 Migi 29. Niestety samoloty te były mocno wyeksploatowane i z 22 do służby trafiło ledwie 14, a resztę zużyto w charakterze części zamiennych. Tyle tylko, że po tym „zakupie” zrezygnowaliśmy z 16 szt. F-16. Z perspektywy lat widać, że nie był to dobry interes.

[CC] Jacek Wojciechowski
(4)

Pobierz PDF Wydrukuj